Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w kategorii

Tatry

Dystans całkowity:591.19 km (w terenie 34.00 km; 5.75%)
Czas w ruchu:38:56
Średnia prędkość:15.18 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:8774 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:49.27 km i 3h 14m
Więcej statystyk

Raczkowa Dolina

Niedziela, 19 sierpnia 2012 • dodano: 26.08.2012 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Od trzech tygodni walczę z ostrym zapaleniem gardła. Nagłe ataki kaszlu nie pozwalają pojeździć na rowerze dlatego wybieramy się z Elą w miejsce, które rowerowo zaliczaliśmy już kilka razy, ostatnio z JPbikiem.
Tym razem będzie nam towarzyszył pies Funio:)

Lubię pozować © Kajman


Stajemy na campingu w Raczkowej Dolinie. Camping usytuowany jest przy samym wejściu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. To chyba najlepiej położony camping na Słowacji dla tych, którzy chcą pochodzić czy pojeździć na rowerach po górach:)

Nasza miejscówka © Kajman


Przy każdym namiocie jest miejsce na ognisko © Kajman


Celem naszego wyjazdu jest nie tylko łażenie po górskich szlakach, ale też nauczenie psa Funia kampingowania. Musi nauczyć się jak powinno zachowywać się na campingu. Tę lekcję Funio odrobił na piątkę:)
To był jego pierwszy wyjazd za granicę. Ma unijny paszport więc może jeździć:)

Wychodzimy w góry © Kajman


Krywań schował się w chmurach © Kajman


Czasami tylko pokazując się na chwilkę © Kajman


Camping ma nie tylko tę zaletę, że leży u wejścia do parku, ale też to, że jest na nim specyficzne towarzystwo. Przyjeżdżają tu ludzie, którzy rano idą w góry i wracają wieczorem. Wtedy siadają przed namiotami i palą ogniska. Szybko też idą spać bo rankiem trzeba iść na szlak:)
Nie ma tu hałasów, nocnych szaleństw, nisko przelatujących messerszmitów, jest las, rzeczka i spokój:)

Anwi na to mówi dziewięćsił © Kajman


Złapałem na dobre i na złe © Kajman


Na takiej skarpie gałąź robi za korzeń © Kajman


Na campingu są też domki, chyba prywatnie postawione kiedyś przez ludzi. Staliśmy obok jednego z nich. Domek a w zasadzie lauba jak się to na Śląsku nazywa, był zbity z desek i miał coś w rodzaju zamykanego tarasu. Mieszkało w nim mnóstwo Słowaków, ale innych niż wszyscy pozostali na campingu.

Uczymy się chodzić po kładkach © Kajman


I całkiem dobrze nam to wychodzi © Kajman


Inni dlatego, że nie ruszali się z owego domku, najdalsza wycieczka była do przepływającego nieopodal potoku. Jedyny temat rozmów był jak przysmażyć cebulkę i kto ma ją pokroić. Żarcie pochłaniało ich całkowicie a wygląd to potwierdzał, nie rozumiem jak można tak utuczyć dzieciaki!

Dzielnie maszeruję za swoją panią © Kajman


Trochę wody dla ochłody © Kajman


Trzeba trochę odpocząć © Kajman


Dlaczego o nich piszę? Bo człowiek uczy się całe życie, pies zresztą też. Funio jako stworzenie wybitnie przyjacielskie uwielbia się z wszystkimi witać. Któregoś dnia a raczej nocy, gdy otworzyłem drzwi w przedsionku przyczepy był szybki i mi myknął.

Ostatnie drzewo? © Kajman


Tego nie zrobił halny, to zmajstrował człowiek © Kajman


Sporo drzew nawycinali © Kajman


Normalnie Funio siedzi sobie przed przyczepą przypięty na smyczy. Ludzie podchodzą do niego i się witają. Tym razem wolny pobiegł raźnym truchtem do grubych Słowaków. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu gdy zobaczyli jak do nich biegnie merdając ogonem zaczęli strasznie piszczeć i wrzeszczeć!

Widoczek © Kajman


Wychodzimy ponad poziom lasu © Kajman


Tatrzańskie wodospady © Kajman


Cóż się zaczęło dziać! Dzieciaki mimo swej tuszy zaczęły szybko włazić na płotek tarasu a baby wskoczyły na krzesła wywijając nogami i wrzeszcząc jakby tańczyły jakiś taniec św Wita! Funio nie znał takich reakcji i twardo biegnie się witać. Gdy był na wysokości wejścia na taras, facet rzucił w niego krzesłem!

Widoczek © Kajman


Piękne miejsce © Kajman


Jeszcze jeden widoczek © Kajman


Funio to przecież jeszcze szczeniaczek. Nie spodziewał się czegoś takiego, trochę się przestraszył i pobiegł do mnie. Co po takim doświadczeniu pokazało się w psiej głowie przekonałem się po chwili. Funio za żadne skarby nie chciał wejść do przedsionka. Jego psi umysł nie dopuścił myśli, że ktoś może go zaatakować, przecież "człowieki" są fajne i miłe. Zaatakował go taras! Chwilę trwało zanim przekonałem go, że przedsionek przyczepy z pewnością go nie zaatakuje:)

Po wycieczce trochę sportu © Kajman


I obowiązkowa kąpiel © Kajman


Ognisko na campingu z okazji Narodowego Wejścia Na Krywań © Kajman


W sobotę z campingu wyruszało mnóstwo ludzi na Narodowe Wejście na Krywań. Wieczorem po powrocie było ognisko, kiełbaski, orkiestra i tańce. Tańczących było raczej niewielu i to chyba tylko ci, którzy na Krywań nie wleźli. Ciekawe doświadczenie dla Funia:)
Ostatnia lekcja miała miejsce w Szczyrbskim Plesie:)

