Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w kategorii

Szlak Architektury Drewnianej

Dystans całkowity:4500.68 km (w terenie 295.00 km; 6.55%)
Czas w ruchu:274:27
Średnia prędkość:16.40 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:30721 m
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:81.83 km i 4h 59m
Więcej statystyk
  • DST 102.80km
  • Czas 06:14
  • VAVG 16.49km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Podjazdy 1209m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zamykamy szlak ikon czyli Piątkowa

Środa, 24 lipca 2013 • dodano: 06.08.2013 | Komentarze 8


magneticlife.eu because life is magnetic

Pozostała nam do zaliczenia jeszcze jedna cerkiew na szlaku ikon czyli Piątkowa. Jest ona oddalona od samego szlaku, ale jak zwykle Ela planując trasę wyznacza ją tak, że odwiedzamy inne atrakcje. Tym razem zamek i pałac. Specjalną atrakcją będą przeprawy przez San. Zaliczamy kilka mostów, dwie kładki i przeprawę promową:)

Cerkiew w Piątkowej, cel naszej wycieczki © Kajman


Początkowo jedziemy znaną z innych wycieczek trasą. Stajemy w Dobrej Szlacheckiej i Uluczu by Janusz mógł zobaczyć to, co my wcześniej zwiedziliśmy. W końcu docieramy do Wary gdzie wg mapy znajduje się drewniany kościół. Mocno nas rozczarował, wygląda jak szopa na narzędzia i chyba taką ma w tej chwili rolę bo w środku stoi betoniarka:(

Kościół w miejscowości Wara © Kajman


Szybko opuszczamy to nieciekawe miejsce i jedziemy do wsi Nozdrzec. Tam jest pałac rodziny Fredro. Ta rodzina kiedyś miała połowę Bieszczad i okolic, nic dziwnego, że taki piękny pałac wybudowali. Co ciekawe pałac jest wystawiony na sprzedaż. Przez chwilę zastanawiam się czy nie podać się za kupca i zobaczyć wnętrza. Cóż, jesteśmy w strojach rowerowych i pewnie nie potraktowano by nas zbyt poważnie:(

Nozdrzec, Pałac rodziny Fredro © Kajman


Jest na sprzedaż, może ktoś jest chętny? © Kajman


We wsi Nozdrzec jest prócz pałacu jeszcze jedna atrakcja. Przeprawa promowa przez San. Nie wiem dlaczego, ale rzeczne promy zawsze mnie fascynowały, można sobie posiedzieć i poczekać. Sama przeprawa też jest ciekawa tym bardziej, że wieje wiatr na tyle silny, że potrafi przepchnąć prom pod prąd rzeki. Pan promowy musiał się trochę nagimnastykować.

Nozdrzec, prom na Sanie © Kajman


Teraz można nacieszyć się widokami:) © Kajman


I posiedzieć w chłodnym wiaterku © Kajman


Widoki na San są piękne © Kajman


Docieramy do zamku w Dąbrówce Starzeńskiej. To bardzo ciekawe i smutne miejsce. Zamek związany był początkowo z Diabełkiem Łańcuckim, synem Diabła Łańcuckiego. Bardzo ciekawa postać, a jak potrafił narozrabiać, a jak się z sąsiadami kłócił:)
Zamek dotrwał w całości do 1947 roku kiedy w ramach odwetu UPA wysadziła go w powietrze:(

Tablica © Kajman


Tyle pozostało z pięknego niegdyś zamku © Kajman


I pmyśleć, że wysadziła go w powietrze UPA w 1947 roku © Kajman


Jedziemy do celu naszej wycieczki czyli do Piątkowej. Cerkiew znajduje się kawałek drogi za wsią. By do niej dotrzeć trzeba przebić się przez chaszcze. Jest to jedna z najpiękniejszych cerkwi. Niestety jest zamknięta i pusta w środku. Od lat nie używana.

Tablica © Kajman


Cel naszej wycieczki, cerkiew w Piątkowej © Kajman


Mamy za sobą trochę podjazdów. Ela mówi, że teraz będzie z górki, nie było! Jedziemy przez Jawornik Ruski. Tam ktoś poprowadził drogę na szczyt wzniesienia prosto jak z bicza strzelił. Jeden wielki masakryczny podjazd. Kurcze, z całą pewnością projektant drogi nie myślał o rowerzystach jadących w upale:(

Miało być z górki a tu trzeba było wjechać © Kajman


Dobrze, że Ela czeka na mnie z zapasem wody:) © Kajman


Jest ładnie, ale dlaczego pot zalewa oczy? © Kajman


W Jaworniku Ruskim jest też cerkiew św. Dymitra, zbudowana w 1882 w miejscu starszej cerkwi pod tym samym wezwaniem, istniejącej co najmniej do 1830. Obok cerkwi znajduje się murowana trójkondygnacyjna dzwonnica parawanowa, służąca jako brama.
Cerkiew nie została ujęta na szlaku architektury drewnianej.

Jawornik Ruski, cerkiew św Dymitra © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Jak był podjazd musi być też zjazd. No i był, fantastyczny, prędkości na zjeździe przekraczały 60 km/godz. Szybko docieramy do kolejnej atrakcji. Jest nią chwiejąca się kładka na Sanie. Trochę czuję się jak w małpim gaju, ale przejście kładką daje wiele radochy, szczególnie gdy się mocno gibie na wszystkie strony:)

Trochę to przypomina małpi gaj © Kajman


Ela idzie pierwsza, było nie było jest najlżejsza:) © Kajman


Ciekawe dlaczego to się tak chybocze © Kajman


Trasa powrotna jest bardzo malownicza. Widoczkami Sanu można się długo cieszyć. Po przyjeździe do Tyrawy Solnej robię krótki objazd miejscowości by na gpsowym liczniku pojawiło się 100 km. Na liczniku setka już jakić czas temu była zaliczona:)

Niby małe górki, ale dają popalić © Kajman


Widoczek na San © Kajman


I jeszcze jeden © Kajman



  • DST 80.52km
  • Czas 05:03
  • VAVG 15.94km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 976m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sanok i okolica

Wtorek, 23 lipca 2013 • dodano: 03.08.2013 | Komentarze 7


magneticlife.eu because life is magnetic

Sanok odwiedziliśmy pierwszy raz zaraz po przyjeździe na camping Diabla Góra. Pojechaliśmy oczywiście do informacji turystycznej po mapy. Przy okazji zwiedziliśmy sanocki zamek od środka czyli jedną z największych w Polsce kolekcji ikon. Na zamku jest również wystawa obrazów Beksińskiego.

