Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 116.43km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:53
  • VAVG 16.91km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Podjazdy 655m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bażantarnia bez bażantów

Sobota, 7 maja 2011 • dodano: 07.05.2011 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Długo się wczoraj zastanawialiśmy gdzie dzisiaj pojechać. W planie były góry czyli Kubalonka. Brana była też pod uwagę Pszczyna. Rano problem rozwiązał się sam. Widok z okna zamglonego Żaru podpowiadał, że w górach widoczność będzie kiepska, pozostaje więc Pszczyna.

Wyruszamy do Pszczyny © Kajman


Ela trasę miała zaplanowaną od dawna. W Pszczynie byliśmy już wiele razy, ale nigdy nie odwiedziliśmy bażanciarni. To jest cel dzisiejszej wycieczki.
Oczywiście planujemy też odwiedzić kościół w Wiśle Małej znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej:)

Ładny asfalt © Kajman


Gdy wyjeżdżaliśmy nie było zbyt ciepło, raptem 12 stopni. Miałem nadzieję, że się ociepli, ale przecież wiadomo, że nadzieja jest matką głupich. W miarę upływu czasu wcale wiele cieplej nie było. Do tego pojawił się zimny wiatr. Powodem był front atmosferyczny, który nadciągał od wschodu:(

Front atmosferyczny © Kajman


Góry juz są pod chmurami © Kajman


Ku mojemu zaskoczeniu na granicy Chybia odkrywam krzyż z czaszką. Czaszka dziwna jakaś, ale jest. Jak mogłem jej do tej pory nie widzieć? Nie wiem, tyle razy tą drogą jechałem.

Krzyż z czaszką © Kajman


Czaszka © Kajman


Dojeżdżamy do Wisły Małej i skręcamy do kościoła. Na pętli pszczyńskiej pozostały nam trzy obiekty, Właśnie ten kościół, dom tkacza w Bielsku i skansen w Pszczynie. Dom tkacza i skansen wymagają osobnych wycieczek, ale kościoły mamy już wszystkie odwiedzone:)

Kościół w Wiśle Małej © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół od tyłu © Kajman


Wnętrze © Kajman


Nietypowa figura przed kościołem © Kajman


Dalej jedziemy wzdłuż jeziora goczałkowickiego, które mimo że duże, jest mało fotogeniczne. Szybko skręcamy w kierunku Wisły Wielkiej i dalej nad jezioro łąckie. To jest fotogeniczne zdecydowane bardziej. Nad brzegiem jeziora zaplanowaliśmy mały piknik.

Jezioro Goczałkowickie © Kajman


Jezioro Łąckie © Kajman


Jezioro Łąckie © Kajman


Piknik © Kajman


Rowery też odpoczywają © Kajman


Ela notorycznie nastawiała GPSa na jakieś punkty a ten wziął chyba za punkt honoru włóczenie nas po szutrach i piachach. Czasami było to fajne bo widoki były ciekawe, ale gdy po raz kolejny chciał nas wciągnąć w błoto, lekko się zbuntowałem. Nie po to dopiero co pięknie umyłem rowery, by je od razu utytłać:(

Tym razem po piachu © Kajman


Żółto wszędzie © Kajman


Teraz trzeba dojechać do bażantarni. Nastawiałem się, że zobaczę tam jakieś ciekawe gatunki bażantów. U nas po ogrodzie biega tego tyle, że pies nawet na nie nie reaguje. Jak tak dalej pójdzie, to będą mu bażanty z miski wyżerały. A w bażantarni co? Nic!!!
Tam teraz są robione imprezy firmowe i komunie. Nie ma ani jednego bażanta:(

Bażantarnia © Kajman


Pomysł założenia w Porębie gospodarstwa zajmującego się hodowlą bażantów powstał stosunkowo wcześnie, bo już w 1770 roku. Wtedy to poczęto czynić starania mające na celu pozyskanie potrzebnych do tego terenów.
Mając gotowe grunty, przystąpiono do realizacji zamysłu gospodarczo-krajobrazowego, którego projekt dostarczył w 1792 roku książęcy architekt W. Pusch.

Bażantarnia od tyłu © Kajman


Powstały wówczas malownicze, krzyżujące się ze sobą promenady, zabudowania gospodarcze, domek dla opiekuna bażantów i drewniana willa zwana " Żródłem Henryka". Na wzgórzu, nieco na uboczu od alei biegnącej jego grzbietem, Fryderyk Erdmann polecił wznieść zamek letni.

wnętrze © Kajman


Do czasów współczesnych zachował się jedynie sam zamek, zwany później Pałacem "Fasanerie" - Bażantarnia.
Ciekawym epizodem jest okres I wojny światowej, gdy w Pszczynie (określanej w tym czasie jako "mały Berlin") znajdował się Sztab Generalny niemieckich wojsk cesarskich. To w tym czasie Bażantarnia odżyła jako miejsce wizyt cesarza Niemiec i wielu oficjeli, którym miejscowe bażanty smakowały wybornie.

