Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 24.27km
  • Czas 01:40
  • VAVG 14.56km/h
  • Podjazdy 329m
  • Sprzęt Cayman
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zdobyć Hrobaczą Łąkę zimą

Środa, 10 lutego 2010 • dodano: 10.02.2010 | Komentarze 13


magneticlife.eu because life is magnetic

Przypomniałem sobie, że mój syn Marcin, w zaszłym roku w lutym wjechał na Hrobaczą Łąkę. Myślę sobie, jeżeli on wyjechał to ja też mogę.
Pogoda co prawda dzisiaj specjalnie zdjęciowa nie była, ale cóż zrobić, jadę:)

Tu się wszystko zaczyna © Kajman


Przyjechałem do Międzybrodzia Żarnówki, patrzę, a tam znak drogowy stoi, że trzeba mieć łańcuchy. Kurcze, nie mam:(
Trudno się mówi i jedzie się dalej:)
Wtajemniczonym nie trzeba tłumaczyć, niewtajemniczonym powiem, że wjazd na Hrobaczą Łąkę jest jednym z kultowych wjazdów w Beskidach. Jest też niewątpliwie jednym z trudniejszych.

No to serpentynki:) © Kajman


Podjazd prowadzi serpentynami a kąt nachylenia jest spory. GPS pokazuje prawie cały czas nachylenie powyżej 20 stopni. Często pojawia się i 30, czasami 60, ale myślę, że wtedy urządzenie głupieje.
Przełożenie 1 na 1 i walczymy.
Droga jest czarna, ale w wielu miejscach jest trochę lodu i ten nieznośny czarny szuterek, masakra.
Widoki za to fantastyczne. Szkoda, że jest mgła:(

Widok na Żar i jezioro © Kajman


Po 2 kilometrach od wjazdu w serpentyny, znajduję się już na wysokości 500 m npm, czyli jestem wyżej o 200 m. Zatrzymuję się przy przydrożnej kapliczce żeby trochę odpocząć. Trudno złapać oddech mimo, że prędkości jakie rozwijałem jadąc pod górę były rzędu 3-4 km/godz.
Stojąc przy kapliczce naszła mnie myśl, "facet, ty powinieneś zacząć się modlić o rozum".
Tak, wjechać to jedno, ale trzeba będzie po tym lodzie i szutrze jeszcze zjechać!!!

Tutaj mnie olśniło © Kajman


Doszedłem do wniosku, że zdobywanie szczytu sobie dzisiaj odpuszczę. Poczekam aż droga będzie lepsza.
Zawróciłem i pojechałem narysować balonik, czyli trasę którą pokonywaliśmy ostatnim razem.
Zatrzymałem się jeszcze na moście w Porąbce, żeby specjalnie dla Anwi zrobić fotkę wróbli wodnych.

Jeden się chyba przebrał:) © Kajman


Poniżej mapka z moim dzisiejszym marnym wyczynem. W tytule powinienem napisać "Próba zdobycia Hrobaczej Łąki zimą", ale niech już tak zostanie.
Wszystkich zaglądających serdecznie zachęcam do zajrzenia tutaj i przyłączenia się do akcji Bikestatowiczów:)




Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
MAJA | 17:56 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Jak patrzę na tę zimową drogę na Żarnówce, to nachodzi mnie tylko jedna refleksja. Facet ale miałeś szczęście. Ta droga zimą jest czarna zaledwie kilka dni z roku. Z reguły poruszanie się po niej wygląda tak:
1. w śnieżne dni
- czekamy na pług
- po wstępnym odśnieżeniu zakładamy łańcuchy i zjeżdżamy na dół
w drodze powrotnej mamy alternatywę
- zakładamy łańcuchy i wjeżdżamy na górę albo
- zostawiamy samochód w miejscu, gdzie zrobione jest zdjęcie serpentyny (czyli na samym dole podjazdu) i do domu idziemy piechotą
2. kiedy nie pada
- czekamy na pług, który odgarnie nawiany śnieg i posypie drogę
- jeśli nam się nie spieszy, czekamy na innych sąsiadów, żeby przetarli szlak
- zjeżdżamy na dół, tym razem tylko na oponach zimowych.
Kajman
| 08:12 czwartek, 11 lutego 2010 | linkuj Rafaello:- To prawda, miejsce do wypadów turystyczno sportowych i nie tylko jest idealne, wszędzie blisko:)
Rafaello
| 05:38 czwartek, 11 lutego 2010 | linkuj No tak rzeczywiście chyba pomyliło mi się z Kocierzą.Ale kto pyta nie błądzi.Fajnie że mieszkasz w takim miejscu że masz dookoła tyle fajnych miejsc.
pozdrawiam:)
Kajman
| 21:28 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Rafaello:- Z Kęt do Zarzecza jest rzeczywiście 20 km. Hrobacza Łąka to to miejsce na którym stoi krzyż tysiąclecia. Patrząc od Kęt w kierunku Bielska widać go na szczycie po lewej. Dostać się tam można z wielu miejsc. Najbardziej popularne to z Żarnówki, Przegibka, Straconki i Kóz. Z domu gdybym poszedł prosto pod górę to też dojdę:)
To miejsce o którym wspominasz to Kocierz:)