Miło posiedzieć ze Szwejkiem © Kajman


Tym razem zwiedzamy Sanok na rowerach. Ponieważ wczoraj dotarł do nas Janusz jedziemy w trójkę. Zaczynamy zwiedzanie od zamku.
Opis historyczny zwiedzanych obiektów na swoim blogu wstawiła Ela więc historycznie nie będę się powtarzał.

Widok na zamek z drugiej strony Sanu © Kajman


Zamek piastowski w Sanoku © Kajman


Widok na San z murów zamku © Kajman


Trzeba przyznać, że zamek, rynek i zabytki w Sanoku są odremontowane aż szokująco. Wszystko na wysoki połysk trąci nowością. Ma to swój urok, ale też trochę razi. Trawniczki wypieszczone, lampy w chodnikach, Tak wyglądały kiedyś zamki?
Jedziemy na rynek. Tam przerwa na lody i kawę. Rynek jest równie wypieszczony, fontanny doją trochę ochłody:)

Sonocki rynek © Kajman


Wnętrze kościoła Franciszkanów stojącego przy sanockim rynku © Kajman


Druga strona sanokiego rynku © Kajman


Sanok miał farta do królowych. Brał w Sanoku ślub Jagiełło więc była od razu królowa czyli świeżo poślubiona Elżbieta Granowska. Na zamku sanockim swoich dni dożyła Zofia Holszańska zwana Sońką, czyli czwarta żona Jagiełły a matka królów. W latach 1555-1556 w zamku w Sanoku mieszkała królowa węgierska Izabela. O zasługach królowej Bony dla miasta świadczy włączenie herbu Sforza (wąż połykający Saracena) do herbu miasta.

Kościół Przemienienia Pańskiego © Kajman


Kościół Przemienienia Pańskiego, wnętrze © Kajman


Wielu rowerzystów robi klasyczną pętlę sanocką jadąc serpentynami z Sanoka do Tyrawy Wołoskiej, dalej przez Tyrawę Solną jadą z powrotem do Sanoka. Trasa ma około 40 km. Ele jednak zaplanowała inną trasę, dłuższą i z atrakcjami. Jedziemy do kolejnego zamku wybudowanego przez Kazimierza Wielkiego. Tym zamkiem jest Sobień czyli rodowe gniazdo Kmitów.

Tablica © Kajman


Zamek Kmitów na górze Sobień © Kajman


Urocze ruinki © Kajman


I przepiękny widok na San © Kajman


Planując trasy, Ela zawsze wyszukuje na mapie wszystkie ciekawe obiekty. Tym razem odwiedzamy cztery drewniane kościoły, które kiedyś były cerkwiami. Nie są one na Szlaku Architektury Drewnianej więc nie mamy szans zerknąć do środka. Swoją drogą zastanawiałem się dlaczego nie włączono ich do żadnego szlaku?

Pierwszym odwiedzonym obiektem jest kościół w Olchowicach © Kajman


Drugim jest kościół w Monastercu © Kajman


Trzecim jest kościół w Bezmiechowej © Kajman


A czwartym jest kościół w Wańkowej © Kajman


W Bezmiechowej zatrzymujemy się na chwilkę by popatrzeć na starty i lądowania szybowców na miejscowym lotnisku. Ciekawie to wygląda, szybowce startują jak z procy bez samolotu holującego i idą natychmiast w górę:)

Bezmiechowa, lotnisko szybowców © Kajman


Ląduje szybowiec © Kajman


Trasa prowadzi nas po górach Słonnych, te dwa "n" to nie pomyłka, tak się nazywają. Są niewielkie, ale to dobrze, bo upał daje się we znaki. Podjazdy są długie, ale łagodne za to zjazd jest fantastyczny:)

Ela na podjeździe © Kajman


Góry Słonne © Kajman


Docieramy do Tyrawy Wołoskiej. Tutaj zakupy i na camping. To był udany dzień a wieczór jeszcze lepszy:)

Zakupy zrobione, można wracać na camping © Kajman



  • DST 86.78km
  • Czas 05:40
  • VAVG 15.31km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 987m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na szlaku

Piątek, 19 lipca 2013 • dodano: 20.07.2013 | Komentarze 3


magneticlife.eu because life is magnetic

Na szlaku, ale jakim? Tu jest trudna odpowiedź bo szlaków było kilka. Był szlak Architektury Drewnianej I, Szlak Architektury Drewnianej II, był szlak Doliny Sanu, nawet szlak ropy naftowej też był. Mieszały się te szlaki ze sobą a przecież tylko jechaliśmy do kuzynki na obiad:)

Trasa rowerowa Doliny Sanu © Kajman


Po drodze staraliśmy się odnaleźć i odwiedzić ciekawe miejsca, a ponieważ na Podkarpaciu drewnianej architektury jest sporo, to trzeba było trochę drogi nadłożyć.

Kapliczka rodziny Fredro w Temeszowie © Kajman


Tym razem tylko raz mieliśmy problem z kluczami do cerkwi bo pani od kluczy kosiła trawę i trzeba było negocjować by kościół otworzyła. Udało się, ale wnętrze mocno nas rozczarowało. I pomyśleć, że człowiek specjalnie tam jechał pod sporą górę:(

Tablica © Kajman


Obarzym i jego ośmioboczny kościół, którego nie było jak sfocić:( © Kajman


Wnętrze niespecjalnie zachwyca © Kajman


Dalej znalazły się dwa obiekty z początku XX wieku, jedyne na Podkarpaciu obiekty w stylu zakopiańskim. Była to plebania w Dydni i kościół w Jabłonce. Tu do środka nie zaglądaliśmy.

Tablica © Kajman


Plebania w Dydni © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół z stylu zakopiańskim w Jabłonce © Kajman


Kiedyś na Podkarpaciu pewien aptekarz bawił się ropą naftową, zrobił zresztą pierwszą naftową lampę. Do dzisiaj można spotkać szyby naftowe, ale Kuwejtu to raczej tu nie ma.

