Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 29.23km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 17.19km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 356m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przeżyliśmy biały szkwał

Niedziela, 29 lipca 2012 • dodano: 30.07.2012 | Komentarze 23


magneticlife.eu because life is magnetic

Zapowiada się ładny dzień, co prawda upalny, ale nic nie zwiastowało tego co się stało w przeciągu dwóch minut o piętnastej.
Chcąc wykorzystać piękny dzień rano wyjeżdżamy na krótką rowerową wycieczkę a popołudniu wybieramy się popływać kanadyjką.

Zatopiona kanadyjka © Kajman


Rano wsiadamy na rowery i jedziemy sprawdzić gdzie prowadzi rowerowa autostrada zaczynająca się w Wilkasach. Nie ma jej na mapie i nie jest opisana, ale wygląda bardzo zachęcająco. Nic dziwnego, że jej nie ma bo jej długość to raptem pół kilometra:(

Początek rowerostrady © Kajman


Po czterystu matrach koniec drogi i leśny piach © Kajman


Jakoś nie chce nam się dzisiaj jeździć po piachu więc zmieniamy kierunek. Jedziemy do Miejscowości Sterławki Małe zobaczyć wiatrak.

Widok na maleńkie jezioro Dejgunek © Kajman


Ela na stanowisku fotoreportrskim © Kajman


Wiatrak w Sterławkach Małych © Kajman


Ela nie ma ochoty na jazdę po litewskich drogach więc z powrotem jedzie asfaltem a ja robię mały przejazd po szuterku by odwiedzić jeszcze jezioro Dajguny. Doganiam Elę przed Gutami i razem wracamy na kamping. Pora na obiad i za chwilę wypływamy:)

Trochę terenu musi być © Kajman


Jezioro Dejguny © Kajman


Rozpaliłem grilla i zjedliśmy sobie obiad. Od strony Giżycka słychać pierwszy grzmot. Nadciąga burza. Widać potężną czarną chmurę. Nie ma paniki, wniosłem krzesła do przedsionka, przymknąłem okna dachowe w przyczepie i wtedy się zaczęło. Potężne uderzenie wiatru przewróciło rowery w przedsionku. Patrzę co się dzieje i widzę lecące do jeziora pontony, dziecięce kółka do pływania, ubrania i Bóg wie co jeszcze.

Pod tymi zwalonymi gałęzimi stało nasze auto © Kajman


Maszt złamany, flaga na ziemi, ale my dzielnie walczymy © Kajman


Szybko przestawiam auto, które stało w cieniu wielkiej wierzby pod którą stała też przyczepa. Biegnę ratować przedsionek. Widzę przewalającą się przez pomost wielką falę i pędzące krople wody nad jeziorem. To biały szkwał, już wiem, że będzie wesoło:(

Drzewa łamią się jak zapałki © Kajman


Robi się masakra © Kajman


Dobrze, że odjechałem autem z tego miejsca © Kajman


Przedsionek ma ochotę odfrunąć, łapię za stelaż starając się go ratować. Ela dzielnie włącza się do walki z żywiołem. Wszystko trwa kilka minut. Przedsionek mocno się ugina. Ma założone pasy sztormowe, do ziemi przybity jest wielkimi hakami, są też dodatkowe linki. Trzymamy stelaż, który mocno pracuje i powoli zaczyna się zsuwać, ale dajemy radę wszystko utrzymać w kupie:)

Zawalony przedsionek sąsiada © Kajman


Nie wygląda to dobrze © Kajman


Po chwili wiatr się zmniejsza, ale zaczyna się ulewa, co chwilę piorun. Oceniamy straty w środku i widzimy brak jednego okna dachowego, Ela biegnie go szukać i udaje jej się znaleźć pozostałości. Szybko zakładam prowizorycznie okienko bo woda leje się do przyczepy. Przedsionek ocalony, szybko naciągam stelaż bo na daszku zaczynają powstawać spore jeziorka. Wszystko działa, przedsionek jako jedyny na całym kampingu przetrawał:)

