Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:425.40 km (w terenie 32.00 km; 7.52%)
Czas w ruchu:23:01
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:3007 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:47.27 km i 2h 33m
Więcej statystyk
  • DST 45.73km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Integracyjnie po królewskich lasach

Sobota, 25 września 2010 • dodano: 25.09.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Mieliśmy dzisiaj w planach szlak architektury drewnianej. Plany są po to by je zmieniać, a szczególnie wtedy gdy zaczyna się halny. Rano padło proste pytanie, gdzie nie wieje? Odpowiedź jest prosta, w lesie. A gdzie jest taki las? To Puszcza Niepołomicka:)
Ela zabiera stosowne mapy i jesteśmy gotowi do drogi:)

Kopiec Grunwaldzki w Niepołomicach © Kajman


Łapię za telefon i dzwonię do Robina. Ponieważ ostatnio mieliśmy pecha do umówienia się na wspólne kręcenie, zadaje mu pytanie, "co dzisiaj stanie na przeszkodzie żebyś nie pojechał do Puszczy Niepołomickiej?". Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości Robin odpowiada, że nic:)

Tablica na Kopcu Grunwaldzkim w Niepołomicach © Kajman


Pakujemy więc rowery na bagażnik i hajda do Niepołomic. Mamy trochę czasu do spotkania więc jak nakazuje nowa tradycja zaczynamy zwiedzanie od Kopca Grunwaldzkiego w Niepołomicach, który jest oznaczony również jako punkt widokowy:)
Tu sobie ktoś jaja zrobił, bo widok z kopca jest na strefę przemysłową.

Ela na szczycie kopca © Kajman


Po załatwieniu sprawy obowiązkowej, czyli kopca, wracamy do Niepołomic. Ku naszemu zaskoczeniu i wielkiej radości, w mieście coś się dzieje. Widać wojsko z różnych epok, słychać serie z karabinów maszynowych, strzelają armaty.
Myślę sobie ani chybi wojna. I tu przypomniało mi się jak kiedyś Ewcia zaprosiła nas na wojnę w Tychach, wtedy było super:)

Rycerze © Kajman


Zaiste obozów wojsk wszelakich jest sporo. Zwiedzamy każdy z nich. Oczywiście obok rycerstwa swoje stanowiska mają Niemcy z okresu II wojny światowej i Amerykanie, są też nieopodal wojska napoleońskie, jest też rzymski legion wyglądający jak po przegranej bitwie z Asterixem:)

Niemcy © Kajman


Wygląda to jednak inaczej niż w Tychach. Tam Niemcy zdobyli ze dwa kartony Żubra a tu mieli raptem jedną puszkę i to na trzech.
Można było podziwiać wszelakie środki transportu, począwszy od koni, aż po kultowe motocykle. Zapowiada się fajnie:)

Sanitarka © Kajman


Rycerstwo jedzie © Kajman


Po zlustrowaniu armii wszelakich ruszamy na zamek. Tu niemiła niespodzianka, mimo że prowadzę rower, zostaję zatrzymany przez strażnika. Jest zakaz jazdy rowerem po dziedzińcu zamkowym. Tłumaczę jego wysokości, że nie jadę a prowadzę rower, niestety żadne argumenty nie docierają. Rowery muszą zostać przed zamkiem, ciekawe dlaczego wpuszczają wózki dziecięce, one mają cztery koła!!!

Zamek królewski w Niepołomicach © Kajman


Stragan na placu zamkowym © Kajman


Zamek w Niepołomicach założył Kazimierz Wielki. W historii zapisały się Niepołomice również tym, że na polowaniu w pobliskiej puszczy, litewski misio pogonił najlepszą polską królową, czyli Bonę, spadła wtedy z konia i poroniła dziecię płci męskiej. Tak więc tutaj wygasła dynastia Jagiellonów, nie licząc oczywiście Zygmusia, ale on nic nie spłodził:(

Prawdziwy król © Kajman


Jako, że zostało nam jeszcze trochę czasu do spotkania z Robinem, pojechaliśmy zwiedzić niepołomicki kościół. Z dokumentów z 1350 r. i 1358 r. zachowanych w archiwum parafialnym wynika, że kościół w Niepołomicach zbudowano z fundacji Kazimierza Wielkiego obok letniego zamku króla w latach 1350-1358. Fundacja ta powstała jako votum za zwycięstwo na Rusi.


Kościół Tysiąca Męczenników © Kajman


W niepołomickim kościele znajdują się jedyne w Polsce freski włoskie z XIV stulecia. W roku 1596 starosta niepołomicki Jan Branicki ufundował przylegającą od południa kaplicę grobową dla swych rodziców: Katarzyny i Grzegorza.

