Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w kategorii

Księstwo sandomierskie

Dystans całkowity:281.27 km (w terenie 19.00 km; 6.76%)
Czas w ruchu:15:51
Średnia prędkość:17.75 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:1579 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:70.32 km i 3h 57m
Więcej statystyk
  • DST 118.14km
  • Teren 19.00km
  • Czas 06:49
  • VAVG 17.33km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 767m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzyżtopór

Poniedziałek, 25 lipca 2011 • dodano: 29.07.2011 | Komentarze 15


magneticlife.eu because life is magnetic

Z Sandomierza do domu wyjechaliśmy na dwie godziny przed oberwaniem chmury, które dokonało tak wielkich zniszczeń w mieście. Jeszcze wieczorem, gdy wracaliśmy na camping i stanęliśmy pod sandomierską skarpą starego miasta, Ela stwierdziła, że większa ulewa może ją obsunąć. Niestety miała rację:(

Zamek Krzyżtopór © Kajman


W dniu wyjazdu mięliśmy jeszcze zwiedzić rowerami gminę Dwikozy. Na szczęście byliśmy na tyle zmęczeni po tej wycieczce, że sobie odpuściliśmy. Gmina Dwikozy też bardzo ucierpiała. Gdybyśmy tam pojechali, utknęlibyśmy w Sandomierzu na amen.

Jedziemy wsród sadów © Kajman


Naszą ostatnią wycieczkę z campingu w Sandomierzu pięknie opisała Ela na swoim blogu. Ujęła rys historyczny i legendy więc ja przedstawię wycieczkę w wersji komiksowej:)
Celem był zamek Krzyżtopór w Ujeździe i Opatów.

Przed Ossolinem w szczerym polu stoi figura z 1779 roku. © Kajman


W Ossolinie jest Kaplica Betlejemska, wygląda jak ziemienka © Kajman


Przed nią też jest bardzo stara figura, napisy zatarł czas © Kajman


Ruiny pałacu Ossolińskich w Ossolinie © Kajman


Wylazłem na górę i tyle tam zobaczyłem © Kajman


Wejść było łatwo, gorzej zejść © Kajman


Kolegiata w Klimontowie, takiego obiektu niepowstydziłoby się duże miasto © Kajman


Kościół ufundowany w 1637 r. przez Jerzego Ossolińskiego © Kajman


Wieże, przedsionek i kopułę ukończono dopiero w XVIII w © Kajman


Wnętrze kolegiaty jest bardzo bogato zdobione © Kajman


Wnętrze kolegiaty w Klimontowie © Kajman


Sporo jest tablic epitafijnych © Kajman


Przed kolegiatą jest pomnik powstańców z 1863 r © Kajman


Inną atrakcją Klimontowa jest klasztor Dominikanów © Kajman


Inny Ossoliński - Jan podjął w 1613 r. decyzję o sprowadzeniu do Klimontowa dominikanów © Kajman


Obecnie w klasztorze trwają prace renowacyjne i nie można wejść do środka © Kajman


Na protesty robotników powiedziałem, "ich nicht fersztejen" i fociłem dalej © Kajman


Prace są zaawansowane, finansowanie, unia i kuria, koszt 2 mln zł © Kajman


Ołtarz w kaplicy przyklasztornej © Kajman


Widoczek z drogi, w takich domkach mieszkają ludzie © Kajman


W końcu docieramy do Ujazdu i zaczynamy zwiedzanie zamku Krzyżtopór © Kajman


Krzyżtopór to najwspanialsza rezydencja wzniesiona w Polsce na początku XVII wieku © Kajman


Do czasu powstania Wersalu, był to największy pałac w Europie © Kajman


Z zewnątrz surowy, pięcioboczny bastion © Kajman


W środku olśniewający swoim przepychem dziedziniec © Kajman


Jak w koloseum © Kajman


Parter © Kajman


Piętro © Kajman


Zamek w zamku © Kajman


W pełnej krasie zamek istniał raptem 11 lat © Kajman


W 1655 r zamek zajęli Szwedzi, podstępem, bez jednego wystrzału © Kajman


Szwedzi zrabowali całe wyposażenie zamku i archiwa Ossolińskich © Kajman


W 1770 roku po walkach konfederacji barskiej zamek zniszczono i od tego czasu pozostaje w ruinie © Kajman


