Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Kategorie
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec10 - 76
- 2013, Czerwiec1 - 20
- 2013, Maj4 - 47
- 2013, Kwiecień2 - 31
- 2013, Marzec1 - 19
- 2012, Grudzień1 - 26
- 2012, Październik2 - 41
- 2012, Wrzesień4 - 51
- 2012, Sierpień3 - 49
- 2012, Lipiec11 - 139
- 2012, Czerwiec1 - 9
- 2012, Maj7 - 137
- 2012, Kwiecień3 - 58
- 2012, Marzec2 - 66
- 2012, Luty2 - 44
- 2012, Styczeń4 - 126
- 2011, Grudzień1 - 51
- 2011, Listopad2 - 47
- 2011, Październik2 - 40
- 2011, Wrzesień3 - 54
- 2011, Sierpień11 - 208
- 2011, Lipiec12 - 197
- 2011, Czerwiec8 - 192
- 2011, Maj9 - 203
- 2011, Kwiecień9 - 163
- 2011, Marzec7 - 126
- 2011, Luty2 - 37
- 2011, Styczeń4 - 56
- 2010, Grudzień1 - 8
- 2010, Listopad6 - 96
- 2010, Październik4 - 56
- 2010, Wrzesień9 - 117
- 2010, Sierpień16 - 187
- 2010, Lipiec13 - 171
- 2010, Czerwiec9 - 159
- 2010, Maj16 - 286
- 2010, Kwiecień14 - 265
- 2010, Marzec17 - 331
- 2010, Luty15 - 223
- 2010, Styczeń8 - 142
- 2009, Grudzień6 - 69
- 2009, Listopad10 - 98
- 2009, Październik8 - 53
- 2009, Wrzesień20 - 130
- 2009, Sierpień17 - 56
- 2009, Lipiec20 - 28
- 2009, Czerwiec4 - 13
- 2009, Maj15 - 62
- 2009, Kwiecień13 - 13
Spotkani w realu:
- Alistar
- Amiga
- Angelino
- Aniuta
- Anwi
- Art75
- Autochton
- Blase
- Coda
- Czarna
- Czecho
- Dariusz79
- Djk71
- Dynio
- Este
- Ewcia0706
- Franek810
- Funio
- Futrzak1
- Gibson
- Grace
- Grzybek
- Hose
- Igor03
- Janusz507
- Jazzkoszmar
- Jasiep46
- Jerzyp1956
- Jurek57
- Ilona
- Lysy086
- JPbike
- K4r3l
- Kosma100
- Krzara
- Krzychu60
- Krzysio32
- Lunatryk
- Marcingt
- Marusia
- Mavic
- Meak
- Micor
- Niradhara
- Prazek
- Projektkamczatka
- Rafaello
- Robd
- Robin
- Sebekfireman
- Shem
- Stamper
- Tadzio
- Tomalos
- T0mas82
- Tymoteuszka
- WRK97
- Vanhelsing
- Yacek
- Zachiro
Najpopularniejsze zdjęcia:
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 551.28 km (w terenie 43.00 km; 7.80%) |
Czas w ruchu: | 33:50 |
Średnia prędkość: | 16.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.00 km/h |
Suma podjazdów: | 5298 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 50.12 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 118.14km
- Teren 19.00km
- Czas 06:49
- VAVG 17.33km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 767m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Krzyżtopór
Poniedziałek, 25 lipca 2011 • dodano: 29.07.2011 | Komentarze 15
Z Sandomierza do domu wyjechaliśmy na dwie godziny przed oberwaniem chmury, które dokonało tak wielkich zniszczeń w mieście. Jeszcze wieczorem, gdy wracaliśmy na camping i stanęliśmy pod sandomierską skarpą starego miasta, Ela stwierdziła, że większa ulewa może ją obsunąć. Niestety miała rację:(
Zamek Krzyżtopór© Kajman
W dniu wyjazdu mięliśmy jeszcze zwiedzić rowerami gminę Dwikozy. Na szczęście byliśmy na tyle zmęczeni po tej wycieczce, że sobie odpuściliśmy. Gmina Dwikozy też bardzo ucierpiała. Gdybyśmy tam pojechali, utknęlibyśmy w Sandomierzu na amen.
Jedziemy wsród sadów© Kajman
Naszą ostatnią wycieczkę z campingu w Sandomierzu pięknie opisała Ela na swoim blogu. Ujęła rys historyczny i legendy więc ja przedstawię wycieczkę w wersji komiksowej:)
Celem był zamek Krzyżtopór w Ujeździe i Opatów.
Przed Ossolinem w szczerym polu stoi figura z 1779 roku.© Kajman
W Ossolinie jest Kaplica Betlejemska, wygląda jak ziemienka© Kajman
Przed nią też jest bardzo stara figura, napisy zatarł czas© Kajman
Ruiny pałacu Ossolińskich w Ossolinie© Kajman
Wylazłem na górę i tyle tam zobaczyłem© Kajman
Wejść było łatwo, gorzej zejść© Kajman
Kolegiata w Klimontowie, takiego obiektu niepowstydziłoby się duże miasto© Kajman
Kościół ufundowany w 1637 r. przez Jerzego Ossolińskiego© Kajman
Wieże, przedsionek i kopułę ukończono dopiero w XVIII w© Kajman
Wnętrze kolegiaty jest bardzo bogato zdobione© Kajman
Wnętrze kolegiaty w Klimontowie© Kajman
Sporo jest tablic epitafijnych© Kajman
Przed kolegiatą jest pomnik powstańców z 1863 r© Kajman
Inną atrakcją Klimontowa jest klasztor Dominikanów© Kajman
Inny Ossoliński - Jan podjął w 1613 r. decyzję o sprowadzeniu do Klimontowa dominikanów© Kajman
Obecnie w klasztorze trwają prace renowacyjne i nie można wejść do środka© Kajman
Na protesty robotników powiedziałem, "ich nicht fersztejen" i fociłem dalej© Kajman
Prace są zaawansowane, finansowanie, unia i kuria, koszt 2 mln zł© Kajman
Ołtarz w kaplicy przyklasztornej© Kajman
Widoczek z drogi, w takich domkach mieszkają ludzie© Kajman
W końcu docieramy do Ujazdu i zaczynamy zwiedzanie zamku Krzyżtopór© Kajman
Krzyżtopór to najwspanialsza rezydencja wzniesiona w Polsce na początku XVII wieku© Kajman
Do czasu powstania Wersalu, był to największy pałac w Europie© Kajman
Z zewnątrz surowy, pięcioboczny bastion© Kajman
W środku olśniewający swoim przepychem dziedziniec© Kajman
Jak w koloseum© Kajman
Parter© Kajman
Piętro© Kajman
Zamek w zamku© Kajman
W pełnej krasie zamek istniał raptem 11 lat© Kajman
W 1655 r zamek zajęli Szwedzi, podstępem, bez jednego wystrzału© Kajman
Szwedzi zrabowali całe wyposażenie zamku i archiwa Ossolińskich© Kajman