Wejście na plac kościelny © Kajman


W roku 1640 Stanisław Lubomirski dobudował od północy kaplicę św. Karola Boromeusza. Malowidła w niszach wraz z ołtarzem i rokokowym baldachimem nad cudownym obrazem św. Karola Boromeusza powstały w XVIII wieku.

Wnętrze © Kajman


Kości za szybką © Kajman


Po zwiedzeniu kościoła idziemy na lody. Wyśmienite. Podczas delektowania się rarytasem pod knajpkę wjeżdża Robin z Tadziem. Tadzio nie może nadziwić się wielkością mojego roweru. Jest przesympatyczny i bardzo zakręcony rowerowo. Oczywiście poinformował mnie o tym, że w tym roku przejechał już 1000 kilometrów:)
Wiem o tym, bo uważnie śledzę jego blog:)

Jedzie Robin z Tadziem © Kajman


Ela z Robinem ustalają trasę © Kajman


Ruszamy do puszczy. tam to się jeździ. Tak cudownie płasko a trasy terenowe to perełka:)
Gdy tak sobie jedziemy i plotkujemy dogania nas ktoś na kolarce. Kurcze, toż to Gibson. Teraz już jest integracja mega:)

Pod dębem króla Augusta II Sasa © Kajman


Zwiedzamy ciekawe zakątki puszczy. Kiedyś Robin opisywał dąb króla Augusta II Sasa. Stoi sobie taki rachityczny i pioruny po nim walą. Ten to namiastka poprzedniego i może dlatego tak wygląda.

Tablica © Kajman


Razem dojeżdżamy do kaplicy św Huberta. Tu rozstajemy się z Robinem i Tadziem. Z Hubertem czyli Gibsonem jedziemy jeszcze kawałek. Dalej już sami udajemy się do Zabierzowa Bocheńskiego zobaczyć ośrodek sportów wodnych. Lipa, jest zagrodzony i pisze "teren prywatny".
Zawracamy i kierujemy się na żubrostradę.

Wspólna fotka pod kapliczką © Kajman


Miała byc atrakcja © Kajman


Nazwa 'Żubrostrada" jest ekscytująca. Kiedyś w lasach kobiórskich polowaliśmy na żubry. Mamy nadzieję na spotkanie z królem puszczy, tym bardziej, że jest stosowna tablica:)

Tablica © Kajman


Niestety, to nie lasy kobiórskie i na spotkanie z żubrem nie ma co liczyć:( Wszystko jest zagrodzone i jedynie tablice z napisem, że wejście grozi śmiercią lub kalectwem można tam spotkać.

Jadę szukać żubra © Kajman


Cóż, żubrów dzisiaj nie będzie, ale są piękne drogi. Czym dalej od Niepołomic, tym w puszczy jest mniej ludzi. Tu naprawdę można świetnie wypocząć. Długo kręcimy się po leśnych duktach ciesząc się przyrodą:)

Czas na obiad © Kajman


Jeżeli gdzieś się da wejść, Ela tam wejdzie:) © Kajman


Kręcąc się po leśnych duktach, nawet nie zauważamy, że zaczyna się zmierzchać:(
Trzeba wracać do Niepołomic. Przed nami jeszcze jedna atrakcja. O 18:30 na hipodromie ma być bitwa pod Grunwaldem. Udało nam się zdążyć i zobaczyliśmy jeszcze szarżę ułanów i musztrę wojska:)

Armia ćwiczy © Kajman


Bitwa pod Grunwaldem mocno mnie rozczarowała. Paru gostków głównie opowiadało w co są ubrani. Później parę razy puknęli się mieczami i gonili za halabardą. Ten co złapał halabardę wygrywał. Hm, to chyba nie tak było:(

Idą na inscenizajcę bitwy pod Grunwaldem © Kajman


Tak, dzisiaj był piękny rowerowy dzień:)
Dzięki Robin za spotkanie, fajnie było pojeździć i posłuchać Tadzia, a spotkanie z Hubertem to taka wisienka na torcie:)



  • DST 48.18km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 241m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów Grunwald

Czwartek, 23 września 2010 • dodano: 23.09.2010 | Komentarze 11


magneticlife.eu because life is magnetic

Po ostatnich litewskich wakacjach w głowie pozostało więcej pytań niż odpowiedzi. A mądrzy ludzie mówią, że podróże kształcą. Zacząłem czytać Pawła Jasienicę, tylko pod innym spojrzeniem. Trochę mi się w głowie zaczyna układać:)
Jednym słowem ładnie nas Litwini przez te kilkaset lat wspólnej historii wytutkali:(

Pomnik Grunwaldzki w Andrychowie © Kajman


Kiedyś nie zwracałem uwagi na pomniki grunwaldzkie. Teraz zorientowałem się, że jest ich bardzo dużo. Prawie każde miasto ma coś takiego, a i bardziej szanująca się wioska może sobie machnąć kopiec grunwaldzki, np Osiek.