Jedziemy do Opatowa i zwiedzamy kolegiatę © Kajman


Zachowana od XII wieku do naszych czasów © Kajman


Wnętrze kolegiaty zachwyca chociż jest ciemno © Kajman


Zwiedzamy bramę warszawską © Kajman


W Opatowie jest ładny rynek, odpuszczamy sobie zwiedzanie podziemnej trasy © Kajman


Na rynku jest pomnik powstańców z 1863 roku © Kajman


Polami przedzieramy się do Tudorowa, ale GPS myli trasę i dodaje nam jeszcze sporo terenu:( © Kajman


Docieramy do pałacy Karskich we Włostowie © Kajman


Był tu prąd, CO, woda ciepła i zimna, telefon, zniszczył go PGR © Kajman


Ostatnia fota murów pałacu i na camping, leje coraz bardziej © Kajman




  • DST 66.18km
  • Czas 03:32
  • VAVG 18.73km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Księstwo sandomierskie

Niedziela, 24 lipca 2011 • dodano: 26.07.2011 | Komentarze 11


magneticlife.eu because life is magnetic

Będąc w Tarnobrzegu chcieliśmy zwiedzić część księstwa sandomierskiego leżącą po drugiej stronie Wisły, ale ktoś ukradł prom i ze zwiedzania były nici:(
Jest to ważna część księstwa wiec odpuścić jej nie można. Postanowiliśmy z Elą zobaczyć to co nie odwiedzone kosztem lasów janowickich gdzie mieliśmy się wybrać. Wyruszamy do Koprzywnicy:)

Rynek w Koprzywnicy © Kajman


Przebieg trasy opisała Ela, że sady, że można się brzoskwiń najeść (ale ukradkiem), że płasko, to już wiadomo. O zwiedzonych zabytkach też napisała, je skupię się na ogólniejszej historii tych ziem.

Szkoci pilnują pomnika © Kajman


Księstwo sandomierskie jest chyba najśmieszniejszym a zarazem jednym z najważniejszych księstw piastowskich. Powstało w zasadzie na mocy testamentu Bolesława Krzywoustego. Płodny był chłopina. Najstarszemu synowi wyznaczył Śląsk. Coś o tym pisałem przy okazji wycieczek w okolicach Bolkowa. Efekt był taki, że na wieki Śląsk diabli, a w zasadzie najpierw Czesi, później Niemcy wzięli:(

Ulica Salve Regina, identyczna jak wąwóz królowej Jadwigi © Kajman


Z drugą żoną napłodził jak królik. I dosłownie i w przenośni bo zmajstrował 12 sztuk potomstwa z czego w wieku dziecięcym zmarła trójka. Dziewuchy się nie liczą, albo za mąż albo do klasztoru. Chłopaków zostało żywych czterech.

Wisła troche rozlała © Kajman


Najstarszy Bolek Kędzierzawy dostał Mazowsze i Kujawy, Mieszko Stary Wielkopolskę, a z dwoma najmłodszymi zaczęły się jaja, nie było co im zapisać. W końcu Heniowi wydzielono księstwo sandomierskie a najmłodszego Kazka zwanego Sprawiedliwym postanowiono wysłać do klasztoru.

Klasztor Cystersów w Koprzywnicy © Kajman


Dla Henia specjalnie wydzielono księstewko, żeby się nie rzucał, że nic nie dostał. Stało się to kosztem Małopolski, która miała być dzielnicą senioralną. Sandomierszczyzna więc stała się kluczem do królestwa co pokazał mały Władek zwany Łokietkiem 200 lat później.

Kloasztor Cystersów w Koprzywnicy © Kajman


Osoba Henryka pierwszego księcia sandomierskiego pojawia się z reguły tylko przy okazji fundacji na rzecz Kościoła. Co ciekawe z tytułem księcia sandomierskiego występuje sporadycznie, określany jest raczej jako syn Bolesława Krzywoustego, czy brat Bolesława IV Kędzierzawego.