Polski Kuwejt czyli szyby naftowe w Grabownicy © Kajman


Zawsze coś tam nakapie © Kajman


Do celu naszej wycieczki, czyli Humnisk, docieramy pół godziny przed czasem, ale mamy co robić bo w Humniskach jest jeden z najstwrszych, bo z XV wieku kościołów drewnianych w Polsce. Tu kluczy szukać nie trzeba. Pierwsze drzwi kościoła są otwarte a drugie mają szybkę i można zajrzeć:)

Tablica © Kajman


Kościół w Humniskach ma ponad 500 lat © Kajman


Zbudowany na planie krzyża więc z drugiej strony wygląda podobnie © Kajman


Wnętrze © Kajman


Teraz obiadek i rodzinne pogaduchy, ale czas leci. Trzeba jeszcze wrócić na camping. Z pełnym brzuchem ciężko się jedzie, więc w drodze powrotnej odwiedzamy tylko jedną cerkiew w Jurowcach.
Akurat trwa remont. Nie przeszkadza to jednak wiernym w odmawianiu zdrowasiek. Dlatego oglądamy wnętrze z pozycji drzwi.

Tablica © Kajman


Cerkiew a obecnie kościół w Jurowcach © Kajman


Dzwonnica przy kościele w Jurowcach © Kajman


Wnętrze kościoła w Jurowcach © Kajman


W środku zdrowaśki a tu łup © Kajman


W końcu zbliżamy się do campingu więc zaczynają pojawiać się sielskie widoki doliny Sanu. Teraz tylko zimne piwko może nas uratować. Upał i podjazdy dały się we znaki.

Dolina Sanu © Kajman



  • DST 17.65km
  • Czas 01:08
  • VAVG 15.57km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Znów ikony

Środa, 17 lipca 2013 • dodano: 17.07.2013 | Komentarze 5


magneticlife.eu because life is magnetic

Dzisiaj kolejne cerkiewki są do zwiedzenia. Znów sytuacja się powtarza, tak jak wczoraj główną przeszkodą jest pozyskanie człowieka z kluczem do cerkwi. W Tyrawie Solnej człowiek został odnaleziony szybko i chociaż oderwaliśmy go od obierania grzybów zbytnio nie protestował i poszedł z nami do kościoła a raczej dawnej cerkwi. Cerkiew w Tyrawie Solnej należy do najpiękniejszych.

Cerkiew w Tyrawie Solnej, obecnie kościół katolicki © Kajman


Tablica © Kajman


Cerkiew z drugiej strony © Kajman


Wnętrze cerkwi © Kajman


Sufit też jest piękny © Kajman


Największe skarby cerkwi czyli carskie wrota © Kajman


Ikonostas zachowany w całości © Kajman


Dalej jedziemy do Siemuszkowej. Tu zaczynają się schody. Człowieka z kluczem lokalizujemy bez problemu, ale człowiek jest zbiesiony. No może nie człowiek się zbiesił, ale sołtys, który stanowczo zabronił wpuszczać turystów do kościoła. Trzeba było trochę ponegocjować i sezam został otwarty.

Tablica © Kajman


Cerkiew w Siemuszkowej © Kajman


Cerkiew jest na sporej górce © Kajman


Wnętrze © Kajman


Sufit i tu jest pięknie malowany © Kajman


Carskie wrota © Kajman


Dalej jedziemy do Hołuszkowa. Znów poszukiwanie człowieka z kluczem. Pani stwierdza, że kolana ją bolą. Na szczęście pojawia się przesympatyczna córka, gdy się dowiedziała, że jesteśmy z okolic Bielska ucieszyła się. Jedzie na wesele w nasze okolice, więc dodatkowo pozwoliła nam zamykać carskie wrota i sporo opowiadała.

Tablica © Kajman


Cerkiew w Hołuszkowie © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Wnętrze z ikonostasem © Kajman


Carskie wrota w całej okazałości © Kajman


W cerkwi są dwa drzewa genealogiczne, to całkowity unikat © Kajman


Problem w tym, że nikt nie wie jakie rody przedstawiają © Kajman


Kto znajdzie czaszkę na tej ikonie? © Kajman


Przed cerkwią jest figura, do której strzelało UPA, nawet widać pocisk © Kajman


Teraz okazuje się, że mamy problem. Przyzwyczajeni do plastikowych pieniędzy dowiadujemy się, że jedyny bankomat jest w Sanoku. Trudno jechać dalej bez kasy. Trzeba zawrócić i udać się do źródełka po kasę:(
Jeszce tam wrócimy bo dalsza część trasy jest bardzo ciekawa:)

Na koniec parę fotek z odwiedzonego w poniedziałek zamku w Odrzykoniu. To ten zamek, który był własnością hrabiego Fredry i w którym przez wiele lat były takie jaja, że Fredro na podstawie autentycznych wydarzeń napisał Zemstę.

Zamek Kamieniec w Odrzykoniu © Kajman


Pięknie zachowana ruina © Kajman


Sławny mur © Kajman


Pomnik Kościuszki © Kajman



  • DST 30.50km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 16.05km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 434m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlak ikon

Wtorek, 16 lipca 2013 • dodano: 16.07.2013 | Komentarze 9


magneticlife.eu because life is magnetic

Wybraliśmy się na wakacje w miejsce przepiękne, aczkolwiek mało znane czyli do Tyrawy Solnej w okolicach Sanoka. Jest to wiele do zwiedzenia. Miejsce jak magnes ściąga tłumy Francuzów, Niemców czy Hiszpanów pragnących zobaczyć np. szlak ikon:)



Pierwsze dwa dni pogoda nas nie rozpieszczała. Dzisiaj pojawiło się słoneczko a co najważniejsze przestało lać. Postanowiliśmy pojechać krótką trasę, ale z wielką ilością atrakcji i to na wielką skalę:)

Rowery gotowe do drogi © Kajman


Wycieczkę zaczynamy od Mrzygłodu. Trzeba raptem przejechać most na Sanie i już jesteśmy. Mrzygłód słynie z dwóch rzeczy. Pierwszą jest kościół który król Jagiełło kazał wybudować jeńcom krzyżackim wziętym do niewoli pod Grunwaldem. To był dobry pomysł, co prawda wybudowali kościół murowany i niezbyt wielki.

