Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 100.93km
  • Teren 7.00km
  • Czas 06:56
  • VAVG 14.56km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 841m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babia Góra zaśnieżona

Niedziela, 10 kwietnia 2011 • dodano: 10.04.2011 | Komentarze 17


magneticlife.eu because life is magnetic

Rano słoneczko pięknie świeciło, wydawało się, że będzie piękny dzień. Zapał ostygł po zerknięciu na termometr, który pokazywał raptem 3 stopnie. Jeszcze bardziej mina mi zrzedła, gdy zerknąłem na gałęzie drzew za oknem, mocno nimi wiatr telepał.

Wciągnęło nas w teren © Kajman


W zaistniałej sytuacji pogodowej nastąpiła wymiana poglądów gdzie jedziemy. Ela coś wspominała o okolicach Szczyrku, ja optowałem za od dawna planowaną wycieczką do Barwałdu, gdzie jest drewniany kościół, pod którym nasze rowery jeszcze nie parkowały. O dziwo stanęło na moim.

Widoczek © Kajman


Pierwszym przystankiem jest Zagórnik. Miejscowość nieopodal Andrychowa. Oglądamy stary kościół a raczej kaplicę. Podobny, ale o wiele ładniejszy kościół w Kobiernicach z 1863 roku, nasz proboszcz kilka lat temu kazał zaorać:(

Kościół w Zagórniku © Kajman


W 1811r. wybudowano kaplicę murowaną z drewnianą dzwonnicą. W 1884 r. kaplica została znacznie rozbudowana i uzyskała efektowną wieżyczkę przy fasadzie frontowej. W 1885 r. w ołtarzu głównym został umieszczony obraz Matki Bożej Królowej Nieba i Ziemi, naszkicowany przez słynnego malarza Jana Matejkę.

Kaplica w Zagórniku © Kajman


W Zagórniku trochę rozbawiły mnie, a trochę zszokowały dwa napisy znajdujące się w bliskiej odległości kościoła. Sami oceńcie:)

Reklama dźwignią handlu © Kajman


No to gdzie można © Kajman


Przez góry jedziemy do Inwałdu. Zimny porywisty wiatr daje się mocno we znaki. Zaczynam się zastanawiać czy w takich warunkach wycieczka do Barwałdu ma sens.
Zatrzymujemy się na chwilkę by wykonać fotkę pałacu w Inwałdzie, opisywałem go niedawno. Jest za wielkimi murami i jest to jedyne miejsce, z którego widać go jak na dłoni.

Pałac w Inwałdzie © Kajman


Nie mam odwagi by zaproponować odwrót. Mimo, że ubrałem się prawie jak w zimie, zaczynam marznąć, SPDy nie chronią przed taką lodówą a ochraniacze zostały w domu:(
Ela z pełnym zaangażowaniem planuje dalszą trasę i opowiada co jeszcze zobaczymy.

Planowanie trasy © Kajman


Mijamy dworek Emila Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym. W czasach, kiedy mieszkał tu Emil Zegadłowicz, a szczególnie w latach 20. XX w., dwór był ważnym ośrodkiem życia kulturalnego. Spotykali się w nim pisarze i artyści związani i współpracujący z założoną przez Zegadłowicza grupą poetycką „Czartak”: Edward Kozikowski, Janina Brzostowska, Tadeusz Szantroch, Bolesław Leśmian, Julian Fałat, Wojciech Weiss i wielu innych.
W 1946 r. żona poety i jego córka uporządkowały zbiory i otworzyły we dworze muzeum biograficzne Zegadłowicza.

Dworek Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym © Kajman


Pierwotnie parterowy dwór rozbudowano na przełomie XVIII i XIX w., a w połowie XIX w. nadano mu charakter klasycystyczny: dobudowano kolumnowy ganek i nadbudowano piętro. Generalny remont mocno zniszczonego budynku, przeprowadzony przez Tytusa Zegadłowicza, nie zmienił jego bryły. Dwór pozostał klasycystycznym, piętrowym budynkiem, założonym na planie prostokąta, z czterokolumnowym gankiem od frontu. Z pierwotnego dworu zachowały się sklepienia w trzech salach na parterze; w jednej z nich znajdowała się zapewne kaplica.

Pallotyni w Jaroszowicach © Kajman


Przez Jaroszowice docieramy w końcu do Kleczy Górnej. Znów straszny wiatr, znów masa podjazdów a do tego trochę terenu. Zaczynam czuć nogi a to dopiero w imię ojca:(

Ela walczy z podjazdem © Kajman


Oczom naszym ukazuje się piękna stara szkoła. Stoi obok niej nowa, szkoda, że o starej chyba zapomniano bo wygląda na opuszczoną:(

Stara szkoła w Kleczy Górnej © Kajman


Z boku © Kajman


W końcu docieramy do pałacu w Kleczy Górnej. Rys historyczny miejsca opisała Ela w swoim wpisie. Ja skupię się na czymś innym. jest to drugi ostatnio odwiedzony przez nas pałac otoczony wysokim murem.