Klasztor Cystersów © Kajman


Najbardziej znanym czynem księcia sandomierskiego jest jednak wyjazd wraz z rycerzami polskimi w 1154 do Ziemi Świętej, gdzie zapragnął bronić Jerozolimy przed Saracenami. Spędził tam zapewne rok, skąd powrócił w nimbie świętości. Przyczepił się ten nimb do sandomierszczyzny mocno. Z tej ziemi pochodzi Bolek Wstydliwy, o którym pisałem przy okazji wycieczek po Ojcowie. Tu mieszkała też Salomea i jakiś czas św Kinga.

Klasztor z zadniej strony © Kajman
.

Henio postanowił nawracać sąsiadów. Wybrał się na Prusów chcąc mieczem i ogniem pokazać im prawdziwą wiarę. Niestety podczas wyprawy zginął bezpotomnie. Wtedy księstwo objął Kazio Sprawiedliwy. Za cholerę nie chciał być księdzem więc został księciem. On dał przykład, że kto włada księstwem sandomierskim, zostaje władcą Małopolski a później może całego państwa polskiego.

Herb Leliwa na ścianie klasztoru © Kajman


Księstwo sandomierskie nie było w zasadzie miejscem walki bratobójczej pomiędzy Piastami. Było za to obiektem pożądania wszystkich Piastów i o nie się lali. Było też pierwszym celem napadów tatarskich. Kilka razy zrównali je z ziemią.

Sanktuarium w Sulisławoicach © Kajman


Co ciekawe, do księstwa sprowadzano zakonników chyba ze wszystkich klasztorów. Prekursorem był Henio, który sprowadził Joannitów do Zagości. Klasztorów ci tutaj dostatek.

Stary kościół w Sulisławicach © Kajman


Koprzywnica jest jedną z najstarszych osad w regionie sandomierskim. Rozwinęła się przy erygowanym w 1183 - 1185 r. opactwie cystersów, do którego należała do końca XVIII w. Położona przy średniowiecznym szlaku z Zachodu przez Śląsk, Kraków na Sandomierz i Ruś, otrzymała prawa miejskie w 1268 r.

Tablica © Kajman


I znów ciekawostka. Mnichów w Koprzywnicy miało być minimum 20. Aby dobrze im się wiodło dostali dziesięcinę z 20 wsi!!! Nic dziwnego, że w księstwie powstawały na totalnym zadupiu obiekty sakralne, których nie powstydziłyby się duże miasta. Widać to do dziś, ja oglądając te obiekty byłem w dużym szoku!

Slisławice Sanktuarium © Kajman


Najsławniejszym i najbardziej żywotnym obecnie Sanktuarium Maryjnym w diecezji sandomierskiej są Sulisławice. Sanktuarium tworzy zabytkowy zespół dwóch kościołów. Stary, mniejszy rozmiarami, zachował późnoromańskie detale architektoniczne. Nowy, neogotycki z II poł. XIX w. powstał wskutek rozwoju sanktuarium.

Wnętrze © Kajman


I jest ściezka rowerowa © Kajman


Zwiedzając księstwo wpadliśmy jeszcze do Łoniowa gdzie znajduje się pałac Moszyńskich. Rodzina wywodzi się od nieślubnej córki króla Augusta II Mocnego i Hrabiny Cosel. Pałacyk jest przepiękny:)

Czasmi dobrze być nieślubną córką:) © Kajman


Ponieważ wyjechaliśmy późno, do Sandomierza dotarliśmy przed zmrokiem. Szybko przebraliśmy się w cywilne ciuszki i myk na rynek. Trzeba zrobić kilka nocnych fotek.

Na Wiśle pojawił się statek © Kajman


Jesteśmy blisko, widać zamek © Kajman


Pierwsze kroki skierowaliśmy do Zielonej Budki gdzie są przepyszne lody. Niestety zaczyna kropić. Trzeba się schronić pod jakimś dużym parasolem. Gdy tylko usiedliśmy, natychmiast pojawiła się pani kelnerka, cóż trzeba się trochę poalkoholizować:)

Chciał nie chciał trzeba pić:) © Kajman


Ela zamawia Czerwonego Kapturka, w którym miał być gin a był głównie sok malinowy. Tak podejrzewałem. Zastanawiam się nad miodami sandomierskimi. Do wyboru są dwa. Jeden nazywa się Nocna Straż i ma być miód z korzeniami, drugi to Duch Strażnika. W składzie tego cuda pisze, że to miód z sokiem z lornetki.