Pomnik Jagiełły w Mrzygłodzie © Kajman


Kościół budowany przez jeńców krzyżackich © Kajman


Przykościelna dzwonnica © Kajman


Drugą atrakcją Mrzygłodu jest drewniana zabudowa rynku. Kurcze, więcej człowiek chodził niż jeździł. Wszystko oddalone o rzut beretem

Drweniana zabudowa w Mrzygłodzie © Kajman


Kolejny etap to Hłomcza i drewniana cerkiew Soboru Bogarodzicy. Cerkiew jest greckokatolicka i powstała w 1859 roku.
Okazuje się, że dodatkową atrakcją dzisiejszej wycieczki będzie gra w podchody, czyli poszukiwanie kluczy do cerkwi i kościołów. W Hłomczy niestety nam się nie udało:(

Tablica © Kajman


Cerkiew greckokatolicka w Hłomczy © Kajman


Cerkiew w Hłomczy z drugiej strony © Kajman


Dzwonnica w Hłomczy © Kajman


Dalej jedziemy do Łodziny. Tutaj jest cerkiew, w której obecnie jest kościół katolicki. Na szczęście wnętrze kościoła a raczej cerkwi zostało zachowane. Tu mamy szczęście, udaje nam się odnaleźć przesympatyczną panią, która ma klucze i wpuszcza nas do środka. Coś pięknego, zobaczcie sami:)

Tablica © Kajman


Dawna cerkiew greckokatolicka w Łodzinie © Kajman


Obecnie jest kościół katolicki © Kajman


Ołtarz taki jak w cerkwi © Kajman


Ikonostas zachowany w całości © Kajman


Teraz kierujemy się do Witryłowa. Tam też jest kościół drewniany. Tu spotyka nas jedyne dzisiejszego dnia rozczarowanie. Kościół po kilkudziesięciu latach upadku został odbudowany. Niestety wnętrze się nie zachowało więc kluczy nie szukaliśmy.

Jedziemy do Witryłowa © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół w Witryłowie © Kajman


Trzeba przeprawić się na drugą stronę Sanu © Kajman


Ela dzielnie jedzie choć wąsko © Kajman


Tablica © Kajman


Teraz dojeżdżamy do najpiękniejszej cerkwi sławionej we wszystkich europejskich przewodnikach czyli do Ulucza. Niestety cały ikonostas został przeniesiony do muzeum zamkowego w Sanoku. We wnętrzu zachowało się ściana ikon których nie dało się przenieść. Po klucz muszę przejechać przez całą wioskę. Bardzo miła pani przyjeżdża i wpuszcza nas do środka.

Tablica © Kajman


Cerkiew w Uluczu © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Tak mi się podobała, że sfociłem ją z każdej strony © Kajman


Z tyłu też © Kajman


Oryginalne ikony zachowane wewnątrz cerkwi © Kajman


Ikonostas został przeniesiony do Sanoka © Kajman


W końcu docieramy do Dobrej. To już ostatnia cerkiew do zwiedzenia dzisiaj. Zlokalizowaliśmy panią dysponującą kluczami. Nie miała czasu by pójść z nami, ale sąsiad za flaszkę piwa poszedł i mogliśmy zobaczyć wnętrze cerkwi:)
Sytuacja wygląda podobnie jak w Łodzinie. Cerkiew obecnie jest kościołem katolickim.

Tablica © Kajman


Cerkiew Greckokatolicka w Dobrej, obecnie kościół katolicki © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Wnętrze cerkwi w Dobrej © Kajman


Ikonostas © Kajman


Sufit też jest piękny © Kajman



  • DST 44.12km
  • Czas 02:52
  • VAVG 15.39km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Podjazdy 422m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Księstwo Toszeckie

Sobota, 18 maja 2013 • dodano: 23.05.2013 | Komentarze 3


magneticlife.eu because life is magnetic

Kontynujemy naszą wycieczkę po księstwach piastowskich. Tym razem okazję daje nam mini zlot carawaningowy w Brynku. Zlot jest zorganizowany na cześć naszego kolegi, który ciężko chorował i nie mógł być z nami w Przybrodzinie.
Szykuje się wspaniała impreza carawaningowa a przy okazji Ela opracowuje trasy rowerowe:)

Zamek w Toszku © Kajman


Zlot jest kameralny, większość uczestników dobrze się zna. Jest też w pewien sposób uroczysty. Nic więc dziwnego, że wieczorem przy ognisku jest "dziki jazz", dziki szalony:)
Dla takich imprez warto żyć:)

Powitanie Eda © Kajman


Rano jakoś ciężko się wstawało. Pewnie herbaty było za dużo. Cóż, trzeba się wziąć w garść, wsiąść na rower i odwiedzić Księstwo Toszeckie.
Historia księstwa przypomina bardzo historię całego Górnego Śląska pokazując w pigułce co się na tych terenach działo w ciągu ostatnich 800 lat.

Gotowi do drogi © Kajman


Nie wiadomo dokładnie, kiedy w Toszku na górującym nad okolicą wzgórzu zbudowano pierwszy drewniany gród obronny, możliwe że nastąpiło to już w okresie wczesnopiastowskim, w X – XI wieku. Historycy twierdzą jednak zgodnie,że gród w Toszku istniał już z pewnością w XII wieku. Prawdopodobnie kasztelania powstała za panowania Bolesława Krzywoustego.

W Wielowsi odwiedzamy pałac hrabiego Verdugo © Kajman


Wszędzie żółto © Kajman


Na rowerze też żółto © Kajman


Później było jak zawsze. Śląsk po podziale dzielnicowym przypadł Wygnańcowi i jak wszędzie było dzielenie. Gród kasztelański w Toszku należał do kolejnych książąt śląskich z linii opolskiej, potem bytomsko – kozielskiej, wreszcie linii cieszyńskiej i oświęcimskiej.

Na toszeckim rynku św Jan Nepomucen © Kajman


Brama toszeckiego zamku © Kajman


Przez 25 lat do roku 1303, Toszek był stolicą księstwa. Największe znaczenie osiągnął zamek w Toszku w okresie długiego panowania księcia toszeckiego Przemysława (z linii oświęcimskiej) w XV stuleciu. Przemysław nie tylko odbudował zamek po zniszczeniach spowodowanych przez najazdy husyckie, lecz uczynił z niego swoją stałą rezydencję, w dodatku rezydencję teraz już murowaną.

Zamkowy dziedziniec © Kajman


Zamek od strony dziedzińca © Kajman


Po śmierci księcia Przemysława w 1484 roku zamek stał się ponownie własnością książąt linii opolskiej, lecz na krótko. Z chwilą bezpotomnej śmierci Jana II Dobrego w 1532 roku zamek toszecki wraz z księstwem opolsko – raciborskim przeszedł w ręce Habsburgów (jako lenno królów czeskich).
No i poszło, aż do II wojny światowej zamek pozostawał w rękach różnych rodów niemieckich.