Tablica © Kajman


Przejeżdżając autem przez Andrychów GPS mi nadawał "atrakcja turystyczna". Podpis był "Pomnik Grunwaldzki". Jakoś długo się zbierałem, żeby go zobaczyć, ale dzisiejsza iście letnia pogoda mnie zdopingowała.
Z Andrychowa postanowiłem pojechać bocznymi drogami przez okoliczne wioski. Sama radość z takiej jazdy. Widoki piękne:)

W dzisiejszych czasach zobaczyć coś takiego to rarytas:) © Kajman


Bezkresna dal © Kajman


Stawy w Osieku też pięknie się prezentowały © Kajman


Ostatnio na BS zapanowała moda na wstawianie fotek muchomorów. Też chciałem machnąć taką fotkę. Problem polegał na tym, że nie jechałem przez las:(
Postanowiłem się dobrze rozglądać, a nóż się uda coś znaleźć. Nagle patrzę, jest!!! I to jaki konkretny:)

Muchomor © Kajman




  • DST 28.28km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.96km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

W poszukiwaniu jesieni

Środa, 22 września 2010 • dodano: 22.09.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Od paru dni, wieczorem gdy wracam do domu z pracy, na pobliskich łąkach koło Porąbki rozpoczęło się rykowisko jeleni. Drą ryje niemiłosiernie a dźwięki przypominają ryk niewydojonej krowy. Jest to niechybny sygnał, że rozpoczyna się jesień.

Nadchodzi jesień © Kajman


Pojechałem na miejsce rykowiska, ale w dzień jelenie grasują po górach i trudno je spotkać przy zabudowaniach. Chociaż czasami składają wizyty nawet pod naszym domem i wówczas nawet płot im nie przeszkadza:)

Jelenie zbierają się nieopodal © Kajman


Wieczorem i w nocy można je spotkać na tej łące © Kajman


Jakoś ostatnio zauważyłem znaczny spadek motywacji do jazdy na rowerze. Patrząc na wpisy na BS objaw ten występuje nie tylko u mnie. Przecież pogoda we wrześniu nie była taka zła. W zeszłym roku we wrześniu wybrałem się 20 razy na rower i przejechałem ponad 1000 km. W tym roku to raptem 7 wycieczka a o kilometrach to lepiej nie wspominać:(

Widok na Porąbkę © Kajman


Znajduję sobie różne wymówki, a to że mało czasu, a to że słońca nie ma. Jakoś sobie wkręciłem do głowy, że jak nie przejadę minimum 40 kilometrów, to nie ma po co wsiadać na rower. Trasy wokół komina zaczęły wydawać mi się nudne i efekt jest jaki jest:(

Tablica w Czańcu upamiętniająca ofiary II wojny © Kajman


Kurcze, trzeba będzie się przełamać. Jak widać z dzisiejszej wycieczki, nawet mało czasu daje możliwość może krótszej, ale fajnej wycieczki. Przejechanie nawet kilku kilometrów też może być ciekawe a niewątpliwie może odstresować:)

Na zaporze w Porąbce jeszcze pełnia lata © Kajman


Muszę się wziąć za siebie!!! Z tego też powodu dzisiejszą trasę wymyśliłem tak, żeby ślad z GPSa wyglądał jak kaloryfer, niby że się rozpiecuszyłem. Cóż, kaloryfera to nie przypomina, ale wyszedł całkiem ładny słoń:)
To dało mi też do myślenia:)

Pojechałem na inspekcję zerwanej drogi nad Soła © Kajman


Powstają nowe stawy po powodzi? Jakby większe:) © Kajman


Zniszczone boisko w Kobiernicach podczas ratowania wałów Soły © Kajman




  • DST 46.25km
  • Czas 02:48
  • VAVG 16.52km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 641m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czeski Beskid

Niedziela, 19 września 2010 • dodano: 19.09.2010 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Zeszły tydzień był bardzo pracowity i niestety nie było czasu na rower. Na domiar złego tak mnie wymęczył, że pomimo pięknej pogody, sobotę przespałem przed telewizorem:(
Pewnie dzisiaj też bym pospał bo ranek nie zapowiadał ciekawego dnia, ale przypomniałem sobie o czeskich koronach, które pobrałem ostatnio i nie zdążyliśmy ich wydać:)

