Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:390.69 km (w terenie 25.00 km; 6.40%)
Czas w ruchu:21:26
Średnia prędkość:18.23 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:2163 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:55.81 km i 3h 03m
Więcej statystyk
  • DST 52.58km
  • Czas 03:01
  • VAVG 17.43km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed siebie

Niedziela, 29 maja 2011 • dodano: 29.05.2011 | Komentarze 27


magneticlife.eu because life is magnetic

Wczoraj aura postanowiła podlać nam ogród. Robiła to bardzo skutecznie bo cały dzień. Dzisiaj jakoś nie mieliśmy koncepcji gdzie pojechać więc pojechaliśmy przed siebie:)

Wybraliśmy górki © Kajman


Zaczęliśmy od kaskady Rzyczanki, później pętla wokół Zagórnika z masakrycznym podjazdem. Na GPSie pojawiło się 27%. Całe szczęście, że na szczycie jest kapliczka z ławeczkami gdzie można przeczekać stan przedzawałowy:)

Kaskada Rzyczanki © Kajman


Lubię to miejsce © Kajman


Miejsce ratujące przed zejściem © Kajman


Podjazdy masakryczne © Kajman


Ale widoki zacne:) © Kajman


Ela czeka na słońce © Kajman


Po objechaniu Zagórnika padło pytanie gdzie jedziemy dalej. Jakoś Ela nie wyraziła entuzjazmu na mój pomysł zdobywania Beskidka, więc pojechaliśmy zobaczyć co zmieniło się w Andrychowie a zmieniło się sporo:)

Nowy pomnik św Floriana © Kajman


Nowa fontanna © Kajman


Stara motopompa © Kajman


I kamień upamiętniający nie wiadomo co bo podpieprzyli tablicę © Kajman


Przypomniałem sobie o Nidku a właściwie o pałacu Bobrowskich z przełomu XVIII i XIX wieku. Nie miałem fotki tego obiektu. Trzeba to nadrobić.
Lokalizacja wsi nastąpiła przypuszczalnie w XIII wieku. W źródłach pisanych wzmiankowana jest w spisach świętopietrza w latach 1325 – 1327 jako „ecclesiae de Nidek”. Parafia w Nidku założona została w 1313 roku.

Niecodzienny widok © Kajman


W 1548 roku wieś przejęli Nideccy herbu Kornicz, którzy przybrali nazwisko od nazwy miejscowości. Na mapie księstwa oświęcimsko-zatorskiego Nidek pojawił się w 1563r. Na przełomie XVIII i XIX wieku Bobrowscy wybudowali w Nidku dwór murowany otoczony ogrodem krajobrazowym.

Dwór w Nidku © Kajman


Jakoś nie mieliśmy ochoty na pokonywanie dzisiaj jakiś dłuższych dystansów. Postanowiliśmy wracać do domu na piwko czekające w lodówce. Po drodze wpadliśmy na chwilkę zerknąć na rynek w Kętach. Chwilowo masakra i końca nie widać:(

Widoczek z drogi © Kajman


Przejazd przez rynek w Kętach można zaliczyć do terenu:( © Kajman




  • DST 10.17km
  • Czas 00:28
  • VAVG 21.79km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Podjazdy 35m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Instruktaż

Piątek, 27 maja 2011 • dodano: 27.05.2011 | Komentarze 17


magneticlife.eu because life is magnetic

Ogłoszony przez nas ostatnio jak to Ela ładnie nazwała "Meeting u Niezależnych Krokodyli" zaczyna nabierać kształtu:)
Pisaliśmy o nim tu i tu.
Swój udział już potwierdziło 16 osób. W związku z tym wybrałem się dzisiaj zarezerwować termin wycieczki do wnętrza góry Żar.

Kaskada Soły © Kajman


Udało mi się wstępnie zarezerwować termin wycieczki na 4 czerwca na godz 12. Piszę wstępnie dlatego, że w tej chwili terminy rezerwacji są na koniec lipca. Jest tu potrzebna zgoda dyrektora obiektu, ale miejmy nadzieję, że się uda:)
Jednorazowo do wnętrza góry Żar może wejść 25 osób. Cena biletu wynosi 16 zł od osoby dorosłej i 8 zł kosztuje bilet ulgowy. Rowery będziemy mogli zostawić na strzeżonym i zamkniętym parkingu:)

Powinniśmy się zebrać w komplecie u nas do godziny 10. By nie błądzić tu zainteresowani znajdą instruktaż jak dojechać.

Po przejechaniu przez Czaniec zobaczysz takie miejsce, skręć zgodnie z obiazdem, dojedziesz do Porąbki © Kajman


Dla osób jadących od Krakowa. W Andrychowie należy skręcić na Czaniec. Jadąc cały czas główną drogą, po przejechaniu przez Czaniec dojeżdża się do miejsca widocznego na powyższym zdjęciu. Tu trzeba skręcić w lewo. Dotyczy to osób jadących autem. Dojeżdża się do centrum Porąbki.