Wieża i mury obronne © Kajman


I znów zrobiło się żółto © Kajman


Widzieliśmy pałac, zwiedziliśmy zamek, teraz przyszedł czas na Szlak Architektury Drewnianej. Jedziemy do Zacharzowic. Przepraszam za jakość fotki wnętrza, ale była msza i nie chciałem by ksiądz z ambony minie wywołał:(

Tablica © Kajman


Kościół w Zacharzowicach © Kajman


Z innej strony © Kajman


Wnętrze © Kajman


Z mapy wynika, że w miejscowości Lubie są groby rodziny Baildonów. Baildonowie byli rodziną o tradycjach hutniczych, William z Baildon był inżynierem hutnictwa w Zakładach Żelaznych Carron w Szkocji. Ta rodzina to kawał historii przemysłu Górnego Śląska.

Grobowce rodziny Baildon © Kajman


Napis © Kajman


Wracając na camping zauważyłem sporą ilość parkingów leśnych. Stworzono na nich ścieżki edukacyjne z tablicami.
Po powrocie czeka na nas zimne piwko a wieczorem znów "dziki jazz":)

Tablica edukacyjna na leśnym parkingu © Kajman


Chwilowo jeszcze spokojnie © Kajman




  • DST 88.56km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:37
  • VAVG 15.77km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 364m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Moje spojrzenie na Wielkopolskę

Środa, 1 maja 2013 • dodano: 12.05.2013 | Komentarze 24


magneticlife.eu because life is magnetic

To była świetna wycieczka. Jej walory turystyczno historyczne łącznie ze szczegółowym opisem zwiedzanych miejsc na swoim blogu wstawiła Ela, nie ma więc sensu bym się powtarzał.
Postaram się przekazać moje wrażenia z Wielkopolski po 10 dniach pobytu i zwiedzania tego regionu:)

W Witkowie zaczyna się bikestatsowy zlot © Kajman


Dla ścisłości samej wycieczki rowerowej należy powiedzieć, że momentami jechało nas sporo. Z campingu wyruszyliśmy w trójkę, Ela, Janusz i ja. W Witkowie byliśmy umówieni z Jurkiem57. Wkrótce okazało się, że dołączy do nas Sebekfireman z gnieźnieńską ekipą w skład której wchodził Jerzyp1956, Micor, Marcingt oraz najmłodszy z nas, ale mocny Mateuszp1999.
Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę:)

Ekipa na szlaku © Kajman


Wracając do tematu. Pierwsze moje spostrzeżenia były z jazdy autem po Wielkopolsce. Nie ważne czy jechałem ciągnąc przyczepę czy też samym autem wiele razy wielkopolscy kierowcy mnie zadziwiali. Mówi się, że Wielkopolanie to naród oszczędny. Pewnie coś w tym jest, ale na pewno nie za kierownicą samochodu. Pedał gazu i hamulca wielu używa na maksa często zapominając o własnym bezpieczeństwie o kulturze jazdy nie wspomnę:(
Czasami się zastanawiałem jakim cudem tam jeszcze ktoś żyje.

Ciekawostka, jak w Krakowie był plakat "Zimny Lech" to kazali go usunąć! © Kajman


Wielkopolska nigdy nie kojarzyła mi się z miejscem gdzie chciałbym spędzić wakacje. Przejeżdżałem głównymi drogami jadąc z nad morza czasami zatrzymując się by zobaczyć np. Gniezno.
Fakt, że są to ciekawe tereny można było stwierdzić podczas jazdy rowerem. Ciekawe pod względem historyczno achitektonicznym. Pod względem krajobrazowym też jeżeli się to lubi. Góry krajobrazu nie przysłaniają a zobaczyć można morze pól.

Z ekipą zwiedzamy pałac Rzewuskich w Arcugowie © Kajman


Trzeba przyznać jednak, że Wielkopolska pięknie się przygotowała na przyjęcie turystów. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie trasy, pięknie oznaczone i opisane. Tablice informacyjne są najlepsze z tych, które w Polsce widziałem. Trasy podzielono pod względem tematycznym. Największy jest Szlak Piastowski. Pięknie wytyczony i oznaczony wiedzie przez najciekawsze miejsca Wielkopolski od Poznania po Inowrocław. Na szlaku są zamki, pałace, grodziska i inne atrakcje. Można go zwiedzać na rowerze.

Tablica © Kajman


Pałac w Niechanowie © Kajman


Tablica © Kajman


Pałac w Czerniejewie © Kajman


Pałac w Czerniejewie od zadniej strony © Kajman


Pałaców jest więcej. Nie koniecznie znajdują się na Szlaku Piastowskim, ale można znaleźć je na mapach. Warto zjechać z drogi by je zobaczyć:)

Pałac w Grzybowie © Kajman


Pałac w Żydowie © Kajman


Ciekawostką dla mnie były szlaki tematyczne. Bardzo zainteresował mnie Szlak Mitów i Legend. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem. Bardzo żałuję, że odwiedziliśmy tylko jedno miejsce na szlaku, ale co się odwlecze to nie uciecze.

Tablica © Kajman


Izyda z Małachowa Złych Miejsc © Kajman


Kolejny bardzo ciekawy szlak to Szlak Romański. Trzemeszno i opactwo benedyktynów pokazałem ostatnio. Jest tu jeszcze Ostrów Lednicki, Poznań, Giecz, Gniezno czy Mogilno. Po za szlakiem jest też sporo bardzo ciekawych obiektów, które niewątpliwie warto zobaczyć:)

Kościół w Czerniejewie © Kajman


Wnętrze © Kajman


Czytelnicy mojego blogu wiedzą, że jestem fanem kościołów drewnianych. W Wielkopolsce są wytyczone dwa szlaki. Pierwszy Szlak Kościołów Drewnianych jest wokół Puszczy Zielonka, drugim jest Szlak Pałuckich Kościołów Drewnianych. Oczywiście są również niemniej ciekawe kościoły nie znajdujące się na żadnym szlaku.

