Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:180.65 km (w terenie 41.00 km; 22.70%)
Czas w ruchu:11:26
Średnia prędkość:15.80 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:2759 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:45.16 km i 2h 51m
Więcej statystyk
  • DST 53.60km
  • Czas 03:12
  • VAVG 16.75km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Księstwo siewierskie

Czwartek, 20 września 2012 • dodano: 20.09.2012 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Wczorajszy dzień obfitował w mnóstwo atrakcji. BSorient ma to do siebie, że jest sporo zwiedzania z dodatkiem adrenaliny, trzeba znaleźć punkty kontrolne. Zabawa jest przednia. Dzisiaj będzie równie ciekawie. Integracyjnie jedziemy zwiedzić Księstwo Siewierskie a w zasadzie jego stolicę:)

To my © Kajman


Wyruszamy z kampingu w Błędowie mocną grupą, przewodniczką jest Kosma w związku z czym "całkiem przypadkowo" towarzyszy nam Tomek. Całą trasę przejechała z nami Tymoteuszka a Amiga i Kiri urwali się za trzecim zakrętem.

Awaria? © Kajman


Od dawna chcieliśmy z Elą odwiedzić Księstwo siewierskie. To historycznie bardzo ciekawe miejsce. Ciekawa jest też postać z nim związana czyli Zbigniew Oleśnicki.
Przeciętnemu człowiekowi Siewierz kojarzy się z korkami na A1 i pragnie jedynie pognać dalej. Może ktoś po przeczytaniu naszych relacji zwiedzi Siewierz? Zobaczymy, naprawdę warto:)

Tymoteuszka rozpoczyna paradę strażaków © Kajman


Fotoreporterzy w akcji © Kajman


Ziemia siewierska historycznie leżała na pograniczu Śląska i Małopolski, ale była w granicach Śląska. Po podziale dzielnicowym śląscy książęta piastowscy po kolei stawali się lennikami czeskimi i jakoś do rozdrobnionej a w zasadzie nie istniejącej Polski specjalnie się nie śpieszyli.

Zamek w Siewierzu © Kajman


Samo użycie określenia księstwo przypada na czas władania Piastów cieszyńskich bedących lennikami czeskimi . Wcześniej bowiem jeszcze, książę dzielnicy krakowskiej, Kazimierz II Sprawiedliwy, po zdobyciu władzy w 1177, podarował Mieszkowi Plątonogiemu, księciu raciborskiemu, Siewierz wchodzący w skład kasztelanii bytomskiej i wraz z kasztelanią oświęcimską – w odpłacie za wsparcie go w wewnątrzdynastycznych walkach o władzę w Krakowie.

Tablica © Kajman


Po przejściu we władanie przez dynastię Piastów, początkowo jako kasztelania, ziemia ta była własnością najpierw linii opolsko-raciborskiej. Następnie, od 1281, władanie przejęli Piastowie bytomsko-kozielscy, a od 1337 cieszyńscy. Po raz pierwszy użycie określenia 'księstwo' w odniesieniu do tych terenów datowane jest na rok 1341.

Z innej strony © Kajman


Historia księstwa, jako księstwa biskupiego – rozpoczyna się w pewnym sensie 30 grudnia 1443. Ówczesny kronikarz zanotował „Oto Wacław, książę cieszyński ... znajdował się w kłopotach pieniężnych. A ponieważ w imieniu małoletnich braci zarządzał samoistnem księstewkiem położonym u granic polskich, przeto, nie robiąc sobie żadnych skrupułów, zaproponował sprzedaż biskupowi krakowskiemu”.

Brama wjazdowa © Kajman


Były to czasy, w których wszyscy lali się ze wszystkimi a na drogach panowali rycerze rabusie. To, że księstwo zostało sprzedane Zbigniewowi Oleśnickiemu nie spodobało się wielu piastowskim książątkom. Zaczęła się wojenka. W latach 40-tych XV wieku książę rybnicko – karniowski Mikołaj miewał zatargi z biskupem krakowskim Zbigniewem Oleśnickim. Z tymi zatargami często były związane łupieskie wyprawy na dobra biskupów krakowskich: Siewierz, Chełm, Imielin. Zakończyły się one zajęciem przez księcia Mikołaja Siewierza.

