Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 16.84km
  • Czas 01:04
  • VAVG 15.79km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 181m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka o życie przyjaciela

Sobota, 25 lutego 2012 • dodano: 25.02.2012 | Komentarze 23


magneticlife.eu because life is magnetic

Ostatnie trzy tygodnie to bardzo ciężki czas dla nas. Nie było czasu na rower, w moim wypadku nawet przez kilka krytycznych dni na pracę.
Dopiero dzisiaj mogliśmy trochę odreagować i wskoczyliśmy z Elą na rowery. Trasa krótka, bo trzeba pracowo nadganiać i brak wolnej soboty.

Kultowy most Funia © Kajman


Pomyślicie pewnie co się stało. Początkowo niby nic. Porostu pies przestał jeść, przestał się załatwiać i generalnie wyglądał na kupkę nieszczęścia.
Sporo osób z BS go zna i wie, że Gero zawsze jest pierwszy do zabawy. Ela wpadła w panikę bo dała psu kość i doszła do wniosku, że pewnie ją za szybko zeżarł i mu brzuszek zatkało. Zaczęły się jazdy do weterynarza.

Znacie Gera? © Kajman


Całe szczęście, że kilku młodych weterynarzy założyło w Kętach nową klinikę. Chłopaki znają się na robocie a co najważniejsze mają sprzęt. Pierwsza wizyta to USG, rentgen, pobranie krwi do analizy i leki dla psa. Umawiamy się na następny dzień.

Wystąpię do wójta by nazwać ten most "Most przyjaciół z Bikestats" © Kajman


Na drugi dzień słyszymy straszną diagnozę. Rak śledziony w bardzo zaawansowanym stadium. Pozostały godziny życia. Nie ma się nad czym zastanawiać. Musi być natychmiastowa operacja.

Ulubiony motyw Eli © Kajman


Zaczyna się koszmar. Podpisanie zgody na operację to nic. Najgorsze jest to, że nie wiadomo jak będzie wszystko wyglądało po otwarciu brzucha. Nie wiadomo czy są przerzuty. Trzeba podpisać też zgodę na eutanazję gdyby ratunek był niemożliwy. Jest morze łez, ale też dobra wiadomość. To nie kości spowodowały sytuację a Ela się już oskarżała, że zabiła psa:(

Jezioro międzybrodzkie © Kajman


Jak na szpilkach czekamy na wiadomość o wyniku operacji. Wieczorem dowiadujemy się, że pies się wybudza i może jechać do domu:)
Wielka ulga.
Gero na następny dzień zaczyna jeść. Po trochę, wydzielane bo po kilku dniach głodówki zeżarłby konia z kopytami.

Kto wie co to jest? Podpowiem, widać to z zapory:) © Kajman


Niestety kłopoty się nie skończyły. Leki a w zasadzie pochodna morfiny spowodowały to, że pies się zataczał i bał schodzić ze schodów. Przy jednej z prób zejścia wpadł pewnie na śrubę balustrady robiąc sobie potężną i głęboką ranę na szyi:(

Woda w jeziorze opadła ponad dwa metry. Ela podziwia gruby lód © Kajman


Kolejna operacja, szycie przy miejscowym znieczuleniu bo pies jest zbyt słaby by go ponownie uśpić. Kolejna potężna dawka środków przeciwbólowych. Jest dobrze, znów się udało:)

Żar musi być:) © Kajman


Gero dochodzi szybko do siebie, ale nie bez problemów. Umysł psa działa tak jak by nic się nie stało, ciało niestety nie jest tego zdania. Na spacerze się poślizgnął i naciągnął torebkę stawową. Zaczął kuleć. Po konsultacji z weterynarzami dochodzimy do wniosku, że trzeba to przeczekać. Znów środki przeciwbólowe.

Tłoku nie ma © Kajman


Teraz wszystko jest tak jak było kiedyś. No może poza wygolonym brzuchem i szyją. Szokiem dla mnie było to, że Gero koniecznie dwa dni temu chciał wyjść na taras. Kilka minut później Ela przyjechała na rowerze z pracy. Nie mógł jej wyczuć ani usłyszeć. Usiadł na tarasie i patrzył na drogę. Chciał przywitać się z panią:)

Stołówka sikorek © Kajman


Wiem, koszmarny wpis, ale mówi co przeżyliśmy. Czekamy jeszcze na wyniki badań guza. Ponieważ takie badanie jest robione razem z badaniami ludzkimi to trwa około miesiąca. Będziemy wiedzieli co się stanie. Jeżeli rak nie był złośliwy to Gero będzie z nami jeszcze kilka lat. Jeżeli był złośliwy to przerzut na wątrobę załatwi sprawę w przeciągu kilku miesięcy:(

Tu rządzi Czyżyk © Kajman


Teraz trochę weselej. Gdy dopadły nas trzydziestostopniowe mrozy i zima sobie o nas przypomniała, my ruszyliśmy na targ. Pełen bagażnik ptasiego żarełka. Słonecznik, pszenica i kukurydza dla bażantów. Teraz pozostały resztki. Wszystko zeżarły.