Tablica © Kajman


Kościół w Niechanowie © Kajman


Kościół w Grzybowie nie będący na żadnym szlaku © Kajman


Można w Wielkopolsce natrafić również na inne ciekawe obiekty. Niejednokrotnie oglądaliśmy perełki architektury w postaci mauzoleów rodzinnych. Jeden z nich w ostatnio w Osówcu. Tym razem w Grzybowie trafiliśmy na kolejną perełkę:)

Kaplica grobowa w Grzybowie © Kajman


Wielkopolska bije resztę kraju na głowę pod względem ilości i zagospodarowania grodzisk wczesnośredniowiecznych. Najsłynniejszy jest oczywiście Biskupin. Do niego wrócimy w najbliższym wpisie. Mnie zachwyciło grodziski w Grzybowie. Polecam wszystkim gorąco zwiedzenie tego miejsca. Przepięknie pokazane samo grodzisko, ale na szczególną uwagę zasługuje muzeum. Można pobawić się w archeologa:)

Brama grodziska w Grzybowie © Kajman


Tu możemy pobawic się w archeologa © Kajman


Słuchamy ciekawych opowieści przewodnika © Kajman


Rekonstrukcja średniowiecznych zabudowań © Kajman


Szyją średniowieczne buty © Kajman


Trochę nowsza wersja chaty też jest © Kajman


Ostatnio zapanowała moda na turnieje rycerskie i szeroko pojętą archeologię eksperymentalną. Biskupin jest tu świetny. Gród w Byczynie też ciekawy, ale grodzisko w Grzybowie niczym nie ustępuje. Bractwo Rycerskie z Grzybowa zaryzykowało udostępnienie Eli swego ekwipunku. Jak się to skończyło sami zobaczcie.

Dali kobiecie skurzaną tunikę i kolczugę © Kajman


Dali skurzaną pilotkę i metalowy berecik © Kajman


I się kobieta cieszy © Kajman


Nieopatrznie dali szabel albo innego miecza © Kajman


Tarczę wzięła sobie sama © Kajman


No i w ramach wdzięczności dostali łomot © Kajman


Warto zwiedzać Wielkopolskę



  • DST 66.23km
  • Czas 04:00
  • VAVG 16.56km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Goplanie i Trzemeszno

Wtorek, 30 kwietnia 2013 • dodano: 08.05.2013 | Komentarze 10


magneticlife.eu because life is magnetic

Już jakiś czas staramy się z Elą zwiedzać księstwa piastowskie. Tym razem trafiliśmy do samego serca Piastów. Chcemy to wykorzystać na maxa. Ele przed wyjazdem przygotowała ambitne trasy, ale jak to bywa plany swoje a życie swoje. Pogoda nas nie rozpieszczała, Ela zatruła się pierogami więc plany trzeba było weryfikować:(

Gopło, byc może tu wszystko się zaczęło © Kajman


Trasy rowerowe się skróciły,trzeba było wspomóc się autem by zobaczyć co było planowane. Autem zaliczamy najdalszą trasę do Kruszwicy i Inowrocławia.
To miejsca gdzie zapewne zaczęła się nasza państwowość. Co ciekawe, na miejscu dowiadujemy się, że to czego uczono nas w szkole nie zawsze jest zgodne ze stanem faktycznym.

Mysia wieża czyli zamek w Kruszwicy © Kajman


Zacznijmy od Goplan. Było to plemię słowiańskie zamieszkujące najprawdopodobniej okolice Pojezierza Wielkopolskiego i jeziora Gopło na Kujawach. Geograf Bawarski podaje, że Goplanie (Glopeani) mieli w pierwszej połowie IX w. 400 grodów. Ten sam geograf ani słowem nie zająknął się o jakiś Polanach chociaż w swoim spisie wymienił 58 różnych plemion!

Kolegiata w Kruszwicy z XII wieku © Kajman


Wnętrze © Kajman


To jak to jest, byli jacyś Polanie czy też nie. Jedna z teorii głosi, że Polanie to Goplanie, inna że Polanie połączyli się z Goplanami i to już była potęga, która mogła namieszać w historii.
Archeologia też namieszała. Okazuje się, że grody, które uważamy za największe wcale takie nie były. Nie Kruszwica była największa tylko pobliska Mietlica. Kto o niej słyszał?

Ruina czyli kościół romański w Inowrocławiu © Kajman


Wnętrze © Kajman


Jaka Mietlica kiedy wszyscy wiedzą, że wtedy rządził Popiel, którego myszy zeżarły a Mysia Wieża jest w Kruszwicy. No tak, jest, ale pozostałość po zamku wybudowanym przez Kazimierza Wielkiego czyli jakieś 600 lat po Popielu. I tak końca z tymi grodami dojść nie można. Może więc zacznijmy od Piasta:)

Rowerami jedziemy do Trzemeszna. Po drodze jest dwór w Osówcu © Kajman


W Osówcu jest też neogotycki grobowiec © Kajman


Historię Piasta i Popiela znamy ze szkoły. Ciekawie opisana jest w Starej Baśni na podstawie której powstał film. Mnie najbardziej podoba się wersja opisana przez Nienackiego w powieści Ja Dago. Wszystko to opiera się na legendach i znikomych przekazach historycznych.

Orchowo kościół Wszystkich Świętych, pochodzący z II połowy XVIII wieku © Kajman


Wnętrze. Za pierwszym razem był zamknięty © Kajman


Wnętrze. Za drugim razem się udało © Kajman


Jak to było pewnie nigdy się nie dowiemy. Zostawmy więc Popiela i Piasta i przejdźmy do rowerowania. Jedziemy jak zwykle na zlotach carawaningowych z Januszem. Trasę zaplanowaną do Trzemeszna, Ela stara się maksymalnie uatrakcyjnić, jest drewniany kościół, jest neogotycka perełka jest i skansen. Trochę dziwny bo za free, bo przy szkole, ale jest:)

Skansen jak ta lala © Kajman


Eksponaty trochę zardzewiały © Kajman


Dojeżdżamy do Trzemeszna. Ładne miasteczko wita piękną wieżą ciśnień. Kawałek dalej moją uwagę przykuwa tablica reklamowo informacyjna. Zastanawiam się czy nie załapać się na jakąś promocję:)

Reklama dźwignią handlu © Kajman


Trzemeszno to rodzinne miasto Sebkafiremana. Bardzo żałujemy, że nie mamy do niego telefonu, ale co się odwlecze to nie uciecze. Sebek i tak był wtedy w pracy. My z otwartymi z podziwu dziobami zwiedzamy kościół Wniebowzięcia NMP i Michała Anioła.

Trzemeszno Kiściól Wniebowzięcia NMP © Kajman


Wnętrze © Kajman


Przepiękna kopuła © Kajman


Z Trzemeszna pochodzi też słynny Jan Kiliński. Ma tam swój pomnik. Ciekawy gość. Niby szewc a pełnił funkcję pułkownika w powstaniu kościuszkowskim.
Z Trzemesznem związana jest jeszcze jedna ciekawostka.
Trzemeszno oddalone jest od Gniezna o 10 km. Tę drogę jako pielgrzymkę do grobu św Wojciecha przebył Jagiełło po zwycięstwie grunwaldzkim.