wnętrze © Kajman


Co mi z tego, że w pszczyńskich bażantach rozsmakował się sam cesarz Niemiec. Ja jechałem na rowerze ponad sto kilometrów nie po to by bażanta pożreć, tylko jakiegoś fajnego zobaczyć. Chyba skoczę do Czańca, tam facet hoduje piękne bażanty, a to raptem pięć kilometrów w jedną stronę:)

wnętrze © Kajman


Do domu pojechaliśmy omijając szerokim łukiem Pszczynę. Nie chcieliśmy się wpakować w tłum ludzi. Po drodze zatrzymaliśmy się przy kościele w Studzienicach. Zwykle kościoły murowane nie budzą mojego większego zainteresowania, a tym bardziej współczesne. Tym razem było inaczej. Ten kościół po prostu jest piękny, mimo, że wybudowano go w 1949 roku.

Kościół w Studzienicach © Kajman


Generalnie mimo braku bażantów była to fajna wycieczka. Raz w tygodniu wypada zaliczyć setkę. Tak dla kurażu. Jutro jeżeli pogoda pozwoli pojedziemy do Chudowa. Na zamku mają być pokazy akrobacji rowerowych, a i parę kościołów w okolicy jest do zwiedzenia:)

Studzienice © Kajman





Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
wojtas71
| 20:39 niedziela, 8 maja 2011 | linkuj Jak widać decyzja była słuszna i wszystko super :) Począwszy od obiektów, przez krajobrazy do dystansiku ;)
Pozdrowerek :)
shem
| 09:50 niedziela, 8 maja 2011 | linkuj Nie wszędzie w górach była kiepska widoczność. A bażanty pewnie już zjedli wszystkie ;-)
rowerzystka
| 08:58 niedziela, 8 maja 2011 | linkuj :)
Kajman
| 08:57 niedziela, 8 maja 2011 | linkuj Pioter50:- Moje pierwsze wrażenie było takie same, że ktoś ją namalował:)

Nefre:- :)

Alistar:- Całe dobra pszczyńskie są w świetnym stanie:)

Ilona:- Rozglądałem się czy gdzieś nie jedziecie:)

Czecho:- Front może ładnie wygląda, ale pod nim wieje i się ochładza:(

Grigor86:- Płaskie jeziora lubię na Mazurach czy okolicach Łagowa. Przyzwyczaiłem się do jezior powstałych w górach na sztucznych zaporach. Lubię jezioro Międzybrodzkie, jest piękne i mam blisko. Najbardziej lubię Liptowską Marę na Słowacji.

Robd:- Byłem zawiedziony:(

K4r3l:- Fakt, potrafią drzeć dzioba:)

[b]Vampire[b/]:- To prawda, jest inna niż wszystkie:)
pioter50
| 06:31 niedziela, 8 maja 2011 | linkuj Nie gniewaj się ale jak zobaczyłem czaszkę na pierwszej fotce, parsknąłem śmiechem bo pierwszą moją myślą było, że dorysowałeś tę czaszkę.Przypomniała mi się scena z filmu z Jasiem Fasolą...;)
Bażanciarnia piękna a widok frontu atmosferycznego niesamowity.Super wycieczka i fotoreportaż.
Nefre
| 22:58 sobota, 7 maja 2011 | linkuj PIęknie.....
alistar
| 22:21 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Z wielką przyjemnością oglądam Wasz relacje ze szlaku architektury drewnianej - czyste piękno :)
Zamek ładnie utrzymany.
Ilona
| 21:45 sobota, 7 maja 2011 | linkuj My też lubimy jeździć w tym kierunku. Super wycieczka.
czecho
| 21:43 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Fajnie wyszedł na zdjęciach ten front atmosferyczny.
Niestety, jak ktoś siedzi w sobotę, w robocie to nie ogląda takich zjawisk :(
grigor86
| 21:41 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Jezioro Goczałkowickie zdecydowanie najbardziej mi się podoba, bo uwielbiam jeziora, a te wielkie już naj naj! Drewniany kościół też jest bajerancki. Fajnie wygląda ta ściana chmur na 3 i 4 zdjęciu. Dystans też fajny :-) pozdROWER
robd
| 21:12 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Piękna wycieczka.
Z tymi bażantami w bażanciarni to chyba jak z powiedzeniem, że najciemniej pod latarnią.
Są wszędzie, tylko akurat nie tam ;)
k4r3l | 21:04 sobota, 7 maja 2011 | linkuj no tak to już jest, ja też mam koło domu jednego takiego, co mógłby koguty zawstydzić, tak pieje czy cokolwiek to jest za odgłos :) jemu się przynajmniej chce :) a i w dziczy sobie daje radę, nikt go hodować nie musi :) hmmm, setkę raz w tygodniu dla kurażu zaliczyć? zapisałem, chociaż wątpię, żeby mi się udało :)
Vampire
| 21:04 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Super, mnie się podobała najbardziej ta czaszka, wygląda "sympatycznie", jakby się uśmiechała!!