Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:138.05 km (w terenie 5.00 km; 3.62%)
Czas w ruchu:08:37
Średnia prędkość:16.02 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:1398 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:46.02 km i 2h 52m
Więcej statystyk

Jesień w górach

Niedziela, 24 października 2010 • dodano: 24.10.2010 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Przeziębienie jak mnie dopadło na początku października to trzymało długo i zawzięcie. Powinno siedem dni, ale moje chyba o tym nie wiedziało.
Trudno jeździć na rowerze gdy z nosa się leje:(
Wydawało się, że dzisiaj w końcu się gdzieś wybiorę, ale obudził mnie rano szalejący halny.
Wybrałem się i owszem, z Elą i psem do lasu, tam nie wieje.

Może na zamek? © Kajman


Pies się wyraźnie ucieszył, że państwo sobie o nim przypomnieli:)
Ja chciałem zobaczyć jak wygląda nowy, piękny asfalt, który w ramach akcji popowodziowej został doprowadzony prawie do samego zejścia na zamek na Wołku:)

Droga wygląda pięknie © Kajman


W lesie z psem nie byłem już dawno. Poszliśmy obok zamku do rezerwatu bukowego na Zasolnicy. Okazało się, że pies lepiej pamięta drogę niż ja. Cóż, tak bywa, pies został przewodnikiem i pięknie prowadził nas po leśnych duktach. Po ostatnich powodziach w lesie, a raczej w potoczkach leśnych wiele się pozmieniało. Powstały nowe wąwozy, zniknęły mostki.

Jak jest strumyk, trzeba wejść:) © Kajman


Ładny podjazd © Kajman


No, ruszcie się:) © Kajman


Ostatnio Wójt gminy zaproponował mi kandydowanie w wyborach z jego listy. Ucieszyłem się. Może jeżeli oczywiście zostanę wybrany, uda mi się coś zrobić dla rowerzystów.
Gmina Porąbka jest jedną z najpiękniejszych gmin w Polsce. Można wykorzystać jej walory:)

Widok na Porąbkę © Kajman


Przez nasze tereny przejeżdża wielu rowerzystów w drodze na Żar czy jadąc kaskadą Soły. Brakuje fajnych miejsc odpoczynku jak na Pomorzu czy Mazurach. Mało jest też szlaków rowerowych.
Jest wiele pracy w tej dziedzinie, w innych zresztą też. Można się wykazać:)

Jesień w górach © Kajman


Z Żarem w tle © Kajman


Kolorowy zamek na Wołku © Kajman


Idąc sobie lasem zastanawiałem się nad trasą rowerową wiodącą przez zamek do rezerwatu na Zasolnicy czy na Hrobaczą Łąkę. Jak niewiele trzeba by takie szlaki oznaczyć a byłby to raj dla lubiących teren:)

W lesie bukowym © Kajman


Na polanie © Kajman


Łażąc po lesie jakoś nie miałem pretensji do halnego. Było pięknie, szum liści pod nogami, zapach jesieni i przepiękne kolory. Warto było pójść na spacer.
Po halnym jak to po halnym. Właśnie zaczyna padać. Na rower jeszcze przyjdzie pora w tym roku.

Ela foci © Kajman


Barwy jesieni © Kajman


  • DST 42.03km
  • Czas 02:55
  • VAVG 14.41km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 584m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobra królewskie w Dobczycach

Niedziela, 10 października 2010 • dodano: 10.10.2010 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Podczas wakacji uważnie czytałem wpisy Robina, który spędzał wakacje nad Jeziorem Dobczyckim. Niestety internet wtedy działał Robinowi z prędkością galopującego ślimaka, tak że ja, siedząc pod litewskim drzewem chyba miałem szybciej opis Robinowej trasy, niż on zdążył ją umieścić. Powstał pewien niedosyt spowodowany brakiem fotek.
Dzisiaj postanowiliśmy z Elą osobiście zwiedzić tamte tereny:)

Zdobywam dobczycki zamek © Kajman


Rano pakujemy rowery i jedziemy na opłotki Myślenic. Mamy w planie objechać Jezioro Dobczyckie dookoła. Przy okazji chcemy zwiedzić zamek w Dobczycach i coś ze szlaku architektury drewnianej. Pogoda piękna choć trochę początkowo zimno, ale podjazdy, których jest mnóstwo nas rozgrzały:)

Jezioro Dobczyckie © Kajman


Jesień w pełni, kolory w lesie przepiękne, jedynie duże zawilgocenie powietrza ogranicza nieco widoczność. Droga wokół jeziora to same podjazdy. Zjazdy też są oczywiście, ale zjeżdża się krótko a wjeżdża długo.

