Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 21.16km
  • Czas 01:01
  • VAVG 20.81km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe zagrożenia

Piątek, 10 czerwca 2011 • dodano: 10.06.2011 | Komentarze 23


magneticlife.eu because life is magnetic

Na początku chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkim uczestnikom meetingu. Było wspaniale. Tak nam się spodobało, że pewnie w przyszłym roku zrobimy drugą edycję. Mam nadzieję, że będziemy w tym samym gronie a być może jeszcze ktoś dołączy. Tym razem pogoda nie pozwoliła na wyścig rowerów wodnych, przed nami Hrobacza i Kocierz. Może uda się to zrealizować w przyszłym roku:)

Zapora w Porąbce © Kajman


Ostatni etap meetingu przejechaliśmy samotnie z Krzarą jako grupa poszukiwawcza. Jechaliśmy szybko od kultowego przystanku w ulewnym deszczu by dogonić peleton. Miałem wszystko mokre, ale w końcu wyschło. Można trochę pojeździć.
Pojechałem przed siebie zastanawiając się nad zagrożeniami czyhającymi na rowerzystów.

Chmury nad Hrobaczą © Kajman


Jednym z zagrożeń jest niewątpliwie utrata roweru. Marcin podjął nową pracę w Krakowie. W drugim dniu pojechał do pracy rowerem a wrócił na piechotę. Spod biurowca wyparował stary Kross A2. Był przypięty, ogólnie złom, nie miał ani jednej porządnej części, ale ładnie wyglądał, więc zniknął:(
Chwilowo Marcin zarekwirował mi Cajmana, ale tym razem jest przypinany potężnym u lockiem.

Zachmurzona Porąbka © Kajman


Innymi zagrożeniami są gleby. W pierwszym dniu meetingu czwórka z nas zjechała z Żaru czerwonym szlakiem. Dwóch zaliczyło glebę. Na szczęście skończyło się na mocno poobdzieranej ręce i podartym stroju. Ten zjazd jest bardzo niebezpieczny, szczególnie w czasie deszczu a przecież padało. Trafiło na twardzieli posiadających duże umiejętności.

Rzadki u nas widok takie zwierzęta, można spotkać sarnę, ale coś takiego? © Kajman


Wtedy też gdy wracaliśmy do domu, obok zapory w Porąbce, kobieta jadąca jakąś landarą uderzyła lusterkiem w moją kierownicę. Udało mi się opanować rower i dogonić mistrzynię kierownicy. Zapytałem ją dlaczego chciała mnie zabić. Nie potrafiła odpowiedzieć. Powiedziałem jej co myślę o takich kierowcach. Jadąca tuż za mną Anwi chyba się trochę przestraszyła oglądając całe zajście.

Tu kobieta walnęła lusterkiem w moją kierownicę © Kajman


W drugim dniu meetingu podczas jazdy w ulewie dwie osoby zaliczyły glebę. Szybka akcja pozostałych (zatrzymali ruch samochodowy i pozbierali glebowiczów) zapobiegła groźniejszym konsekwencjom zdarzenia.

Jezioro czanieckie 1 © Kajman


Kilka dni temu ze zgrozą przeczytałem wpis JPbika o wypadku, który spowodował. Tym razem skończyło się na złamanym obojczyku i skasowanym rowerze. Stracony też może być sezon maratonowy, który dla Jacka jest tak ważny. Inne konsekwencje w tym finansowe mogą pokazać się wkrótce:(

Jezioro czanieckie 2 © Kajman


Bardzo lubię czytać wpisy Kosmy100, robi wspaniałe foty i jak nikt inny potrafi integrować środowisko bikestatowiczów:)
Ostatnio u Moniki pojawiły się relacje o atakującym szlabanie, o szalejących kierowcach blachosmródów i zagrożeniu jakie stwarzają. Podczas wycieczki gdy wjechała na Równicę, można przeczytać o zmiażdżonym kasku jednego z uczestników i o opatrywaniu drugiego. Powiało grozą.

Jezioro czanieckie 3 © Kajman


Ostatnimi czasy na forum trwa dyskusja o kaskach. Ostatnie wnioski z dyskusji są takie, że gdy ludzie nie jeździli w kaskach nie mieli gleb. Kurcze coś w tym jest. Prawie wszystkie osoby opisane powyżej jechały w kasku.
Zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie schować kask gdzieś głęboko i przeprosić się z moją czapeczką rowerową?

Jezioro czanieckie 4 © Kajman


Idąc tym tokiem myślenia można dojść do wniosku, że jazda na rowerze jest ciągłą walką o życie. Jak nas nie okradną to przynajmniej próbują zabić. Hobby rowerowe jest strasznie niebezpieczne!!!