200 metrów za Domem Kultury skręć w prawo. © Kajman


W centrum Porąbki skręć w prawo na most a następnie znów w prawo.

Wjedź na most i skręć w prawo © Kajman


Pojedziesz około 2 kilometrów i zobaczysz po lewej stronie coś takiego jak na poniższym zdjęciu. Masz 200 metrów do skrętu w lewo.

Hamuj bo będziesz zaraz skręcał w lewo © Kajman


Osoby jadące przez Czaniec na rowerach mogą pojechać prosto i na drodze Kęty Bielsko skręcić w lewo. Jest możliwy przejazd rowerem przez most na Sole. Dalej jedzie się prosto aż do ronda w Kobiernicach.

Rowerem można przejechać przez most na Sole w Kobiernicach © Kajman


Osoby jadące od strony Oświęcimia w Kętach powinny się trzymać objazdu na Podlesie ze względu na zamknięty kęcki rynek. Jedzie się cały czas prosto główną drogą, aż do wjazdu na rondo w Kobiernicach.

Kobiernickie rondo © Kajman


Jadący przez Bielsko kierują się na drogę do Krakowa. Po 12 kilometrach też dojadą do ronda w Kobiernicach. Na rondzie należy zjechać w kierunku Żywca.

Na rondzie jedź na Żywiec © Kajman


Po prawej stronie przy rondzie jest karczma Nowy Rzym © Kajman


500 metrów od ronda są delikatesy, tu można się zaopatrzyć w kiełbaski na ognisko i inne potrzebne rzeczy © Kajman


1,5 km od ronda zobaczysz coś takiego, skręć w prawo © Kajman


Tu spotyka się droga od strony Porąbki i Kobiernic, jedź 300 metrów prosto © Kajman


Dojedziesz do takiego rozjazdu, skręć w lewo © Kajman


Po stu metrach zobaczysz coś takiego, za płotem skręć w prawo © Kajman


Gdy skręcisz będziesz już na ulicy Świerkowej © Kajman


Jesteś u celu © Kajman


Ognisko czeka © Kajman


Dla ułatwienia mapka:)



Zainteresowanych zlotem proszę o potwierdzenie swojej obecności, dotyczy to oczywiście osób, które do tej pory tego nie zrobiły.


  • DST 32.50km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.74km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 231m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie będę piratem

Niedziela, 22 maja 2011 • dodano: 22.05.2011 | Komentarze 42


magneticlife.eu because life is magnetic

Dosyć długa moja rozłąka z rowerem była spowodowana pogodą i wypadkiem. Na pogodę nie mam wpływu. Nie lubię jeździć w deszczu jeżeli nie muszę a pogoda kapryśną była.
Gdy zrobiło się pięknie trzeba było powalczyć z trawą, której deszcze w rośnięciu bez opamiętania nie przeszkadzały.

Już nie mogą zabrać prawka:) © Kajman


Tak więc wsiadłem na mój ulubiony traktorek i ruszyłem do boju z zielskiem. Tak się składa, że w naszym ogrodzie jest trochę drzew, jazda jest fajna, aby przejechać pod konarami czasami trzeba schować się z boku traktorka.
Przy jednej z takich operacji zbyt prędko się wyprostowałem:(

Jedziemy do Tresnej © Kajman


Babcia mówiła, że co nagle to po diable i miała rację. Moją nieuwagę wykorzystała jabłonka i zaatakowała!!! Zaatakowała skutecznie gałęzią w oko. Całe szczęście, że miałem okulary, pech, że cywilne a nie rowerowe. Gałązka straciła impet na szkłach, ale nie przeszkodziło jej uszkodzić rogówkę oka.

Pierwsze żagle na jeziorze © Kajman


Postanowiłem udać się do lekarza. Publiczną służbę zdrowia olałem i zacząłem szukać pomocy w prywatnych klinikach. Termin przyjęcia na czerwiec. Kurcze, po kilku telefonach w końcu udało się znaleźć klinikę, w której przyjmie mnie lekarz. Gdybym miał wypadek to też mam sobie rezerwować termin za miesiąc?

Zapora w Tresnej © Kajman


Po wizycie u lekarza zostałem piratem. Zakleili mi ślipie i kazali tak chodzić, na szczęście jeden dzień. Dzisiaj nie wytrzymałem i przestałem być piratem. Ela zapuściła mi kropelki i postanowiliśmy wybrać się na rower, tak rekreacyjnie nad zaporę w Tresnej.