W 1770 roku po walkach konfederacji barskiej zamek zniszczono i od tego czasu pozostaje w ruinie© Kajman
Jedziemy do Opatowa i zwiedzamy kolegiatę© Kajman
Zachowana od XII wieku do naszych czasów© Kajman
Wnętrze kolegiaty zachwyca chociż jest ciemno© Kajman
Zwiedzamy bramę warszawską© Kajman
W Opatowie jest ładny rynek, odpuszczamy sobie zwiedzanie podziemnej trasy© Kajman
Na rynku jest pomnik powstańców z 1863 roku© Kajman
Polami przedzieramy się do Tudorowa, ale GPS myli trasę i dodaje nam jeszcze sporo terenu:(© Kajman
Docieramy do pałacy Karskich we Włostowie© Kajman
Był tu prąd, CO, woda ciepła i zimna, telefon, zniszczył go PGR© Kajman
Ostatnia fota murów pałacu i na camping, leje coraz bardziej© Kajman
- DST 66.18km
- Czas 03:32
- VAVG 18.73km/h
- VMAX 40.00km/h
- Podjazdy 362m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Księstwo sandomierskie
Niedziela, 24 lipca 2011 • dodano: 26.07.2011 | Komentarze 11
Będąc w Tarnobrzegu chcieliśmy zwiedzić część księstwa sandomierskiego leżącą po drugiej stronie Wisły, ale ktoś ukradł prom i ze zwiedzania były nici:(
Jest to ważna część księstwa wiec odpuścić jej nie można. Postanowiliśmy z Elą zobaczyć to co nie odwiedzone kosztem lasów janowickich gdzie mieliśmy się wybrać. Wyruszamy do Koprzywnicy:)
Rynek w Koprzywnicy© Kajman
Przebieg trasy opisała Ela, że sady, że można się brzoskwiń najeść (ale ukradkiem), że płasko, to już wiadomo. O zwiedzonych zabytkach też napisała, je skupię się na ogólniejszej historii tych ziem.
Szkoci pilnują pomnika© Kajman
Księstwo sandomierskie jest chyba najśmieszniejszym a zarazem jednym z najważniejszych księstw piastowskich. Powstało w zasadzie na mocy testamentu Bolesława Krzywoustego. Płodny był chłopina. Najstarszemu synowi wyznaczył Śląsk. Coś o tym pisałem przy okazji wycieczek w okolicach Bolkowa. Efekt był taki, że na wieki Śląsk diabli, a w zasadzie najpierw Czesi, później Niemcy wzięli:(
Ulica Salve Regina, identyczna jak wąwóz królowej Jadwigi© Kajman
Z drugą żoną napłodził jak królik. I dosłownie i w przenośni bo zmajstrował 12 sztuk potomstwa z czego w wieku dziecięcym zmarła trójka. Dziewuchy się nie liczą, albo za mąż albo do klasztoru. Chłopaków zostało żywych czterech.
Wisła troche rozlała© Kajman
Najstarszy Bolek Kędzierzawy dostał Mazowsze i Kujawy, Mieszko Stary Wielkopolskę, a z dwoma najmłodszymi zaczęły się jaja, nie było co im zapisać. W końcu Heniowi wydzielono księstwo sandomierskie a najmłodszego Kazka zwanego Sprawiedliwym postanowiono wysłać do klasztoru.
Klasztor Cystersów w Koprzywnicy© Kajman
Dla Henia specjalnie wydzielono księstewko, żeby się nie rzucał, że nic nie dostał. Stało się to kosztem Małopolski, która miała być dzielnicą senioralną. Sandomierszczyzna więc stała się kluczem do królestwa co pokazał mały Władek zwany Łokietkiem 200 lat później.
Kloasztor Cystersów w Koprzywnicy© Kajman
Osoba Henryka pierwszego księcia sandomierskiego pojawia się z reguły tylko przy okazji fundacji na rzecz Kościoła. Co ciekawe z tytułem księcia sandomierskiego występuje sporadycznie, określany jest raczej jako syn Bolesława Krzywoustego, czy brat Bolesława IV Kędzierzawego.
Klasztor Cystersów© Kajman
Najbardziej znanym czynem księcia sandomierskiego jest jednak wyjazd wraz z rycerzami polskimi w 1154 do Ziemi Świętej, gdzie zapragnął bronić Jerozolimy przed Saracenami. Spędził tam zapewne rok, skąd powrócił w nimbie świętości. Przyczepił się ten nimb do sandomierszczyzny mocno. Z tej ziemi pochodzi Bolek Wstydliwy, o którym pisałem przy okazji wycieczek po Ojcowie. Tu mieszkała też Salomea i jakiś czas św Kinga.
Klasztor z zadniej strony© Kajman
Henio postanowił nawracać sąsiadów. Wybrał się na Prusów chcąc mieczem i ogniem pokazać im prawdziwą wiarę. Niestety podczas wyprawy zginął bezpotomnie. Wtedy księstwo objął Kazio Sprawiedliwy. Za cholerę nie chciał być księdzem więc został księciem. On dał przykład, że kto włada księstwem sandomierskim, zostaje władcą Małopolski a później może całego państwa polskiego.
Herb Leliwa na ścianie klasztoru© Kajman
Księstwo sandomierskie nie było w zasadzie miejscem walki bratobójczej pomiędzy Piastami. Było za to obiektem pożądania wszystkich Piastów i o nie się lali. Było też pierwszym celem napadów tatarskich. Kilka razy zrównali je z ziemią.
Sanktuarium w Sulisławoicach© Kajman
Co ciekawe, do księstwa sprowadzano zakonników chyba ze wszystkich klasztorów. Prekursorem był Henio, który sprowadził Joannitów do Zagości. Klasztorów ci tutaj dostatek.
Stary kościół w Sulisławicach© Kajman
Koprzywnica jest jedną z najstarszych osad w regionie sandomierskim. Rozwinęła się przy erygowanym w 1183 - 1185 r. opactwie cystersów, do którego należała do końca XVIII w. Położona przy średniowiecznym szlaku z Zachodu przez Śląsk, Kraków na Sandomierz i Ruś, otrzymała prawa miejskie w 1268 r.
Tablica© Kajman
I znów ciekawostka. Mnichów w Koprzywnicy miało być minimum 20. Aby dobrze im się wiodło dostali dziesięcinę z 20 wsi!!! Nic dziwnego, że w księstwie powstawały na totalnym zadupiu obiekty sakralne, których nie powstydziłyby się duże miasta. Widać to do dziś, ja oglądając te obiekty byłem w dużym szoku!
