Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w kategorii

Bolków i okolica

Dystans całkowity:65.28 km (w terenie 2.00 km; 3.06%)
Czas w ruchu:04:38
Średnia prędkość:14.09 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:988 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:32.64 km i 2h 19m
Więcej statystyk
  • DST 3.72km
  • Czas 00:14
  • VAVG 15.94km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 102m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoto, wulkany i zamki

Sobota, 25 czerwca 2011 • dodano: 25.06.2011 | Komentarze 29


magneticlife.eu because life is magnetic

Pogoda podczas tego weekendu nas nie rozpieszcza. Jest zimno i leje co chwila. Faktem jest, że planowaliśmy spędzić czas na rowerach, ale ryzyko spędzenia go pod jakąś wiatą wczoraj i dzisiaj było zbyt duże. Na pogórzu kaczawskim do zwiedzania jest tyle atrakcji, że trzeba było zmienić środek transportu i wykorzystać czas na maksa.

Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym © Kajman


Camping w Bolkowie jest rewelacyjnym miejscem wypadowym. Nazywa się Pod Lasem. Standard ma europejski i bardzo dobre ceny. Być może ktoś zechce skorzystać z naszych doświadczeń i tu przyjechać. Szczerze polecam.
Wczoraj byliśmy w Książu i zwiedziliśmy Włodarza, część kompleksu Riese. Jest co poopowiadać a i parę fajnych fotek udało się zrobić.

Meta w Złotoryi © Kajman


Wszystkie atrakcje są w zasięgu wycieczek rowerowych z campingu. Zastanawiałem się czy zrobić z tego wpis z przebiegiem zerowym, ale doszedłem do wniosku, że po powrocie do domu muszę nadrobić ilość przejechanych w tym roku kilometrów. Pewnie zrobię to na trasach standardowych, które już nie raz opisywałem. Wtedy uzupełnię relacje i foty z miejsc zwiedzonych tutaj.

Liderki © Kajman


Dzisiaj obudziła nas ulewa. Plany Eli co do zwiedzania Rudaw Janowickich diabli wzięli. Wsiadamy w auto i jedziemy do kopalni złota w Złotoryi. Tam na głowę nic nam padać nie będzie. Jakie jest nasze zdziwienie, gdy nie możemy wjechać do miasta. Całe jest zablokowane przez policję, na objazdach są niesamowite korki. Okazuje się, że trafiliśmy na Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym.

Peleton © Kajman


O dojeździe do kopalni możemy zapomnieć, szukamy miejsca do zaparkowania. Deszcz leje cały czas. Znajdujemy jakiś daszek i czekamy na panie, które teraz są na trasie. Wyścig jest dookoła Złotoryi więc nastawiamy się na kłopoty komunikacyjne.

Pędzą do mety © Kajman


Jak będziesz dużo trenować, dostaniesz taką bryczkę:) © Kajman


Na szczęście okazało się, że Złotoryja nie zapomniała dzisiaj o swoich atrakcjach. Zwiedzamy Muzeum Złota i basztę. Wszystko za darmochę, jedynie kibel kosztuje 1 zł:)
Dostajemy też trochę złota na pamiątkę, też za friko:)

Płukanie złota © Kajman


Teraz czas na wulkany. Jest ich w okolicy kilka. Jedziemy na Ostrzycę, największy wygasły wulkan w Polsce. W końcu przestaje padać i wychodzi słońce.

Ostrzyca, największy wulkan w Polsce © Kajman


Punkt kontrolny, coś dla Kosmy:) © Kajman


Ela na wulkanie © Kajman


Teraz przychodzi czas na zamek Grodziec. Niesamowity, świetnie zachowany zamek piastowski. Stoi również na wygasłym wulkanie. Historia zamku i jego budowniczych jest bardzo ciekawa. Zwiedzamy wszystko, salę tortur też. Bardziej szczegółowo opiszę to przy najbliższym nabijaniu kilometrów:)

Zamek na wulkanie © Kajman


Łagodny wymiar kary © Kajman


Pogoda się znacznie polepszyła. Jedziemy na camping. Przecież tam czekają rowery i można gdzieś pojechać. Dojazd nie jest prosty. Wszędzie blokady dróg z powodu wyścigu.