Jezioro czanieckie 5 © Kajman


Zagrożenia są wszędzie. Najwięcej wypadków jest w kuchni własnego mieszkania. To przecież nie oznacza, że do kuchni nie należy wchodzić bo spotka nas coś złego. Złodzieje kradną nie tylko rowery, można stracić portfel w hipermarkecie czy autobusie. Mamy unikać tych miejsc?

Jezioro czanieckie 6 © Kajman


Ja myślę, że jazda rowerem to czysta przyjemność, z której trzeba czerpać maksimum radości. Jeżeli się skupimy na podziwianiu widoków, wietrze we włosach i przygodzie będzie to sama radość, którą może dać nam rower.
Dlatego też mimo horroru, który miał miejsce na meetingu (cztery gleby i próba zabójstwa) bardzo mi się podobało:)
Na długo zapamiętam Czechowego banana, dywagacje Angelina na temat planety, z której pochodzi Krzara, czy samo ognisko.
Dlatego będę się trzymał radości rowerowania:)




Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa torzo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
uluru
| 12:02 czwartek, 7 lipca 2011 | linkuj Pięknie to wszystko opisałeś.. a najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie, którego i ja trzymać się będę ;)
wojtas71
| 20:00 wtorek, 14 czerwca 2011 | linkuj Bardzo ważne i bardzo istotne sprawy są poruszone : złodziejstwo w Krakowie jak i wszędzie o zgrozo :/ ma się dobrze :(. Istotne jest by zapinać swoje pojazdy konkretnymi i pewnymi zabezpieczeniami. Wymienione wypadki ze względu na teren i w dodatku w straszną pogodę to chyba zrozumiałe, po prostu trzeba uważać. Jak już o wypadkach spowodowanych przez oszołomów za kierownicą to rzeczywiście chamstwo, przewaga z uwagi na pojazd i filozofia kierowców (kierowniczek) to bije o pomstę do nieba...W jakimś stopniu kask daje bezpieczeństwo, przynajmniej takie poczucie.
Zatem bądźmy dobrej myśli i myślmy tylko o dobrych chwilach spędzonych na naszych rowerach oddalając jak najdalej od siebie te przykre przeżycia.
Pozdrowerek :)
sikorski33
| 19:51 sobota, 11 czerwca 2011 | linkuj A ja w ubiegłym roku uciekałem do rowu.Tir wyprzedzał na trzeciego i nie miałem innego wyjścia. Na szczęście wyszedłem z tego beż szwanku.
Pozdrawiam
shem
| 15:41 sobota, 11 czerwca 2011 | linkuj Temat rzeka. Smutne jest tylko to, że wciąż aktualny.
Ilona
| 07:37 sobota, 11 czerwca 2011 | linkuj W większości kierowcom brak wyobraźni, mam wrażenie, że nigdy nie doświadczyli jazdy na rowerze i nie wiedzą co czujemy.
djk71
| 20:58 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Lusterkiem w kierownicę - przerabiałem to. Smutny wpis i nie bardzo wiadomo co z tym zrobić. Dziś kolejny "trafiony" na BS :(
Kiedyś miałem inne podejście... Dziś coraz częściej myślę że samosąd to może nie jest najgorsze wyjście... O ile uda nam się przeżyć...
Kajman
| 20:52 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Robiąc ten wpis nie chciałem nikogo straszyć. Chodziło mi o fokus czyli punkt widzenia. Robiąc wpisy można skupić się na zagrożeniach i wtedy będą one ważne i straszne. Można też skupić się na czymś innym.
Zagrożenia są zawsze, ale staram się pamiętać tylko miłe chwile, te straszne wyrzucam z pamięci:)
este
| 20:43 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Tym swoim wpisem to możesz co bardziej strachliwych całkowicie zniechęcić do roweru ;)
Ale jakbt nie patrzeć to na publicznych drogach robi się coraz bardziej tłoczno i przez to niebezpiecznie; rada taka- wybierać mało uczęszczane szlaki, gdzie nie ma samochodów.
Co do kasku- przez 15 lat jeździłem i nawet startowałem w zawodach bez żadnej gleby. Jakiś miesiąc temu kupiłem kask specjalnie na waypointrace i zaliczyłem taką glebę ,że wszystko miałem poobijane, a kask nawet nie draśnięty :))
grigor86
| 20:20 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj No niemiłe zdarzenie, ale to są nieuniknione sytuacje jak się dużo po asfaltach jeździ niestety. Ja kilka razy miałem tira 15 cm. od kierownicy i przyznam, że w takich momentach człowiek sobie myśli: "K...a po kiego h..a tu jadę!!!" Ale co zrobić - jedzie się dalej licząc na szczęście.
funio
| 19:53 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj robd ma rację
rowerzystka
| 18:47 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Twój wpis do refleksji. Ja, z racji swojego zamieszkania, jeżdżę często po drugiej stronie granicy, tzn. w Niemczech. Dopóki my Polacy (wszyscy)nie zdobędziemy takiej kultury jazdy, czy to na rowerach, czy to w samochodach, dopóty będziemy mieli takie sytuacje na drogach.
Pozdrawiam :)
Autochton
| 18:41 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Dla jasności, zjeżdżając czerwonym szlakiem wcale nas deszcz nie dopadł, ale kamieniście było jak kurcze pieczone więc o wywrotkę było łatwo :)