Słynny Wilczy Jar z drugiej strony jeziora © Kajman


Z powodu mojego piractwa, a co ważniejsze z powodu wizyty córki, która mieszkając w Edynburgu zdołała się wyrwać na dwa dni do domu po prawie półrocznej niebytności nie mogliśmy być na zlocie bikestatowiczów u Kosmy. Cierpię z tego powodu strasznie dlatego coś wymyśliliśmy:)

Sezon rozpoczęty © Kajman


Za dwa tygodnie, 4 i 5 czerwca jest weekend. Ponieważ mieszkamy w ciekawej turystycznie okolicy i dysponujemy sporym ogrodem, chcielibyśmy się spotkać ze znajomymi i nie tylko, bikestatowiczami. Zapewniamy miejsce pod namiot, dostęp do prądu i toalety a co najważniejsze drewno i miejsce na ognisko:)

Możesz tam być © Kajman


Plan jest taki:

Spotykamy się u nas w sobotę 4 czerwca. Wspólnie wyjeżdżamy o godz 10, oczywiście na rowerach do elektrowni w górze Żar. Jeżeli będzie taka możliwość i będą chętni, zwiedzimy elektrownię czyli wchodzimy do wnętrza góry. Następnie jedziemy na szczyt góry. Tam napawamy się widokami. (Na szczycie jest restauracja gdzie można coś zjeść.)

Widok na jezioro © Kajman


Z Żaru możemy pojechać do Międzybrodzia Bialskiego na przystań. Tam też są rowery, ale wodne. Można wziąć udział w wyścigu, naszym, bikestatowym. Od przystani do zapory w Porąbce i z powrotem. Zwycięska drużyna wygrywa super nagrodę, podziw i szacunek pozostałych:) Wszyscy mogą nacieszyć się urokami jeziora.

Sprzęt pod Żarem już czeka:) © Kajman


Po wyścigu zapraszamy do nas, tam czeka ognisko, pieczenie kiełbasy, piwko itp. Ognisko to najlepsze miejsce do poznania się. Pewnie integracji i rozmowom o rowerach końca nie będzie:)

Też możesz to sfocić © Kajman


W niedzielę 5 czerwca możemy wyruszyć na rowerach zwiedzić kaskadę Rzyczanki, miejsce opisywane na naszych blogach wielokrotnie, przepiękne:)
Dalej, górami możemy pojechać do Inwałdu, do parku miniatur. Dopuszczalne są również inne propozycje:)

Wielka Puszcza © Kajman


Szczegółowo zasady imprezy opisała Ela na swoim blogu:)
Chętnych proszę o zapoznanie się:)

Miejsca jest dużo © Kajman


Zapytasz jak dojechać. Oczywiście rowerem. Można też pociągiem, z dworca kolejowego w Bielsku Białej jest do nas 14 kilometrów, z dworca w Kętach 5.
Można dojechać autem, jest gdzie spokojnie zaparkować:)

Tutaj też © Kajman



Ognisko czeka © Kajman


Jeżeli jesteś zainteresowany taką integracją bikestats napisz to w komentarzu lub wyślij wiadomość. Zapraszamy wszystkich zarejestrowanych na bikestats:)
W przypadku katastrofalnej pogody w proponowanym terminie integrację można przesunąć o tydzień.




  • DST 62.55km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złota czaszka

Czwartek, 12 maja 2011 • dodano: 12.05.2011 | Komentarze 30


magneticlife.eu because life is magnetic

Ostatnio, gdy wracaliśmy samochodem z Chudowa chciałem ominąć zatłoczone centrum Bielska i skręciłem do Czechowic. W pewnym momencie na granicy Bielska i Janowic minęliśmy krzyż. Zza szyby auta to tylko mignęło, ale wydawało mi się, że była na nim czaszka. Dzisiaj postanowiłem to sprawdzić:)

Kolejnyn krzyż z czaszką © Kajman


Rzeczywiście,gdy dojechałem na miejsce pokazała mi się złota czaszka. Na piszczelki pewnie farbki brakło. Przy okazji przyjrzałem się wojowi strzegącemu domu nieopodal. Konkretny gostek:)

Złota czaszka © Kajman


Strażnik © Kajman


Dalej kierunek na stawy w Kaniowie. Wrażenie estetyczne niezapomniane. Upał i niesamowita świeżość powietrza wymieszana z kapitalnym powiewem zapachu wody. Poczułem się jak na Mazurach:)

Stawy w Kaniowie © Kajman


Później podkusiło mnie by zjechać na Wiślaną Trasę Rowerową. Ścieżka biegnie wałem Wisły. Z jednej strony był to błąd, bo wysypano tam dolomit, który leżąc sobie luźno powoduje podskakiwanie roweru. W oponach miałem 5 atm i nie chciało mi się spuszczać powietrze. Jazda straszna.
Z drugiej strony pięknie widać zakola rzeki:)

Wiślana Trasa Rowerowa © Kajman


Z jednej strony kamole © Kajman


Z drugiej strony trawsko © Kajman


Wisła w krzaczorach © Kajman


Zakola Wisły © Kajman


Na szczęście ten odcinek WTR nie był zbyt długi i szybko wróciłem na asfalt. Cyknąłem jeszcze jakieś fotki i pojechałem do Kęt do bankomatu, niestety chyba jakaś awaria była, albo się ludzie dorobili bo w żadnym bankomacie nie było kasy:(

Stawy w Dankowicach © Kajman


Rzepak musi być:) © Kajman


Remont mostu w Kobiernicach © Kajman




Chudów, dawno planowana wycieczka.