Tym razem jadą panowie © Kajman


Po dotarciu na camping jemy obiad. Ela poszła spać, a ja wskakuję na rower i jadę zwiedzić zamek Świny. Jest od campingu rzut beretem, ale jak to zwykle bywa, to co bliskie zostawia się na koniec. Jutro mam nadzieję pojedziemy na rowerach do pałacu cesarza Wilhelma II. Mogłoby nie starczyć czasu na Świny a to byłaby niepowetowana strata.

Bolko Srogi, jeden z najznamienitrzych Piastów © Kajman


Zamek Świny jest pierwszym w Polsce prywatnym zamkiem. Kiedyś było tak, że znamienite rody miały kasztele, ale tylko król lub książę mógł mieć zamek. Chodziło o to by nikt władcy nie fikał. Żeby ród mógł posiadać zamek musiał mieć specjalne zezwolenie a to nie było łatwe. Paniska bały się buntów i sami budowali zamki.

Zamek Świny © Kajman


Z drogi na Jawor zamek w Świnach wygląda jak duży chlewik, ale to bardzo złudnie wrażenie. To potężna twierdza wybudowana w miejscu kasztelu należącego do rodu Świnków od VIII wieku. Z rodu tego wywodził się być może arcybiskup gnieźnieński, Jakub Świnka, który jednak pieczętował się inną odmianą herbu.

Zamek Świny © Kajman


Według jednej wersji ród został osadzony na Świnach przez księcia Bolka Srogiego, według innej był rodem słowiańskich władyków, który po zajęciu Śląska przez Mieszka I podporządkował się Piastom i w nagrodę otrzymał potwierdzenie prawa życia i śmierci nad swymi poddanymi.

Zamek w Świnach © Kajman


Rycerski ród Świnków od dawien dawna znany był z ogromnego zamiłowania do alkoholi, a w szczególności do wina, które kupowano często i w ogromnych ilościach. Wielowiekowa praktyka konsumencka sprawiła, że z pokolenia na pokolenie organizmy Świnków ewoluowały, wytwarzając taką odporność na procenty, o jakiej mógł pomarzyć niejeden polski pijaczek.

Zamek Świny © Kajman


Legendą już obrósł przypadek Jerzego Świnki, który założył się z pewnym polskim szlachcicem, kto więcej wina wypije i pod stół nie padnie. Stawka zakładu wydawała się poważna: ze swej strony Jerzy postawił 1000 dukatów, a ów szlachcic - przepiękną karetę zaprzężoną w sześć wspaniałych koni. Kiedy osuszali dwudziestą butelkę i nasz zawodnik był już mocno wstawiony, Świnka rozkazał, aby przynieść drewniany ceber do pojenia koni i napełniwszy go winem wypił całą zawartość za jednym zamachem. Pod szlachcicem nogi się ugięły. Nie odezwawszy się słowem wyszedł z zamku w asyście odprowadzającego go pewnym krokiem gospodarza.

Zamek Świny © Kajman


Konrad Świnka, który podobno podczas suto zakrapianej uczty, będąc już mocno pijanym, oświadczył głośno, iż nawet sam diabeł nie dałby mu rady, a jeśli ma go porwać, to niech zrobi to tu i teraz. Po tych słowach rozległ się grzmot i pojawił piorun celując prosto w gospodarza ze skutkiem wiadomo jakim. Trzymany przez Świnkę kielich uległ całkowitemu stopieniu i wraz z nim został pochowany.
Czyżby z tych historii wzięło się stare polskie powiedzenie "pijany jak świnia"?

Zamek Świny © Kajman


Urodzony w 1410 r. Gunzel II von Schweinichen (ród używał już wówczas zniemczonego nazwiska) znany jest z rozbicia w 1455 r. raubrittera i stronnika husytów Hansa Czyrn z zamku Niesytno. Pisałem o tym w poprzednim wpisie.
W 1456 r. urodził się matuzalem rodu Burgmann, który zmarł w wieku 110 lat na grypę. Syn tegoż Hans dożył wieku lat 96, ożenił się po raz drugi w wieku lat 80 i spłodził dwóch synów, żeby było śmieszniej jego żona w dniu ślubu miała 15 lat.