Slisławice Sanktuarium© Kajman
Najsławniejszym i najbardziej żywotnym obecnie Sanktuarium Maryjnym w diecezji sandomierskiej są Sulisławice. Sanktuarium tworzy zabytkowy zespół dwóch kościołów. Stary, mniejszy rozmiarami, zachował późnoromańskie detale architektoniczne. Nowy, neogotycki z II poł. XIX w. powstał wskutek rozwoju sanktuarium.
Wnętrze© Kajman
I jest ściezka rowerowa© Kajman
Zwiedzając księstwo wpadliśmy jeszcze do Łoniowa gdzie znajduje się pałac Moszyńskich. Rodzina wywodzi się od nieślubnej córki króla Augusta II Mocnego i Hrabiny Cosel. Pałacyk jest przepiękny:)
Czasmi dobrze być nieślubną córką:)© Kajman
Ponieważ wyjechaliśmy późno, do Sandomierza dotarliśmy przed zmrokiem. Szybko przebraliśmy się w cywilne ciuszki i myk na rynek. Trzeba zrobić kilka nocnych fotek.
Na Wiśle pojawił się statek© Kajman
Jesteśmy blisko, widać zamek© Kajman
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Zielonej Budki gdzie są przepyszne lody. Niestety zaczyna kropić. Trzeba się schronić pod jakimś dużym parasolem. Gdy tylko usiedliśmy, natychmiast pojawiła się pani kelnerka, cóż trzeba się trochę poalkoholizować:)
Chciał nie chciał trzeba pić:)© Kajman
Ela zamawia Czerwonego Kapturka, w którym miał być gin a był głównie sok malinowy. Tak podejrzewałem. Zastanawiam się nad miodami sandomierskimi. Do wyboru są dwa. Jeden nazywa się Nocna Straż i ma być miód z korzeniami, drugi to Duch Strażnika. W składzie tego cuda pisze, że to miód z sokiem z lornetki.
Nocny rynek w Sandomierzu© Kajman
Pytam przemiłą panią kelnerkę jak z lornetki wyciskają sok i jaki jest on w smaku. Nie potrafiła na to pytanie odpowiedzieć więc nie chcąc ryzykować wybieram Nocną Straż. Trzeba przyznać, że wyśmienita:)
Sandomierski rynek nocą© Kajman
Tu wyjeżdża Ojciec Mateusz gdy jedzie na rynek© Kajman
Tam są pyszne lody© Kajman
Ratusz i pomnik, który rano pilnowali Szkoci© Kajman
Trzeba wracać do naszego domku na kółkach i zrobić jakiś porządny gin z tonikiem bo te wymyślne drinki tylko człowieka rozochocą:)
Idziemy do domu© Kajman
Zrobiliśmy też zakupy pamiątek z ziemi sandomierskiej. Krówki sandomierskie pakowane w papierki z wizerunkami zabytków Sandomierza, krówki Ojca Mateusza (ale jaja), krówki opatowskie i co najważniejsze butle słynnego miodu sandomierskiego:)
Pamiątki© Kajman
Zdjęcie poniżej zrobiliśmy dzisiaj dla WrocNama bo pytał o kotwicę na rynku w Sandomierzu. Nocne zdjęcie niestety nie wyszło.
Dla WrocNama kotwica© Kajman
- DST 86.85km
- Czas 04:52
- VAVG 17.85km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 336m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Baranów i dziwny Tarnobrzeg
Sobota, 23 lipca 2011 • dodano: 24.07.2011 | Komentarze 13
Jest w Polsce niepowtarzalny zamek. Pamiętałem go z dzieciństwa gdy byłem tam z rodzicami na wycieczce. Wtedy zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Trzeba zweryfikować wspomnienia z rzeczywistością. Jedziemy z Elą do Baranowa Sandomierskiego:)
Rynek w Baranowie© Kajman
Wyjeżdżamy z Sandomierza, pogoda jest piękna. Gdy wyjechaliśmy z miasta pierwszy szok. Nie pamiętam wycieczki, abym przejechał 40 kilometrów i nie zrobił żadnego zdjęcia. Tu na trasie nie ma co focić, albo pole, albo wioska niezbyt ciekawa, albo las.
Wisła w Sandomierzu© Kajman
W końcu docieramy do Baranowa. Zamek jest jeszcze piękniejszy niż go zapamiętałem. Wrażenie psuje jednak wielki namiot rozstawiony na dziedzińcu, w którym robione są jakieś przyjęcia:(
Droga do zamku© Kajman
Rezydencję w Baranowie Sandomierskim wzniesiono w drugiej połowie XVI w. z inicjatywy starosty radziejowskiego Rafała V Leszczyńskiego herbu Wieniawa. Początkowo był tu dwór renesansowy a w zamek rozbudował go jego syn - wojewoda brzeski Andrzej Leszczyński.
Najstarsze skrzydło© Kajman
Wcześniej, bo jeszcze w XIV w. znajdowała się tu gotycki dwór obronny lub wieża obronno-mieszkalna Baranowskich herbu Grzymała o której pisał Jan Długosz. Jej szczątki odkryli archeolodzy pod dziedzińcem zamkowym. Po Baranowskich jej właścicielami byli Kurozwęccy, Tarnowscy i Górkowie.
Brama czyli skrzydło frontowe© Kajman
Starsze dzieje Baranowa opisuje dziejopis osady Antoni Schneider, który przypisuje budowę pierwotnego obiektu obronnego Bogusławowi Jaksycowi herbu Gryf jeszcze w XII w. Potem miał on należeć do rodu Gozdawów, którzy podejmowali tu Kazimierza Wielkiego. Po śmierci Pawła Gozdawy podczas wyprawy na Ruś Czerwoną, ten sam król przekazał jego majątek Pietraszowi z Małachowa herbu Grzymała, który uratował mu życie. Od Pietrasza wywodzą się Baranowscy.
Zamku bronią dwie armaty© Kajman
Zamek przechodził z rąk do rąk, ale największy wkład w budowę mieli Leszczyńscy. Ich herb jest wszędzie, Cały czas trwa renowacja zamku a efekty budzą duży szacunek:)
Zwiedzających bardzo zainteresował mały kotek, który upolował ptaszka:(
Kot morderca© Kajman
Z zamkiem związanych jest kilka legend.
Pierwsza z legend baranowskich dotyczy czasów, gdy obecnego zamku jeszcze nie było, a właścicielem osady z dworem obronnym był rycerz Jakszyc. Pragnął on powiększyć swą siedzibę, jednak z względu na słabe zaludnienie okolicy trudno było mu znaleźć siłę roboczą, tym bardziej że był skąpy i oferował bardzo skromną zapłatę.