Nocny rynek w Sandomierzu © Kajman


Pytam przemiłą panią kelnerkę jak z lornetki wyciskają sok i jaki jest on w smaku. Nie potrafiła na to pytanie odpowiedzieć więc nie chcąc ryzykować wybieram Nocną Straż. Trzeba przyznać, że wyśmienita:)

Sandomierski rynek nocą © Kajman


Tu wyjeżdża Ojciec Mateusz gdy jedzie na rynek © Kajman


Tam są pyszne lody © Kajman


Ratusz i pomnik, który rano pilnowali Szkoci © Kajman


Trzeba wracać do naszego domku na kółkach i zrobić jakiś porządny gin z tonikiem bo te wymyślne drinki tylko człowieka rozochocą:)

Idziemy do domu © Kajman


Zrobiliśmy też zakupy pamiątek z ziemi sandomierskiej. Krówki sandomierskie pakowane w papierki z wizerunkami zabytków Sandomierza, krówki Ojca Mateusza (ale jaja), krówki opatowskie i co najważniejsze butle słynnego miodu sandomierskiego:)

Pamiątki © Kajman


Zdjęcie poniżej zrobiliśmy dzisiaj dla WrocNama bo pytał o kotwicę na rynku w Sandomierzu. Nocne zdjęcie niestety nie wyszło.

Dla WrocNama kotwica © Kajman




  • DST 86.85km
  • Czas 04:52
  • VAVG 17.85km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Baranów i dziwny Tarnobrzeg

Sobota, 23 lipca 2011 • dodano: 24.07.2011 | Komentarze 13


magneticlife.eu because life is magnetic

Jest w Polsce niepowtarzalny zamek. Pamiętałem go z dzieciństwa gdy byłem tam z rodzicami na wycieczce. Wtedy zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Trzeba zweryfikować wspomnienia z rzeczywistością. Jedziemy z Elą do Baranowa Sandomierskiego:)

Rynek w Baranowie © Kajman


Wyjeżdżamy z Sandomierza, pogoda jest piękna. Gdy wyjechaliśmy z miasta pierwszy szok. Nie pamiętam wycieczki, abym przejechał 40 kilometrów i nie zrobił żadnego zdjęcia. Tu na trasie nie ma co focić, albo pole, albo wioska niezbyt ciekawa, albo las.

Wisła w Sandomierzu © Kajman


W końcu docieramy do Baranowa. Zamek jest jeszcze piękniejszy niż go zapamiętałem. Wrażenie psuje jednak wielki namiot rozstawiony na dziedzińcu, w którym robione są jakieś przyjęcia:(

Droga do zamku © Kajman


Rezydencję w Baranowie Sandomierskim wzniesiono w drugiej połowie XVI w. z inicjatywy starosty radziejowskiego Rafała V Leszczyńskiego herbu Wieniawa. Początkowo był tu dwór renesansowy a w zamek rozbudował go jego syn - wojewoda brzeski Andrzej Leszczyński.

Najstarsze skrzydło © Kajman


Wcześniej, bo jeszcze w XIV w. znajdowała się tu gotycki dwór obronny lub wieża obronno-mieszkalna Baranowskich herbu Grzymała o której pisał Jan Długosz. Jej szczątki odkryli archeolodzy pod dziedzińcem zamkowym. Po Baranowskich jej właścicielami byli Kurozwęccy, Tarnowscy i Górkowie.

Brama czyli skrzydło frontowe © Kajman


Starsze dzieje Baranowa opisuje dziejopis osady Antoni Schneider, który przypisuje budowę pierwotnego obiektu obronnego Bogusławowi Jaksycowi herbu Gryf jeszcze w XII w. Potem miał on należeć do rodu Gozdawów, którzy podejmowali tu Kazimierza Wielkiego. Po śmierci Pawła Gozdawy podczas wyprawy na Ruś Czerwoną, ten sam król przekazał jego majątek Pietraszowi z Małachowa herbu Grzymała, który uratował mu życie. Od Pietrasza wywodzą się Baranowscy.