Ela szaleje po Trzemesznie © Kajman


Jaśko z szabelką © Kajman


Czas na camping, piwko czeka. Po drodze jak to w Wielkopolsce widok jest dość monotonny. Gdy się kończy jedno pole, zaczyna się następne. Dobrze, że choć czasami można jakiś wiatrak wypatrzeć, taki elektryczny albo sympatycznego koźlaka:)

Gdzie ma śmigi? © Kajman




  • DST 35.88km
  • Czas 02:08
  • VAVG 16.82km/h
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Melsztyn i historia wielkiego rodu

Sobota, 6 października 2012 • dodano: 20.10.2012 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Gdy jechaliśmy na zlot do Jurkowa wiedziałem, że w okolicy jest sporo do zwiedzenia. Szczególnie interesował mnie zamek w Melsztynie bo to miejsce związane bardzo mocno z historią średniowiecznej Polski.
Interesowała mnie też gmina Czchów. Byłem tam na wakacjach za młodych lat i chciałem zobaczyć co się zmieniło:)

Stała ekipa na promie © Kajman


Na gminie Czchów się nie zawiodłem. Jest świetnie przygotowana dla turystów. Wszystkie miejsca warte zobaczenia mają swoje ponumerowane tablice mówiące o tym co widzimy. Można to potraktować jak rajd na orientację. Miejsc do odnalezienia jest kilkanaście, nam udało się odnaleźć raptem cztery więc trzeba będzie tam kiedyś wrócić:)

Nad kampingiem wstaje świt © Kajman


Ela jak zwykle przygotowała trasę, my z Januszem grzecznie jedziemy za nią, ciesząc się na atrakcje, które zobaczymy. Zwiedzanie zaczynamy od kościoła w Jurkowie znajdującego się na Szlaku Architektury Drewnianej.

Kościół w Jurkowie © Kajman


Wnętrze © Kajman


Tablica © Kajman


Dalej przez Złotów i Biskupice Melsztyńskie jedziemy do Melsztyna zobaczyć zamek. Melsztyn związany jest z historią wielkiego rodu Melsztyńskich mocno związanego z historią Polski. Budowę zamku w Melsztynie rozpoczął kasztelan krakowski Spycimir herbu Leliwa, znany także jako Spytek I z Melsztyna, w 1347 roku. Był on protoplastą sławnego rodu Melsztyńskich i Tarnowskich oraz pierwszym znanym członkiem tej gałęzi Leliwitów.

Tablica informacyjna gminy Czchów © Kajman


Kościół w Złotowie © Kajman


Od frontu © Kajman


Detal © Kajman


Do 1314 roku był zwyczajnym szlachcicem mieszkającym w miejscowości Dębno. Powolną pracą wzniósł się na najwyższe w kraju dostojeństwa. W 1317 roku Spycimir został kasztelanem sandeckim, a w 1319 wiślickim. Koronacja Władysława Łokietka 13 stycznia 1320 roku przyniosła Spycimirowi pozycję wojewody krakowskiego, a w końcu w 1331 dosłużył się najwyższej w kraju godności świeckiej i został kasztelanem krakowskim.

Dworek w Biskupicach Melsztyńskich © Kajman


Kościół w Domosławicach © Kajman


Wnętrze © Kajman


Spytek założył miasto Tarnów, gdzie wybudował zamek. Rozpoczął również budowę zamku w Melsztynie, który miał być siedzibą rodową. Zamek przechodził z pokolenia na pokolenie w ręce potomstwa Spycimira, zawsze według pierworodztwa.

Zamek w Melsztynie © Kajman


Widok na Dunajec © Kajman


Następnie zamek w Melsztynie przejął Spytek II z Melsztyna, który stał się największym z rodu Melsztyńskich. W 1381 roku, mając 18 lat, objął urząd wojewody krakowskiego. Po śmierci Ludwika Węgierskiego niejednokrotnie przebywał na Węgrzech na dworze królowej Elżbiety. To on lansował w Polsce powołanie na tron Jadwigi.

Zamek w Melsztynie © Kajman


Zamek w Melsztynie © Kajman


Spytek II odegrał także kluczową rolę w realizacji przedsięwzięcia związanego z połączeniem Polski z Litwą. Był wielkim rycerzem, u boku króla uczestniczył w wielu wyprawach zbrojnych. Poniósł śmierć w 1399 roku, kiedy to brał udział w wyprawie wojennej księcia Witolda przeciwko złotej Ordzie. Przed decydującą bitwą stoczoną 12 sierpnia nad rzeką Worsklą tatarski dowódca miał ofiarować mu czepiec gwarantujący nietykalność ze strony jego żołnierzy, Spytek jednak odmówił i w ten sposób zakończył żywot największy polski możnowładca XIV wieku.

Widok z murów zamkowych © Kajman


Dochodzimy do Spytka IV. To bardzo ciekawa postać, a historia jego życia daje wiele do myślenia. Spytek IV nie mógł już samodzielnie pełnić władzy nad Podolem i Samborszczyzną, która przecież została mu nadana dziedziczenie. Ziemie te odebrał mu sam Jagiełło, ponieważ nie wyrażał poparcia dla obozu rządzącego.

Jedziemy do Zakliczyna © Kajman


Miasto też położone jest na Szlaku Architektury Drewnianej © Kajman


Po śmierci Jagiełły władza skupiła się wokół biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, którego Spytek IV nie lubił (zresztą wzajemnie), ponieważ mieli oni ze sobą wcześniejsze nierozliczone porachunki. Biskup mieszał, jak to było w jego zwyczaju i niechęć Spytka do rządzących wzrosła jeszcze bardziej. W 1438 roku najechał na włości biskupie, a w rok później zawiązał konfederację w Nowym Mieście Korczynie, przeciwko Oleśnickiemu.

Ratusz w Zakliczynie © Kajman


Drewniane domy na rynku w Zakliczynie © Kajman


Później najechał na Korczyn w celu wymordowania ludzi biskupa, ale wtedy nawet konfederaci odstąpili od niego. Spytek IV został zabity w 1439 roku we wsi Grotniki. Jego zwłoki leżały nagie przez trzy dni na polu bitwy, dopiero usilne prośby żony Beatryki z Szamotuł doprowadziły do pogrzebania go w pobliskim Piasku Wielkim. Po jego śmierci ród Melsztyńskich zaczął podupadać.