Tu będzie pięknie i ciekawie © Kajman


Kanadyjkę można spotkać w Tatrach © Kajman


Trochę się obawiałem tej lekcji. Szczyrbskie Pleso oznacza tłum ludzi, samochody, biegaczy, i inne psy. W takich warunkach Funio jeszcze nigdy nie był. Z wypchaną kieszenią psimi cukierkami ruszamy dookoła jeziora:)

Jakiś dziwny facet, trzeba go oszczekać © Kajman


widoczek © Kajman


Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, Funio doszedł do wniosku, że taka ilość "człowieków" jest nie do obskoczenia i nie ma sensu z wszystkimi się witać czyli trzeba olać towarzystwo. Szedł pięknie przy nodze nie zwracając uwagi na ludzi, nawet psy go nie interesowały. Jedyne co go zaskoczyło to pomnik. Wielki facet, nie rusza się, nie pachnie więc jest podejrzany, trzeba było go oszczekać:)

Z jednej strony jeziora © Kajman


są piękne widoki © Kajman


z drugiej niekoniecznie © Kajman


  • DST 118.53km
  • Teren 2.00km
  • Czas 07:27
  • VAVG 15.91km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 1474m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pięć krain

Niedziela, 14 sierpnia 2011 • dodano: 18.08.2011 | Komentarze 29


magneticlife.eu because life is magnetic

To ostatni dzień naszego pobytu w Poroninie, jutro rano wracamy do domu. Postanowiliśmy z Elą przejechać jakąś dłuższą trasę. Wybór padł na wycieczkę prowadzącą przez Tatry Wysokie, Tatry Bielskie, Spisz, Pieniny i Podhale, czyli przejedziemy przez pięć krain geograficznych. Przy okazji zobaczymy też coś na Szlaku Architektury Drewnianej.

Na takie widoki czekaliśmy © Kajman


Jest to taka wycieczka, którą trudno opowiedzieć słowami. To można tylko pokazać na zdjęciach. Dlatego wpis będzie miał formę komiksową:)

Jedziemy przez Małe Ciche w kierunku Łysej Polany © Kajman


Dwa kilometry przed skrzyżowaniem do Łysej Polany zaczyna się korek. Policja zawraca ludzi chcących jechać do Morskiego Oka © Kajman


W tym dniu Morskie Oko odwiedziło 13 tysięcy ludzi © Kajman


Część kierowców wstawia ściemę policji, że jadą na Słowację. Myślą, że parking jest z gumy. © Kajman


Busiarze mają żer! Przewiozą te tysiące ludzi łamiąc wszystkie przepisy! © Kajman


Przedostajemy się na Słowację a tu cisza i spokój © Kajman


Wjeżdżamy w Tatry Bielskie, jak sama nazwa wskazuje są białe © Kajman


Hawrań pokazał nam się z jeszcze jednej strony © Kajman


Jest bardzo ciepło, trochę podjazdów, ale widoczność jest dobra © Kajman


Pkazuje się piękna panorama Tatr Bielskich © Kajman


Nad górami zaczynają pokazywać się chmury, to dodaje im piękna © Kajman


W Polsce Tatry Bielskie są mniej znane a szkoda © Kajman


Jest tam co prawda mniej atrakcji jak w Tatrach Wysokich, ale za to też mniej ludzi © Kajman


Kierujemy się do Tatrzańskiej Kotliny, to taka miejscowość © Kajman


Czasami są osuwiska © Kajman


Na drodze jest znikomy ruch, jedzie się fantastycznie © Kajman


Tatry Bielskie nie są duże, dojeżdżamy do ich końca © Kajman


Dojechaliśmy do Tatrzańskiej Kotliny, tu można zwiedzić jaskinię © Kajman


My skręcamy w kierunku Sławackiej Wsi © Kajman


Za podjazdem pokazał nam się Spisz © Kajman


Wygląda pięknie, widoczność mamy świetną © Kajman


Szybko przemykamy przez miejscowość zamieszkaną przez Romów © Kajman


Ostatni rzut oka na Tatry Bielskie © Kajman


Tatry Bielskie wyrastają z równiny © Kajman


Wsie na Spiszu są zupełnie inne od naszych podhalańskich © Kajman


Zaczynają się mocne podjazdy © Kajman


Tak bedzie przez najbliższe 6 kilometrów © Kajman


Ten duży wróbel ma pewnie nadzieję, że padniemy! © Kajman


A końca podjazdu nie widać © Kajman


Przeżyliśmy podjazd, pokazał się nam Spisz © Kajman


Za szczytu można patrzeć i patrzeć i ......... © Kajman


Teraz zacznie się fantastyczny zjazd, różnica wysokości przawie 500 metrów © Kajman


Pokazały się Trzy Korony, czyli zahaczamy Pieniny © Kajman


Jak Trzy Korony to za chwilę będziemy w Polsce © Kajman


Znów w kraju, będzie tłok © Kajman


Camping Polana Sosny zatłoczony do granic © Kajman


Tu w zabytkowym dworze zatrzymujemy się na obiad © Kajman


Dwór znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej © Kajman


Tablica © Kajman


Rzut oka na zamek w Nidzicy © Kajman


Kierujemy się na Łapsze. Pokazują się Tatry Wysokie © Kajman


Wjeżdżamy na Przełęcz Trybską © Kajman


Na Podhalu podjazdów też nie brakuje © Kajman


Kolejny element szlaku, kościół w Trybszu, niestety zamknięty © Kajman


Tablica © Kajman


Przekraczamy Białkę, znaczy że już nie daleko © Kajman


Tatry idą spać © Kajman


Bo słońce zachodzi nad Babią Górą © Kajman


Dotarliśmy na camping © Kajman




  • DST 21.18km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 15.69km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 364m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe Ciche i Dolina Kościeliska

Sobota, 13 sierpnia 2011 • dodano: 16.08.2011 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Wycieczka krótka, bardziej rozpoznawcza. Pojechaliśmy do Małego Cichego. To taka mała fajna wioska w kotlince. Jest tam drewniany kościół znajdujący się na Góralskim szlaku, czyli nowy. Miejscowość urokliwa, bo znajduje się na uboczu i nie ma tam aż tak dużo "stonki" pseudo turystycznej:)