Zamku bronią dwie armaty © Kajman


Zamek przechodził z rąk do rąk, ale największy wkład w budowę mieli Leszczyńscy. Ich herb jest wszędzie, Cały czas trwa renowacja zamku a efekty budzą duży szacunek:)
Zwiedzających bardzo zainteresował mały kotek, który upolował ptaszka:(

Kot morderca © Kajman


Z zamkiem związanych jest kilka legend.
Pierwsza z legend baranowskich dotyczy czasów, gdy obecnego zamku jeszcze nie było, a właścicielem osady z dworem obronnym był rycerz Jakszyc. Pragnął on powiększyć swą siedzibę, jednak z względu na słabe zaludnienie okolicy trudno było mu znaleźć siłę roboczą, tym bardziej że był skąpy i oferował bardzo skromną zapłatę.

Herb Leszczyńskich © Kajman


Wysłał więc swych ludzi na daleką Warmię, aby sprowadzili mu jeńców, których będzie można zaciągnąć do pracy prawie za darmo. Wyprawa się udała i wkrótce rozpoczęto budowę nowej rezydencji. Wśród jeńców była piękna kobieta o imieniu Auela, która po pewnym czasie zwróciła uwagę Jakszyca.

Dziedziniec © Kajman


Zaczął traktować ją lepiej niż pozostałych, aż w końcu zaproponował małżeństwo. Auela odrzuciła jednak propozycję co rozsierdzio okrutnego pana na Baranowie. Kazał ją bić i głodzić. Auela namówiła resztę swoich towarzyszy i razem postanowili nie tylko zbiec, ale i dać nauczkę swemu ciemiężycielowi.

Klatka schodowa © Kajman


Gdy pewnego dnia nadarzyła się okazja, wszyscy uciekli uprowadzając także Jakszyca. Odwdzięczyli mu się tym samym - musiał pracować jak niewolnik w grodzie na Warmii. Stopniowo zachodziła w nim przemiana, stawał się coraz lepszym człowiekiem. Wreszcie postanowiono go zwolnić.

I jeszcze raz © Kajman


Gdy po latach wrócił do swego zameczku, ludzie bardzo obawiali się jego gniewu, mógł bowiem oskarżyć ich o umożliwienie porwania. Jakszyc jednak zmienił się nie do poznania i nikogo już w życiu nie skrzywdził.

Ela na zamku © Kajman


Inne podanie ma miejsce w czasie "potopu" szwedzkiego. Była akurat wigilia, więc pan zamku Rafał Leszczyński wyruszył z darami do obozu partyzantów Czarnieckiego stacjonujących w obozie nad Sanem. W zamku pozostała tylko córka Leszczyńskiego i służba zajęta przygotowywaniem wieczerzy.

Ołtarz w kaplicy zamlowej. Malowidło Malczewskiego © Kajman


Wtem ktoś krzyknął: "Szwedzi idą!". Po chwili do zamku zaczęli wbiegać w panice mieszkańcy Baranowa szukający tu schronienia. Młoda Leszczyńska nie ulękła się, rozkazała zaryglować bramę i poszła do baszty, w której znajdował się kaplica.

Witraż w kaplicy © Kajman


Tam zaczęła się żarliwie modlić przed słynącym cudami obrazem Matki Boskiej. Gdy Szwedzi przystąpili do szturmu bramy, nakazała otworzyć tajne przejście łączące zamek w Baranowie z Sandomierzem. Wszyscy udali się do lochu, ale sama Leszczyńska poszła nadal modlić się do kaplicy.

Ciekawy sufit © Kajman


Piękny sufit © Kajman


Wtem w oknie zobaczyła wielką czarną chmurę, która spowiła niebo. Posypał się z niej kamienny grad, który wywołał popłoch wśród Szwedów. Ich zbroje były bowiem za słabe, aby oprzeć się spadającym na nich z potworną siłą kamieniom.