Zamek Świny © Kajman


Rodowa legenda wywodzi dzieje Świnków od Biwoja, giermka legendarnej czeskiej księżnej Libuszy, który w 712 r. podarował jej własnoręcznie upolowanego odyńca, za co miał otrzymać nadania wokół Świn, herb Świnka oraz rękę księżniczki Kazi.

Najsławniejszym przedstawicielem rodu był Hans von Schweinichen, żyjący w czasach Zygmunta Augusta, pamiętnikarz i dworzanin książąt legnickich Fryderyka III, Henryka XI oraz Fryderyka IV. Ród liczy sobie obecnie ok. 30 męskich potomków.



  • DST 61.56km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 13.99km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 886m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wygasłe wulkany i zamki

Czwartek, 23 czerwca 2011 • dodano: 23.06.2011 | Komentarze 24


magneticlife.eu because life is magnetic

Ten rok postanowiliśmy z Elą przeznaczyć na zwiedzanie zamków piastowskich. Wpisy robione przez Piotera50 zachęciły mnie do zwiedzenia Księstwa Jaworskiego i krainy wygasłych wulkanów. Znaleźliśmy piękny camping w Bolkowie i z niego wyruszamy na zwiedzanie tej pięknej okolicy.

Camping w Bolkowie © Kajman


Księstwo Jaworskie powstało z podziału Księstwa Legnickiego. Położone jest na Dolnym Śląsku. Ostatnio nasz niewielki wzrostem polityk powiedział, że Ślązacy to opcja niemiecka. Sąd skierował tego polityka na przymusowe badania psychiatryczne. Cóż, może trzeba coś powiedzieć o historii Śląska.

Zamek piastowski w Bolkowie © Kajman


Wszystko zaczęło się od gościa, który miał wrzód na gębie. Był zacnym królem chociaż twarz mu wykrzywiło. Zwano go Bolesławem Krzywoustym. Miał czterech synów. Władka z pierwszej żony i trzech młodszych z drugiej żony. Wykombinował sobie, że Władek będzie seniorem a jak zejdzie po starszeństwie królował będzie następny syn. Zrobił nawet taki testament.

Zamek w Bolkowie odsłona 2 © Kajman


Żeby chłopaki nie czuli się pokrzywdzeni każdemu wyznaczył swoje księstwo. Władek dostał Śląsk, ale jednocześnie miał rządzić Polską z Krakowa. Wszystko byłoby pięknie gdyby młodzież się nie zbuntowała. Pod Poznaniem skopali starszemu bratu tyłek. Musiał uciekać do Niemiec. Miał nadzieję, że niejaki Barbarossa mu pomoże. Przecież był cesarzem, ale ten chciał Ziemię Świętą uwalniać i w sprawy polskie nie za bardzo miał ochotę się mieszać. Tak Władek został wygnańcem. Zmarł w Niemczech, ale jego synowie odzyskali Śląsk.

Widok z baszty © Kajman


Tak właśnie się stało, że wszyscy Piastowie śląscy wywodzą się od owego Władka. Cała historia rozgrywała się w połowie XII wieku. Synowie Władka podzielili Śląsk pomiędzy siebie a następnie pomiędzy swoich synów. W czwartym pokoleniu niejaki Bolek Łysy zwany Rogatką ( to był dopiero agent, może coś o nim jeszcze napiszę ), wydzielił dla swojego syna Księstwo Jaworskie.

Piastów było sporo © Kajman


Księstwo objął Heniek Gruby a posiadał takie miasta jak Jawor, Bolków, Kamienna Góra, Lubawka, Lwówek Śląski i Świerzawa. Było to w roku 1274. W tym też czasie historia zaczyna się komplikować. W Czechach panował Przemysł Ottokar II (ale głupio się facet nazywał). Był na tyle silny, że mały figiel a zostałby cesarzem Nieniec. Z Legnicy do Krakowa było ponad 400 km a do Pragi raptem 190. Byli pod ręką też Niemcy. Książęta Śląscy coraz rzadziej patrzyli na skłócony Kraków.