Niedziela, 8 maja 2011 • dodano: 08.05.2011 | Komentarze 17


magneticlife.eu because life is magnetic

Wycieczkę na zamek w Chudowie planowaliśmy od dawna. Dzisiaj były tam pokazy akrobatyki rowerowej. Plan był taki, że autem dojedziemy do Chudowa i tam je zostawimy. Dalej na rowerach mieliśmy zrobić pętlę 50 kilometrów Szlakiem Architektury Drewnianej.

Pokazy akrobatyki © Kajman


Niestety w nocy zaczęło potężnie lać i tak trzymało aż do rana. O ósmej gdy powinniśmy wyjeżdżać z domu przewracaliśmy się na drugi bok. W końcu się rozpogodziło i można było wyruszyć. Niestety z fajnych planów pozostało tylko dojechanie autem do Chudowa i pooglądanie pokazów:(

Dziwny rower © Kajman


Może i dobrze, że tak się stało, bo w przeciwnym wypadku atrakcji byłoby aż nadto. Przy okazji wyłonił się plan na tegoroczną dwusetkę więc nic straconego.
Bohaterami dzisiejszego pokazu był team Koxx.pl czyli Piotr i Paweł Reczek – wielokrotni mistrzowie Polski. Było też sporo o historii rowerowania. Nie zabrakło kramów z pamiątkami, budek z piwkiem i lodami. Jednym słowem ekstra:)

Team Koxx © Kajman


Można jeździć na przednim kole © Kajman


Drugi tez potrafi © Kajman


Można jeździć bez przedniego koła © Kajman


Można skakać bez przedniego koła © Kajman


Malteretowanie nielata © Kajman


Parę centymetrów dalej a byłoby po ptokach © Kajman


Dobry lot © Kajman


Jeszcze lepszy © Kajman


Wysoko © Kajman


Daleko © Kajman


Można skakać przodem © Kajman


Drugi też potrafi © Kajman


Można skakać tyłem © Kajman


Można zjeżdżać na przednim kole © Kajman


Jazdę na przednim kole mieli opanowaną do perfekcji © Kajman


Jak to wszystko wytrzymywało ogumienia © Kajman


Zrób to na krawężniku, zobaczymy czy nie złapiesz kapcia © Kajman


Pokazy oglądały tłumy ludzi. Niestety nikogo znajomego nie udało się odnaleźć. Ela na swoim blogu dodała kilka filmików z imprezy:)


  • DST 116.43km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:53
  • VAVG 16.91km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Podjazdy 655m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bażantarnia bez bażantów

Sobota, 7 maja 2011 • dodano: 07.05.2011 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Długo się wczoraj zastanawialiśmy gdzie dzisiaj pojechać. W planie były góry czyli Kubalonka. Brana była też pod uwagę Pszczyna. Rano problem rozwiązał się sam. Widok z okna zamglonego Żaru podpowiadał, że w górach widoczność będzie kiepska, pozostaje więc Pszczyna.

Wyruszamy do Pszczyny © Kajman


Ela trasę miała zaplanowaną od dawna. W Pszczynie byliśmy już wiele razy, ale nigdy nie odwiedziliśmy bażanciarni. To jest cel dzisiejszej wycieczki.
Oczywiście planujemy też odwiedzić kościół w Wiśle Małej znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej:)

Ładny asfalt © Kajman


Gdy wyjeżdżaliśmy nie było zbyt ciepło, raptem 12 stopni. Miałem nadzieję, że się ociepli, ale przecież wiadomo, że nadzieja jest matką głupich. W miarę upływu czasu wcale wiele cieplej nie było. Do tego pojawił się zimny wiatr. Powodem był front atmosferyczny, który nadciągał od wschodu:(

Front atmosferyczny © Kajman


Góry juz są pod chmurami © Kajman


Ku mojemu zaskoczeniu na granicy Chybia odkrywam krzyż z czaszką. Czaszka dziwna jakaś, ale jest. Jak mogłem jej do tej pory nie widzieć? Nie wiem, tyle razy tą drogą jechałem.