Pobojowisko © Kajman


Wiele sprzętów wpadło do jeziora © Kajman


Ten namiot przefrunął ponad 300 metrów © Kajman


Gdy burza przechodzi wychodzimy popatrzeć co się stało. Z wielkim zdziwieniem stwierdzam, że nie ma naszej kanadyjki. Była wyciągnięta na brzeg i leżała pod drzewem. Podchodzę do pomostu i widzę naszą kanadyjkę zatopioną w wodzie. Na powierzchni jest tylko rufa i dziób gdzie są komory niezatapialne. W środku pełno wody. Udaje się wyciągnąć ją z powrotem na brzeg, jednak widać spore uszkodzenie na kilu. Wiatr musiał ją podnieść, obrócić w powietrzu i wrzucić do jeziora, niestety lecąc pewnie walnęła o pomost:(

Kanadyjka uratowana © Kajman


Kil jest do naprawy © Kajman


Na jeziorze pojawiają się policyjne motorówki szukając rozbitków. Na kampingu na szczęście nikt nie ucierpiał. Ludzie zabierają się do porządków. Widzimy, że gałąź wierzby pod którą staliśmy jest pęknięta. Nie ma wyjścia trzeba się przestawić z zagrożonego miejsca.

Policyjny patrol © Kajman


Dobrze, że nie złamało się do końca i nie spadło na nas © Kajman


Zaczynają się porządki © Kajman


A jest co robić © Kajman


Wszystkie przyczepy prócz naszej mają uszkodzone przedsionki, sąsiadowi z forum karawaningowego wyrwało przedsionek z korzeniami, czyli zaczepami na ścianie przyczepy, zmasakrowało mu też stalowy stelaż. Kolega Marcin waży jak twierdzi 130 kilo. Złapał stelaż, ale wiatr go uniósł razem z przedsionkiem.

Połamany stelaż © Kajman


Jakoś wszystko zaczyna wracać do normy © Kajman


W naszym wypadku straty to wyrwane okno dachowe, obity kil kanadyjki, złamany maszt flagi i zatopiona pokrywka z grilla. Dobrze, że tylko tak się to wszystko skończyło:)