Zjazd przez Majerczykówkę © Kajman


W zasadzie powinienem zacząć od tego na czym skończyłem ostatni wpis czyli rewanżu a można by nawet powiedzieć zemście na Eli. Otóż gdy zlazłem ostatnio z Czarnego Stawu Gąsienicowego, nogi bolały mnie masakrycznie, jedno krwawe obtarcie i jeden bąbel. Niby nie wiele, ale każdy krok na końcu trasy sprawiał ból:(

Dolina Kościeliska © Kajman


Wymyśliłem, że najlepszą zemstą będzie kupienie Eli takich samych butów i wybranie się na kolejną pieszą wycieczkę. Prosto po zejściu pojechaliśmy do Nowego Targu i kupiliśmy takie buty dla Eli. Tu trzeba powiedzieć, że buty są rewelacyjne, ale najpierw trzeba je rozchodzić.

Panoramka Doliny Kościeliskiej © Kajman


Na owo rozchodzenie wybraliśmy Dolinę Kościeliską. Tam rowerem wjechać się nie da. Ela miała fory bo trasa zdecydowanie łatwiejsza i krótsza. Poczuła też efekty "rozchodzenia" i stwierdziła, że jutro jedzie ze mną na długą rowerową wycieczkę, a tupanie po górach zostawi na następny raz:)

W Dolinie Kościeliskiej jest mnóstwo jaskiń © Kajman


Poprzedniego dnia na camping przyjechało małżeństwo w wieku trochę ponad czterdzieści lat. Przyjechali wieczorem, wielkim wypasionym autem. Wpadli w Tatry na długi weekend. Rozłożyli namiot i rano też wyruszyli do Doliny Kościeliskiej.

W schronisku jak zwykle tłumy © Kajman


Niestety gościu miał nadciśnienie i w Dolinie Kościeliskiej dostał udar mózgu. Gdy przyleciał helikopter gość już nie żył.
To bardzo smutne. Dla nas był to szok, ale często tak jest, że ludzie bardzo intensywnie pracujący chcą podczas krótkich wypadów w góry nadrobić całe wakacje. Często kończy się to tragicznie.

Gdy dotarliśmy do schroniska, zaczął padać deszcz © Kajman


Inną sprawą jest, że jeżeli ktoś ma nadciśnienie to nie powinien wybierać się w góry. Jest to szok dla organizmu. Gość, który zmarł właśnie chorował na nadciśnienie.

Wkładamy rowerowe ciuszki przeciw deszczowe i idziemy dalej © Kajman


Moja kurtka na deszczu świetnie się sprawdza © Kajman


Smocza jama, albo inna jaskinia © Kajman


Dolina Kościeliska © Kajman


Po powrocie na camping musieliśmy odreagować smutną wiadomość o śmierci sąsiada.
Przestaje w końcu padać więc wsiadamy na rowery i jedziemy do wioski Małe Ciche. Oprócz kościoła, który należy sfocić chcemy sprawdzić czy da się przejechać tamtędy do drogi na Łysą Polanę. Jutro odpadł by nam podjazd pod Murzasichle a podjazdów i tak będziemy mieli sporo:)

Kościół, Małe Ciche © Kajman


Wnętrze © Kajman


Okazało się, że można dojechać przez Małe Ciche do drogi na Łysą Polanę. To dobrze, bo jutro zaoszczędzi nam to sporo wysiłku. Na camping wracamy przez Murzasichle i Majerczykówkę. Droga znana i piękna widokowo. Dzisiaj dodatkową atrakcją są chmury przelewające się przez Tatrzańskie szczyty:)

Giewont musi być © Kajman


Ela walczy na podjeździe © Kajman


Tatry są zachmurzone © Kajman


Ale widoki też są piękne © Kajman


Chmury wylewają się zza szczytów i płyną w dół © Kajman


To niesamowity widok © Kajman




"Dotknąć" gór

Czwartek, 11 sierpnia 2011 • dodano: 13.08.2011 | Komentarze 27


magneticlife.eu because life is magnetic

Ostatnie "dotykanie" gór zakończyło się klęską. Opisałem to w poprzednim wpisie. To ja chciałem się wycofać i nie uśmiechało mi się wpychanie roweru na Murowaniec. Atmosfera po takiej rejteradzie mocno się zagęściła. Ela postanowiła kupić mi buty do łażenia po górach abym nie miał wymówki, że nie mam w czym iść:)

Tu ostatnio dojechaliśmy © Kajman


Cóż, czasami trzeba negocjować warunki poddania. Pojechaliśmy do Nowego Targu szukać butów. Pojechaliśmy autem bo cel był jasny, wędrówka po sklepach. Początkowo miałem nadzieję, że trochę pomarudzę, że nie takie, że przemakające, że śliskie, wymyślić można sporo. Niestety albo stety trafiliśmy do sklepu Alpinusa.

Ze trzy razy przekracza się potoczek © Kajman


Myślę sobie, nie ma sprawy, tam będzie drogo. I tu się mocno zdziwiłem. Mieli promocje. Buty, które w Bielsku kosztowały ponad pięć stów były za niecałe trzy. Usłyszałem jedynie od Eli "bez butów z tego sklepu nie wyjdziesz!"
OK, myślę sobie. Buty są świetne do jazdy rowerem w zimie. Moje stare są w stanie przedagonalnym. Tak właśnie stałem się szczęśliwym posiadaczem butów.

Jedyna atrakcja na trasie, osuwisko © Kajman


Dzisiaj już trzeba wziąć rewanż na Murowańcu. Właściciel campingu, gość obeznany bo dużo po górach chodzi (na rowerze też jeździ), stwierdził autorytatywnie, że w nowych butach w góry, a szczególnie na dalszą wycieczkę się nie idzie. Wiem, że ma rację, ale ja nie za bardzo mam wyjście. Trzeba iść.