Dziedziniec zamkowy © Kajman


W związku z tym nie obyło się bez zbrojnej interwencji Polaków, którym przewodził starosta sieradzki, Piotr Szafraniec. Cóż, dóbr kościelnych trzeba było bronić. Po zakończeniu sporu w 1453 miasto Siewierz i zamek stały się siedzibą biskupów krakowskich pełniących tutaj rolę książąt siewierskich.

Dziedziniec zamkowy © Kajman


Jako pierwszy formalnego tytułu księcia siewierskiego zaczął używać w 1484 biskup Jan Rzeszowski. Jako ostatni używał go książę kardynał Adam Sapieha (zm. w 1951).
Ziemie księstwa były suwerenne terytorialnie i jurysdykcyjnie.

Lochy zamkowe © Kajman


Biskupi krakowscy w Siewierzu występowali nie jako najwyżsi przedstawiciele hierarchii kościelnej, tylko jako książęta siewierscy - prawni następcy i kontynuatorzy władzy księcia cieszyńsko - siewierskiego Wacława I i jego poprzedników. Księstwo miało własną gospodarkę, skarb, wojsko oraz surowe prawa z przywilejem katowskim włącznie, co odzwierciedla powiedzenie Kradnij, zabijaj, ale Siewierz omijaj.

Widok z wierzy zamkowej © Kajman


Obszar księstwa wynosił 607 km2, a w jego skład wchodziły trzy miasta: Siewierz, Czeladź i Koziegłowy oraz wioski: Gołuchowice, Łagisza, Wojkowice Komorne, Rzeniszów, Nowa Wieś, Strzyżowice, Sączów, Myszkowice, Tąpkowice, Wojkowice Kościelne, Dąbie, Rogoźnik, Twardowice, Sadowie, Winowno, Będusz, Żelisławice, Bobrowniki, Cynków, Chruszczobród, Grodziec i Ożarowice.

Rowery na zamkowym parkingu © Kajman


Całkiem przypadkowo sfociłem Monikę i Tomka, podobno pilnują rowerów © Kajman


Jeszcze w 1518 r. swe pretensje do Siewierza zgłosił książę cieszyński Kazimierz i spór musiał oprzeć się o oblicze i autorytet króla Zygmunta I. Ostatni traktat jaki został zawarty między zaborcami – datowany na 31 stycznia 1797 roku – dotyczył rozgraniczenia terytorium pomiędzy Austrią i Prusami, a przedmiotem sporu były miejscowości księstwa siewierskiego.

Widok z wierzy zamkowej © Kajman


Mieliśmy farta, że mogliśmy zwiedzić zamek. Normalnie trzeba się umawiać by wejść do środka, dzisiaj był otwarty:)
Można go zwiedzać za darmochę, jest pięknie zrobiony jako trwała ruina. Poczuliśmy się w obowiązku i zakupiliśmy kilka świetnych opracowań łączne z dukatem siewierskim:)

Kościół św Michała © Kajman


Po zwiedzeniu zamku jedziemy zobaczyć kościół św Michała Apostoła. Został wzniesiony w XVI wieku nieopodal zamku biskupiego, następnie przebudowany w XVII i XVIII wieku. Świątynię otacza mur z XVIII w. z piękną bramą biskupią. Przyglądam ja się owej bramie i ciśnienie mi skoczyło!!!

Brama biskupia © Kajman


Patrzę na krzyż nad bramą i co widzę? © Kajman


Czacha!!! © Kajman


Kościół jest pięknie zachowany, jako całość robi duże wrażenie. Nad głównym wejściem umieszczony jest namalowany na drewnie okazały herb bp. Kajetana Sołtyka wraz z datą 1783 roku, kiedy to kościół, z jego inicjatywy, został przebudowany w stylu barokowym, aby był ozdobą Księstwa Siewierskiego.