Herb Leszczyńskich© Kajman
Wysłał więc swych ludzi na daleką Warmię, aby sprowadzili mu jeńców, których będzie można zaciągnąć do pracy prawie za darmo. Wyprawa się udała i wkrótce rozpoczęto budowę nowej rezydencji. Wśród jeńców była piękna kobieta o imieniu Auela, która po pewnym czasie zwróciła uwagę Jakszyca.
Dziedziniec© Kajman
Zaczął traktować ją lepiej niż pozostałych, aż w końcu zaproponował małżeństwo. Auela odrzuciła jednak propozycję co rozsierdzio okrutnego pana na Baranowie. Kazał ją bić i głodzić. Auela namówiła resztę swoich towarzyszy i razem postanowili nie tylko zbiec, ale i dać nauczkę swemu ciemiężycielowi.
Klatka schodowa© Kajman
Gdy pewnego dnia nadarzyła się okazja, wszyscy uciekli uprowadzając także Jakszyca. Odwdzięczyli mu się tym samym - musiał pracować jak niewolnik w grodzie na Warmii. Stopniowo zachodziła w nim przemiana, stawał się coraz lepszym człowiekiem. Wreszcie postanowiono go zwolnić.
I jeszcze raz© Kajman
Gdy po latach wrócił do swego zameczku, ludzie bardzo obawiali się jego gniewu, mógł bowiem oskarżyć ich o umożliwienie porwania. Jakszyc jednak zmienił się nie do poznania i nikogo już w życiu nie skrzywdził.
Ela na zamku© Kajman
Inne podanie ma miejsce w czasie "potopu" szwedzkiego. Była akurat wigilia, więc pan zamku Rafał Leszczyński wyruszył z darami do obozu partyzantów Czarnieckiego stacjonujących w obozie nad Sanem. W zamku pozostała tylko córka Leszczyńskiego i służba zajęta przygotowywaniem wieczerzy.
Ołtarz w kaplicy zamlowej. Malowidło Malczewskiego© Kajman
Wtem ktoś krzyknął: "Szwedzi idą!". Po chwili do zamku zaczęli wbiegać w panice mieszkańcy Baranowa szukający tu schronienia. Młoda Leszczyńska nie ulękła się, rozkazała zaryglować bramę i poszła do baszty, w której znajdował się kaplica.
Witraż w kaplicy© Kajman
Tam zaczęła się żarliwie modlić przed słynącym cudami obrazem Matki Boskiej. Gdy Szwedzi przystąpili do szturmu bramy, nakazała otworzyć tajne przejście łączące zamek w Baranowie z Sandomierzem. Wszyscy udali się do lochu, ale sama Leszczyńska poszła nadal modlić się do kaplicy.
Ciekawy sufit© Kajman
Piękny sufit© Kajman
Wtem w oknie zobaczyła wielką czarną chmurę, która spowiła niebo. Posypał się z niej kamienny grad, który wywołał popłoch wśród Szwedów. Ich zbroje były bowiem za słabe, aby oprzeć się spadającym na nich z potworną siłą kamieniom.
Komnata zamkowa© Kajman
Można zagrać w wista© Kajman
Najeźdzcy rozbiegli się więc w popłochu, a zamek i ukrywający się w nim ludzie zostali uratowani. Podczas pasterki wszyscy uroczyście podziękowali Bogu za ocalenie. Podobno ci co stali najbliżej młodej Leszczyńskiej widzieli otaczający ją obłok, który znikł po nabożeństwie.
Ogrody zamkowe w budowie© Kajman
Zamek od strony ogrodu© Kajman
Z Baranowa jedziemy do Tarnobrzegu. Tam jest pałac Tarnowskich i piękny rynek. Chcemy też przeprawić się promem na drugą stronę Wisły. Zwiedzanie zaczynamy od rynku i klasztoru Dominikanów
Pomnik Bartosza Głowackiego na rynku w Tarnobrzegu© Kajman
Historia klasztoru dominikanów w Tarnobrzegu wiąże się w sposób nierozerwalny z obecnością na tym terenie rodu Tarnowskich, którzy pojawili się tu w połowie XIV wieku. Stanisław Tarnowski, w końcu XVI stulecia podjął starania, najpierw u króla Stefana Batorego, potem Zygmunta III Wazy o zezwolenie na założenie miasta na gruntach Miechocina, na "surowym korzeniu", może niejako celem utworzenia "Nowego Tarnowa", czyli zrekompensowania ostatecznej utraty Tarnowa w 1570 roku.
Klasztor Dominikanów w Tarnobrzegu© Kajman
Kasztelan sandomierski dopiął swego w 1593 roku, kiedy to za zgodą króla Zygmunta III Wazy, aktem lokacyjnym z 28 maja założył miasto prywatne Tarnobrzeg, na prawie magdeburskim, z przywilejem składu wina i dwóch jarmarków w ciągu roku. Z tym okresem, wiązane jest pojawienie się obrazu Matki Bożej.
Wnętrze© Kajman
Ciekawe co nieszczęśnik narozrabiał© Kajman
Jedziemy szukać pałacu Tarnowskich w Tarnobrzegu. Budowa zamku została zapoczątkowana w XV wieku jako wieżowy dwór obronny. W XVII i XVIII wieku został adoptowany przez rodzinę Tarnowskich i przebudowany. Do zamku dodano system fortyfikacji bastionowych. W 1830 roku zamek został ponownie przebudowany na rezydencję.
Pałąc Tarnowskich© Kajman
Teraz czas przeprawić się na drugą stronę Wisły. Tu drugi szok. Długo krążymy po Tarnobrzegu by znaleźć prom. GPS zgłupiał. Co chwilę wjeżdżamy na rynek. Gdy w końcu docieramy na przystań, okazuje się, że prom ukradli. Nie pozostaje nam nic innego jak wracać na camping:(
Ukradli prom© Kajman
Czego to ludzie nie postawią sobie w ogrodzie© Kajman
- DST 10.10km
- Czas 00:38
- VAVG 15.95km/h
- VMAX 33.00km/h
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Sandomierz
Piątek, 22 lipca 2011 • dodano: 22.07.2011 | Komentarze 14
Od rana mamy pochmurny dzień. Straszy deszczem. Może po południu się rozjaśni. Poszliśmy z Elą zwiedzać sandomierskie muzea. Sandomierz to jedno z najstarszych, najpiękniejszych i najważniejszych historycznie miast Polski. Początki osadnictwa na tym terenie i w jego regionie, sięgają najdawniejszych czasów. Świadczą o tym dokonywane w obrębie miasta i okolic liczne odkrycia archeologiczne.
W tla zamek piastowski© Kajman
Ślady pierwszej obecności człowieka na tym obszarze pochodzą z młodszej epoki kamiennej - neolitu (5200 p.n.e. - 1700 p.n.e.). Usytuowane jest na lessowych wzgórzach. Zachowało się tu ponad 120 zabytków architektury z różnych epok.