Schronisko w Murowańcu © Kajman


Droga na Murowaniec prowadzi przez las po wspominanych poprzednio kamolach. Idzie się dwie godziny i jedyna atrakcja na trasie to trzy mostki, przez które się przechodzi i jedno osuwisko. Wszystkie atrakcje znajdują się na samym początku. Dalej jest tylko las, kamole i tak dwie godziny!
Fakt, na trasie widziałem dwóch rowerzystów, ale oni jechali na fulach:)

Coś ostatnio mamy farta do nowożeńców w dziwnych miejzcach:) © Kajman


Gdy dotarliśmy do schroniska czekała nas kolejna atrakcja. Tłum ludzi i nasz kobiernicki proboszcz wśród nich. Miłe spotkanie, dawno go nie widzieliśmy. Pogadaliśmy sobie miło, wypiliśmy piwo i poszliśmy w swoją stronę a ksiądz w swoją. Wątek kościelny wycieczki został przypadkowo zaliczony:)

Kawałek za schroniskiem pojawia się pierwszy widok © Kajman


Fakt, jest ładnie © Kajman


Kościelce © Kajman


Widok na Podhale © Kajman


Bilans zysków i strat jak do tej pory. Straty, jeden obtarty palec, zyski, ładny widok po dwóch godzinach tupania.
Idziemy do Czarnego Stawu Gąsienicowego. To już czysty zysk, bo rowerem wjechać się tam absolutnie nie da ze względu na tłum ludzi. Idzie się w kolejce, jeden za drugim.

Żółta Turnia © Kajman


Granaty © Kajman


Panoramka © Kajman


To co w tej chwili napiszę dla wielu może wydać się herezją. Całą drogę tam i z powrotem zastanawiałem się jaki jest sens w "dotykaniu" gór. Mam lęk wysokości, więc na żadne przepaście właził nie będę. Widoki faktycznie ładne, ale aby je zobaczyć trzeba tupać łącznie cztery godziny przez las. Na wszystkich ścieżkach jest kolejka ludzi. Jeżeli ktoś mi powie, że to obcowanie z przyrodą to umrę ze śmiechu.

Kozi Wierch © Kajman


Mały Kościelec © Kajman


Ładnie zaprezentowały się Granaty © Kajman


Porównajcie oba wpisy, ten i poprzedni. Tu chodziliśmy nogami, tam był dystans na rowerze. Tu i tu były ładne widoki, ale podczas jazdy na rowerze jakby kapkę więcej zobaczyliśmy. Oceńcie sami, czy mój pogląd, że góry są najpiękniejsze z siodełka roweru nie jest słuszny? Czy koniecznie trzeba je zadeptywać?
O kosztach finansowych nie wspomnę, 15 zł za parking i 8 zł za dwie osoby ze wejście do parku:(

Idziemy w rządku, jak kaczki! © Kajman


Idą ludziska, idą © Kajman


Końca nie widać © Kajman


Z takimi przemyśleniami dotarłem nad Czarny Staw Gąsienicowy © Kajman


Jedyne co mi pozostało to otworzyć Kasztelana, którego dzielnie tu niosłem:) © Kajman


Ela zadowoliła się izotonikiem © Kajman


Miałem takie dziwne wrażenie, że ludzie tam przyszli żeby się najeść © Kajman


Jedynie kaczki mają tam trochę luzu, ale nie wolno je karmić © Kajman


To co lubię, góry z daleka © Kajman


Nawet odrobina śniegu się uchowała © Kajman


A ludzie znów idą i idą © Kajman


I znów końca nie widać © Kajman


A kolejka jak za komuny do mięsnego przed Wielkanocą © Kajman


Łatwo było w nowych bytach wejść, gorzej zejść. Pan na campingu miał rację, w nowych butach takich tras się nie robi. Trudno, przeżyję. Generalnie mi się podobało. Czego to człowiek nie zrobi by mieć fajne byty na rower do jazdy w zimie:)

Oprócz tego jak lazłem przez ten las to obmyśliłem rewanż na Eli. Dlaczego tylko można wziąć rewanż na Murowańcu? Ale o tym w następnym wpisie:)

  • DST 48.63km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 15.20km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 901m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed siebie po Tatrach

Wtorek, 9 sierpnia 2011 • dodano: 12.08.2011 | Komentarze 24


magneticlife.eu because life is magnetic

Zrobiła się piękna pogoda. Jak zwykle po dniu deszczu, na następny dzień jest piękna widoczność. Trzeba to wykorzystać. Ela proponuje trasę do Murowańca, jest tam ścieżka rowerowa. Zapowiada się ciekawie. Ela chce "dotknąć" góry.



Do Murzasichla jedziemy przez Majerczykówkę. Droga jest zdecydowanie trudniejsza. Podjazdy są bardzo mocne, ale w porównaniu z normalną drogą z Poronina do Murzasichla są tu przepiękne widoki. Podjazd jest trudny, ale nie uciążliwy, co chwilę stajemy by zrobić foty:)

Pierwszy mocny podjazd pokonany © Kajman


Zaraz na początku zaczynają się widoki © Kajman


Co kawałek stajemy i robimy foty © Kajman


Pięknie prezentuje się Giewont © Kajman


Widoczek © Kajman


Kozi Wierch i Kościelec, tam mamy dojechać © Kajman


Widoczek © Kajman


Gubałówkę widać jak na dłoni © Kajman


Widoczek © Kajman


Pokazał się Hawrań, góra która jak się później okazało prezentowała nam się z wielu stron © Kajman


Docieramy do Murzasichla i skręcamy na Brzeziny © Kajman


W Brzezinach wjeżdżamy do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ela kupuje bilety. Początkowo droga nie wydaje się straszna. Ruszamy powoli pod górę. Po chwili to już nie jest droga. To jest pas najeżony wystającymi kamolami. Słyszę jak mój biedny aparat telepie się w bagażniku:(

Początek nie wygląda tragicznie © Kajman


Zatrzymuję się przy pierwszym mostku. Widzę, że Ela pcha rower. Dalsza jazda nie ma sensu. Tu można przejechać na fulu a nie na trekkingu. Pchanie roweru przez następnych pięć kilometrów by później prawie całą drogę go sprowadzać? Zjazd skończyłby się niewątpliwie "dotykaniem gór" w pełnym tego słowa znaczeniu a byłoby to niewątpliwie bardzo bolesne.