Herb © Kajman


Wnętrze © Kajman


Wpadamy jeszcze na rynek. Kiedyś na środku stał ratusz, dzisiaj jest po nim tylko pamiątkowa tablica. Sam rynek przypomina do złudzenia rynek sandomierski tylko owego ratusza brak.

Szykuje się sesja zdjęciowa na siewierskim rynku © Kajman


Od Siewierza jechał wóz, malowane panny wiózł © Kajman


Pora wracać. W Trzebiesławicach zatrzymujemy się przy pomniku. Mieszkańcy wsi wystawili go w podzięce wyzwolicielom. Chyba niewiele takich się uchowało, zwłaszcza z taką tablicą.
Wpadamy jeszcze do Łośnia. Trzeba zobaczyć pracę Moniki. Pięknie domek wyremontowała. Ela usiłuje zaprzyjaźnić się z Mustą, ale coś czarne koty nie mają do niej zaufania.

Że to się jeszcze uchowało. Napis na tablicy brzmi "Bohaterom Armii Czerwonej Wyzwolicielom Narodu Polskiego" © Kajman


A Musta myk:)))) © Kajman




  • DST 45.45km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 13.91km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 552m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kosmiczna orientacja 2012

Sobota, 15 września 2012 • dodano: 18.09.2012 | Komentarze 12


magneticlife.eu because life is magnetic

To była impreza!!! W 2009 roku byliśmy na pierwszym Kosmicznym Rajdzie Na Orientację. Tak nam się podobało, że Ela opis tamtego wydarzenia popełniła wierszem a ja wtedy dodałem taki komentarz:

Grzybka nam porwało UFO
gdy dyskusja brała żniwo.
Rano w sklepie było sucho,
pewnie Grzybek strąbił piwo:(

Też mamy mendola © Kajman


Gdy zobaczyłem, że Monika organizuje kolejny rajd na orientację, niewiele się zastanawiając chyba jako jeden z pierwszych zgłosiłem nasz udział w imprezie. Myślałem, że będzie tak jak ostatnio. Wtedy jechaliśmy razem dobrze się bawiąc. Pamiętam jak sporą grupą wjechaliśmy pod bramę Huty Katowice wywołując panikę w ochronie:)

Oni na prawdę chcą się ścigać:) © Kajman


Po pewnym czasie od zapisania się na imprezę z przerażeniem przeczytałem regulamin, który Monika umieściła na stronie BSorientu. Kurcze, oni naprawdę chcą się ścigać! Cóż, słowo się rzekło, kobyłka u płotu!
My jeździmy wolno i z godnością, unikając krzaczorów i szukając przygody. Tym razem chyba tak nie będzie, przynajmniej pod względem krzaczorów:)

Jest pierwszy punkt © Kajman


Przed startem widzę, że ekipa mocno się napina:) Biorą mapy, opracowują strategię. Wszyscy podzielili się na grupy i wydarli, aż piach spod kół leciał:)
Hm, myślę sobie, będzie wesoło! My też stworzyliśmy mocną grupę i ruszamy, ale dostojnie i z godnością:) Pomykamy asfalcikiem:)

Co tu taki tłok? © Kajman


Wybieramy najciekawszą trasę jak to ktoś pięknie nazwał dziecięcą:)
Ja bym to ujął inaczej, była to trasa pediatryczno - geriatryczna, nieważne, grunt, że miła i przyjemna:)
Mamy do przejechania około 50 km i czasu do zabicia:)
Musi być super bo i ekipa jest świetna jedzie Igorek, Wiku, Ela, Tymoteuszka, Franek810, DJK71 i na końcu oczywiście ja:)

Bez ścieżek terenowych się nie obyło:) © Kajman


Gdy jechaliśmy sobie spokojnie asfalcikiem, widzę że przed nami zasuwają na całego ściganty. Długo tym miłym asfalcikiem nie pociągnęli, myknęli w pierwszą nadarzającą się piaszczystą drogę z taką prędkością, że tylko kurz po nich pozostał:)