Ciekawostką jest Sandomierz podziemny. Pod starym miastem jest ponad 5 kilometrów podziemnych piwnic i korytarzy połączonych ze sobą. Do zwiedzania udostępniono trasę o długości 500 metrów. Od niej zaczynamy.
Podziemny Sandomierz© Kajman
Ponieważ w mieście nie było zbyt dużo miejsca, kupcy by przechowywać towar zaczęli pod domami kopać duże piwnice. Z czasem ich ilość była taka, że powstało podziemne miasto.
Sandomierz cieszył się szczególnymi względami Kazimierza Wielkiego w okresie jego panowania. Na dowód tego często udzielał mieszkańcom szczególnych przywilejów, jak chociażby ten. "Chociaż żadnym kupcom, z jakiemi bądź towarami, udającymi się ku stronie węgierskiej, nie wolno było przechodzić przez Zmigrod, to jednakże na prośbę mieszkańców sandomierskich ten zakaz dla nich usunął.
Labirynt korytarzy© Kajman
W roku 1366 polecił, ażeby sól z kopalni Wieliczki i Bochni, oraz śledzie zkądkolwiekby takowe były sprowadzone, to zawsze skład tego wszystkiego ma być w Sandomierzu. Podobnych składów zabronił robić w Opatowie, pod karą utraty majątku i łaski królewskiej.
Na późniejszy okres XV i XVI stulecia przypada również bardzo ożywiony rozwój miasta we wszystkich dziedzinach życia. Sandomierz w owym czasie liczył już ok. 3500 mieszkańców.
Tu kiedyś przechowywano sól i śledzie© Kajman
Hm, ciekawe kogo, śledzi, mieszkańców, czy tatarów, którzy podobno tu zginęli© Kajman
Po zwiedzeniu podziemi udaliśmy się na zamek. Zamek zbudowano na miejscu pierwotnej warowni istniejącej na wzgórzu co najmniej od X w. Badania archeologiczne potwierdziły istnienie pierwotnego grodu. W 1139 roku kiedy Sandomierz został stolicą księstwa dzielnicowego, a gród rezydencją książęcą i jako taki z pewnością musiał się rozbudowywać. Ówczesny książęcy gród otoczony był drewniano-ziemnym wałem oraz systemem zasieków ze skośnie wbitych pali. Od strony wysoczyzny przekopano fosę.
Zamek książęcy© Kajman
Mieściła się tu kasztelania, a od przełomu XII-XIII wieku - stolica księstwa dzielnicowego. W XIV wieku Kazimierz Wielki wykorzystał miejsce grodu pod budowę murowanego zamku, który prawdopodobnie w tym okresie został połączony z murami miejskimi. Wieża południowo-zachodnia, która króluje nad ulicą Zamkową została wybudowana w 1480 roku.
Zamek z drugiej strony© Kajman
Składał się on z czterech skrzydeł obejmujących kolumnowy dziedziniec. Niestety w 1656 roku został wysadzony w powietrze przez wycofujących się z miasta Szwedów. Ocalało jedynie skrzydło zachodnie. Od połowy XVII wieku w zamku nie rezydowali królowie, ani nawet starostowie sandomierscy. Zamek stał się przede wszystkim budynkiem użyteczności publicznej. Po 1795 roku Austriacy przeznaczyli zamek na sąd i więzienie. Natomiast dziedziniec zamkowy otoczono półkoliście biegnącym murem.
Katedra© Kajman
Po zwiedzeniu zamku udajemy się do domu Jana Długosza. Dom Długosza zbudowany w 1476 r. z fundacji słynnego historyka - jeden z najlepiej zachowanych gotyckich domów mieszkalnych. Wewnątrz mieści bogate zbiory Muzeum Diecezjalnego.
Dom Jana Długosza© Kajman
Ufundowany został w 1476 roku przez historyka Jana Długosza, kanonika sandomierskiego dla księży mansjonarzy, wikariuszy katedry. W 1864 roku dom oddano pod zarząd kapituły katedralnej. Jest to dwukondygnacyjna, ceglana budowla z wysokimi szczytami i dwuspadowym dachem. Nad południowym wejściem znajduje się kamienna tablica erekcyjna z herbem Wieniawa, napisem i datą 1476.
Świątki w ogrodzie przed domem Długosza© Kajman
Układ wnętrz z obszerną sienią pośrodku i belkowanymi stropami, został częściowo zmieniony dla potrzeb muzealnych. Od 1937 roku mieści się tu Muzeum Diecezjalne. Autorem ekspozycji był Karol Estreicher, historyk sztuki z Krakowa. Muzeum posiada bardzo cenne zbiory z zakresu malarstwa, rzeźby sakralnej, tkaniny, drobnej plastyki oraz elementów wystroju architektonicznego, jak również sztuki zdobniczej, ceramiki, kolekcji mebli, numizmatyki i archeologii.
Muzeum w domu Jana Długosza© Kajman
Muzeum w domu Długosza© Kajman
Pudełko w kształcie książki© Kajman
Czas na obiad. Idziemy do knajpki, gdzie serwowane jest 30 gatunków pierogów. Knajpka się chwali, że na pierogi wpada tam ojciec Mateusz, Możejko i oczywiście aspirant Nocul.
Powiesili sobie nawet ich fotki z autografami© Kajman
Teraz czas na rower. Pogoda wcale się nie poprawiła. Wybieramy się na jazdę po uliczkach Sandomierza. Jeżeli zacznie lać, zawsze zdążymy uciec na camping.
Serialowy komisariat, naprawdę urząd skarbowy© Kajman
Na rynku mocno zachmurzone© Kajman
Pod Bramą Opatowską© Kajman
Tu przemawiał Jan Paweł II© Kajman
Coś ostatnio mam farta do nowożeńców© Kajman
Po honorowym objeździe miasta jedziemy do wąwozu św Jadwigi. Niestety okazuje się, że nie wolno tam wjeżdżać na rowerach. Trudno, w sumie nic ciekawego. Trochę większy rów w piachu.
Stop, do wąwozu wjechać nie można© Kajman
Objeżdżamy znów miasto i kierujemy się w stronę gór pieprzowych. Są to najstarsze góry w Polsce. Jedziemy po nowej pięknej ścieżce rowerowej. Widać, że nowa bo ludziska myślą, że to chodnik. Mimo pustego chodnika lizą po ścieżce.
Nowa ścieżka w Sandomierzu© Kajman
Chmurzy się coraz bardziej. W ostatnim momencie zawracamy. Na camping wjechaliśmy równo z pierwszymi kroplami deszczu.