Krzyż z czaszką © Kajman


Czaszka © Kajman


Dojeżdżamy do Wisły Małej i skręcamy do kościoła. Na pętli pszczyńskiej pozostały nam trzy obiekty, Właśnie ten kościół, dom tkacza w Bielsku i skansen w Pszczynie. Dom tkacza i skansen wymagają osobnych wycieczek, ale kościoły mamy już wszystkie odwiedzone:)

Kościół w Wiśle Małej © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół od tyłu © Kajman


Wnętrze © Kajman


Nietypowa figura przed kościołem © Kajman


Dalej jedziemy wzdłuż jeziora goczałkowickiego, które mimo że duże, jest mało fotogeniczne. Szybko skręcamy w kierunku Wisły Wielkiej i dalej nad jezioro łąckie. To jest fotogeniczne zdecydowane bardziej. Nad brzegiem jeziora zaplanowaliśmy mały piknik.

Jezioro Goczałkowickie © Kajman


Jezioro Łąckie © Kajman


Jezioro Łąckie © Kajman


Piknik © Kajman


Rowery też odpoczywają © Kajman


Ela notorycznie nastawiała GPSa na jakieś punkty a ten wziął chyba za punkt honoru włóczenie nas po szutrach i piachach. Czasami było to fajne bo widoki były ciekawe, ale gdy po raz kolejny chciał nas wciągnąć w błoto, lekko się zbuntowałem. Nie po to dopiero co pięknie umyłem rowery, by je od razu utytłać:(

Tym razem po piachu © Kajman


Żółto wszędzie © Kajman


Teraz trzeba dojechać do bażantarni. Nastawiałem się, że zobaczę tam jakieś ciekawe gatunki bażantów. U nas po ogrodzie biega tego tyle, że pies nawet na nie nie reaguje. Jak tak dalej pójdzie, to będą mu bażanty z miski wyżerały. A w bażantarni co? Nic!!!
Tam teraz są robione imprezy firmowe i komunie. Nie ma ani jednego bażanta:(

Bażantarnia © Kajman


Pomysł założenia w Porębie gospodarstwa zajmującego się hodowlą bażantów powstał stosunkowo wcześnie, bo już w 1770 roku. Wtedy to poczęto czynić starania mające na celu pozyskanie potrzebnych do tego terenów.
Mając gotowe grunty, przystąpiono do realizacji zamysłu gospodarczo-krajobrazowego, którego projekt dostarczył w 1792 roku książęcy architekt W. Pusch.

Bażantarnia od tyłu © Kajman


Powstały wówczas malownicze, krzyżujące się ze sobą promenady, zabudowania gospodarcze, domek dla opiekuna bażantów i drewniana willa zwana " Żródłem Henryka". Na wzgórzu, nieco na uboczu od alei biegnącej jego grzbietem, Fryderyk Erdmann polecił wznieść zamek letni.

wnętrze © Kajman


Do czasów współczesnych zachował się jedynie sam zamek, zwany później Pałacem "Fasanerie" - Bażantarnia.
Ciekawym epizodem jest okres I wojny światowej, gdy w Pszczynie (określanej w tym czasie jako "mały Berlin") znajdował się Sztab Generalny niemieckich wojsk cesarskich. To w tym czasie Bażantarnia odżyła jako miejsce wizyt cesarza Niemiec i wielu oficjeli, którym miejscowe bażanty smakowały wybornie.

wnętrze © Kajman


Co mi z tego, że w pszczyńskich bażantach rozsmakował się sam cesarz Niemiec. Ja jechałem na rowerze ponad sto kilometrów nie po to by bażanta pożreć, tylko jakiegoś fajnego zobaczyć. Chyba skoczę do Czańca, tam facet hoduje piękne bażanty, a to raptem pięć kilometrów w jedną stronę:)

wnętrze © Kajman


Do domu pojechaliśmy omijając szerokim łukiem Pszczynę. Nie chcieliśmy się wpakować w tłum ludzi. Po drodze zatrzymaliśmy się przy kościele w Studzienicach. Zwykle kościoły murowane nie budzą mojego większego zainteresowania, a tym bardziej współczesne. Tym razem było inaczej. Ten kościół po prostu jest piękny, mimo, że wybudowano go w 1949 roku.

Kościół w Studzienicach © Kajman


Generalnie mimo braku bażantów była to fajna wycieczka. Raz w tygodniu wypada zaliczyć setkę. Tak dla kurażu. Jutro jeżeli pogoda pozwoli pojedziemy do Chudowa. Na zamku mają być pokazy akrobacji rowerowych, a i parę kościołów w okolicy jest do zwiedzenia:)

Studzienice © Kajman




  • DST 36.34km
  • Czas 01:41
  • VAVG 21.59km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wilamowice, chyba najdziwniejsze miasto w Polsce

Piątek, 6 maja 2011 • dodano: 06.05.2011 | Komentarze 23


magneticlife.eu because life is magnetic

Gdy wczoraj przeczytałem relację Grigora86, w której świetnie pokazał najbliższą okolicę, pomyślałem sobie, że zawsze jadąc na północ przejeżdżamy przez Wilamowice a jeszcze nic o nich nie napisałem. Trzeba to nadrobić, bo Wilamowice to chyba najdziwniejsze miasto w Polsce:)

Nie wiem ile zdjęć już w tym miejscu zrobiłem © Kajman


Opowieść o Wilamowicach trzeba zacząć jak dobrą bajkę:)
Dawno, dawno temu, za lasami, za górami, krótko mówiąc w Azji był sobie król, a w zasadzie chan. Nazywał się Ugadej. Wymyślił sobie, że na zachodzie jest dużo koni, owieczek i panienek do zabrania. Wysłał więc swojego dowódcę wojsk, Batu Chana by mu te rarytasy dostarczył. Batu najpierw spuścił łomot Moskalom, później poszedł na Węgry.