Trzeba było się przestawić w bezpieczniejsze miejsce © Kajman


Będziemy mieli nowe okno dachowe © Kajman





Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ibezm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Komentarze
Matz32
| 07:33 poniedziałek, 6 sierpnia 2012 | linkuj No dobrze ze nikomu nic sie niestalo.No a z takimi burzami trzeba sie liczyc w lato bo to normalne. A w rejonie zbiornikow wodnych tym bardziej gwaltowniejsze ze moga wystepowac.
benasek
| 17:46 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Miejscami relację ogląda się jak horror.. Najważniejsze, że Wam się nic nie stało.
shem
| 15:45 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj Ale zawierucha, to wszystko przez ocieplenie klimatu, pogoda świruje.
Jurek57
| 20:13 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj Musiało być niewesoło ale jakoś przetrwaliście , to dobrze !
JPbike
| 19:47 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj Rzeczywiście, mocne wrażenia !
uluru
| 08:33 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj Ciarki po plecach mi przeszły, dobrze, że nikomu nic się nie stało :)
czecho
| 04:58 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj Zaraz po burzy myslalem o Was i czekalem na wpis czy wszystko w przadku. Jeszcze dluzej meczylem sie zeby dodac komentarz z telefonu :-) Nie mam komputera na urlopie. Dobrze, ze nikomu nic sie nie stalo. Zdrowie i zycie jest najwazniejsze. Pozdrawiam z Ruciane-Nida.
este
| 21:08 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj Przynajmniej będzie co wspominać :)
Tymoteuszka
| 10:33 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj Rzeczy materialne można naprawić, albo kupić.
Życia i zdrowia już nie.
Ważne, że Wy jesteście cali i zdrowi, resztą się nie przejmujcie.
alistar
| 06:51 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj Dobrze, że jesteście cali i zdrowi...
surf-removed
| 21:30 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Kanadyjka jak latający holender. Mocne wrażenia.
funio
| 20:30 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Byłem pewien takiego wpisu z Waszej strony,wszystkie media trąbiły co się działo na Mazurach.
To i tak u Was bardzo mocno nie wiało,bo w innych miejscach zrywało dachy:(
Masakra
robd
| 20:24 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Jak to dobrze, że Wam się nic nie stało, trochę szkoda strat w sprzęcie.
Swoją drogą to co pogoda ostatnio wyprawia, nie mieści się w głowie.
angelino
| 18:20 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Jak na Ziemi Ognistej ... . Najwazniejsze, że Niezalezne Krokodyle znowu nadają!!!
pioter50
| 17:12 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Przeżyliście naprawdę niebezpieczną przygodę.Cieszę się, że Wam nic się nie stało.Pozdrawiam.
anwi
| 16:07 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Natura bywa naprawdę groźna. Coraz częściej zdarzają się u nas jakieś kataklizmy. Szczęście, że Wam nic się nie stało, dobrze, że zachowaliście przytomność umysłu, żeby zminimalizować straty.
rowerzystka
| 15:41 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Ta nawałnica przeszła falami. U nas na szczęście nie było takiego silnego wiatru tylko deszczu było sporo. Mieliście dużo szczęścia.
stamper
| 15:22 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Masakra, dobrze że nic Wam się nie stało. Z roku na rok coraz dziwniejsza pogoda się robi w naszym kraju.

Pozdrawiam
srk23
| 15:14 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Cóż można dodać poza tym że dobrze że jesteście cali i nic poważnego się Wam nie stało, a okno dachowe i kanadyjkę zawsze można naprawić.
Nefre
| 13:32 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Strach..... drzewo wygląda groźnie.... dobrze że Wy cali i zdrowi:)))
wojtas71 | 12:08 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Tragedia atmosferyczna po prostu :/ Natura jest tak mocna względem nas, iż jesteśmy bezsilni :(
Dobrze, że straty (jeżeli tak można w ogóle napisać) nie były dużo, dużo większe...
Właściwie to do późnego popołudnia było ładnie, bardzo słonecznie i upalnie, miałem zamiar do pracy tak jak i wczoraj pojechać rowerem ?!?, ale gdy gotowy do drogi wyszedłem już by podążyć do celu skutecznie uniemożliwiły mi ten krok silne opady deszczu - wręcz ściana wody, błyskawice i pioruny, natychmiast zawróciłem, aby dostać się samochodem co mnie żona podwiozła właściwie pod same drzwi ;P W sumie to byłem przygotowany na opady, ale nie w takiej mierze jakie one były :/ Skutki opadów i nawałnicy widziałem nad ranem dnia dzisiejszego w drodze powrotnej tzw. komunikacją miejską mnóstwo zwalonych drzew, podtopy, podmokłe drogi i ścieżki, a deszcz nie odpuszczał i w ciągu nocy nawrócił ze trzy razy z tym iż jeszcze nad samym świtaniem dobrze dał się we znaki...Tragedia, tragedia i jeszcze raz tragedia nic więcej, ani mniej nie da się tu napisać.
Pozdrowerek :)
tunislawa
| 11:58 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj strach nawet czytać o takich rzeczach ! Dobrze żeście cali i zdrowi !
Hipek
| 11:25 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Ładnie, ładnie. U mnie w ten weekend burza przeszła bokiem (jakoś kilkaset metrów od nas), ale to, co u nas się działo, nie napawało radością. Fruwały sprzęty, komuś zmasakrowało przedsionek, my staliśmy akurat szczęśliwie, bo zasłonięci od wiatru drzewami. Połamane drzewa mijane po drodze do domu przestałem liczyć po dwudziestu.