Dziedziniec zamkowy © Kajman


Inną sprawą był najazd Mongołów. Ci tak spustoszyli Śląsk, że trzeba było szukać gastarbajterów. Tych ściągano z Niemiec. Napływ ludności był spory, ale większość z nich się polonizowała. Jeżeli powstawały wsie zamieszkałe tylko przez Niemców, te zachowywały język. Z biegiem czasu zrobiła się moda na niemieckość. Nawet zacne polskie rody zaczęły używać języka niemieckiego, ale to wcale nie znaczy, że stali się Niemcami.

Ulice Bolkowa © Kajman


Zwiedzanie dzisiejsze zaczynamy od zamku w Bolkowie. Tu nasuwa mi się refleksja. Mówi się, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Otóż nie, to Piastowie śląscy na ponad sto lat przed Kazimierzem budowali swoje zamki murowane czego przykładem jest Bolków. Zamek wybudował wspomniany już Rogatka. W rękach Piastów był do 1392 roku kiedy to stał się własnością króla Czech.

Widoczek © Kajman


W 1463 roku z ramienia króla czeskiego panowanie nad zamkiem objął rycerz z Czernej. Był wielkim zbójem, rabował co się dało i w końcu mieszczanie ze Świdnicy i Wrocławia się wkurzyli, zebrali się na wyprawę wojenną, rycerza ucapili i powiesili. Zamek przechodził różne koleje losów, ale przetrwał do dzisiaj. W najbliższą sobotę i niedzielę jak co roku odbędzie się tu turniej rycerski.

Zamek Niesytno w Płoninie © Kajman


Z Bolkowa jedziemy zwiedzić ruiny zamku Niesytno w Płoninie. Zamek jak głosi legenda wybudowali rycerze rabusie nienasyceni kosztowności. Pierwszy zamek w tym miejscu miał istnieć już w XIV wieku, jednak brak na to odpowiednich przekazów historycznych. Pozostałości murów, które oglądamy dzisiaj pochodzą głównie z XV wieku. W latach 1300-1339 jego właścicielem był Albert der Baier von Waltersdorf (Albert pochodzący z Bawarii), a w latach 1385-1406 do Henryka von Czirn.

Baszta © Kajman


Henryk z Czernej to ciekawa postać. Brał udział w bitwie pod Grunwaldem po stronie krzyżackiej. Później przyłączył się do Husytów. Brał udział w husyckich wyprawach łupieskich, do jego siedziby – gniazda rozbójników – przylgnęła nazwa Zakątek Strachu (Angstwinkel). W 1432 roku kres tym praktykom przynosi wyprawa wojsk mieszczan świdnickich na rozkaz biskupa wrocławskiego. Heinrich von Czirn zostaje wygnany, a dwa lata później pojawia się po raz kolejny. Zwabia w pułapkę wodza husytów – Waderaicha i oddaje go w ręce świdniczan.

Zamek Niesytno © Kajman


Hans von Czirna, jako ostatni z tego rodu w Płoninie zostaje w 1455 roku zabity za ołtarzem kaplicy zamkowej przez Gunzela von Schweinichen z pobliskich Świn. Krwawe to były czasy. Przez lata zamek przechodził z rąk do rąk. Był rozbudowywany i przebudowywany. Powstał tu również piękny pałac.

Ruiny pałacu © Kajman


Podczas II wojny światowej w zamku mieścił się ośrodek szkoleniowy Luftwaffe. Z tego okresu pochodzą legendy o rzekomych zakładach zbrojeniowych, sztolniach pod zamkiem, czego przykładem miała być wykuta grota znana już w XIXw

Ruiny pałacu © Kajman


W lipcu 1992 r. pałac spłonął, a przyczyną pożaru było prawdopodobnie celowe podpalenie. Później zginął piękny portal pałacowy wraz z kartuszem herbowym, wiele cennych detali oraz elementów wystroju pałacu.