Fajne miejsce, kapliczka Blase'a © Kajman


Dojeżdżamy sobie owym pięknym asfalcikiem do pierwszego punktu, luz blues, jest pięknie. I co moje oczy widzą? My zdążyliśmy punkt obfocić i pogadać sobie co nieco gdy wpadają ściganty jadące terenem:) Po co się tak męczyli? Pewnie na rajdach orientacyjnych trzeba pomykać po piachu bez względu na czas:)

Kto kazał tej kobiecie włazić do wody? Dobrze, że przynajmniej ręcznik wozi:) © Kajman


Ścigantów na trasie spotykamy jeszcze kilka razy:) My jedziemy dalej miło i przyjemnie:) Jest czas na foty okolicy, a jest co oglądać i pogoda też dopisuje. Sami wyznaczamy sobie kilka dodatkowych punktów. Pierwszym z nich jest zabytkowy dworek w Krzykawce.

Dworek w Krzykawce © Kajman


Pięknie jest:) © Kajman


Monika z Tomkiem trasę ustawili przemyślanie, można sporo zobaczyć, oczywiście jak się ma czas:) Należy im się wielki szacun za pracę włożoną w organizację:)
Punkty powstawiali w różnych dziwnych miejscach, na nodze wielbłąda, w krzaczorach a nawet pod mostem by uczestnicy rajdu stópki sobie obmyli:)

Kto wielbłądowi urwał uszy? © Kajman


No to teraz pobiegamy po chaszczach:) © Kajman


W końcu docieramy do punktu widokowego na Pustynię Błędowską. Mamy sporo czasu, więc możemy skorzystać z lokalnych atrakcji i nacieszyć oczy widokami. Przypomina mi się jak poprzednim razem Tomalos ciekawie nam opowiadał jak powstała pustynia:)

Jest czas na zabawę:) © Kajman


Jest czas na podziwianie widoków:) © Kajman


Tu był poligon Afrikakorps przed inwazją na Afrykę, ale te ślady chyba nie po nich © Kajman


Jedziemy dalej. Przed nami jeszcze jeden punkt przy pomniku poległych partyzantów i ludności cywilnej. Kurcze, partyzanci stanęli na noc w wiosce, przyjechali Niemcy, otoczyli wioskę. Wielu partyzantów zginęło podczas przebijania się z kotła. Zginęło też wielu pomagających im ludzi, wioskę puszczono z dymem:(
Jakoś ten punkt smutno mnie nastroił:(

Smutne miejsce © Kajman


Na szczęście smutki szybko przemijają. Wyznaczamy sobie dwa dodatkowe punkty na trasie. Pierwszy to dworek modrzewiowy. Jak przystało na rajd na orientację szukamy go długo i zawzięcie. W końcu jest, ale schowany za drzewami i nic nie widać:(
Z drugim punktem poszło nam łatwo. Sklep z piwem znaleźliśmy bez trudu:)

Organizatorka w pracy © Kajman


Wszystkie punkty na trasie Monika z Tomkiem ponazywali. Dostąpiliśmy zaszczytu, naszym imieniem również został nazwany jeden z punktów. W sumie nie wiem dlaczego dostąpiliśmy takiego zaszczytu, ale bardzo nas to wzruszyło. Początkowo chcieliśmy jeszcze pojechać odnaleźć ten punkt, ale w końcu odpuściliśmy i wróciliśmy do bazy. Jak się później okazało z relacji Blase'a dobrze zrobiliśmy:)

Duchy się cieszą z II miejsca © Kajman


Ciężko dziewczyny pracowały:) © Kajman


Aniabania zwycięstwo przyjęła dostojnie:) © Kajman


Mavic wygrał w kategorii męskiej © Kajman


Też się cieszy:) © Kajman


Wiku wygrał naszą kategorię, słusznie mu się medal należał:) © Kajman


Były nagrody dla najmłodszych uczestników:) © Kajman


Było też losowanie rowerowych kubków:) © Kajman


Czas na podsumowanie. Monika z Tomkiem zrobili świetną imprezę. Niech żałuje kto nie był bo ma czego! BSorient okazał się fantastyczny dla każdego i dla tych, którzy lubią się ścigać i dal takich ślimaków jak my:)
Dzięki Monika, dzięki Tomek, zrobiliście wspaniałą sprawę:)
Niewątpliwie na następny BSorient też pojedziemy, ale zastanawiam się czy ktoś jeszcze będzie chciał z nami jechać na trasę? Przecież dzieci rosną:)