Na czeskiej ziemi © Kajman


Około 10 zapakowaliśmy z Elą rowery na bagażnik i ruszamy do Czech. Celem wycieczki jest zbiornik wodny Šance na rzece Ostrawicy. Koło domu zapór ci u nas dostatek, ale jeżeli można zobaczyć coś nowego, to czemu nie:)

Na zaporze © Kajman


Zbiornik wodny Šance (czes. Vodní nádrž Šance) - zbiornik zaporowy na rzece Ostrawica na terenie gminy Stare Hamry. Położony jest w Beskidzie Śląsko-Morawskim, około 25 km na południe od miasta Frýdek-Místek. Został wybudowany wraz z zaporą w latach 1964 - 1971 czyli później niż nasze zapory.

Widok z zapory © Kajman


Nazwa pochodzi od pobliskiego szczytu Šance (576 m n.p.m.). Głównym powodem takiego uregulowania rzeki była chęć ograniczenia zagrożenia powodziowego w dorzeczu górnej Odry. Obiekt służy także jako zbiornik wody pitnej dla aglomeracji ostrawskiej, w związku z czym kąpiel w nim oraz uprawianie sportów wodnych są zabronione.

Tablica © Kajman


Tablica © Kajman


Zbiornik jest przepięknie położony, a co najważniejsze można go objechać dookoła. Fakt, trasa niezbyt długa, ale jest sporo podjazdów. Jedzie się prawie cały czas lasem. Widoki z drogi są przepiękne:)

Spusty wody całkiem jak u nas © Kajman


Jeziorko powstało na rzece Ostrawicy. Rzeka stanowi granicę między Morawami i Śląskiem Cieszyńskim. Wypływa z gór Beskidu Morawsko-Śląskiego jako Bílá Ostravice (Biała Ostrawica) i Černá Ostravice (Czarna Ostrawica). Oba potoki (Biała uznawana za główny) łączą się we wsi Stare Hamry i płyną dalej już jako Ostrawica przez m.in. Frýdek-Místek i Ostrawę, gdzie uchodzi do Odry.

Ela z góry podziwia i foci zaporę © Kajman


Widoczek z drogi © Kajman


I jeszcze jeden © Kajman


Jadąc przez las chcieliśmy nazbierać grzybów na jajecznicę. Ela znalazła jednego maślaka. Muchomorów było zatrzęsienie, były też gąski, ale nie byłem pewien i wolałem nie ryzykować. Cóż, lasy przeglądnięte przez tabuny grzybiarzy a my obejdziemy się smakiem:(

Na końcu zbiornika © Kajman


Droga powrotna prowadzi niestety bardzo ruchliwą szosą. Mnóstwo aut i motocyklistów jadących na granicy ryzyka. Trzeba jechać ostrożnie. Mam cały czas w głowie myśl o dwóch rowerzystkach, które w zeszłym tygodniu zostały w Kętach na zakręcie uderzone przez auto. Samochód wypadł na drugi pas jezdni na zakręcie. Jedna zginęła, druga walczy o życie:(

Widok na zaporę z drugiej strony © Kajman


Widok na zbiornik © Kajman


I jeszcze jeden © Kajman


W końcu dojeżdżamy do Ostrawicy. Tym razem wioski noszącej tę samą nazwę co rzeka. Z miejscowości wychodzą liczne szlaki turystyczne w stronę pobliskich gór, przy czym najpopularniejsze idą na Łysą Górę (czes. Lysa Hora). Miejscowość została założona w 2 poł. XVI wieku. Pierwsza wzmianka na jej temat pochodzi z 1581 r. i została zapisana jako "Ostrawicze".

Tablica © Kajman


W wiosce znajduje się ciekawy kościół z 1789 roku. Jest otwarty, można zajrzeć do środka. Dzisiaj miejscowość zamieszkuje około 2000 osób, ale widać mnóstwo turystów pieszych i rowerowych:)

Kościół © Kajman


Wnętrze © Kajman


Czechy zawsze zadziwiały mnie pod względem rowerowania. Ludzie jeżdżą tam od zawsze. Większość odpowiednio ubrana i w kaskach. Jest też mnóstwo dróg rowerowych. Wszystkie szlaki są świetnie oznaczone. Dzisiaj też były tłumy na rowerach. Jedyna różnica to, to, że nie pozdrawiają się na drodze. Może dlatego, że jest ich za dużo.

Szlaki rowerowe © Kajman


Dzisiaj też Czesi wprowadzili mnie w zdumienie. Jechało sobie na tandemie małżeństwo. Jechali dość szybko, ubrani w stroje rowerowe, w kaskach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale oni ciągnęli na holu dziewczynkę na oko dziesięcioletnią. Dziecko jechało na małym rowerze, też było odpowiednio ubrane, też w kasku, ale rower był przywiązany liną do roweru rodziców!!!