Mur ma ponad kilometr © Kajman


Gdy zobaczyłem ten mur, zacząłem się zastanawiać jak zwichniętą psychikę trzeba mieć, by otoczyć się czymś takim. Biedni ludzie, mieszkają jak pawiany w klatce i sami sobie to zgotowali.

Dworek w Kleczy Górnej © Kajman


Zarówno w Inwałdzie jak i w Kleczy Górnej, pałace można zobaczyć tylko z góry. Są to ciekawe obiekty i mają swoją historię. Nie wiem czy sprzedając pałace prywatnym inwestorom, państwo nie powinno zadbać o dostępność obiektów. W takiej formie dziedzictwo narodowe zostało całkowicie utracone dla społeczeństwa:(

Mozna sobie popatrzec z góry. Część lewa. © Kajman


Część prawa © Kajman


Panoramka, ale pałac jest mało widoczny © Kajman


Docieramy do Barwałdu, celu naszej wycieczki. W Barwałdzie jest kościół na Szlaku Architektury Drewnianej. Stoi przy samej drodze łączącej Kraków z Wadowicami. Widzę go kilka razy w tygodniu i zawsze się wkurzam, że rowerem do niego jeszcze nie dojechałem. Teraz sumienie będę miał czyste:)

Barwałd kościół © Kajman


Tablica © Kajman


Barwałd kościół © Kajman


Kolejny obiekt na Szlaku Architektury Drewnianej zaliczony. Na liczniku raptem 40 kilometrów a Ela coś opowiada o jakiejś setce. Fajnie, ale w domu i to może nawet ze dwie, ale grzańca bo zaczyna mnie telepać z zimna, nogi mnie bolą i ten okropny wiatr. Do domu jednak trzeba wrócić.

Kościół w Kleczy Dolnej © Kajman


Jedziemy przez Kleczę Dolną. Moją uwagę przykuwa kościół. Jest Bardzo ładny. Jeszcze większe zainteresowanie wzbudza kaplica grobowiec znajdująca się po przeciwnej stronie drogi. Nic o nich nie wiem a są ciekawe.

Kaplica grobowiec © Kajman


Jakie jest moje rozczarowanie, gdy po godzinie grzebania w necie dowiedziałem się, że oba obiekty są z początku XX wieku.
Z netu dowiedziałem się, że stary, pamiętający jeszcze książąt oświęcimskich drewniany kościół chylił się ku upadkowi, toteż już zimą 1880 r. ksiądz Bobek chodząc „po kolędzie" rozpoczął zbierania datków na budowę nowego, murowanego kościoła.

Detal z grobowca © Kajman


Ksiądz Bobek w swojej działalności niejednokrotnie ścierał się z dziedzicami obu Kleczy. I tak w lecie 1880 r. w niedzielę przybył od Neumayera posłaniec z żądaniem, aby proboszcz z ambony polecił ludziom po południu grabić siano na polach dziedzica. Oczywiście ksiądz żądania nie spełnił, a w poniedziałek udał się do dworu z wyjaśnieniami. Jak sam pisał: „Był to ten P.Neumayer wiedeńczyk człowiek dobry, ale na gospodarstwie się nie rozumiał - do kościoła wraz z żoną ledwie dwa razy do roka przyszedł a do spowiedzi nigdy. Tak samo Pan Przecław Sławiński z Kleczy Górnej wraz z żoną do kościoła raz do roku a do spowiedzi nigdy.

Dwór Przecława Sławińskiego w Kleczy © Kajman


Po księdzu Bobku był ksiądz Żyła. Za rządów ks. Żyły „dnia 30 września 1913 umarł dziedzic i kolator Przecław ze Sławna Sławiński i ostatni potomek męski z tej rodziny. Dał dużo na kościół, grobowiec na dawnym miejscu starego kościoła postawił. Ganić po śmierci nie wypada. Rażącego w życiu nic nie było, ale i budującego nie wiele. Chorował dwa tygodnie". Spory księdza Żyły z Przecławem Sławińskim sprawiły, że mowę pogrzebową nad trumną dziedzica wygłosił wbrew życzeniom rodziny „bała się rodzina puścić mnie na ambonę".

Zrujnowany dwór © Kajman


Po drodze trafiamy na jeszcze jeden piękny dwór. Niestety na jego temat też net milczy. Wynika z tego, że tak naprawdę go nie ma, bo czego nie ma w necie to podobno nie istnieje.