Panorama Sandomierza© Kajman
Panorama z drugiej strony© Kajman
Zwiewamy przed deszczem© Kajman
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Parafia Ojca Mateusza
Czwartek, 21 lipca 2011 • dodano: 21.07.2011 | Komentarze 22
Po dziesięciu dniach Jura nam się znudziła. No może nie do końca bo wrócimy tam pewnie jesienią, ale prawie 4000 metrów podjazdów na 200 kilometrach zrobiło swoje.
Wpadliśmy na chwilę do domu pozałatwiać najpilniejsze sprawy. Zaczęliśmy się zastanawiać gdzie pojechać.Elachciała po płaskim więc wybieramy parafię ojca Mateusza:)
Na campingu tłoczno© Kajman
Ale jest ładne miejsce na grila© Kajman
Zapięliśmy nasz domek na kółkach, zapakowaliśmy rowery i w drogę. Po niespełna pięciu godzinach stanęliśmy na campingu w Sandomierzu. Tu przywitała nas ulewa.
Trzeba było się schować i przeczekać deszcz.
W końcu przestało padać© Kajman
Już od dawna marzyłem o zwiedzeniu Księstwa Sandomierskiego. Było nie było to kolebka historii. Kiedyś byłem tu przejazdem ale nie było czasu na zwiedzanie. Teraz mamy na to pięć dni.
Sandomierski ratusz© Kajman
Rynek w Sandomierzu© Kajman
Zastanawiałem się też, jak to jest, że ojciec Mateusz tak zasuwa na rowerze i rzadko pedałuje. Teraz już wiem:)
Trochę pojeździmy jego śladem:)
Tu ojciec Mateusz zawsze wyjeżdża© Kajman
A tu spotyka aspiranta Nocula© Kajman
Gdy przestało lać poszliśmy na lody. Jutro pewnie zwiedzanie, zwiedzanie i zwiedzanie a po obiedzie pewnie ruszymy na rowerach na jakąś wycieczkę:)
Sandomierski ratusz od frontu© Kajman
Brama Opatowska© Kajman
Mały rynek© Kajman
Dom Długosza© Kajman
Kategoria Księstwo sandomierskie, Wycieczki z campingów
- DST 49.82km
- Teren 5.00km
- Czas 03:27
- VAVG 14.44km/h
- VMAX 56.00km/h
- Podjazdy 757m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Dalej po Jurze
Niedziela, 17 lipca 2011 • dodano: 17.07.2011 | Komentarze 22
Dzisiaj wybór trasy padł na dolinki podkrakowskie. Dolinkę Będkowską i Kobylańską znamy. Są piękne. Nigdy nie byliśmy pod Bramą Bolechowicką. Trzeba ją zobaczyć. Ela jak zwykle wytycza trasę. Jazda w okolicach Ojcowskiego Parku Narodowego kojarzy mi się z notorycznym podjazdem. Fakt, ilość zjazdów równa się ilości podjazdów, ale te pierwsze pokonuje się bardzo szybko, podjazdy ciągną się w nieskończoność!
Nic to, ważne że jest pięknie:)
Chyba mam dość© Kajman
Jedni jadą, inni prowadzą© Kajman
Widoczek z trasy© Kajman
W Bolechowicach jest festyn© Kajman
Udało nam się znaleźć dworek© Kajman
Docieramy do Bramy Bolechowickiej© Kajman
Tu robimy sobie piknik© Kajman
Skała w Bramie Bolechowickiej© Kajman
Jak jest skała, to jest ktoś, kto włazi:)© Kajman
Brama Bolechowicka w całej krasie© Kajman
Weekend, to niewątpliwie nie jest najlepszy czas na zwiedzanie Jury. Czasami mam wrażenie, że cały Kraków i pół Śląska tu przyjechało. Ilość samochodów przy wjeździe do Dolinki Kobylańskiej skutecznie zniechęca nas do jej przejechania. Odpuszczamy i jedziemy do Będkowskiej.
Sokolicę już widać, będzie piwo:)© Kajman
Ciekawa wystawka w szynku© Kajman
Sokolica w całej okazałości© Kajman
Skałki są wszędzie© Kajman
I w lesie© Kajman
I w polu© Kajman
Dla Tomeckiego Dupa Słonia© Kajman
Wracamy do Ojcowskiego Parku Narodowego© Kajman
Kolejna młoda para postanowiła się utytłać© Kajman
W Pieskowej Skale też tłumy© Kajman
Ludzie nie mają już gdzie parkować:(© Kajman
Kategoria Ojców i okolice, Wycieczki z campingów
- DST 56.07km
- Teren 3.00km
- Czas 04:12
- VAVG 13.35km/h
- VMAX 60.00km/h
- Podjazdy 730m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Urodzinowa wycieczka
Sobota, 16 lipca 2011 • dodano: 16.07.2011 | Komentarze 13
Dziś są urodziny Eli. Sama zaplanowała jak zwykle trasę. Sama też pilnowała mapy. Dobrała trasę tak by była skałki w Dolinie Szklarki, dwór w Siedlcu, pałac Krzeszowicach, no i też Szlak Architektury Drewnianej. Opisu nie będzie bo wszystko widać na fotkach. Oceńcie sami jak jej się udało zaplanowanie trasy.
Czas na foty© Kajman
Dolina Szklarki© Kajman
Co chwila pojawiają się piękne skałki© Kajman
Czarne chmury, ale na szczęście nie lało© Kajman
Jak jest skałka ktoś musi wleźć© Kajman
Dwór w Siedlcu przejęty przez zakonnice© Kajman
Krzyż w Krzeszowicach. Nie ma czaszek, ale jest ładny© Kajman
Stary, odnowiony pałac Potockich w Krzeszowicach© Kajman
Nowy pałac Potockich z XIX wieku, mocno zaniedbany© Kajman
Czegoś tak paskudnego dawno nie widziałem. Przypomina fabrykę.© Kajman
Może zabite okna i blacha falista tak go szpecą© Kajman
Jedyne co mi się podobało to smok. Ela ma lepszy aparat, u niej wyszedł lepiej:)© Kajman
W Czernej był odpust. Tłumy ludzi. Źródło św Elizeusza.© Kajman
Czgo to ludzie nie zrobią dla dobrego zdjęcia© Kajman
Kościól w Paczółtowicach na szlaku papieskim© Kajman
Tablica© Kajman
Plac kościelny i dzwonnica© Kajman
Wnętrze zza krat© Kajman
Kościół w Racławicach na Szlaku Architektury Drewnianej© Kajman
Tablica© Kajman
Ciekawa dzwonnica© Kajman
Widoczek z trasy, cały czas góra dół© Kajman
Kościół i trasy rowerowe w Suoszowej© Kajman
Pojechaliśmy niebieskim szlakiem rowerowym© Kajman
Udało się wyjść z błota© Kajman
Uff, wpis zrobiony, czas świętować dalej:)
- DST 19.09km
- Czas 01:02
- VAVG 18.47km/h
- VMAX 53.00km/h
- Podjazdy 282m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Robinem i Tadziem do Ojcowa
Piątek, 15 lipca 2011 • dodano: 16.07.2011 | Komentarze 11
Poprzedniego dnia był masakryczny upał. Śmierdziało burzą. Gdy zaczyna gdzieś w oddali grzmieć, pan Mirek, właściciel campingu, wyłącza internet. Pewnie ma rację, bo u nas w domu tego nie zrobiliśmy i spalił się ruter.