Jesień nad jeziorem © Kajman


W końcu dojeżdżamy na zamek. Tam kiełbaska z piwkiem i szarlotka z herbatką. Posileni bierzemy się za zwiedzanie. Rowery pozostają pod czujnym okiem pani kasjerki.
Zamek z zewnątrz nie wygląda zbyt ciekawie, ale ma bardzo interesującą historię.

Dobczycki zamek © Kajman


Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z czasów Mieszka I. Wtedy była tam wieża celna, w której pobierano myto ze szlaku handlowego na Węgry.
Ciekawie było za Władka Małego zwanego Łokietkiem. Otóż wtedy zbuntował się wójt krakowski i zaczął fikać Władkowi. Ten się okrutnie wkurzył. Pojechał do Dobczyc, skrzyknął mieszczan i z nimi poszedł do Krakowa gdzie spuścił łomot wójtowi i jego poplecznikom.

Komnata w zamku dobczyckim © Kajman


Dobra wójta i jego ekipy zostały skonfiskowane a Dobczyce otrzymały dodatkowe prawa.
Historia o tyle ciekawa, że i dziś znalazłby się pewnie jakiś kurdupel, który mieszczan na wójta by poprowadził, no może nie do Krakowa, ale trochę dalej.

Kaplica zamkowa © Kajman


Syn Łokietka, Kazek dla odmiany zwany Wielkim, rozbudował w Dobczycach zamek. Był on zawsze dobrem królewskim, ale znajdował się w rękach dzierżawców. Na zamku mieszkał czas jakiś Janek Długosz. Tam uczył Kazka Jagiellończyka, przyszłego patrona Litwy.

Pokój pana małolepszego © Kajman


Bywał tam Jagiełło z Jadwigą, i wiele znamienitych osób. W końcu zamek trafił w ręce Lubomirskich. Zniszczyli go Szwedzi wraz z wojskami Rakoczego. Wtedy popadł w całkowitą ruinę. Odbudowano go częściowo w latach 60 XX wieku, ale jego wygląd obecny ma się nijak do pierwowzoru.
Zamek dobczycki leży na skalistym wzgórzu nad Rabą. Podobnie jak w Niedzicy i Czorsztynie tuż przy zamku powstała zapora co zmieniło wygląd jego otoczenia.

Zamek i zapora w Dobczycach © Kajman


Widok z zamku na zaporę © Kajman


Mury miejskie w Dobczycach © Kajman


Obok zamku jest mini skansen leżący na szlaku architektury drewnianej. Ciekawe miejsce, tym bardziej, że w cenie biletu na zamek. Oczywiście zwiedzamy. Skansen powstał w miejscu starej karczmy. Resztę obiektów dostawiono:)

Tablica © Kajman


Ela w skansenie © Kajman


Pomieszczenia warsztatowe © Kajman


Tak kiedyś ludzie mieszkali. Patefon jest, TV brak © Kajman


Garaż © Kajman


Jedziemy z powrotem drugą stroną jeziora. Zahaczamy o Zakliczyn. Tam też jest drewniany kościół, Ma swoją historię, ciekawe dlaczego nie został wpisany na szlak?
Niestety nie udaje się go zwiedzić. W Zakliczynie trwa odpust, więc szybko się ewakuujemy.

Kościół w Zakliczynie © Kajman


Objechaliśmy kolejne jezioro. Fajne, warte polecenia. Spora ilość podjazdów spowodowała, że przekroczyłem w tym roku 40 000 metrów w pionie, więc kolejny cel na ten rok został osiągnięty:)



  • DST 31.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kozy

Sobota, 9 października 2010 • dodano: 09.10.2010 | Komentarze 6


magneticlife.eu because life is magnetic

Ostatni tydzień pracowity, więc na rower brakowało czasu. Dzisiaj bowling z chłopakami z firmy nadwyrężył lekko mój nadgarstek i ramię, ale Ela nie dała się zbyć mało wiarygodnymi tłumaczeniami, wręcz przeciwnie, pozwoliła mi wybrać trasę co rzadko się zdarza:)