Komnata zamkowa © Kajman


Można zagrać w wista © Kajman


Najeźdzcy rozbiegli się więc w popłochu, a zamek i ukrywający się w nim ludzie zostali uratowani. Podczas pasterki wszyscy uroczyście podziękowali Bogu za ocalenie. Podobno ci co stali najbliżej młodej Leszczyńskiej widzieli otaczający ją obłok, który znikł po nabożeństwie.

Ogrody zamkowe w budowie © Kajman


Zamek od strony ogrodu © Kajman


Z Baranowa jedziemy do Tarnobrzegu. Tam jest pałac Tarnowskich i piękny rynek. Chcemy też przeprawić się promem na drugą stronę Wisły. Zwiedzanie zaczynamy od rynku i klasztoru Dominikanów

Pomnik Bartosza Głowackiego na rynku w Tarnobrzegu © Kajman


Historia klasztoru dominikanów w Tarnobrzegu wiąże się w sposób nierozerwalny z obecnością na tym terenie rodu Tarnowskich, którzy pojawili się tu w połowie XIV wieku. Stanisław Tarnowski, w końcu XVI stulecia podjął starania, najpierw u króla Stefana Batorego, potem Zygmunta III Wazy o zezwolenie na założenie miasta na gruntach Miechocina, na "surowym korzeniu", może niejako celem utworzenia "Nowego Tarnowa", czyli zrekompensowania ostatecznej utraty Tarnowa w 1570 roku.

Klasztor Dominikanów w Tarnobrzegu © Kajman


Kasztelan sandomierski dopiął swego w 1593 roku, kiedy to za zgodą króla Zygmunta III Wazy, aktem lokacyjnym z 28 maja założył miasto prywatne Tarnobrzeg, na prawie magdeburskim, z przywilejem składu wina i dwóch jarmarków w ciągu roku. Z tym okresem, wiązane jest pojawienie się obrazu Matki Bożej.

Wnętrze © Kajman


Ciekawe co nieszczęśnik narozrabiał © Kajman


Jedziemy szukać pałacu Tarnowskich w Tarnobrzegu. Budowa zamku została zapoczątkowana w XV wieku jako wieżowy dwór obronny. W XVII i XVIII wieku został adoptowany przez rodzinę Tarnowskich i przebudowany. Do zamku dodano system fortyfikacji bastionowych. W 1830 roku zamek został ponownie przebudowany na rezydencję.

Pałąc Tarnowskich © Kajman


Teraz czas przeprawić się na drugą stronę Wisły. Tu drugi szok. Długo krążymy po Tarnobrzegu by znaleźć prom. GPS zgłupiał. Co chwilę wjeżdżamy na rynek. Gdy w końcu docieramy na przystań, okazuje się, że prom ukradli. Nie pozostaje nam nic innego jak wracać na camping:(

Ukradli prom © Kajman


Czego to ludzie nie postawią sobie w ogrodzie © Kajman




  • DST 10.10km
  • Czas 00:38
  • VAVG 15.95km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sandomierz

Piątek, 22 lipca 2011 • dodano: 22.07.2011 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Od rana mamy pochmurny dzień. Straszy deszczem. Może po południu się rozjaśni. Poszliśmy z Elą zwiedzać sandomierskie muzea. Sandomierz to jedno z najstarszych, najpiękniejszych i najważniejszych historycznie miast Polski. Początki osadnictwa na tym terenie i w jego regionie, sięgają najdawniejszych czasów. Świadczą o tym dokonywane w obrębie miasta i okolic liczne odkrycia archeologiczne.

W tla zamek piastowski © Kajman


Ślady pierwszej obecności człowieka na tym obszarze pochodzą z młodszej epoki kamiennej - neolitu (5200 p.n.e. - 1700 p.n.e.). Usytuowane jest na lessowych wzgórzach. Zachowało się tu ponad 120 zabytków architektury z różnych epok.
Ciekawostką jest Sandomierz podziemny. Pod starym miastem jest ponad 5 kilometrów podziemnych piwnic i korytarzy połączonych ze sobą. Do zwiedzania udostępniono trasę o długości 500 metrów. Od niej zaczynamy.