Co do innych wypadków, to ostatnimi czasy jeżdżąc po Krakowie stwierdzam, że większym zagrożeniem od samochodów są niewydarzeni rowerzyści/rowerzystki oraz rolkarze/rolkarki. Już dwa razy udało mi się fuksem uniknąć nieprzyjemnych w skutkach kolizji... Nie dziwie się, że tyle złego o rowerzystach w tym mieście często się mówi, bo kręci się tu kupa egzemplarzy nie znających podstawowych prawideł ruchu drogowego...
robd
| 18:27 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Wpis jak najbardziej na miejscu, tylko powinien go przeczytać każdy kierowca samochodu.
Tak się składa, że akurat obydwoje z Iną jesteśmy takimi i uważamy rowerzystę na drodze za świętość, nie za przeszkodę. Nie raz widziałem jak kierowca omija szerokim łukiem przypadkowego bikera (tu czytaj babcię z siatką zakupów na kierownicy [bez urazy]), natomiast bikera w odpowiednich ciuchach " na gazetę" sądząć że jest pewniejszy w prowadzeniu roweru. Nic bardziej mylnego...
Ech.. nieprędko się to zmieni, choć możemy pomóc. Mandat za wyprzedzenie rowerzysty bez wymaganej odległości 1m wynosi 300zł. Może to pomoże ?
Rafaello
| 18:13 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Ja w dzień,w którym założyłem pierwszy raz kask na głowę ponad dwa lata temu jadąc na rondzie w centrum Dąbrowy Górniczej wpadłem na barierki.Uderzyłem głową i mocno potłukłem dwa żebra.Od tamtej pory jeździłem bez kasku aż do nie dawna.trudno powiedzieć jak działa psychika nas samych i kierowców co do kasku na głowie.Trzeba uważać a zarazem nie wolno myśleć negatywnie że coś może mi się przytrafić.
pioter50 | 17:41 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Życie jest niebezpieczne, nie tylko jazda rowerem.Żeby wrócić z wycieczki rowerem w jednym kawałku, trzeba dwóch rzeczy:rozwagi i farta.Rozwagi trzeba większość bo szczęścia w tej miksturze powinien być tylko łut...
JPbike
| 17:34 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Piotrku, tragicznie z kasą u mnie nie będzie, ubezpieczenie się znalazło, będę miał głównie jedynie straty spowodowane zniszczeniem niektórych komponentów skasowanego rowerka.
W sprawie kasków to podobnie myślę jak Anwi, z tym że u nas ilość blachosmrodów w miastach i rejonach turystycznych jest przerażająca.
anwi
| 16:30 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Widziałam wypadek Kajmana i byłam naprawdę przerażona. Tylko duże doświadczenie Piotra sprawiło, że udało mu się wyjść z tego cało.
Co do kasków, to myślę, że w jeździe terenowej w górach są niezbędne, a na asfalcie? Coś mi się zdaje, że wielu kierowców większą ostrożność zachowuje widząc rowerzystów, a bardziej jeszcze rowerzystki w zwykłych strojach i bez kasków.





Anonimowy tchórz | 15:23 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj http://rowery.onet.pl/zdrowie/jedz-zdrowo,1,4412667,artykul.html
czecho
| 14:57 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Tyle zagrożeń, że strach się bać. Po prostu trzeba uważać i robić nadal to co sprawiam nam tyle radości.
Okoliczne tereny są tak ciekawe, że miejsc na wspólne wyjazdy zapewne nie zabraknie.
benasek
| 14:31 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Najwiekszym problemem rowerowych wycieczek są kierowcy bez rozumu...
Obyśmy nigdy na nich nie trafili.
Janusz507
| 14:15 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj Niestety musimy mieć oczy dookoła :)
sargath
| 13:59 piątek, 10 czerwca 2011 | linkuj ciekawy wpis, daje do myślenia :)
ale nie ma co się przejmować, bo i w drewnianym kościele mozna cegłą dostać :))