Pozbawieni dostępu do świata nie wiemy jaka ma być pogoda. Wydaje się, że powinno być ładnie.
Jedziemy z Robinem i Tadziem© Kajman
Rano, podczas w przerwy w opadach, spakowali się nasi campingowi sąsiedzi. Byli na wyprawie rowerowej po Jurze. Pochodzą z Gdańska i muszą dotrzeć do Krakowa na pociąg. Asia zapisała się na BS i może opisze terasę. Chwilę po ich wyjeździe znów zaczyna lać. Jest mi ich żal. Musieli zmoknąć:(
Asia z Markiem się pakują© Kajman
Ruszają do Krakowa© Kajman
Powoli zbieramy się by pojechać zwiedzić zamek w Ojcowie, gdy dzwoni Robin. Mówi, że wybiera się z Tadziem by nas odwiedzić. Umawiamy się na parkingu pod zamkiem. Rozpogodziło się do tego stopnia, że przebrałem się w krótką koszulkę.
Zamek w Ojcowie© Kajman
Ja zostaję na parkingu a Ela pierwsza idzie zwiedzać zamek. Po chwili słychać grzmot i spadają pierwsze krople deszczu. Pakuję rowery pod dach. Zaczyna padać, chwilami mocno:(
Rawery pod dachem© Kajman
Gdy Ela wróciła postanowiłem pojechać na zamek rowerem. Okazało się, że można. Miły pan bileter skasował mnie za wstęp 2,50 i obiecał popilnować rower podczas mojego zwiedzania:)
Rower pod ochroną© Kajman
Zamek w Ojcowie powstał na polecenie Kazimierza Wielkiego w XIV wieku. Został nazwany Ociec na pamiątkę tułaczki Władysława Łokietka. Historię zamku opisała Ela w swoim wpisie ja wstawię kilka fotek:)
Brama zamkowa© Kajman
Plac zamkowy© Kajman
Wieża zamkowa© Kajman
Wieża w środku© Kajman
Widok na mury© Kajman
widoczek© Kajman
widoczek© Kajman
Gdy kończyłem zwiedzanie zamku zadzwoniła Ela, że właśnie Robin pojawił się na parkingu. Fajnie się spotkać po roku. Ostatnio w takim składzie jeździliśmy po Puszczy Niepołomickiej. Znów zaczyna padać, chwilami mocno. Decydujemy się pojechać na camping i przeczekać deszcz:(
Widok na parking© Kajman
Gdy dojechaliśmy lało konkretnie. Nawet, by pójść na obiad trzeba było czekać na osłabienie opadów. Czas miło upływał na pogaduchach:)
Dzięki Robin za odwiedziny:)
Pogaduchy© Kajman
- DST 24.95km
- Teren 2.00km
- Czas 01:37
- VAVG 15.43km/h
- VMAX 65.00km/h
- Podjazdy 311m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Z dziewicami jest przerąbane
Środa, 13 lipca 2011 • dodano: 14.07.2011 | Komentarze 14
Wstałem rano i do firmy po sprzęt. Gdy wróciłem, byłem trochę padnięty. Trzeba było wymyślić jakąś krótką wycieczkę. Wybór padł na Grodzisko, miejsce nieopodal Skały gdzie żywota swego dokonała błogosławiona Salomea. Historię tej księżnej dziewicy, jej brata i szwagierki opisała Ela.
Za fontanną© Kajman
Dla przypomnienia, Salomea postanowiła być do końca życia dziewicą mimo, że była żoną Kolomana, księcia węgierskiego. Doprowadziło to do wygaśnięcia tej linii książęcej. Była siostrą Bolesława Wstydliwego i spowodowała podstępne sprowadzenie do Polski świętej Kingi by wydać ją za mąż za brata. Tym też odwaliło i mimo, że mieszkali razem na Wawelu, małżeństwa nie skonsumowali pozostając w "czystości" do końca życia. Doprowadziło to do wygaśnięcia linii Piastów Małopolskich.
Tak wyglądają górna powierzchnia skałek© Kajman
Salomea po śmierci Kolomana wstąpiła do zakonu Klarysek w Zawichoście. Było to miejsce mało sprzyjające jej dziewictwu, bo na wycieczki chadzali sobie tam Litwini, a ci gdyby ją dorwali to mieliby uciechę. Brat Bolek fundnął Klaryskom nowy klasztor w Grodzisku, gdzie był zamek zbudowany jeszcze przez Henryka Brodatego.
Widoczek w drugą stronę© Kajman
Ostatnie lata życia Salomea spędza w pustelni nieopodal klasztoru. Na rok przed śmiercią zakłada miasto Skała na prawie niemieckim. Umiera 17 listopada 1268 roku. Dziś w miejscu pustelni jest kościół i domki modlitwy.
Jedziemy sobie© Kajman
Można by pomyśleć, że tamte czasy były jakieś dziwne. Spójrzmy na to z innej strony. Rodzona siostra Kingi, św Jolanta, żona księcia Wielkopolskiego Bolesława Pobożnego, słynęła ze świętobliwości, będąc matką licznego potomstwa. A więc jednak dało się!.
Do historii za to przeszło zdanie św Kingi. "Jakkolwiek niegodna między niewiastami, u męża mego nigdy nic innego nie widziałam prócz rąk samych i twarzy"
Kościół w Grodzisku© Kajman
Od frontu© Kajman
Wnętrze© Kajman
Żeby mieć obraz epoki, warto przytoczyć kilka faktów. Był to czas gdy wprowadzony był celibat księży. W 1257 roku, kanonik poznański Mikołaj zapisał na Kościół wieś Rogalin, zastrzegł jednak na niej dożywocie dla swego syna Jana.
Salomea© Kajman
W 1279 roku, legat papieski zakazał duchownym mieszkać razem z potomstwem. W tym czasie biskupem krakowskim był Paweł z Przemankowa. Utrzymywał cały harem, porwał mniszkę z klasztoru na Skale i uczynił z niej nałożnicę. Może dlatego Salomea mieszkała w pustelni. Ów Paweł zabił człowieka, który spłoszył mu zwierza na łowach!
Bolesław© Kajman
Utrzymywanie haremów przez biskupów w tamtym czasie było raczej powszechne w całej Europie. Biskup Bazylei pozostawił po sobie 20 dzieci. Lepszy do niego był Henryk, biskup Leodium. Pozostawił po sobie 61 sierotek. Gdy go wywalili z godności za rozpustę, zabił swego następcę!