Pierwszy mostek © Kajman


Następuje wymiana zdań. Ja chcę się wycofać. Ela z trudnością podejmuje taką samą decyzję. Zawracamy i jedziemy do Łysej Polany. Tam chcę przejechać kawałek po słowackiej stronie.

Znów pokazuje się Hawrań, tym razem w towarzystwie Murania © Kajman


Pokazują się Rysy © Kajman


Jesteśmy na moście granicznym © Kajman


W Łysej Polanie po słowackiej stronie zatrzymujemy się na obiad. Jemy w tej samej knajpie co ostatnio. Jest to najgorszy i najdroższy szynk w jakim byłem na Słowacji. Ela boi się, że dalej może nic nie być do jedzenia. Okazuje się, że w Jaworzynie Tatrzańskiej jest fajna restauracja, ale my jesteśmy już po "obiedzie".

Hawrań z Muraniem będą nam długo towarzyszyli © Kajman


W Jaworzynie Tatrzańskej zatrzymujemy się przy drewnianym kościele © Kajman


Jest trochę inny niż te po polskiej stronie © Kajman


Wnętrze © Kajman


Widoczek z pod kościoła © Kajman


W Podspadach skręcamy w stronę Polski © Kajman


Hawrań z Muraniem zaprezentowali się z innej strony © Kajman


Droga jest całkowicie pusta © Kajman


Hawrań Murań i ja © Kajman


Ten widok będę długo pamiętał © Kajman


Zbliżam się do Polski © Kajman


Ela już jest w Polsce © Kajman


Po polskiej stronie widoki też są piękne © Kajman


Co chwielę stajemy i cieszymy się panoramą Tatr © Kajman


Spotykamy przemiłych Słowaków, też co chwilę stają i focą © Kajman


Przed Jurgowem jest sporo bacówek © Kajman


Znów musiałem stanąć © Kajman


Hawrań z Muraniem cały czas nam towarzyszy © Kajman


Tablica © Kajman


W Jurgowie jest Sołtysówka znajdująca się na Szlaku Architektury Drewnianej © Kajman


Z Jurgowa wybieramy drogę na Brzegi. Jest to masakryczny i długi podjazd © Kajman


W Brzegach jest drewniany kościół © Kajman


Jest na szlaku góralskim © Kajman


Witraż © Kajman


Wnętrze © Kajman


Wyjeżdżamy na Kucówkę by pożegnać Hawrania © Kajman


Widok na Podhale © Kajman


W końcu docieramy do Bukowiny Tatrzańskiej © Kajman


Tu panorama Tatr jest przecudna © Kajman


Tam mieliśmy dotrzeć © Kajman


Ostatni rzut oka na Tatry i spadamy na camping © Kajman




  • DST 52.19km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 15.90km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Podjazdy 491m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podhalański Szlak Architektury Drewnianej

Niedziela, 7 sierpnia 2011 • dodano: 10.08.2011 | Komentarze 15


magneticlife.eu because life is magnetic

W niedzielę należy unikać ruchliwych szlaków turystycznych w Tatrach. Postanowiliśmy z Elą zwiedzić obiekty na Szlaku Architektury Drewnianej będące w pobliżu campingu.
Wybieramy się do Bukowiny Tatrzańskiej, Białki Tatrzańskiej i Łopusznej. Przy okazji chcemy zobaczyć przełom rzeki Białki.

Tablica © Kajman


Bukowina Tatrzańska, kościół © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Wnętrze © Kajman


Tablica © Kajman


Białka Tatrzańska, kościół na Szlaku Architektury Drewnianej © Kajman


Niestety był zamknięty © Kajman


Z drugiej strony © Kajman


Dojeżdżamy do przełomu rzeki Białki, tu robimy sobie piknik © Kajman


Piknik pod wiszącą ścianą © Kajman


Cały przełom to kilka skałek po obu stronach rzeki © Kajman


Wiele osób wybrało się nad rzekę © Kajman


Była też spora grupa wspinaczy © Kajman


Jak jest skała, trzeba wleźć © Kajman


Generalnie bardzo urokliwe miejsce © Kajman


W Nowej Białej atrakcją miały być zabytkowe stodoły © Kajman


Jaka to atrakcja każdy widzi © Kajman


Droga do Łopusznej wygląda bardzo swojsko, jak bym był w domu © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół w Łopusznej na Szlaku Architektury Drewnianej © Kajman


Wnętrze kościoła jest wyjątkowo piękne © Kajman


Wszędzie widać dbałość o szczegóły © Kajman


Drugim obiektem jest dworek Tetmajerów w Łopusznaj © Kajman


Chcemy zostawić rowery przy recepcji i spokojnie zwiedzić. Niestety na to nam nie pozwolono. Zwiedzamy prowadząc rowery © Kajman


Salonik w dworku © Kajman


Dworska kuchnia © Kajman


Prowadzimy rowery i zwiedzamy. Chata chłopska © Kajman


Wnętrze chaty © Kajman


Całość kompleksu to filia muzeum tatrzańskiego © Kajman


Wstęp 6 zł od osoby, prowadzenie rowerów gratis © Kajman


Dawny kościół parafialny w Borze © Kajman


Zwiedzamy rynek w Szaflarach © Kajman


Podobno zabytkowy © Kajman


W Szflarach jest bardzo ciekawy krzyż © Kajman


Napis głosi, że ziemi na której stoi krzyż nie wolno sprzedać ani wydzierżawić © Kajman




  • DST 42.15km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 14.79km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 752m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Białej Wody

Sobota, 6 sierpnia 2011 • dodano: 09.08.2011 | Komentarze 13


magneticlife.eu because life is magnetic

Bardzo lubię jeździć po dolinkach tatrzańskich. Większość z nich przejechałem na rowerze kilka razy i z przyjemnością do nich wracam. Niestety gmina Zakopane nie lubi rowerzystów i zamknęła wjazd do doliny Kościeliskiej i Morskiego Oka. Ela proponuje Dolinę Białej Wody.