Fajne oznaczenie © Kajman


Zawsze w Czechach fascynują mnie rynki miasteczek. Są tam ciekawe pomniki, z reguły sakralne. Tak też jest na rynku w Frydlandzie nad Ostrawicą. Pomnik i fontanna są obowiązkowo. Natknąłem się też po drodze na ciekawe obiekty drewniane na jednym z podwórek:)
Ponieważ dzisiaj nie wydaliśmy ani halerza, trzeba będzie w najbliższym czasie znów pojechać do Czech:)

Frydlant nad Ostrawicą, pomnik na rynku © Kajman


Na szlaku maszynerii drewnianej © Kajman


Kategoria Czechy


  • DST 47.28km
  • Czas 02:34
  • VAVG 18.42km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 429m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikestatowy Kocierz Moszczanicki

Niedziela, 12 września 2010 • dodano: 12.09.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Wczoraj otrzymaliśmy bardzo miły telefon. Dowiadujemy się, że w nasze okolice zawitają Anwi i Krzara. Umawialiśmy się już kiedyś, ale się nie udało spotkać. Tym bardziej cieszymy się na myśl o dzisiejszej możliwości wspólnej jazdy:)
Niestety rano musimy być na zebraniu wiejskim więc na spotkanie z Iwoną i Krzyśkiem wyruszamy około 14.

Bikestatowe spotkanie © Kajman


Ela wykonuje telefon do Krzyśka aby dowiedzieć się którędy będą przejeżdżać. Okazuje się, że jadą przez Kocierz od strony Andrychowa. Jedziemy im na spotkanie z drugiej strony przełęczy.
Przejeżdżamy przez Porąbkę. Tam trafiamy na odpust.

Odpust w Porąbce © Kajman


Jadę sobie © Kajman


Jedziemy niezbyt się śpiesząc. Oboje jesteśmy po chorobie, więc i kondycja nie najlepsza. Niestety widoczność dzisiaj jest raczej kiepska. Niewiele wyjdzie z robionych zdjęć. Żar w chmurach, Skrzycznego z nad jeziora prawie nie widać:(

Ela twardo foci © Kajman


W Kocierzy Moszczanickiej zatrzymuję się na chwilę żeby zrobić fotkę wodospadu, przez który Kuba sobie ostatnio przejechał. Ela odjechała do przodu wypatrując gości więc zacząłem ją gonić. Z naprzeciwka jedzie rowerzysta. Słyszę "Hej!!! Znamy się z Bikestats, jestem Czecho"
Kurcze, ostatnio czytałem wspaniałe wpisy Czecha z Chorwacji. Teraz możemy chwilę pogadać:)

Wodospad Kocierzy © Kajman


Gdy dogoniłem Elę, ta już stała z Iwoną i Krzyśkiem. Wspólnie jedziemy wzdłuż Kaskady Soły. Dla nas ta trasa to codzienność, wiemy jednak, że robi ona wrażenie na wszystkich, którzy są tu pierwszy raz.
Szkoda, że niewiele widać. Nie najlepsza pogoda me tylko jeden plus, ruch samochodowy jest mały i nikt nie chce nas rozjechać:)

Jadę z Anwi i Krzarą © Kajman


Podziwiamy jezioro w Łękawicy © Kajman


Obowiązkowe miejsce focenia na zaporze w Tresnej © Kajman


Czas szybko płynie na przemiłych rozmowach. Niestety goście śpieszą się na pociąg i nie możemy dłużej poplotkować. Krzysiek przywiózł nam wspaniały prezent. TARNIÓWKĘ o której czytaliśmy w zeszłym roku gdy powstawała. U nas niewątpliwie się tak długo nie utrzyma.
Dzięki Iwonko i Krzysiu za odwiedziny i do następnego spotkania, mam nadzieję wkrótce:)

Tarniówka bikestatowa © Kajman


Na marginesie, dzisiaj przekroczyłem dystans 5 000 km w tym roku:)

Kategoria Integracyjnie


  • DST 54.17km
  • Czas 02:43
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święty gromowładny

Piątek, 10 września 2010 • dodano: 10.09.2010 | Komentarze 6


magneticlife.eu because life is magnetic

Przez ostatnich kilka dni odchorowywałem przemoczenie SPDów podczas wycieczki do Jeleśni. Dzisiaj poczułem się trochę lepiej. Przynajmniej z nosa mi nie kapało:)
Nie chcąc zbytnio się przemęczać wybrałem sobie trasę lajtową, czyli poszerzony standard.