Podziemny Sandomierz © Kajman


Ponieważ w mieście nie było zbyt dużo miejsca, kupcy by przechowywać towar zaczęli pod domami kopać duże piwnice. Z czasem ich ilość była taka, że powstało podziemne miasto.
Sandomierz cieszył się szczególnymi względami Kazimierza Wielkiego w okresie jego panowania. Na dowód tego często udzielał mieszkańcom szczególnych przywilejów, jak chociażby ten. "Chociaż żadnym kupcom, z jakiemi bądź towarami, udającymi się ku stronie węgierskiej, nie wolno było przechodzić przez Zmigrod, to jednakże na prośbę mieszkańców sandomierskich ten zakaz dla nich usunął.

Labirynt korytarzy © Kajman


W roku 1366 polecił, ażeby sól z kopalni Wieliczki i Bochni, oraz śledzie zkądkolwiekby takowe były sprowadzone, to zawsze skład tego wszystkiego ma być w Sandomierzu. Podobnych składów zabronił robić w Opatowie, pod karą utraty majątku i łaski królewskiej.
Na późniejszy okres XV i XVI stulecia przypada również bardzo ożywiony rozwój miasta we wszystkich dziedzinach życia. Sandomierz w owym czasie liczył już ok. 3500 mieszkańców.

Tu kiedyś przechowywano sól i śledzie © Kajman


Hm, ciekawe kogo, śledzi, mieszkańców, czy tatarów, którzy podobno tu zginęli © Kajman


Po zwiedzeniu podziemi udaliśmy się na zamek. Zamek zbudowano na miejscu pierwotnej warowni istniejącej na wzgórzu co najmniej od X w. Badania archeologiczne potwierdziły istnienie pierwotnego grodu. W 1139 roku kiedy Sandomierz został stolicą księstwa dzielnicowego, a gród rezydencją książęcą i jako taki z pewnością musiał się rozbudowywać. Ówczesny książęcy gród otoczony był drewniano-ziemnym wałem oraz systemem zasieków ze skośnie wbitych pali. Od strony wysoczyzny przekopano fosę.

Zamek książęcy © Kajman


Mieściła się tu kasztelania, a od przełomu XII-XIII wieku - stolica księstwa dzielnicowego. W XIV wieku Kazimierz Wielki wykorzystał miejsce grodu pod budowę murowanego zamku, który prawdopodobnie w tym okresie został połączony z murami miejskimi. Wieża południowo-zachodnia, która króluje nad ulicą Zamkową została wybudowana w 1480 roku.

Zamek z drugiej strony © Kajman


Składał się on z czterech skrzydeł obejmujących kolumnowy dziedziniec. Niestety w 1656 roku został wysadzony w powietrze przez wycofujących się z miasta Szwedów. Ocalało jedynie skrzydło zachodnie. Od połowy XVII wieku w zamku nie rezydowali królowie, ani nawet starostowie sandomierscy. Zamek stał się przede wszystkim budynkiem użyteczności publicznej. Po 1795 roku Austriacy przeznaczyli zamek na sąd i więzienie. Natomiast dziedziniec zamkowy otoczono półkoliście biegnącym murem.

Katedra © Kajman


Po zwiedzeniu zamku udajemy się do domu Jana Długosza. Dom Długosza zbudowany w 1476 r. z fundacji słynnego historyka - jeden z najlepiej zachowanych gotyckich domów mieszkalnych. Wewnątrz mieści bogate zbiory Muzeum Diecezjalnego.

Dom Jana Długosza © Kajman


Ufundowany został w 1476 roku przez historyka Jana Długosza, kanonika sandomierskiego dla księży mansjonarzy, wikariuszy katedry. W 1864 roku dom oddano pod zarząd kapituły katedralnej. Jest to dwukondygnacyjna, ceglana budowla z wysokimi szczytami i dwuspadowym dachem. Nad południowym wejściem znajduje się kamienna tablica erekcyjna z herbem Wieniawa, napisem i datą 1476.

Świątki w ogrodzie przed domem Długosza © Kajman


Układ wnętrz z obszerną sienią pośrodku i belkowanymi stropami, został częściowo zmieniony dla potrzeb muzealnych. Od 1937 roku mieści się tu Muzeum Diecezjalne. Autorem ekspozycji był Karol Estreicher, historyk sztuki z Krakowa. Muzeum posiada bardzo cenne zbiory z zakresu malarstwa, rzeźby sakralnej, tkaniny, drobnej plastyki oraz elementów wystroju architektonicznego, jak również sztuki zdobniczej, ceramiki, kolekcji mebli, numizmatyki i archeologii.