Dolina Białej Wody © Kajman


Dolina Białej Wody znajduje się na Słowacji, ale tuż przy granicy z Polską. Trzeba dojechać do Łysej Polany, przekroczyć most graniczny i zaraz za mostem skręcić w prawo. Jedziemy tam pierwszy raz. Jestem bardzo ciekawy jak tam jest.

Jedziemy do Łysej Polany © Kajman


Ela lubi focić tłumy © Kajman


Przez Murzasichle docieramy do Łysej Polany. Jak zwykle w polskich Tatrach jest sporo ludzi. Po stronie słowackiej cisza i spokój. Dolina Białej Wody mnie nie zawiodła. Może dlatego, że jestem w niej pierwszy raz, może dlatego, że jest naprawdę piękna. Dla mnie to najpiękniejsza dolina w Tatrach.

Most graniczny © Kajman


Jesteśmy na Słowacji © Kajman


Początkowo droga wiedzie lasem © Kajman


Czasami, gdy droga dochodzi do rzeki pojawiają się piękne widoki © Kajman


Szum rzeki słychać cały czas © Kajman


Czym dalej wjeżdżamy w dolinę, tym widoki piękniejsze © Kajman


Czasami widać osuwiska skalne i miejsca gdzie schodzą lawiny © Kajman


Wyłania się piękna panorama Tatr © Kajman


Dolina Białej Wody © Kajman


Widoczki są po obu stronach doliny © Kajman


Docieramy do polany gdzie widok zatyka dech © Kajman


Po przejechaniu 4 km dalej rowerami jechać nie można, wielka szkoda © Kajman


Cisza i spokój, tylko góry i my © Kajman


Będziemy tutaj wracać częściej © Kajman


Tutaj można siedzieć godzinami:) © Kajman


Będąc na Słowacji, obowiązkowo należy zaopatrzyć się w piwo. Wypada też zjeść nasze ulubione haluszki. Piwo zostało zakupione, bagażnik wypchany do granic możliwości, będzie ciężko jechać pod górę:)

Obowiązkowe zakupy © Kajman


W knajpce przy granicy haluszków nie ma:( Musimy zadowolić się wyprażenym syrem, trudno, dobre i to. Na camping wracamy przez Bukowinę Tatrzańską. Zaraz po przekroczeniu polskiej granicy znów spory ruch.

Został tylko wyprażeny syr © Kajman




  • DST 78.20km
  • Teren 12.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 1336m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Chochołowska

Piątek, 5 sierpnia 2011 • dodano: 07.08.2011 | Komentarze 11


magneticlife.eu because life is magnetic

W Zakopanem trwa kolejny etap wyścigu Tour de Pologne. Miasto patrząc na tłumy ludzi stojących w korku będzie całkowicie zblokowane. Trzeba wymyślić taką wycieczkę by dało się jechać i było w miarę pusto. Ela proponuje Dolinę Chochołowską.

Dolina Chochołowska © Kajman


Wybieramy trasę z Poronina w kierunku Czerwiennego. Tą trasą będzie jechał wyścig, ale trochę później. Policja oczywiście zamyka drogi dla samochodów więc mamy pełny lajcik:)

Ela na trasie Tour de Pologne © Kajman


Po Podhalu rowerem jeszcze nie jeździłem. Zza kierownicy auta wydaje się, że jest tam w miarę płasko. Cóż, nie jest. Podjazdy są długie i mocne. Dwa z nich szczególnie dają popalić, nachylenie sięga 28%. Przełożenie jeden na jeden i wjeżdżamy na górę.

Ela na podjeździe © Kajman


Pokonałem najtrudniejszy podjazd © Kajman


Obok naszej przyczepy rozbiło namiot dwóch chłopaków z Warszawy. Startowali w tym etapie wyścigu dla amatorów. Gdy rozmawialiśmy później o tym podjeździe, jeden z nich powiedział, że 75% ludzi biorących udział w wyścigu w tym miejscu zsiadło i podprowadzali rowery. Cieszył się bardzo, że jemu udało się podjechać:)

Podhale © Kajman


Pomyślałem sobie wtedy, kurcze, my na naszych trekkingach z wyładowanymi bagażnikami tam wjechaliśmy? Może taż na jakiś Tour trzeba będzie się wybrać. Myśl ta szybko jednak uleciała. Nie mamy zacięcia sportowego.
Ludzie jadący w wyścigu przemierzali piękne okolice, ale chyba nic nie widzieli:(

Wjeżdżamy do Witowa © Kajman


Trochę pobłądziliśmy z powodu pięknego zjazdu, na którym nie chciało mi się hamować. Przeleciałem obok skrętu i nie chciało mi się wracać. Trochę terenu i w końcu docieramy do Witowa. Wioska ma typową zabudowę spotykaną tylko na Podhalu i na Orawie. Domy budowane w L, wąską częścią do drogi. Jeden obok drugiego.