Pani bażancica na śniadanku © Kajman


Zleciało się tego tyle, że trzeba było otworzyć dodatkowe punkty dokarmiania w innych miejscach sadu. W najgorszych mrozach działały w naszym ogrodzie trzy punkty stołówkowe oblegane przez chmarę ptaków:)

Kawka broni bułki jak niepodległości, wróble są szybsze:) © Kajman


Mam nadzieję, że ptaszyska się później odwdzięczą i wytępią muchy i komary:)

Dzisiaj można było poczuć wiosnę. Pewnie częściej teraz uda się pojeździć na rowerze:)

Grubodziób zastanawia się co by tu zjeść:) © Kajman





Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa stawy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
benasek
| 11:14 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj Miałem psa, potrafię sobie wyobrazić, co czujecie... Jego odejście bardzo przeżyłem. Wierzę, że tak naprawdę to on gdzieś nadal jest...
Z ptakami Ci się udało! Nie sfotografowałem jeszcze nigdy grubodzioba! Czy ta kawka nie jest przypadkiem samiczką kosa? Nie jestem do końca pewny, tak pytam...
stamper
| 20:52 sobota, 3 marca 2012 | linkuj Biedny ten Wasz psiak. Pamiętam, że z niego bardzo przyjacielskie stworzenie. Mam nadzieję, że szybko się wykuruje i pożyje jeszcze ładnych kilkadziesiąt psich lat.

surf-removed
| 23:18 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj Psiur wyjdzie z tego. wpis może i nie wesoły, ale miło się czyta, że tak potraficie zadbać o swojego czworonożnego przyjaciela.
angelino
| 20:35 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj No własnie, jak pisze Tymoteuszka, kiedy przeczytałem całość zdalem sobie sprawę, że trzeba z nadzieją czekać, więc trzymajcie się Moi Drodzy,a ja trzymam kciuki za tego wspaniałego psa.
Tymoteuszka
| 21:16 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Smutno mi się zrobiło, gdy przeczytałam całość. Przypomniał mi się mój pierwszy i ostatni pies, Max. Jota w jote z Gero, tylko cały czarny. Przeżył 12 lat. Uratował życie komuś bliskiemu, traktowany był jak członek rodziny, dlatego wiem co czujecie.
Ale dobrze, że jest coraz lepiej z nim.
Gero trzymaj się dzielnie.
rowerzystka
| 17:52 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj To dobra oznaka zdrowia :)
Kajman
| 17:47 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Gero czuje się coraz lepiej. Właśnie zmłócił sporą michę wątróbki z marchewką. Była pogoń za pustą michą w celu wylizania:)
fotoaparatka
| 17:03 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Trzymam kciuki za psiaka !!!
k4r3l
| 15:39 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj kurczę, biedna psina - tyle przeszła w przeciągu tak krótkiego czasu. że też ta rakowa cholera nawet zwierzętom nie da spokoju:/ trzymam kciuki za i piję zdrowie Waszego psiaka!
niradhara
| 08:12 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Funio, dziękuję :-)))
Rafaello
| 07:20 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Mam nadzieje że wynik badania będzie pozytywny.Gero niech wraca szybko do zdrowia.
Nacierpiało się psisko ostatnio,biedaczek.
pozdrawiam:)
Dario
| 04:43 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Ja ze swoim "kundlem" miałem też kiedyś niezłą jazdę. Pies zaczął normalnie umierać. Z minuty na minutę coraz słabszy. Po drodze do weterynarza zaczął sikać krwią. Dostał trzy zastrzyki, które go bardzo bolały. Okazało się, że to po kleszczu, mimo szczepionki na boreliozę, czy coś podobnego. Najciekawsze było to, że po tym wszystkim spał prawie 20 godzin i obudził się tak, jak nic by się nie stało. A weterynarzy znienawidził. I u Was bez śniegu. Na jeziorach jeszcze gruba warstwa lodu. Wędkują spod lodu. Dziś zobaczę jak tam jest, ale na lód nie wchodzę.
Nefre
| 02:29 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj Jaki piękny pies, dobrze że wszystko jest na dobrej dorodze...
shem
| 22:20 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Ale mieliście przeżycia. Gero ma wielkie szczęście, że ma Was.
czecho
| 21:47 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Oby Gero szybko wrócił do pełni sił. Ma szczęście mając takich przyjaciół.
JoannaZygmunta
| 20:57 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Oby wszystko szybko minęło. Powrotu do zdrówka Gero!
tunislawa
| 20:25 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj no niestety ...nasze psy to nasza najbliższa rodzina ..rozumiem dobrze co przeżywacie ...moja Tina juz dwa razy miała usuwany guz na łapie ..i znów odrasta...ma już 12 lat ...I jeszcze dwa lata temu miałam szwagra lek.wet . ...na każde zawołanie ...niestety już nie mam .... Trzymajcie się wszyscy dzielnie ! Będzie dobrze !
rowerzystka
| 20:03 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Przykra sytuacja Was spotkała, Wasz Gero ma jednak szczęście, że ma w Was przyjaciół. Trzymam kciuki za zdrowie Gero.
Goście z ptasiej stołówki bardzo sympatyczni :)
funio
| 19:55 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj No i co...,mam napisać że fajne widoki,fajne ptaszki,ładna Ela...
Pies ma szczęście że ma takiego Pana i taką Panią...
djk71
| 19:54 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Wpis rzeczywiście ponury. Takie bywa życie. Niestety.
Trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
anwi
| 19:48 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj To bardzo przygnębiające, gdy cierpi zwierzę, które tak bardzo jest od nas zależne, jednak robicie wszystko, co w Waszej mocy. Wierzę, że Gero wkrótce wróci do pełnej formy i będzie taki radosny jak przedtem.
Zdjęcia ptaków świetne. No i to jezioro, piękne. Myślę, że kontakt z pięknem natury pomaga znieść taki stres.
grigor86
| 19:21 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj Ależ piękny ten pies! Marzenie mieć takiego niedźwiedzia :-)
robd
| 19:15 sobota, 25 lutego 2012 | linkuj O rany, ale przeżycia mieliście!
To fajnie, że Gero już dochodzi do siebie. Będzie dobrze.
Już zaczynacie poważnie jeździć a nasze rowery jeszcze w rozsypce ;(