Święty gromowładny w Hecznarowicach © Kajman


Jadąc sobie przez Hecznarowice, zauważyłem pomnik. Przejeżdżałem obok niego wiele razy, tym razem postanowiłem się mu przyjrzeć. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem, że to jest pomnik świętego gromowładnego.
Słyszałem o takich, pierwszy był chyba Zeus. Na naszych terenach był Perun po Śląsku nazywany Pieronem. Ale święty chrześcijański?

Święty gromowładny © Kajman


Z drugiej strony z ambon zawsze sypały się gromy na wiernych, zwłaszcza jak mało kasy na tacę dawali, albo przyszło im myśleć, a nie daj boże głosować niezgodnie z doktryną, ale żeby od razu pomnik sobie z tego tytułu stawiać?
Cóż, pewnie taka moda była i przetrwała do dziś. Najbardziej zasłużeni prezydenci amerykańscy dorobili się pomników po 200 latach od śmierci.
A u nas? Wystarczy rozbić się samolotem.

Piorun w ukryciu © Kajman


Pewnie ze względu na czasy kryzysowe, a może dlatego, że jest podobno ekumenizm jednego pieronka ukryto za pomnikiem. Pewnie jak se naród fiknie wróci na należne miejsce.

Zniszczona droga © Kajman


Lekko zszokowany pojechałem dalej. Zahaczyłem o drogę w Bielanach, która już drugi raz w tum roku została zniszczona przez powódź. Teraz jest już przejezdna i pewnie znów będzie kładziony asfalt.
Soła nadal niesie ze sobą tony szlamu. Ciekawe kiedy w końcu się oczyści?

Soła w Kętach © Kajman


Tak na marginesie, Accent dzisiaj bezawaryjnie przekroczył dystans dwóch tysięcy kilometrów.



  • DST 16.36km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Sołę

Środa, 8 września 2010 • dodano: 08.09.2010 | Komentarze 12


magneticlife.eu because life is magnetic

Wczoraj a w zasadzie dzisiaj w nocy odebrałem syna z lotniska w Pyrzowicach. Chłopaki szczęśliwie wrócili z wyprawy do Hiszpanii. W niecały miesiąc przejechali 3715 km i przeżyli mnóstwo przygód. Teraz tylko trzeba go namówić żeby opisał to na bikestats.

Nad Sołą © Kajman


Poszedłem spać o czwartej nad ranem więc jakoś tak zbyt wypoczęty się nie czuję. Na domiar złego przemoczone nogi podczas ostatniej wycieczki dają o sobie znać w postaci lekkiego przeziębienia.
Dlatego mimo stosunkowo ładnej pogody wycieczka dzisiejsza była krótka.

Powalony las nad Sołą © Kajman


Pojechałem nad Sołę popatrzyć jak wygląda walka o utrzymanie wałów. Teraz wprowadzono na front ciężki sprzęt. Przykręcono Sole kurek na zaporach. Woda ledwo siurczy i kopary ruszyły do przywracania koryta rzeki. Mają powstać też dodatkowe zabezpieczenia.

Zerwana droga © Kajman


Otwarto też drugi front na stawach kobiernickich. Tam też wpuszczono ciężki sprzęt. Teraz nad rzeką huczy jak na wielkiej budowie. Wszyscy się śpieszą bo następne kilka dni deszczu mogłoby się skończyć nieciekawie.
Po zlustrowaniu postępów na froncie pojechałem jeszcze do Porąbki na zaporę i wróciłem do domu.

Obrona wałów © Kajman


Tu były kobiernickie stawy © Kajman


Ciężki sprzęt na stawach © Kajman


Podmyta trakcja elektryczna i kopary na Sole © Kajman




  • DST 100.87km
  • Teren 3.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 749m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Godnie uczcić 10 000 km na bikestats

Sobota, 4 września 2010 • dodano: 04.09.2010 | Komentarze 18


magneticlife.eu because life is magnetic

Zadanie to trudne, tym bardziej, że Ela od tygodnia jest chora, czyli muszę jechać sam. Plany były piękne, ale na wspólną wycieczkę. Niestety muszę improwizować. Chcę zawrzeć wszystko, co dla mnie jest ważne w wycieczkach rowerowych.

Wybrałem się do Jeleśni © Kajman


Z dystansem wycieczki nie ma problemu. Wystarczy jechać przed siebie i dystans wyjdzie. Gorzej z tym, co chcę zwiedzić.
Zaczynam od części reporterskiej. Wczoraj wieczorem straż ognista jeździła cały czas. Wyły straże w Kobiernicach i Porąbce. Jadę sprawdzić co się działo.