Spalone wnętrza © Kajman


Zamek wybudowany został na skałach, na stromym wzgórzu w centrum wsi. Zachowała się potężna kamienna wieża w formie ośmioboku o nieregularnym kształcie, a także ruiny kaplicy zamkowej, budynku mieszkalnego oraz murów obwodowych. Obecnie wszystko porośnięte samosiejkami, niedostępne do zwiedzania ze względu na stopień zniszczenia.

Zwiedzamy zamek © Kajman


Fakt, zamek jest ogrodzony, wszędzie są tablice, że grozi zawaleniem. Niezrażeni tym przyjmujemy propozycję faceta mieszkającego obok. Gość oprowadza nas po zamku. Zna go jak własną kieszeń. SPDy ślizgają mi się po kamieniach, ale takie zwiedzanie z opowieściami pana o sztolni w jego piwnicy prowadzącej do zamku zapamiętam długo:)

Jest trochę niebezpiecznie © Kajman


Takie zwiedzanie to niesamowita przygoda. Dalej kierujemy się do Mysłowa gdzie jest pałac należący niegdyś do opatów lubiąskich. powstał około roku 1700.

Pałac w Mysłowie © Kajman


Kolejny cel to zamek w Lipie. Zbudowany został na przełomie XIII i XIV w. Prawdopodobnie powstał z inicjatywy jednego ze śląskich rodów rycerskich i miał pełnić w tamtych czasach rolę strażnicy.

Zamek w Lipie © Kajman


Z chwilą utraty znaczenia wojskowego używano go jako magazyn oraz źródło kamienia budowlanego. W 1821 r. znaczna część budowli zostaje rozebrana, a materiał przeznaczony zostaje na budowę budynków gospodarczych.

Baszta © Kajman


Ostatnia renowacja miała miejsce w latach 70. XX w. wtedy to nieodwracalnie zniszczono wiele elementów budowli. Obecnie nie istnieje już wieża, która kształtem przypominać miała tę z bolkowskiego zamku, nie istnieje też już jaskółczy ogon. Po upaństwowieniu popadł w ruinę. Kamienne portale, gotyckie i renesansowe obramowania okien zostały skradzione.

Wnętrza © Kajman


Piramida przez wielu uważana błędnie za komin kuchenny, stanowi część średniowiecznego zamku, który został wybudowany ok. 1200 roku przez templariuszy. W piramidzie wewnątrz pustej znajdują się na ścianach różne, równo rozmieszczone otwory, na środku piramidy znajduje się tzw. studnia, w dniu letniego przesilenia słońce pada na wprost do wnętrza tzw. studni.

Komin czy piramida © Kajman


Cały czas poruszamy się po pogórzu kaczawskim. Jest to obszar unikatowych w Polsce wygasłych wulkanów. Jedziemy zobaczyć jeden z nich, Czartową Skałę.
Jest to niewielkie powulkaniczne wzniesienie, w kształcie małego, lekko skrzywionego stożka podciętego z dwóch stron wyrobiskami nieczynnych kamieniołomów

Wygasły wulkan Czartowa Skała © Kajman


Jestem zachwycony dzisiejszą wycieczką i terenami przez które jechaliśmy. Zaskoczyła mnie jedynie bardzo mała ilość rowerzystów. Spotkaliśmy ich dosłownie kilku a przecież jest co zwiedzać i widoki też są piękne. Jest sporo podjazdów o czym świadczą przewyższenia, ale warto tu pojeździć:)

Inny wulkan © Kajman


Widoczek © Kajman


Na koniec wpadamy do Jastrowca zobaczyć pałac na wodzie. Dlaczego tak się nazywa nie wiem. Nigdzie wody tam nie ma. Jest to trzykondygnacyjny późnobarokowy budynek, założony na planie prostokąta, z 2. poł. XVIII w.

Pałac w Jastrowcu © Kajman


Czworaki? © Kajman