Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 58.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 16.42km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liptowska Mara

Sobota, 1 maja 2010 • dodano: 03.05.2010 | Komentarze 12


magneticlife.eu because life is magnetic

Od wielu, wielu lat większość weekendów i czasu wakacyjnego spędzaliśmy na Słowacji. W zaszłym roku potraktowaliśmy Słowację po macoszemu ze względu na wprowadzenie euro przeliczonego po jakimś dziwnym kursie. Niby w koronach się zgadza, ale w euro już nie. Podrożało i to bardzo.

Dookoła Liptowskiej Mary © Kajman


Słowacja to zawsze był to dla mnie taki przyjazny, przaśny kraj. Przez Czechów kiedyś traktowany po macoszemu, wcześniej przez Węgrów, Polaków i Austriaków jeszcze gorzej. Ludzie mili, ale teraz chcą zapaść cywilizacyjną odrobić w bardzo krótkim czasie. Walorów turystycznych jest tu bardzo dużo. Szkoda by było, żeby Europa tak piękne zakątki omijała z daleka.

Reklama dźwignią handlu. Lubię Słowację:) © Kajman



Naszym ulubionym miejscem na Słowacji jest camping w Liptowskim Trnowcu. Camping położony jest nad jeziorem liptowskim. Koleżanka Eli nastraszyła nas, że w jeziorze jest mało wody więc kanadyjka została w domu, a zabraliśmy jedynie rowery.
Zawsze gdy przyjeżdżaliśmy tutaj na pierwszomajowy weekend, było mnóstwo ludzi. Polacy stanowili po Holendrach i Niemcach trzecią nację pod względem liczebności. W tym roku jest inaczej. Na campingu są trzy polskie campery i my z naszą przyczepą. Później dojechały jeszcze trzy campery, skąd? Z Polski!!! Dla Niemców i Holendrów jest tu za drogo. Cena campingu poszła o 50% do góry. Jest drożej niż w Austrii, tylko standard jakby nie ten:(

Na camingu pustki © Kajman


Kamper jest dziwnym pojazdem. Chcąc cokolwiek zwiedzić, trzeba landarę spakować i wyjechać z campingu. Przyczepa ma tę przewagę, że zostaje na miejscu, a do dyspozycji jest auto lub rowery. Widać nasi sąsiedzi są dobrze przygotowani bo zabrali ze sobą swoje rumaki:)

Widok z przyczepy © Kajman


Dzisiaj postanowiliśmy objechać Jezioro Liptowskie dookoła. Pierwszym punktem na trasie jest Liptowski Mikulasz. Miasto zasłynęło tym, że 18 marca 1713 roku na rynku powieszano za poślednie ziobro, słynnego harnasia Janosika. Inną ciekawostką jest to, że w XV wieku połowa miasta należała do Piotra Komorowskiego, pana na Żywcu.

Kościół w Liptowskim Mikulaszu © Kajman


Byliśmy pewni, że będą jakieś obchody święta pierwszomajowego. Były. Grała kapela, strażacy przygotowywali choinkę do postawienia (tak Słowacka tradycja stawiania bardzo wysokich pali z maleńką choinką na wierzchu), a lokalne społeczeństwo szykowało poczęstunek dla notabli.

Oj bedzie bal © Kajman


Z Mikulasza jedziemy dalej do Lupczy. Jest to najstarsze miasto na ziemi liptowskiej. Już w XIII wieku zaczęli ściągać tu osadnicy głównie z Niemiec. Poszukiwali złota, srebra i antymonu. Miasto rozwijało się bardzo dynamicznie do XIX wieku. Niestety pominęła je linia kolejowa z Koszyc do Wiednia i zaczęło podupadać. Obecnie liczy 1300 mieszkańców, ale ma ciekawy rynek i trzy kościoły.

Pierwszy kościół © Kajman


Najstarszym kościołem jest kościół świętego Mateusza Apostoła. Jest otoczony murem, niby w celach obronnych. Powstał w wyniku rozbudowy świątyni z XIII wieku, której fragmenty stanowią część budowli.

Kościół św Mateusza z XIII wieku © Kajman


Z jego XIII-wicznej części zostało chyba tylko to © Kajman


Lupcza zasłynęła jeszcze bryndzą liptowską. Podobno najlepszą na świecie. Sam Franc Josef ją kosztował, a w Wiedniu, i nie tylko, stanowiła rarytas. Przyznam się, że mnie też bardzo smakuje:)
W czasie II wojny światowej miejscowość i okolice stanowiły jedno z centrów ruchu oporu. Stąd obecna nazwa Partyzancka Lupcza.

Kościół ewangelicki. © Kajman


Gdy wyjeżdżaliśmy z campingu było pochmurne niebo. Przed południem zaczęło się przejaśniać i zrobiło się ciepło. Pokazały się też pięknie ośnieżone szczyty Tatr.

Widoczek © Kajman


W okolicy Jeziora Liptowskiego są dwa baseny termalne. Słynna Tatralandia i starsza, ale cały czas rozbudowywana Beszeniowa. Baseny w Beszeniowej słyną z borowin i prawie całej tablicy Mendelejewa znajdującej się w wodzie.