Wójt i ludzie na wałach © Kajman


Okazało się, że Soła cały czas jest w natarciu. Po zniszczeniu kobiernickich stawów postanowiła rozprawić się z wałem i zniszczyć Kobiernice. Jak wczoraj pisałem utworzyła, a w zasadzie powróciła do starego koryta. Rozbiła wszystko po drodze tworząc wyspy. Wczoraj był przesmyk, dzisiaj frontalny atak. Soła przesunęła się o kilkaset metrów niszcząc wszystko:(

Atak na wały © Kajman


Tego na fotkach nie widać, ale została zniszczona droga na stawy i one same. Wały ratował kto żyw. Soła nigdy do tego miejsca nie doszła. Przy okazji wykarczowała kawał lasu i zabrała go ze sobą. Drzewa oparły się o most kolejowy w Kętach, to jest 7 kilometrów dalej.

Tego najstarsi górale nie pamiętają © Kajman


PKP się może zdziwić jak most wpadnie do Soły © Kajman


Po zlustrowaniu zniszczeń postanowiłem się jakoś pocieszyć. Przez Kęty jadę do Czańca. Tam jest dwór obrony, który przez lata niszczał. Kiedyś w salonie tego dworu, spółdzielnia rolnicza składowała gnój!!! Teraz przeszedł w prywatne ręce i znów jest piękny:)

Dwór obronny w Czańcu © Kajman


Dwór obronny w Czańcu został zbudowany na początku XVII wieku przez rodzinę Stokłowskich herbu Drzewica. Jest to budynek założony na planie prostokąta wymurowany z cegły, jednopiętrowy, podpiwniczony. Całość jest otoczona kamiennym murkiem z małymi basztami w narożach, które zachowały się w szczątkowym stanie. W 1822 roku dwór staje się własnością Habsburgów.
W 1918 roku Karol Stefan Habsburg przekazał cały majątek w Czańcu wraz z dworem Polskiej Akademii Umiejętności.

Cieszy, gdy takie obiekty odzyskują blask:) © Kajman


Dalej jadę przez Bulowice, chcę dotrzeć do centrum Czańca i dalej na zapory tworzące kaskadę Soły. Mam zamiar zobaczyć jaki jest poziom wody w zbiornikach.
W Bulowicach zatrzymuję się przy krzyżu. Nie ma na nim czaszki, ale stoi na rozstaju dróg:)

No rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał © Kajman


Zapora w Czańcu, kupa śmieci, ale stan wody pod kontrolą © Kajman


Zapora w Porąbce, woda idzie górą, lekko otwarty przepust boczny © Kajman


Zapora w Tresnej, wodę opuszczono o około dwa metry © Kajman


Z Tresnej jadę do Żywca. Tam przekąska na rynku i podziwianie przejazdu około 100 motocyklistów. Pilotowała ich policja i straż miejska. Przypomniały mi się masy krytyczne. To było podobne, tylko odrobinę huczące:)
W Żywcu jadę jeszcze zobaczyć pałac Habsburgów i ogród. Znów miła niespodzianka. Pałac jest remontowany i wygląda pięknie, nie to co na wiosnę kiedy tam byłem:)

Stragany na żywieckim rynku © Kajman


Wieża na żywieckim rynku © Kajman


Wjeżdżają motocykliści © Kajman


Kto żyw foci, chyba wszyscy mają aparaty © Kajman


Nowy wygląd pałacu Habsburgów w Żywcu © Kajman


Teraz czas na Szlak Architektury Drewnianej. Jadę do Jeleśni.Jest tam Karczma z 1774 roku. Chba najsłynniejsza na Podbeskidziu i Żywecczyźnie. Słynie z wyśmienitej kuchni i tradycji zbójnickich obecnie objawiających się w cenach.

Karczma w Jeleśni © Kajman


Wnętrze © Kajman


Oficjalna tablica © Kajman


Karczemna tablica © Kajman


Jadąc do Jeleśni chciałem trafić na ścieżkę rowerową. Czytałem o niej na którymś z blogów. Niestety nikt o niej nie słyszał a Garmin, którego w Żywcu nastawiłem na nawigację do Jeleśni najpierw chciał mi dołożyć ekstra 15 kilometrów a później wprowadził nie na kompletnie zabłocony brzeg rzeki Koszarawy:(

Rzeka Koszarawa wygląda niezbyt groźnie © Kajman


W Jeleśni zaczyna padać. Do domu mam spory kawałek. Trzeba się zbierać. Dobrze, że do Żywca jest z górki. Jadę z prędkością 35-40 km/godz. Wyprzedzające mnie auta fundują mi darmowy prysznic.
Gdy dotarłem do miasta widzę nową drewnianą karczmę. Pięknie się prezentuje. Obok ze zdziwieniem odkrywam pomnik wybudowany w 500setną rocznicę bitwy pod Grunwaldem.