Typowy dom © Kajman


W Witowie jest też kościół znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej. Kolejny obiekt zostaje zaliczony. Kościół jest co prawda młody, bo wybudowano do początkiem XX wieku, ale jest piękny:)

Tablica © Kajman


Kościól w Witowie od frontu © Kajman


I z boku © Kajman


Wnętrze © Kajman


Ołtarz © Kajman


Wyjeżdżamy z Witowa i mijamy Chochołów. W końcu zaczynają się widoki. Stajemy i robimy sesję zdjęciową:)

Zaczynają się widoki na Tatry © Kajman


Przed nami Kominiarski Wierch © Kajman


Widoczek © Kajman


Dolina Chochołowska ma 8,5 km długości i jest jedyną w polskich Tatrach, po której można jeździć rowerem. Podlega pod gminę Witów, która w przeciwieństwie do gminy Zakopane nie tępi rowerzystów, ludzi z psami i kurzących:)

Wjeżdżamy do Doliny Chochołowskiej © Kajman


Jest gorąco, burza wisi w powietrzu, wiozę zimne piwo a oprócz tego napatrzyłem się na wpisy Sikorskiego, który kąpie się na każdej wycieczce. Postanowiłem pójść w jego ślady:)

Gdzie by się tu wykąpać? © Kajman


Świetne miejsce, ale woda ma jedyne 7 stopni © Kajman


Gdy nogi mi zsiniały a piwo zostało wchłonięte ruszamy w górę doliny. Tłoku specjalnego nie ma. Sporo ludzi wynajmuje rowery i mknie, z reguły na dół. Tutaj pisać nic nie trzeba, niech mówią zdjęcia:)

Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Tablica © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Dolina Chochołowska © Kajman


Bacówki pod dozorem konserwatora zabytków © Kajman


Dotarliśmy do schroniska © Kajman


Schronisko na polanie Chochołowskiej © Kajman


Chmurzy się coraz bardziej. Gdy dotarliśmy do schroniska słychać pierwszy grzmot. Odbija się od gór niesamowitym echem.
Zaczyna się zjazd. Lawirowanie między ludźmi, wyścig z ciuchcią zawalidrogą, jednym słowem wspaniała zabawa.
Wracamy przez Brzyzek (sentymentalne miejsce dla Eli) i Kościelisko. Burza nas goni. W Kościelisku złapała nas po raz pierwszy, uciekliśmy.

Bydzie loło © Kajman


Nad Giewontem też się zaciąga © Kajman


Idzie dysc, idzie dysc, idzie sikawica © Kajman


Uleje usiece © Kajman


Kajmanowe lica © Kajman


Z Brzyzkiem też mam wspomnienia. No nie takie jak Ela, ale w tysiąc dziewięćset.... schowaliśmy się z gazdą w stodole by nas Ela z gaździną nie wypatrzyła i zaczęliśmy naukową dyskusję o budowie bryczki. Po trzeciej flaszce wiedzieliśmy jak ta piekielna machina działa:)

Kościól w Kościelisku © Kajman


Zatrzymujemy się w Kościelisku by zrobić zakupy i machnąć fotę kościoła. Jest otwarty. Na szlaku Architektury go nie ma bo za młody, ale jest na Szlaku Góralskim. Trzeba spadać. Na camping wpadamy z pierwszymi kroplami deszczu.

Wnętrze © Kajman




  • DST 27.57km
  • Czas 01:55
  • VAVG 14.38km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 333m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Pologne w Zakopanem

Czwartek, 4 sierpnia 2011 • dodano: 06.08.2011 | Komentarze 21


magneticlife.eu because life is magnetic

Trzeba było załatwić sprawę połączenia z cywilizacją czyli zakupić antenkę do Wi Fi. W tym celu udajemy się do Zakopanego. Musimy się sprężać bo dzisiaj ulicą obok naszego campingu kolarze będą jechali pięć razy i będą pozamykane drogi.

Tour de Pologne © Kajman


Do Zakopanego jedziemy drogą na Olczę, tędy też będą jechali kolarze. Wszędzie widać przygotowania. Nie zdawałem sobie sprawy, że przejazd wyścigu wymaga tylu przygotowań.

Można się wylansować:) © Kajman


Jakie jest moje zaskoczenie, gdy przy drodze na Olczę widzę krzyż z czaszką. Pierwszy metalowy. Wynika z tego, że można je znaleźć w bardzo niespodziewanych miejscach:)

Krzyż z czaszką w Zakopanem © Kajman


Czaszka © Kajman


W Zakopanem jest dom pod jedlami Witkacego oznaczony na Szlaku Architektury Drewnianej. Trzeba go zobaczyć tym bardziej, że jesteśmy blisko. Okazuje się, że dom jest, ale tablicy szlaku nie ma:(

Dom pod jedlami © Kajman


Tablica jest, ale nie szlaku © Kajman


Eli zachciało się jeszcze zajechać do Kuźnic. Fakt, dawno tam nie byłem, ale wiem, że będzie tam tłum ludzi czekających na wjazd kolejką na Kasprowy. Nie protestuję, na Kasprowy się nie wybieramy. Po drodze jest piękny widok na Nosal no i oczywiście pozostałości pałacu dawnych właścicieli Zakopanego.

Nosal © Kajman


Na Nosalu też widać sporo luda © Kajman


Pałac spłonął pod koniec XIX wieku i już nie został odbudowany. Można zobaczyć stajnie i ciekawe schody do parku.

Pałacowe schody © Kajman


Obrys pałacu zaznaczono murkami © Kajman


Zabudowania gospodarcze pozostały © Kajman


Tłum ludzi jak zwykle zaczyna mnie irytować. Popieprzyło tam wszystkich, sprzedawcy za małą paskudną drożdżówkę chcą trzy złote. Głupawka ogólna!
Gmina Zakopane tępi rowerzystów i ludzi z psami. Dalej jechać się nie da!

Miśki są, rowerzyści, psy i kurzący spadać! © Kajman


Trzeba się z tąd zbierać © Kajman


Jedziemy pod krokiew, tam będzie meta wyścigu. Akurat trwa trening skoczków, chwilę przyglądam się ich poczynaniom.