Muzeum w domu Jana Długosza © Kajman


Muzeum w domu Długosza © Kajman


Pudełko w kształcie książki © Kajman


Czas na obiad. Idziemy do knajpki, gdzie serwowane jest 30 gatunków pierogów. Knajpka się chwali, że na pierogi wpada tam ojciec Mateusz, Możejko i oczywiście aspirant Nocul.

Powiesili sobie nawet ich fotki z autografami © Kajman


Teraz czas na rower. Pogoda wcale się nie poprawiła. Wybieramy się na jazdę po uliczkach Sandomierza. Jeżeli zacznie lać, zawsze zdążymy uciec na camping.

Serialowy komisariat, naprawdę urząd skarbowy © Kajman


Na rynku mocno zachmurzone © Kajman


Pod Bramą Opatowską © Kajman


Tu przemawiał Jan Paweł II © Kajman


Coś ostatnio mam farta do nowożeńców © Kajman


Po honorowym objeździe miasta jedziemy do wąwozu św Jadwigi. Niestety okazuje się, że nie wolno tam wjeżdżać na rowerach. Trudno, w sumie nic ciekawego. Trochę większy rów w piachu.

Stop, do wąwozu wjechać nie można © Kajman


Objeżdżamy znów miasto i kierujemy się w stronę gór pieprzowych. Są to najstarsze góry w Polsce. Jedziemy po nowej pięknej ścieżce rowerowej. Widać, że nowa bo ludziska myślą, że to chodnik. Mimo pustego chodnika lizą po ścieżce.

Nowa ścieżka w Sandomierzu © Kajman


Chmurzy się coraz bardziej. W ostatnim momencie zawracamy. Na camping wjechaliśmy równo z pierwszymi kroplami deszczu.

Panorama Sandomierza © Kajman


Panorama z drugiej strony © Kajman


Zwiewamy przed deszczem © Kajman




Parafia Ojca Mateusza

Czwartek, 21 lipca 2011 • dodano: 21.07.2011 | Komentarze 22


magneticlife.eu because life is magnetic

Po dziesięciu dniach Jura nam się znudziła. No może nie do końca bo wrócimy tam pewnie jesienią, ale prawie 4000 metrów podjazdów na 200 kilometrach zrobiło swoje.
Wpadliśmy na chwilę do domu pozałatwiać najpilniejsze sprawy. Zaczęliśmy się zastanawiać gdzie pojechać.Elachciała po płaskim więc wybieramy parafię ojca Mateusza:)

Na campingu tłoczno © Kajman


Ale jest ładne miejsce na grila © Kajman


Zapięliśmy nasz domek na kółkach, zapakowaliśmy rowery i w drogę. Po niespełna pięciu godzinach stanęliśmy na campingu w Sandomierzu. Tu przywitała nas ulewa.
Trzeba było się schować i przeczekać deszcz.

W końcu przestało padać © Kajman


Już od dawna marzyłem o zwiedzeniu Księstwa Sandomierskiego. Było nie było to kolebka historii. Kiedyś byłem tu przejazdem ale nie było czasu na zwiedzanie. Teraz mamy na to pięć dni.

Sandomierski ratusz © Kajman


Rynek w Sandomierzu © Kajman


Zastanawiałem się też, jak to jest, że ojciec Mateusz tak zasuwa na rowerze i rzadko pedałuje. Teraz już wiem:)
Trochę pojeździmy jego śladem:)

Tu ojciec Mateusz zawsze wyjeżdża © Kajman


A tu spotyka aspiranta Nocula © Kajman


Gdy przestało lać poszliśmy na lody. Jutro pewnie zwiedzanie, zwiedzanie i zwiedzanie a po obiedzie pewnie ruszymy na rowerach na jakąś wycieczkę:)

Sandomierski ratusz od frontu © Kajman


Brama Opatowska © Kajman


Mały rynek © Kajman


Dom Długosza © Kajman