Camelek:- Fakt, jest zdjęcie które ma pod krzyżem:) Był w krótkich gaciach:)

Miciu:- Co się odwlecze to nie uciecze, tam jest naprawdę niebezpiecznie:(
Rozsypała mi się jeszcze przednia przerzutka, ale byłem na Caymanie, jutro wezmę młotek i naprawię:)

Anwi:- Prezydentem to może zostać któryś z tych wróbli złapanych ostatnio przez Ciebie:) One takie fajne piórka mają:) Kolorowe:)

Autochton:- Niebezpiecznie jest w weekendy bo się miastowe w góry śpieszą:(
Beztydzień spoko:)

Alistar:- Też zapoluj, będzie nas więcej:)
Ciekawe kto najładniejszego wróbla cyknie:)
alistar
| 20:36 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Ładna wyprawa ;)
Dobrze, że posłuchałeś głosu rozsądku :)
A wróbli niesamowicie się ostatnio namnożyło ;)
Autochton
| 20:26 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Balonik z szabelką wyszedł :) Ja swój najbardziej pionowy podjazd zaliczyłem chyba jadąc przez Juszczynę w kierunku Sopotni, widoczki jednak wspaniałe! Nie boisz się wariatów w samochodach w okolicy jezior? Ile razy podróżuje wszelakim transportem w tych okolicach to się za głowę łapię.
anwi
| 19:52 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Wcale nie marny ten wyczyn. Nachylenia imponujące, zdjęcia trafnie obrazują trudność trasy, a to brzydkie wróblątko, kto wie , może kiedyś zostanie prezydentem...
miciu22
| 18:42 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Szkoda, że się nie udało. Też dzisiaj mijałem znak z łańcuchami, ale mimo śniegu i lodu podołałem.
camelek86
| 17:02 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Ładne stromizny:) Swoją drogą, nie ma co porównywać dystansów tegorocznych z wycieczkami z zeszłego. Tylko w styczniu pamiętam, jak na drogach zalegało pełno śniegu i lodu, ale luty był już niemal wiosenny.
Rafaello
| 16:24 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Piotrek,z ilu miejsc da się wjechać na chrobaczą?Bo jak ja latem byłem w Zarzeczu i sobie z Krzysiem kółeczko robiliśmy dookoła jeziora to przed Żywcem jadąc od Tresnej jest odbicie na Suchą Beskidzką(o ile dobrze pamiętam) i bodajże gdzieś w tamtym kierunku jest ta Chrobacza,podobno od strony Wadowic też można.Według Twoich opisów to wychodzi że Ty z tych Kobiernic to masz wszędzie blisko,a ja pamiętam że z Kęt do Zarzecza miałem 20km.Jakimiś skrótami chyba jeździsz albo co?
pozdrawiam:)
Kajman
| 15:30 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Van:- Teraz dopiero czuję zakwasy:(

jOzzy:- Ja podejrzewam go o kamuflaż:)
jOzzy | 15:22 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Ten jeden wróbel wodny to chyba prosto z roboty płynie, jeszcze nie zdążył się przebrać z roboczych ciuchów ;)
Pozdrower !
vanhelsing
| 14:15 środa, 10 lutego 2010 | linkuj Hrobacza Zimą ! Coś pięknego, ten podjazd jest trudny latem,a co dopiero o tej porze roku. Eh, ale zazdroszczę bliskości takich miejsc.
Pozdrawiam