Odkryłem kolejny krzyż z czaszką © Kajman


Pomyślałem sobie trudno, nie ma zmiłuj, trzeba wybrać trasę. Przypomniał mi się niedawny wpis Fredziamf o odkrywaniu ciekawych miejsc w najbliższej okolicy. OK. Kozy i nie chodzi o zwierzęta ale o najbardziej zaludnioną wieś w Polsce:)
Kozy jadąc główną drogą są oddalone od nas o 6 kilometrów. Jedziemy więc co nieco dookoła:)

Tablica © Kajman


Na granicy Kęt i Kóz jest szkółka leśna. Pierwszy przystanek obok niej.
Skupię się raczej na samych Kozach bo to w skali całej Polski miejscowość niezwykła.
Kozy są wsią, ale liczą sobie 12 000 mieszkańców. Na terenie wsi działa 1200 zarejestrowanych firm. Jest przedszkole, podstawówka, gimnazjum i jedno z najlepszych na Podbeskidziu liceów.

Ścieżka przyrodnicza © Kajman


Kozy mają drużynę siatkówki kobiet w II lidze, orkiestrę dętą, kryty basen, halę sportową, której duże miasta mogłyby pozazdrościć.
Kiedyś, gdy powstawało Bielsko-Biała, połączono dwa miasta. Bielsko, które było miastem niemieckim i Białą czysto polską. Wtedy padł pomysł, żeby połączyć raczej Białą z Kozami. Problem był w nazwie. Biała Kozy? Nie za bardzo to pasowało Więc powstał twór o nazwie Biała Wieś, który jako powiat istniał do 1954 roku.

Pałac w Kozach © Kajman


Kozianie za żadne skarby świata nie chcieli być mieszczuchami. Połączono Bielsko z Białą, a Kozy zostały gminą i tak jest do dziś:)
Legenda o powstaniu wsi mówi, że na dwóch polanach istniały dwie osady noszące podobną nazwę Kozy Górne i Kozy Dolne. Do końca XVIII w. każda osada miała oddzielnego wójta i innego właściciela, choć stanowiły jedną parafię, wzmiankowana po raz pierwszy w 1326r.

Park pałacowy © Kajman


W wykazie wizytowanych parafii w Polsce istniały jako "Duabuscapris seu Siffridivilla", co znaczy Dwie Kozy - posiadłość Zygfryda. Wieś posiadała już wtedy kościół parafialny i zameczek otoczony wałem i fosą, którego resztki przetrwały do 1935r. Kozy były wsią szlachecką. W okresie 1650-1687 Kozy Dolne należały do rodziny Rejów z Nagłowic. W XVIII w właścicielami Kóz została bogata krakowska rodzina Jordanów.

Pałacyk w którym podobno straszy © Kajman


W Kozach jest też pałacyk w którym podobno straszy. Nikt nie chciał w nim mieszkać więc jest tam teraz filia Polskiej Akademii Nauk.
Do niedawna była też kolejka linowa z kamieniołomów pod Hrobaczą Łąką. Co prawda nie dla ludzi, ale transportu kamienia, rozebrano ją kilka lat temu.
Pod kościołem w Kozach odkrywam kolejny krzyż z czaszką:)

Krzyż z czaszką w Kozach © Kajman


Na parkingu koło krzyża byłem setki razy, ale nigdy przedtem nie zwracałem na niego uwagi. Jakie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłem to!!!

Kolejna czaszka © Kajman


Tutaj chyba przekaz jest prosty, narodziny i śmierć. Ale dlaczego kobieta, chyba Matka Boska, ma wbity w ramię miecz? Dlaczego stoi na garnku?
Te krzyże to niezgłębiona studnia zagadek:)

Podpis pod krzyżem © Kajman


Robi się późno i zimno, temperatura spada do 3 stopni. Czas do domu, tym bardziej, że pojechałem Accentem, który nie ma świateł.
Wracamy jeszcze bardziej okrężną drogą. Wpadam jeszcze na chwilkę nad Sołę zobaczyć jak miewa się zerwana kładka. Dalej do sklepu zakupić grzańca i do domu. Trzeba zrobić wpis i grzańcem zabezpieczyć się przed katarem. Jutro też jest dzień:)

Zerwana kładka © Kajman


Soła w stronę gór © Kajman


Soła w stronę nizin © Kajman




  • DST 65.02km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:49
  • VAVG 17.04km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 613m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne szwendanie

Niedziela, 3 października 2010 • dodano: 03.10.2010 | Komentarze 15


magneticlife.eu because life is magnetic

Przez ostatnie dni lało i było okrutnie zimno. Pewnie z racji pogody przyszwendał się jakiś katar i wczorajszy dzień spędziliśmy przed telewizorem mimo tego, że w końcu pokazało się słońce.
Na dzisiaj Ela wymyśliła fotografowanie mgły z góry. Najlepiej z Żaru:)