Przyszedł czas na ognisko © Kajman


i nocne Polaków rozmowy:) © Kajman


Kategoria Integracyjnie


  • DST 25.14km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1061m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Imprezy cięg dalszy

Niedziela, 9 września 2012 • dodano: 17.09.2012 | Komentarze 7


magneticlife.eu because life is magnetic

Ranek po nocnym ognisku jakoś tak ma, że człowiek bywa osłabiony, ale nie ma zmiłuj, pogoda jest piękna więc trzeba gdzieś pojechać. Tym razem Elę naszła ochota na bardziej ambitną trasę. Cóż z tego jak najpierw powinniśmy zrobić fetę Januszowi:)

Rowery gotowe do drogi © Kajman


Janusz właśnie dzisiaj obchodzi 66 urodziny więc rocznica bardzo okrągła:)
Wszyscy przyjaciele szybko się organizują by ją stosownie uczcić:)
Janusz się chyba nie spodziewał bo ekipa ściągnęła go z roweru i się zaczęły śpiewy i życzenia:)

Trochę zaskoczyliśmy Janusza © Kajman


Nie ma taryfy ulgowej, panie godnie zajęły się solenizantem") © Kajman


Oprócz prezentów był też wianek:) © Kajman


Po zakończeniu życzeń można było wsiąść na rowery. Kierunek Jezioro Czerniawskie. Trochę pod górkę, ale trasa miła. Jakoś nie specjalnie zaskoczył mnie niski poziom wody w jeziorze.

Wodospad chwilowo istnieje © Kajman


Mało wody w jeziorze © Kajman


Ela zastanawia się gdzie jechać dalej a mapa myk:) © Kajman


Zastanawiamy się gdzie pojechać dalej. Według mapy jeziora objechać się nie da, ale można pojechać wzdłuż Białej Wisełki. Tam tez ruszamy. Widać trochę rowerzystów i sporo turystów samochodowych. Większość na szczęście obiera kierunek na zameczek prezydencki.

Zameczek Prezydencki w Wiśle © Kajman


Jezioro wysycha © Kajman


Dojeżdżamy do parku narodowego i tu zong. Teoretycznie nie można dalej jechać na rowerach. Obok stoi budka z pamiątkami. Ela trochę wkurzona znakiem zakazu stwierdza, że w ramach zemsty za to, że Wisła nie dba o turystów rowerowych nie kupi sobie w kiosku żadnej ciupagi! Pan sprzedawca natychmiast wyjaśnia, że rowerzyści ten znak mają w "poważaniu" a i straż też ma do niego podobny stosunek. No i chłop sprzedał czapkę:)

Dolina Białej Wisełki © Kajman


Jak ma być woda w jeziorze, jak ledwo co ciurcy:( © Kajman




  • DST 56.46km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 16.29km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 707m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nadwiślańskie ścieżki

Sobota, 8 września 2012 • dodano: 13.09.2012 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Miasto Wisła leży od nas niedaleko, raptem za drugą górą. Nie przepadam jednak za tym miejscem. Od lat kojarzy mi się z tłumem ludzi przyjeżdżających ze śląskich miast tylko po to by połazić po parku, nażreć się, puścić dzieciaki na karuzelę a później opowiadać, że byli w górach:(

Pierwsza pomoc © Kajman


Faktem jest, że Wisła była w naszych planach rowerowych od długiego czasu. By tak dojechać trzeba by jednak przebić się przez Bielsko a wycieczka miałaby grubo ponad setkę. Przewiezienie rowerów autem to stanie w ponad godzinnym korku przy wyjeździe z miasta. Brakowało nam motywacji.