Klasztor Franciszkanów w Zalkiczynie © Kajman


Z innej strony © Kajman


Wnętrze © Kajman


Detal © Kajman


Zwiedzamy Zakliczyn, miasto położone na Szlaku Architektury Drewnianej. W Klasztorze Franciszkanów trafiamy na ślub, więc nie możemy bliżej zapoznać się z przepięknym wnętrzem. Ruszamy bocznymi drogami w kierunku Czchowa.

Przeprawa promowa na Dunajcu © Kajman


Wielka rzeka Dunajec © Kajman


Czas na imprezę na kampingu. To niezapomniane chwile. Wiemy, że wrócimy tam jeszcze, by dokładniej zwiedzić gminę Czchów, dlatego tylko zerkamy na wieżę obronną w Czchowie, by w naszej pamięci pozostała i zachęcała nas do odwiedzenia tego miejsca jeszcze raz:)

Wieża obronna w Czchowie © Kajman


Nad kampingiem zapada zmrok, czas na imprezę © Kajman


Za zakończenie napiszę jedynie, że właśnie przekroczyłem 15 000 km na Bikestats. Moje foty z wycieczek przekroczyły 4 miliony otwarć. Dziękuję wszystkim zaglądającym, to dla mnie bardzo miłe:)

  • DST 56.46km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 16.29km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 707m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nadwiślańskie ścieżki

Sobota, 8 września 2012 • dodano: 13.09.2012 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Miasto Wisła leży od nas niedaleko, raptem za drugą górą. Nie przepadam jednak za tym miejscem. Od lat kojarzy mi się z tłumem ludzi przyjeżdżających ze śląskich miast tylko po to by połazić po parku, nażreć się, puścić dzieciaki na karuzelę a później opowiadać, że byli w górach:(

Pierwsza pomoc © Kajman


Faktem jest, że Wisła była w naszych planach rowerowych od długiego czasu. By tak dojechać trzeba by jednak przebić się przez Bielsko a wycieczka miałaby grubo ponad setkę. Przewiezienie rowerów autem to stanie w ponad godzinnym korku przy wyjeździe z miasta. Brakowało nam motywacji.

XII Ogólnopolski Zlot Karawaningowy © Kajman


Tym razem motywacja się znalazła. Był nią XII Ogólnopolski Zlot Karawaningowy. Ponieważ wiedzieliśmy, że będzie na zlocie sporo ludzi zapadłą decyzja, że pies Funio zostaje w domu a zabieramy rowery. Trzeba w końcu po naszym Beskidzie pojeździć:)

Na zlotach jest ciekawe towarzystwo © Kajman


Na zlotach karawaningowych zawsze jest tak, że w piątkowy wieczór jest pierwsze ognisko, granie na gitarach, śpiewy no i oczywiście degustacja różnych izotoników. Ponieważ każdy przywozi swoje napoje energetycująco wspomagające, efekt na następny dzień jest do przewidzenia. Dlatego Ela wybiera lajtową trasę nadwiślańskimi ścieżkami. Jak zwykle bywa na zlotach jedzie z nami Janusz.

Pałacyk myśliwski Habsburgów © Kajman


Rowerzystów na zlocie było sporo, ale nikt inny nie chciał z nami jechać. Podobno myśleli, że my jeździmy szybko a przecież sam wyznaję zasadę dojechać a się nie zmęczyć:)
Pierwszym punktem wycieczki jest pałacyk myśliwski Habsburgów znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej.

Tablica © Kajman


Ponieważ Ela jak zwykle ostatnio opisała historię odwiedzanych obiektów nie będę się powtarzał. W pałacyku obecnie znajduje się informacja turystyczna. Wchodzę popatrzyć na mapy. Jest mapa Wisły w skali 1:25 000. Mamy mapę okolicy więc idę zapytać się czy takową zakupić. Ela lubi mapy a ponieważ nasza jest mniej dokładna więc wracam. Tu niespodzianka, pani sprzedaje mi mapę i z ukrytego schowka wyciąga opis z mapą cyklotras Beskidu. Daje mi go w prezencie za to, że wróciłem:)

Wnętrze © Kajman


Ruszamy na nadwiślańskie ścieżki rowerowe. Faktem jest, że są pięknie przygotowane. Tak naprawdę nie różnią się od tych na zachodzie Europy. Jestem pod dużym wrażeniem. Ścieżki są pięknie oznaczone, opisane, są punkty odpoczynku i faktycznie omijają cały ruch samochodowy:)

Tu można jeździć © Kajman


Tak też jest fajnie © Kajman


Można górą i dołem © Kajman


Można też odpocząć © Kajman


Poruszamy się wzdłuż Wisły. Rzeka jeszcze płynie, ale widać największą chyba od dwudziestu lat suszę. W wielu domach mających własne ujęcia od ponad roku nie ma wody. Ludzie łapią wodę jak mogą, nie wygląda to dobrze:(

Wisła jeszcze płynie © Kajman


Ale wody jest bardzo mało © Kajman


Po wielu strumieniach górskich pozostało jedynie wspomnienie © Kajman


Dojeżdżamy do zamku w Grodźcu. To cel naszej wycieczki. Zamek pierwotnie należący do Piastów Cieszyńskich, później do rodziny Grodeckich zachował się w świetnym stanie. Chyba jest trochę pechowy bo kilku jego właścicieli na przestrzeni dziejów zamordowano. Mimo to znalazł się odważny, który go kupił i remontuje:)

Zamek piastowski w Grodźcu © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Tablica © Kajman


Detal © Kajman


Obok zamku, ukryte za czworakami znajdują się ruiny kościoła św Bartłomieja. Ciekawe miejsce.
Pora wracać. Ela wymyśla inną trasę powrotu, ale coś poszło nie tak. Droga się kończy i przedzieramy się przez las. Fajna przygoda, ale trochę męcząca:)

Ruiny kościoła w Grodźcu © Kajman


Tablica © Kajman


W końcu alternatywną ścieżką omijając Ustroń docieramy do Wisły. Tam szybki zakup sporego zapasu oscypków a raczej scypków jak są nazywane by nie naruszyć prawa. Teraz można jechać na camping bo w lodówce chłodzi się coś do owych "scypków" a wieczorem imprezy ciąg dalszy:)

Ela nie lubi tłoku © Kajman