Przy drodze pusty dwór © Kajman


Dalsza część wycieczki to totalna masakra. Lodowaty wiatr w twarz, siła wiatru taka, że chce zrzucić człowieka z roweru. Dwa razy przy robieniu fotek paskuda wietrzysko, wali Kellyskami o glebę:(

Widoczek © Kajman


Znów zaczynają się podjazdy, a na domiar złego najpierw ukradli asfalt i zaczęły się kamole, później tych tez brakło i została tylko trawa.
Jedyne co nam tę mękę wynagrodziło to przepiękny widok zaśnieżonej Babiej Góry.

Ukradli drogę © Kajman


Rekompensata, zaśnieżona Babia Góra:) © Kajman


Nastawiam GPSa, ma doprowadzić nas do domu. Jedziemy na Przybradz. Tam też jest dworek, o którym więcej napisała Ela. GPS chce prowadzić nas jakimiś manowcami. Mamy dosyć, skręcamy w kierunku znanych nam terenów. Wiatr się wzmaga do tego stopnia, że jedziemy z prędkością około 10 km/godz:(

Dworek w Przybradzu © Kajman


Ciekawy garaż © Kajman


Gdy docieramy do Kobiernic zatrzymujemy się przy sklepie by zaopatrzyć się w solidną porcję grzańca. Do domu mamy tylko kilometr, ale liczniki pokazują, że do setki brakuje jeszcze pięciu. Decydujemy się pojechać pętelkę w kierunku Porąbki. Na wysokości domu mój GPS się zawiesił. Pewnie doszedł do wniosku, że jeżeli ja upadłem na łeb, to on w tym idiotyźmie udziału brał nie będzie. Dlatego na moim wykresie pętelki brak:(




Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bilip
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
krzara
| 20:29 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj Te trzy panoramy trzeba wyróżnić.
shem
| 11:49 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj Relacja przednia, umiecie sobie maksymalnie zorganizować setkę :-)
Przyłączam się do apelu przedmówcy, zaorać proboszcza.
Dawko
| 08:06 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj Zaorać proboszcza!
alistar
| 20:06 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Ładne te dworki i pałacyki. I pięknie kryte - tu łupek, tam gont...
A Wy byliście dzielni - taki dystans w taką pogodę!
anwi
| 19:45 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Oj, wiało w niedzielę, rzeczywiście. Do tego jeszcze górskie podjazdy. Podziwiam kondycję. Trasa bardzo interesująca, mnóstwo zwiedzania.
grigor86
| 18:19 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Świetna fotorelacja :-) Bardzo podobają mi się te wszystkie dworki, pałace i kościoły, widzę że sporo pięknej architektury ma Pan tam wokół. Jeśli chodzi o dystans to też gratuluję.
czecho
| 10:26 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Setka za setką (mam na myśli oczywiście dystans). Widzę, że sezon w pełni.
Babią oglądałem w niedzielę ale tak bardziej z boku.
miciu22
| 09:40 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Jak na taką pogodę, to super wypad. Babia wygląda pięknie. U mnie słońce pojawiało się między jedną chmurą deszczową, drugą na kilka sekund.
angelino
| 07:56 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj jak to u Ciebie bywa, bardzo ciekawa opowieść o pięknej wycieczce. I znów podpowiedź dla tych z nas, którzy mieszkają w miarę dostępnej odległości. Jest zainspirowany ..., dziękuję.
stamper
| 07:18 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Widzę, że sezon już w pełni rozpoczęty ;-). Jak zwykle świetna dydaktyczna relacja z wycieczki. Gratuluję samozaparcia do tak długiej jazdy przy takich niekorzystnych warunkach.

Pozdrower
Misiacz
| 06:34 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Solidna relacja!
Ciekawe "graffiti" ;)))
ewcia0706
| 06:24 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj kolejna super wycieczka i kolejny piękny dystans...:) a miejsce na burdel bardzo ...hmmm...:):)
pozdrawiam
k4r3l | 04:12 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj ta Babia w Waszym obiektywie to prawdziwy rarytas. także miałem ją wczoraj na oku, ale niestety sprzęt nie pozwolił jej ładnie wyeksponować!gratki za dystans w ten wietrzny czas!
WrocNam
| 03:05 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Babia prawie Alpy przypomina (takie świeże reminiscencje) - świetny opis wycieczki!
Pozdrawiam
sikor4fun-remove
| 23:29 niedziela, 10 kwietnia 2011 | linkuj To się poszalało z dystansem :] Fajnie się czyta :] Super rejony do jeżdżenia rowerkiem ! zwłaszcza w niezastąpionym towarzystwie :]