XII Ogólnopolski Zlot Karawaningowy © Kajman


Tym razem motywacja się znalazła. Był nią XII Ogólnopolski Zlot Karawaningowy. Ponieważ wiedzieliśmy, że będzie na zlocie sporo ludzi zapadłą decyzja, że pies Funio zostaje w domu a zabieramy rowery. Trzeba w końcu po naszym Beskidzie pojeździć:)

Na zlotach jest ciekawe towarzystwo © Kajman


Na zlotach karawaningowych zawsze jest tak, że w piątkowy wieczór jest pierwsze ognisko, granie na gitarach, śpiewy no i oczywiście degustacja różnych izotoników. Ponieważ każdy przywozi swoje napoje energetycująco wspomagające, efekt na następny dzień jest do przewidzenia. Dlatego Ela wybiera lajtową trasę nadwiślańskimi ścieżkami. Jak zwykle bywa na zlotach jedzie z nami Janusz.

Pałacyk myśliwski Habsburgów © Kajman


Rowerzystów na zlocie było sporo, ale nikt inny nie chciał z nami jechać. Podobno myśleli, że my jeździmy szybko a przecież sam wyznaję zasadę dojechać a się nie zmęczyć:)
Pierwszym punktem wycieczki jest pałacyk myśliwski Habsburgów znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej.

Tablica © Kajman


Ponieważ Ela jak zwykle ostatnio opisała historię odwiedzanych obiektów nie będę się powtarzał. W pałacyku obecnie znajduje się informacja turystyczna. Wchodzę popatrzyć na mapy. Jest mapa Wisły w skali 1:25 000. Mamy mapę okolicy więc idę zapytać się czy takową zakupić. Ela lubi mapy a ponieważ nasza jest mniej dokładna więc wracam. Tu niespodzianka, pani sprzedaje mi mapę i z ukrytego schowka wyciąga opis z mapą cyklotras Beskidu. Daje mi go w prezencie za to, że wróciłem:)

Wnętrze © Kajman


Ruszamy na nadwiślańskie ścieżki rowerowe. Faktem jest, że są pięknie przygotowane. Tak naprawdę nie różnią się od tych na zachodzie Europy. Jestem pod dużym wrażeniem. Ścieżki są pięknie oznaczone, opisane, są punkty odpoczynku i faktycznie omijają cały ruch samochodowy:)

Tu można jeździć © Kajman


Tak też jest fajnie © Kajman


Można górą i dołem © Kajman


Można też odpocząć © Kajman


Poruszamy się wzdłuż Wisły. Rzeka jeszcze płynie, ale widać największą chyba od dwudziestu lat suszę. W wielu domach mających własne ujęcia od ponad roku nie ma wody. Ludzie łapią wodę jak mogą, nie wygląda to dobrze:(

Wisła jeszcze płynie © Kajman


Ale wody jest bardzo mało © Kajman


Po wielu strumieniach górskich pozostało jedynie wspomnienie © Kajman


Dojeżdżamy do zamku w Grodźcu. To cel naszej wycieczki. Zamek pierwotnie należący do Piastów Cieszyńskich, później do rodziny Grodeckich zachował się w świetnym stanie. Chyba jest trochę pechowy bo kilku jego właścicieli na przestrzeni dziejów zamordowano. Mimo to znalazł się odważny, który go kupił i remontuje:)

Zamek piastowski w Grodźcu © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Tablica © Kajman


Detal © Kajman


Obok zamku, ukryte za czworakami znajdują się ruiny kościoła św Bartłomieja. Ciekawe miejsce.
Pora wracać. Ela wymyśla inną trasę powrotu, ale coś poszło nie tak. Droga się kończy i przedzieramy się przez las. Fajna przygoda, ale trochę męcząca:)

Ruiny kościoła w Grodźcu © Kajman


Tablica © Kajman


W końcu alternatywną ścieżką omijając Ustroń docieramy do Wisły. Tam szybki zakup sporego zapasu oscypków a raczej scypków jak są nazywane by nie naruszyć prawa. Teraz można jechać na camping bo w lodówce chłodzi się coś do owych "scypków" a wieczorem imprezy ciąg dalszy:)

Ela nie lubi tłoku © Kajman