Rynek w Wilamowicach © Kajman


Swojego brata Ordu wysłał do Lechistanu bo podobno dziewki są tam najbardziej nadobne. Ordu spisał się dzielnie. Łupił i palił co się dało. W końcu spotkał się pod Legnicą z Heńkiem zwanym Pobożnym. Tam dokonał na chrześcijańskim księciu dekapitacji, czyli mówiąc po ludzku łeb mu uciął. Henia później poznano po tym, że miał w nodze sześć palców.

Wilamowicki rynek © Kajman


Na szczęście dla chrześcijańskiego ludu, Ugadej wyzionął ducha i całe towarzystwo zwane ludźmi z piekła (Tartar a w skrócie Tatar) wróciło do domu na pogrzeb. Gdyby nie to, to pewnie modlilibyśmy się w meczetach. Nieomieszkali jednak zabrać ze sobą owe nadobne dziewice, niedziewicami i końmi też nie pogardzili. Ziemie Lechistanu zostały kompletnie spustoszone:(

Chałupa przy rynku © Kajman


W tym czasie ziemie dzisiejszych Wilamowic należały do księcia Władysława Opolskiego. Ten w wyniku podziału przekazał część ziem swojemu synowi Mieszkowi tworząc księstwo cieszyńskie. Problem był w tym, że co to za księstwo jak na księcia nie ma kto robić. Wykombinowali sobie wtedy, że ściągną osadników z terenu Holandii i Niemiec.

Stary dom w Wilamowicach © Kajman


Pierwsza grupa osadników z Holandii dotarła około roku 1250 i założyła Starą Wieś. Wkrótce dotarła też druga grupa pod wodzą niejakiego Wilhelma. Ci założyli Wilamowice. Ludzie pochodzili z terenów nawiedzanych przez powodzie. Dlatego wybrali wzniesienie na podziale wodnym Soły i Wisły by nigdy więcej ich nie zalewało. Przywieźli ze sobą nowe umiejętności między innymi rolne i tkackie.

Cmentarz w Wilamowicach © Kajman


Ludność Starej Wsi szybko się spolonizowała. Wilamowiczanie przez wieki kultywowali swoją odrębność. Do dzisiaj zachowali swój język. Co prawda włada nim teraz raptem 70 osób, ale zaczyna się nauka przez młodsze pokolenie. Język wilamowicki jest reliktem na skalę europejską i fascynuje językoznawców. Pozostały też nazwiska, na cmentarzu można znaleźć groby Fox lub Foks, są też Rosenbergowie.

Wilamowicki kościół © Kajman


Patrząc na datę powstania Wilamowic, jest ona zbieżna z datą powstania innego miasteczka, a mianowicie Warszawy. Do Wilamowic kierowały się kolejne grupy osadników. W 1484 roku przybywa kanonik Fox wraz z bratem.Dokładnie nie wiadomo kiedy w Wilamowicach osiedliła się grupa Szkotów. Ci z kolei dodali do strojów elementy kraty szkockiej.

Wnętrze kościoła © Kajman


Wilamowiczanie jak pisałem nie tylko dbali o swoją odrębność. Dbali też o siebie. Pierwsza szkołą powstała w 1642 roku. W 1808 roku za 30 000 koron reńskich wykupili się z poddaństwa. W 1818 za dwa tys koron reńskich kupili sobie prawa miejskie. W 1819 utworzyli rynek z prawem jarmarków oraz wymurowali szkołę. Pocztę założyli w 1866, aptekę w 1873 a czytelnię ludową w 1883 roku.

Posąg przed kościołem © Kajman


Po II wojnie komuszki postanowili wytępić język i zwyczaje wilamowickie. Mimo usilnych starań i prób wysiedleń na szczęście nie udało im się złamać ponad siedemsetletniej tradycji. Do dzisiaj w lany poniedziałek są Śmiergusty, dawny zwyczaj stanowiący atrakcję turystyczną:)

Widok na Wilamowice © Kajman


Średniowieczni osadnicy stworzyli tu swój mały bioregion. Obcą pod każdym względem enklawę, która w swej niemal pierwotnej wersji przetrwała do II wojny światowej. Dziś niczym się Wilamowice nie różnią od okolicznych miasteczek, wsi i zakątków. Znikły już z ulic i tradycyjne stroje, i szorstki język, i stukocące warsztaty tkackie. Charakterystycznie budowane domy drewniane też już wyjechały do skansenów albo zostały zastąpione murowanymi.