Pomnik grunwaldzki w Żywcu © Kajman


Nowa karczma w Zywcu © Kajman


Postanowiłem przeczekać deszcz pod dachem karczmy. Niestety nic nie zapowiadało, że może przestać padać. Kurtka Nakamury, którą kupiłem ostatnio spisuje się na medal. Mimo temperatury 10 stopni jest mi ciepło i sucho:)
Ruszam do domu jadąc drugą stroną jeziora. Kurtka wytrzymała do samego domu, chociaż w zasadzie nie jest przeciwdeszczowa:)

Otoczenie Karczmy też jest bardzo ciekawe © Kajman


Deszcz cały czas pada. Gdy jestem pięćset metrów od domu, do setki brakuje mi cztery kilometry:( Cóż było robić. Pojechałem zobaczyć czy most w Kobiernicach został otwarty. Został, oczywiście dla ruchu aut poniżej 3,5 tony:)

Jezioro Żywieckie w deszczu © Kajman




  • DST 38.28km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.51km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kataklizm reaktywacja!!!

Piątek, 3 września 2010 • dodano: 03.09.2010 | Komentarze 9


magneticlife.eu because life is magnetic

Przez cały tydzień padał deszcz, momentami intensywnie. Już w środę śmierdziało to powtórką z maja tego roku. To co się wtedy wydarzyło opisałem we wpisach z 17 do 22 maja. Cóż trzeba było sobie to przypomnieć i przeżyć jeszcze raz.
Straż ognista wczoraj od południa szalała. Wały na Sole zostały mocno uszkodzone w dwóch miejscach:(

Znów rozwaliło most w Kobiernicach © Kajman


Wczoraj rano zamknięto most w Kobiernicach dla ruchu samochodowego, wkrótce zamknięto most w Porąbce. Cały ruch puszczono przez zaporę. Ona obawiam się czegoś takiego długo nie wytrzyma.
Dlaczego tak się stało? Bo otwarto zaporę w Porąbce i zaporę w Czańcu na maksa.

Obrona mostu w Kobiernicach © Kajman


Efektem takiej decyzji była potężna fala, która uderzyła w osłabiony kobiernicki most. Na skutki nie trzeba było długo czekać:(
Inną sprawą było to, że Soła zaczęła wracać do swojego historycznego koryta. Poprzednio próbowała, ale jej się to nie udało. Tym razem zwyciężyła.

Ratowanie wałów © Kajman


Powrót do starego koryta spowodował przesunięcie się nurtu bezpośrednio na wały, które mocno osłabione po maju, tym razem też zaczęły się poddawać. Ludzie wynieśli co się dało w domach na piętra i ruszyli do obrony. Walka trwała do późna w nocy.
Oto co wyłoniło się rano:(

Nowe, stare koryto Soły © Kajman


W nurcie Soły powstały wyspy © Kajman


Soła płynie dwoma korytami © Kajman


Oba nurty się łącząc tworzą kplejne wyspy © Kajman


W pobliżu rzeki były w Kobiernicach piękne stawy. Wielokrotnie je fociłem i pokazywałem na blogu. Teraz w miejscu stawów płynie rzeka. Nie ma po nich ani śladu i obawiam się, że odbudowa ich może być niemożliwa. Szkoda, było to piękne miejsce odpoczynku dla wielu ludzi.

Tam były stawy kobiernickie © Kajman


Wydawało mi się, że przyroda ewoluuje wolno, a tu proszę:( © Kajman


Tu wczoraj płynęła rzeka © Kajman


Bardzo przygnębiony pojechałem do Bielan. Tam wczoraj był zlot kilku kanałów telewizyjnych pokazujących moc rzeki. Miejsce to również opisywałem w maju. Droga została naprawiona, ale nie nacieszono się nią długo. Ponieważ telewizja kłamie pojechałem zobaczyć jak wygląda to naprawdę.

Droga zrobiona dwa miesiące temu © Kajman


Zrobiono skutek nie przyczynę więc trzeba zacząć od nowa © Kajman


Wracając do domu mocno przygnębiony, zauważyłem staw z rzęsą wodną. Motyw ostatnio modny na BS. Zatrzymałem się i zrobiłem fotkę. Pomyślałem wtedy, że znów wszystko musi wrócić do normy. Może nie będzie stawów, ale przecież nadal będzie Soła.

Na zielono © Kajman