Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Carawaningowe Pieniny

Niedziela, 13 listopada 2011 • dodano: 13.11.2011 | Komentarze 25


magneticlife.eu because life is magnetic

Właśnie wróciliśmy ze zlotu carawaningowego w Krościenku nad Dunajcem. Miały pojechać z nami rowery, ale niestety nie pojechały. Powody były dwa, pierwszy niedoleczony "postrzał" Eli, drugi powód to nasza córka, która po długim pobycie w Edynburgu zmienia pracę i wraca do Polski. Bardzo rzadko ją widujemy i chcieliśmy ten czas spędzić wspólnie:)

Pieniny © Kajman


To był nasz drugi zlot. Do tej pory Niradhara jako osoba niezależna unikała tego typu imprez. Szwendaliśmy się sami. Po MUNKu jakoś udało mi się ją namówić do integracji carawaningowej. Udało się:)
Pierwszy raz jej się spodobał, teraz trochę marudziła, że w listopadzie z przyczepą, że źle się czuje i ją boli, ale Dagna stwierdziła, że chce pojechać do Krościenka i zobaczyć gdzie jeździliśmy na rowerach i poznać świat carawaningu:)

Było zimno, ale ludzie świetnie się bawili © Kajman


Na zlocie był Janusz, jako osoba niezniszczalna miał rower i jeździł, później pięknie grał na gitarze. Niestety jak znam życie wpisu nie zrobi bo podobno nie ma czasu:(
Tym razem autem zrobiliśmy trasy uprzednio pokonywane rowerem. Była Tokarnia, Czerwony Klasztor, Nidzica i Czorsztyn. Jadąc autem podjazdy nie są takie straszne, ale na pewno nie jest to TO.

Przełom Dunajca © Kajman


Tatry za mgłą © Kajman


Widok z Tokarni jest niezapomniany © Kajman


Widoczek © Kajman


I jeszcze jeden © Kajman


Podczas drugiej nocy mieliśmy przygodę. Na zewnątrz było - 6 stopni a nam się w przyczepie skończył gaz. Zaczęło robić się zimno. O 4 nad ranem zacząłem się zastanawiać czy nie obudzić sprzedawcy gazu, który mieszkał nieopodal. Na szczęście nie zrobiłem tego. Po nocnym balowaniu i przyjmowaniu napojów rozgrzewających jazda autem byłaby idiotyzmem a sprzedawca wyrwany ze snu mógłby wezwać policję.
O 8 rano było w przyczepie 4 stopnie. Po tej przygodzie nasza córka stwierdziła, że zapisze się na fecebooku do grupy "Nie lubię carawaningu":(

Trochę przymarzło © Kajman


Na szczęście rano udało się wymienić butlę i sytuacja wróciła do normy, czyli stało się ciepło.
Pojechaliśmy jeszcze zwiedzić zamek w Czorsztynie i w Nidzicy. Ostatnio na rowerach podziwialiśmy tylko ich piękno z zewnątrz. teraz był czas na zwiedzanie:)

Zamek w Czorsztynie © Kajman


Zamek w Nidzicy © Kajman


Plac zamku dolnego w Nidzicy © Kajman


Wnętrze © Kajman


Impreza mimo, że bez rowerów bardzo udana. Podczas nocnych śpiewów we wspaniałym towarzystwie Eli przeszły wszelkie bóle. Zastanawiam się czy to te śpiewy czy też medykamenty polewane obficie przy ognisku tak jej pomogły?
Najważniejsze jest to, że wydobrzała. Teraz trzeba będzie znaleźć czas na rower:)

Widok z zamku w Nidzicy na zaporę © Kajman


Tatry w oddali © Kajman


Jesienne góry

Poniedziałek, 7 listopada 2011 • dodano: 07.11.2011 | Komentarze 22


magneticlife.eu because life is magnetic

Październik okazał się wielką klęską rowerową. Pomimo przepięknej pogody los sprawił, że o rowerowaniu mogliśmy zapomnieć. Na początku miesiąca moja mama wylądowała w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Miałem w związku z tym prawie codziennie wycieczkę do Katowic gdzie leżała. Fakt, najeździłem się, ale autem, prawie 6 000 km w miesiącu to sporo.
Gdy mamę postawiono na nogi jakiś dioboł wszedł Eli w kręgosłup, mówią na to postrzał, ale nikt do niej nie strzelał a i tak bardzo bolało:(

Jesienne góry © Kajman


Wszystkim dzwoniącym i piszącym dziękujemy bardzo za wsparcie duchowe. Było nam bardzo miło, że pomimo naszej absencji na BS nie zapomnieliście o nas:)

Ela miała zwolnienie lekarskie do piątku. Brak ruchu bardzo dawał nam się we znaki. Trzeba było coś wymyślić. Zastanawialiśmy się nad Tatrami, Małą lub Dużą Fatrą i Beskidem.

Galeria rzeźby w Żabnicy © Kajman


Znaleźliśmy rozwiązanie łączące wszystkie wymienione pasma górskie. Drogę z Żabnicy przez Rysiankę na halę Boraczą i powrót do Żabnicy. Z Rysianki na halę Boraczą można jeździć rowerem, ale górskim i to dobrym. Z pewnością nie da się tego zrobić na trekkingu i po chorobie. Dlatego wyruszyliśmy z buta.

Hala Rysianki © Kajman


Ela trenowała na steperze, więc poszła jak małe auto. Ze mną było gorzej. 16 km po górach pokazało spore braki kondycyjne. Było warto, widoki cudne.
Na rower wrócimy wkrótce. W czwartek wybieramy się do Krościenka na zakończenie sezonu carawaningowego. Rowery zabieramy ze sobą więc pewnie trochę pojeździmy:)

Widoczek © Kajman


Tatry niestety zamglone © Kajman


Wpis dzisiejszy jest co prawda zerowy, ale myślę, że zamieszczenie kilku fotek powinno znaleźć się na blogu. To tak dla pamięci, żeby za jakiś czas nie zastanawiać się dlaczego w październiku nie jeździliśmy. Mam nadzieję, że wybaczycie mi zaśmiecanie blogu rowerowego zdjęciami z pieszej wycieczki:)

Ale się pofałdowało © Kajman


Hala Rysianka © Kajman


Widoczek © Kajman


Leśna droga © Kajman


Znów Tatry na horyzoncie © Kajman


Fantastyczna gra światła © Kajman


Liści pozostało już niewiele © Kajman


Widoczek © Kajman


Widoczek © Kajman


By pamiętać o rowerze polazłem w kurtce rowerowej © Kajman


Słońce chyli się ku zachodowi © Kajman