Tablica © Kajman


W Wilamowicach urodził się polski święty Józef Bilczewski, Metropolita Lwowski. Bardzo ciekawa postać.
Jest też jedyna w Polsce pracująca do dzisiaj fabryka kos. Eksportują do Afryki, Rumunii i na Ukrainę. Eksportują też maczety do Ameryki Południowej.

Fabryka kos © Kajman


Objeżdżając Wilamowice dookoła zobaczyłem ciekawą reklamę. Nie zachęciła mnie co prawda do skorzystania z usług, ale przypomniała, że w lodówce jest zimne piwo więc raźnym truchtem pojechałem do domu, tym bardziej, że na jutro pewnie szykują się jakieś góry więc siły trzeba oszczędzać:)

Reklama © Kajman


Zawsze jadąc zwracam uwagę na krzyże. A nóż trafi się jakaś czaszka. Tutejsze znam już doskonale, ale ostatnio zainteresował mnie motyw muszli. Widziałem takich krzyży już kilka.

Krzyż w Hecznarowicach © Kajman


Muszla była i jest symbolem pielgrzymów do Santiago de Compostela. Marcin opisuje powoli swoją tam wyprawę. Dojechał pod granicę słoweńską. Teraz pewnie oprócz ciekawego opisu pojawią się świetne zdjęcia. Tylko kiedy?

Muszla © Kajman




  • DST 80.12km
  • Teren 6.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 17.35km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 391m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubię wiedzieć

Poniedziałek, 2 maja 2011 • dodano: 04.05.2011 | Komentarze 21


magneticlife.eu because life is magnetic

Koniec strajku. Photobikestats wróciło do normy więc czas na wpis. Kilka słów wyjaśnienia. Lubię Photobikestats z kilku powodów, po pierwsze mogę spojrzeć na foty innych i jeżeli któraś bardzo mi się podoba mogę ją ocenić.
Prawda jest jednak taka, że zwykle drugi podawany powód jest prawdziwy. Ten drugi jest bardzo egoistyczny:)

Znów wracamy na szlak architektury drewnianej. © Kajman


Pisząc relacje z wycieczek staram się pokazać jak fajnie można spędzić czas na rowerze. Przy okazji jest dla mnie ważne by zaproponować czytelnikom ciekawą trasę. Pokazać miejsca znane i mało znane, wspomnieć coś o historii tych miejsc oraz pokazać na fotkach jak wyglądają.

Już niedługo foty na pbs będą żółte, zaczyna kwitnąć rzepak © Kajman


Lubię wiedzieć, czy moje wysiłki mają jakikolwiek sens. To jest ten drugi prawdziwy powód. O poczytności opisów może świadczyć kilka wskaźników. Pierwszy, ale nie obiektywny to ilość komentarzy, drugi, to ilość wyświetlonych zdjęć. Tu pbs daje pewien obraz. Jestem na 7 miejscu w rankingu i moje zdjęcia wyświetlono ponad 2 mln 800 tys razy. Jest to dla mnie bardzo miłe, dziękuję:)
Dlatego nadal będę umieszczał zdjęcia na photobikestats:)

Kościół w Wilamowicach © Kajman


Trzecim wskaźnikiem jest licznik odwiedzin. Nie wszyscy go mają, ale w moim wypadku ilość osób odwiedzających jest dla mnie szokiem. Kiedyś z własnej głupoty wykasowałem sobie licznik. W poprzedniej wersji najwięcej, bo ponad 500 odwiedzin jednego dnia miałem, gdy opisywałem zeszłomajowy kataklizm. Dzisiaj z wielkim zdziwieniem odkryłem, że wczoraj przy wpisie z zerowym przebiegiem, gdy napisałem, że strajkuję odwiedziło mnie 345 osób. Hm:)))

Co się nie robi, by cyknąć fajną fotkę © Kajman


Zawsze, gdy zaglądam na licznik, zastanawia mnie ilość nowo odwiedzających. Nawet jeżeli nie dodaję nowych wpisów jest ich ponad pięćdziesięciu. Skąd oni się biorą tego nie wiem, ale to też jest miłe bo znaczy, że ktoś to czyta a przynajmniej przegląda.:)

Bardzo duży wróbel © Kajman


Czwartym wskaźnikiem, chyba najbardziej obiektywnym, są słupeczki pod profilem. Tak naprawdę odkryłem je niedawno i przeżyłem kolejny szok. W przypadku Eli jest to 42 395 otwarć. Nie znalazłem nikogo na bikestats kto mógłby się pochwalić lepszym wynikiem. Ja mam trochę ponad 30 000, to też nie jest zły wynik.