Mała krokiew © Kajman


Wielka Krokiew © Kajman


Leci © Kajman


Obok mety wyścigu porozkładane są kramy firm sponsorujących, załapaliśmy się na zestawy darmowej Nutelli. Można sobie kupić rower i ciuchy rowerowe. Podchodzę do stoiska Authora, ceny z kosmosu, o wiele drożej niż w sklepie. Widzę obok następny kram. Pytam o gacie. Okazuje się, że pan to Makaroni, pierwszy raz w życiu w Polsce rozmowę ze sprzedawcą muszę prowadzić po angielsku!

Są rowery © Kajman


Są ciuchy © Kajman


Są TIRy wożące sprzęt ekip © Kajman


Jedziemy do miasta szukać komputerowego. Oscypki można kupić co 20 metrów, ale sklep komputerowy jest jeden. Antenę mają, ale kabelka nie. Tragedia! Mówię sprzedawcy by sprawdził dlaczego nasza antenka nie działa. Wchodzę do stanowiska serwisowego i widzę potrzebny kabelek. Pan twierdzi, że kabelek jest serwisowy a ja, że mój. Wychodzę z potrzebnym zestawem. Mamy dostęp do świata:)

Pomnik © Kajman


Teraz można jechać na camping pooglądać Tour de Pologne. Zdążyliśmy na czas. Wystawiliśmy krzesełka przy drodze, piwo w garść i czekamy na kolarzy:)

Ela zajęła strategiczną pozycję © Kajman


Coś się w końcu zaczyna dziać. Jedzie auto, rozrzucają gadżety dla kibiców. Plakat kalendarz i dmuchaną pałę, ciekawe po co ta pała. Dzieciaki są szczęśliwe, ale nie dla wszystkich starcza.

Mali kibice © Kajman


Słychać sygnały policji, chyba jest cała polska policja na motorach, później samochody sponsorów, dalej auta serwisowe, później kolarze i znów auta serwisowe. Ludzie stoją prawie pod każdym domem i drą się okrutnie. Ogólnie ciekawe doświadczenie:)

Auta sponsorów © Kajman


Auta serwisowe i policja © Kajman


W końcu jest czołówka © Kajman


Jest środek stawki © Kajman


I końcówka peletonu © Kajman


Dalej jedzie serwis © Kajman


Jedzie długo © Kajman


Maruderzy w tunelu © Kajman


I znów serwis © Kajman


Tak było pięć razy. Przy piątym okrążeniu dodatkowo pojawił się helikopter telewizji.



  • DST 28.85km
  • Czas 01:54
  • VAVG 15.18km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na C i p k i

Środa, 3 sierpnia 2011 • dodano: 04.08.2011 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Tytuł musiałem napisać rozstrzelony bo by mi cenzura wykropkowała. Nic w tym zdrożnego. Miejscowości w okolicy Zakopanego mają nazwy związane z rodzinami, które miały tam ziemię, np Trebunie, Słotowscy czy Jendrole. Są nazwy od rzek jak Biały Dunajec. Są też od przemysłu okolicznego jak Kuźnice. Ciekawe są te, które związane są ze zdarzeniami, np. Ząb czy Cipki.

Za dunajcem zaczynają się Cipki © Kajman


Gdy Ela rano oznajmiła mi, że pojedziemy na Cipki trochę mnie to zaskoczyło. Ja? W moim wieku? No to jeszcze rozumiem, ale dlaczego ona chce jechać na Cipki?
Szybko się to wyjaśniło, Cipki to miejscowość obok Poronina, przez którą jedzie się na Ząb:)

Kościół w Zębie © Kajman


Nazwa Cipki jak wieść niesie, wzięła się z dziewiętnastowiecznych wycieczek ówczesnych właścicieli Zakopanego. Po co tam jeździli tego nie wiem.
Droga ładnie pnie się pod górę i docieramy do miejscowości Ząb. Tu będzie górska premia Tour de Pologne. My jedziemy zobaczyć drewniany kościół:)

Wnętrze © Kajman


W okolicy Zakopanego powstało w latach pięćdziesiątych XX wieku sporo takich kościołów. Są za młode by znaleźć się na Szlaku Architektury Drewnianej, ale stworzono dla nich Szlak Góralski:)
Po zwiedzeniu kościoła jedziemy na Gubałówkę.

Widoczek z Gubałówki © Kajman


Znana góra © Kajman


Widoczek z Gubałówki © Kajman


Na Gubałówce w pierwszej knajpce zatrzymujemy się na piwo. Już mi tu coś śmierdzi. Za dużo ludzi. To dopiero początek. Ludzie oszaleli. Takiego ścisku jeszcze nie widziałem. Na Krupówkach to jest w porównaniu z tym luzik. Ludzie jak w amoku lizą od kramu do kramu. Zachowują się jak na odpuście. Trzeba prowadzić rowery bo by się wielu porozjeżdżało. Towarzystwo jest tak ogłupiałe, że nie reaguje na dzwonek, nawet głośny gwizd jak juhasa na barany nie pomaga!

Wpadliśmy na piwo © Kajman


W dole Zakopane © Kajman


Widoczek © Kajman


Widoczek © Kajman


Po przedarciu się przez nieprzebrany tłum, który kłębił się aż do Butorowego Wierchu zjechaliśmy do Kościeliska. Zjazd fantastyczny a widoki jeszcze lepsze. Nie wiadomo było czy cieszyć się szybkością czy widokami.
Przedarliśmy się też przez zakorkowane Zakopane i pojechaliśmy na camping. Musiałem być wcześniej bo jeszcze czekał mnie wyjazd do pracy.

Tłumy na Gubałówce © Kajman


Tatry © Kajman


Giewont jeszcze raz © Kajman


Tatry © Kajman


Ktoś ładnie mieszka © Kajman


Tatry © Kajman


Pensjonat Górski Zameczek © Kajman


Widoczek na Tatry Zachodnie © Kajman