Jesienne szwendanie © Kajman


Wstajemy rano, mgła jest i owszem, ale jest tez strasznie zimno. Termometr pokazuje raptem 4 stopnie. Ruszamy zdobywać mglisty Żar. Gdy dojechaliśmy do Porąbki było już jasne, że z góry mgły nie zobaczymy ponieważ sam szczyt jest we mgle:(
Swoją czapkę podkaskową zgubiłem na Słowacji. Ela stwierdza, że ręce jej skołczały z zimna. Zmieniamy kierunek i jedziemy do rowerowego w Kętach na zakupy docieplające:)

Mglista Soła © Kajman


Gdy dojechaliśmy do naszego ulubionego sklepu rowerowego (tam też serwisujemy rowery, a i Accent tam powstał), stwierdzam ze zdumieniem, że jest zamknięte. Patrzę na zegarek jest 9:20, patrzę na godziny otwarcia, w soboty od 9:00. Kurcze, myślę sobie pewnie coś się stało:(
Łapię za telefon i dzwonię do pana Kramarczyka, właściciela sklepu.

Mgła nad Andrychowem © Kajman


Po pierwszym sygnale uświadamiam sobie, że dzisiaj jest niedziela!!! Rozłączam się natychmiast. Po kilku sekundach pan Kramarczyk oddzwania. Mówi, że nas widział i chętnie pomoże. Zaopatrujemy się w czapkę membranową dla mnie i ciepłe rękawiczki dla Eli. Przy okazji jak zwykle trzeba trochę poplotkować:)

Pilnuje kapusty © Kajman


Dowiadujemy się, że pan Kramarczyk wygrał Bałtyk - Bieszczady Tour, który to maraton pięknie na swoim blogu opisał Marecky. Szczęki nam spadają. Oglądamy pamiątkową tabliczkę i składamy głęboki pokłon zwycięzcy:)
Dociepleni ruszamy w drogę. Wpadamy nad Sołę i zaczynamy zastanawiać się gdzie dalej pojechać. Temperatura w Kętach spadła do 3 stopni.

W końcu wyszło słońce © Kajman


Ela stwierdza, że w telewizorze mówili, że ma być 17 stopni więc nie ma się co łamać. Jedziemy do Rzyk. W Kętach Ela nastawia GPSa a ten prowadzi nas zupełnie nieznanymi drogami. Nie wzięliśmy nic do jedzenia, całe szczęście, że w Wieprzu trafiamy na otwarty sklep. Zakupiony prowiant zjadamy kawałek dalej nad brzegiem rzeki Wieprzówki:)

Popas nad Wieprzówką © Kajman


Dojeżdżamy do Andrychowa. Proponuję zwiedzenie parku na co Ela chętnie się zgadza. Jedzie się nam dzisiaj jakoś tak ciężko. Prędkości rozwijamy takie jak babcia pędząca rowerem na niedzielną mszę. Pomyślałem, że zadzwonię do Kuby, ale spojrzałem na średnią i zrezygnowałem. Skupiliśmy się na oglądaniu ptaszków:)

Gąski, jeden gęś i harem © Kajman


Łabądek murzynek, w parku jest ich sporo:) © Kajman


Fontanna w abdrychowskim parku © Kajman


Kościół św Macieja © Kajman


Ruszamy do Rzyk. W końcu robi się cieplej i pokazuje się niebieskie niebo. Niestety bardzo słaba widoczność nie pozwala na focenie widoczków:(

Jadę sobie © Kajman


Skupiamy się na potoczkach, które w okolicach Rzyk są wyjątkowo urokliwe. Jedziemy na Praciaki do Czarnego Gronia. Sporo ludzi jest na ścieżce. Zaczyna się błoto. Pojawiają się też luźno biegające psy. Lekko upaprani postanawiamy jechać do domu, i tak już jest późno a my znów zgłodnieliśmy.

Rzyczanka © Kajman


Potoczek © Kajman


Woda sobie pluska © Kajman


Tym oto sposobem przekroczyłem dystans pokonany w zeszłym roku. Brakowało mi co prawda raptem półtora kilometra, ale pokonałem je dziś i to się liczy. Teraz będziemy robić naddatki bo plan został zrealizowany:)

W lesie © Kajman