A może to duże kury? © Kajman


Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo lubię wiedzieć czy prowadzenie tego typu wpisów ma sens. Może lepiej napisać "Pętelka 80,12 km. Kadencja 640."
Wydaje mi się, że chyba lepiej jednak robić to tak jak do tej pory i tak też będzie:)
Mam cichą nadzieję, że ktoś skorzysta z naszych tras i znajdzie coś miłego dla siebie. Może też uda się kogoś innego zachęcić do tego by wyłączył telewizor i wsiadł na rower:)

Kościół w Górze © Kajman


Wracamy na Szlak Architektury Drewnianej. Przygodę ze szlakiem rozpoczęliśmy 24 maja 2009 roku. Podczas pierwszej wycieczki nie fociłem tablic. Dzisiaj trzeba ten błąd naprawić. Trasa znana i fajna bo w miarę po płaskim. Przed nami cztery kościoły i jeden pałac:)

Tablica © Kajman


W naszym bezpośrednim zasięgu są dwa Szlaki Architektury Drewnianej, śląski i małopolski. Jest też kilka obiektów, które powinny znaleźć się na szlakach a nie wiedzieć czemu, nie są tam umieszczone.

Wnętrze kościoła w Górze © Kajman


Blisko 250 najcenniejszych i najciekawszych zabytkowych obiektów drewnianych tworzy Szlak Architektury Drewnianej w Małopolsce. Na Szlaku znalazły się malownicze kościoły, piękne cerkwie, smukłe dzwonnice, staropolskie dwory, drewniane wille i skanseny, należące do najcenniejszych zabytków ludowej kultury materialnej.

Kościół w Miedźnej © Kajman


Szlak Architektury Drewnianej województwa śląskiego obejmuje łącznie 84 obiekty architektury drewnianej: kościoły, kaplice, dzwonnice, chałupy, karczmy, leśniczówki, pałacyk myśliwski, skanseny i obiekty gospodarcze - młyn wodny i spichlerze.

Tablica © Kajman


Jak widać jest co zwiedzać. Jak do tej pory odwiedziliśmy łącznie 51 obiektów na terenie Polski, Litwy i Słowacji. Na Litwie pięć, na Słowacji dwa, chociaż tak na prawdę Litwa to jeden wielki szlak architektury drewnianej a na słowackiej Orawie też można wiele takich obiektów użytkowanych do dzisiaj spotkać:)

Kościół w Grzawie © Kajman


Jak do tej pory odwiedziliśmy 21 obiektów na małopolskim szlaku i 17 na śląskim czyli mamy jeszcze przynajmniej na kilka lat co zwiedzać. W owych statystykach liczą się tylko te obiekty, do których dojechaliśmy na rowerze. Ogólnie widziałem ich wiele więcej.

Tablica © Kajman


Na rowerze odwiedziliśmy do tej pory 41 kościołów, dwie karczmy, dwa dwory, cztery skanseny i siedem obiektów nie będących na szlakach. Najstarszy był kościół w Głębowicach z 1518 roku, najmłodszy, ostatnio odwiedzony kościół w Juszczynie z lat dwudziestych ubiegłego wieku.

Wnętrze kościoła w Grzawie © Kajman


Podczas dzisiejszej wycieczki przekraczamy magiczny pięćdziesiąty obiekt czyli nasz cel. jest to kościół w Cwiklicach. Niestety nie udało nam się wejść do środka ponieważ obecnie trwa remont. Na fotach udało się za to uwiecznić z czego kiedyś te obiekty budowano:)

Kościół w Ćwiklicach © Kajman


Od frontu © Kajman


Tablica © Kajman


Pierwszy z napisami rzeźbionymi w drewnie © Kajman


Elementy konstrukcyjne © Kajman


Na trasie wycieczki znalazł się również pałac w Rydułtowicach. Ela go jeszcze nie widziała. Ja opisywałem pałac w zeszłym roku. Wtedy widziałem niewidome dzieciaki jeżdżące na rowerach.

Pałac w Rydułtowicach © Kajman


Ponieważ późno wyjechaliśmy, późno też wracaliśmy. Zaczęło robić się zimno. Temperatura spadła do 6 stopni, ale tę niedogodność z nawiązką rekompensowało piękne światło i widoki:)

Widoczek © Kajman




Strajkuję!

Poniedziałek, 2 maja 2011 • dodano: 03.05.2011 | Komentarze 12


magneticlife.eu because life is magnetic

Wczoraj przejechaliśmy 80 km. Niestety fotoBS strajkuje, to ja też. Cała przyjemność dla mnie w opisywaniu wycieczek to zabawa zdjęciami i historią. Historia bez zdjęć jest nudna więc z opisem poczekam aż się fotobikestats naprawi. Chyba, że skorzystam z konkurencji:(