Basen termalny w Beszeniowej © Kajman


Ponieważ woda ma kolor mocnej kawy i jest zupełnie nieprzejrzysta, wiele niedopieszczonych par wykorzystuje to i pod pozorem „wożenia” robią dziwne rzeczy. Pływają tam później różne takie. Śmiesznie się patrzy na miny ludzi w tym basenie. Ku przestrodze, można tam łatwo w ciążę zajść i ojcostwo może być nie do ustalenia.

Tu kobiety mogą łatwo zajść w ciążę tylko wchodząc do wody © Kajman


W Beszeniowej idziemy do knajpki na obiad. Patrzymy a tu przyjeżdżają na rowerach trzej nasi sąsiedzi. Myślę sobie „dzielne chłopy” po tych górkach dali radę i pytam o żony.
Panowie mówią, że żony się jeszcze moczą, a oni to tylko na rekonesans przyjechali. Są dzielni, przyjechać kamperami, żony zostawić same w takim basenie, myknąć na piwo i jeszcze ściągać rowery z bagażników żeby pokonać 600 metrów!!! Czego to facet nie zrobi, żeby urwać się ze smyczy:)

Droga na zaporę © Kajman


Dalej jedziemy na zaporę. Jezioro Liptowskie powstało w latach 70 XX wieku, jako sztuczny zbiornik na rzece Wag. Znajduje się pomiędzy trzema pasmami górskimi Tatr Zachodnich, Tatr Niskich i Małej Fatry. Powierzchnia lustra wody dochodzi do 21,6 kilometra kwadratowego. Zapora ma 1225 m długości, 45 m wysokości i przy podstawie ma szerokość 270 metrów.

Zapora © Kajman


Tablica © Kajman


Po drodze spotykamy wielu rowerzystów, również z Polski. Jak każe zwyczaj, wszyscy się pozdrawiają.
Mieliśmy ochotę jeszcze zwiedzić nowopowstałe muzeum historyczne, ale oglądanie za 6 euro jednej walącej się chaty wydało nam się przesadą. Odpuściliśmy i pojechaliśmy na camping.

Przed zaporą Ela ma sesję zdjęciową © Kajman


Widok z zapory © Kajman





Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa esiem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
shem
| 13:53 środa, 5 maja 2010 | linkuj To chyba jakieś plotki były z tymi Tatrami, albo nie o mnie. Tatry to ja chce objechać na raz, a nie przez weekend i to jak będzie cieplej.
Pozdro
Kajman
| 20:58 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Leszek:- Na Słowacji problem nie tkwi w euro, a w tym że Słowacy wymyślili sobie że Polacy są dojnymi krowami, co nam trudno jest zaakceptować:(
Już dzisiaj wiele obiektów turystycznych splajtowało i jest do sprzedania.

Shem:- Wieść gminna niosła, że w weekend miałeś objechać Tatry, czekaliśmy na telefon od Ciebie:(

Goofy:- Od wielu lat lubię to miejsce, ciekawe co wymyślą, wzięli mój adres email:)

Fredziomf:- :)
shem
| 16:46 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Trochę Wam zazdroszczę tych widoków na Tatry, ale tylko trochę ;-)
Goofy601
| 14:25 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Fajnie jest mieć takie "swoje" miejsca na spędzanie wolnego czasu :) Zwłaszcza gdy w tych miejscach takie widoki :)
Pozdrawiam serdecznie :)
fredziomf
| 14:17 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Niesamowicie fajnie.
Kajman
| 13:03 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Robin:- Nie było burzy z piorunami więc zdjęciowo Ela czuje pewien niedosyt:)

k4r3l:- Nie do końca uciekliśmy, też nas zlało:(

Van:- Pamiętam, że też tam jeździłeś:)

Ewcia:- Masz rację:)

Dynio:- :)
robin
| 08:39 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Wycieczka - marzenie! Te widoczki, i najważniejsze Ela zrobiła to swoje wymarzone zdjęcie.
k4r3l
| 07:06 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj uciekliście przed naszą polską, jak zwykle potrafiącą się popsuć w nieodpowiednim czasie, pogodą! hehe, no ja też się uśmiałem czytając relację, ale zaraz potem przeszedłem do podziwiania zdjęć! bomba!
vanhelsing
| 21:29 poniedziałek, 3 maja 2010 | linkuj Zdjęcie Hehe, pamiętam to z wycieczki dookoła Tatr ;)
Piękny sobie weekend sprawiliście, pozazdrościć :)
ewcia0706
| 21:18 poniedziałek, 3 maja 2010 | linkuj przez wiele lat z Grzeskiem jezdziliśmy na Słowację na każdy dłuższy weekend..teraz z uwagi na euro wybieramy Czechów..:) ale i tak uważam , że pirohy z bryndzą w Liptowskim Mikulasu są najlepsze na swiecie..:):)
Dynio
| 20:47 poniedziałek, 3 maja 2010 | linkuj Tekst o Beszeniowej mnie rozwalił,to najśmieszniejszy opis jaki czytałem na BS.Gratuluję wyjazdu :)