Pustelnie i kolumna z figurą św Klary.© Kajman
Zakonnice z Bambergu z powodu skąpstwa swojej przełożonej płatną miłością zarabiały na chleb codzienny. W Paryżu gdy panienki zaczepiały przechodzących mnichów a ci nie chcieli skorzystać z usług, wrzeszczały za nimi, że są sodomitami. Sodomia była strasznym grzechem i pleniła się po mieście. Zapobiegliwy kapelanek wolał utrzymywać jedną lud dwie nałożnice co było uważane za przyzwoite, niż narazić się na zarzut sodomii.
Słoń, podstawa kolumny niegdyś był fontanną© Kajman
Grota w kościele© Kajman
Wszystko to się działo w jednym czasie. Książęta ze wstrętu do "grzechu?" pozostawali w dziewictwie, biskupi płodzili ile wlezie. Trudno się zresztą dziwić. Antykoncepcja stała na wysokim poziomie. Aby nie zajść w ciążę kobieta musiała stanąć pod krzakiem czarnego bzu i wypowiedzieć zaklęcie. "Ty noś za mnie a ja będę pachnieć za ciebie".
Widoczek z placu kościelnego© Kajman
Widoczek na plac kościelny z dołu© Kajman
Gdy się dobrze przyjrzymy widać dach pustelni© Kajman
Z Grodziska pojechaliśmy do Skały na lody. Sama Skała to raczej bardzo prowincjonalne miasteczko. Ma co prawda nawet dwa bankomaty, ale kartą już nie wszędzie da się płacić. Jest za to czysto. Na rynku przesiaduje sporo nudzących się tubylców.
Rynek w Skale© Kajman
Jedziemy na camping kapitalnym zjazdem i zatrzymujemy się by cyknąć fotę skały na której jest Grodzisko i od której Skała wzięła swoją nazwę. Wtedy zauważyłem, że mój bidon został na rynku. Lubię go, cóż było robić. Trzeba zawrócić i pokonać podjazd do miasta. Kiedyś tam wjeżdżałem na Caymanie i się umęczyłem. Teraz Accentem wjechałem bez wysiłku. Bidon stał na ławce:)
Jest mój bidon© Kajman
Kategoria Ojców i okolice, Wycieczki z campingów
- DST 47.83km
- Teren 7.00km
- Czas 03:15
- VAVG 14.72km/h
- VMAX 52.00km/h
- Podjazdy 820m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Skały i błoto
Poniedziałek, 11 lipca 2011 • dodano: 13.07.2011 | Komentarze 15
W Krakowie na spotkaniu mam być o 18. Mówię Eli by wybrała jakąś lajtową traskę. Wybrała. Jedziemy do doliny Kluczywody. Ma być łatwo i sympatycznie, ma być trochę terenu i zamek do zwiedzenia:)
Jedziemy przez Ojcowski Park Narodowy© Kajman
Kapliczka w grocie© Kajman
Trochę po bruku© Kajman
Wszędzie skały© Kajman
I znów skały© Kajman
Dolina Kluczwody nazywana również Doliną Wierzchówki – dolina pomiędzy wsią Wierzchowie a Bolechowicami na Wyżynie Olkuskiej. Rozciąga się na długości ok. 6 km. Przepływa przez nią potok Kluczwoda, uchodzący dalej do Rudawy. Od niego właśnie wzięła nazwę dolina (Kluczwoda, bo potok kluczy wieloma zakrętami po dolinie).
Skały wyrastają nawet na środku pola© Kajman
Widoczek© Kajman
Szlaki są świetnie oznaczone© Kajman
Jest jedną z 7 dolin wchodzących w skład Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. W górnej części Kluczwody, koło wsi Wierzchowie znajdują się największe na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej jaskinie: Jaskinia Wierzchowska Górna i Mamutowa. Jaskinia Wierzchowska jest obecnie najdłuższą jaskinią na Jurze udostępnioną do zwiedzania.
Wjeżdżamy na Jurajski Pierścień© Kajman
Wzdłuż płynącego przez dolinę potoku Kluczwoda w czasie zaborów przebiegała granica austriacko-rosyjska. Zaraz przy wejściu do górnego końca doliny można zobaczyć odtworzone słupy graniczne ustawione po obu stronach doliny.
Szukamy tych słupów i ich nie znajdujemy. Pierwsza porażka:(
Pociesza mnie jedynie to, że wita mnie pobratymiec wystający ze skały:)
Przytrzasnęło mi brata© Kajman
Jedziemy terenem, początkowo sympatycznie, po chwili zaczyna się błotko. Ścieżka co kawałek przechodzi przez potok. Już podczas pierwszej przeprawy Ela moczy buty. Druga porażka, nogi będą poobcierane:(
I chlup© Kajman
Mnie się udało© Kajman
I znów przeprawa© Kajman
I znów wszedzie skały© Kajman
Na końcu doliny ma być zamek Kluczywoda. Ścieżka się kończy na płocie gospodarstwa. Przedzieramy się przez jakieś głazy, trzeba miejscami nosić rower. W końcu docieramy do drogi. Pytam ludzi gdzie jest zamek. Okazuje się, że by dostać się do zamku trzeba wrócić obok nieszczęsnego płotu i przedrzeć się między skałami. Na samą myśl mam dość. Odpuszczamy zamek. Kolejna porażka:(
Ela się przedziera przez skałki i chaszcze© Kajman
Bym mógł zdążyć spokojnie do pracy powinniśmy wracać. Niestety trochę nam się popieprzyło i zamiast w Białym Kościele lądujemy w Ujeździe. Masakra, zaczyna być cienko z czasem. Z drugiej strony możemy po drodze zerknąć na dworek w Tomaszowicach i zaliczyć kolejny obiekt na Szlaku Architektury Drewnianej:)
Widoczek© Kajman
Dworek w Tomaszowicach© Kajman
Tablica© Kajman
Kościół znajduje się w Modlnicy. Dzieje Modlnicy sięgają początków chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Legenda głosi, że w miejscu zwanym Zagórze, zatrzymał się zdążający do Prus św. Wojciech, którego żegnał lud krakowski. W tzw. Świętym Gaju, pod lipą, miał nawracać poprzez głoszenie ludziom Ewangelii. Na pamiątkę tego wydarzenia wspomnianą wieś Zagórze, od modłów św. Wojciecha, nazwano Modlnica. Pod sławną lipą, która już dziś nie istnieje, znaleziono w ziemi popielnicę i rzymski pieniądz z czasów cesarza Trajana.
Kościół w Modlnicy© Kajman
Kościól w Modlnicy w całej krasie© Kajman
Dzwonnica© Kajman
Drzewo na terenie kościelnym zabezpieczono piorunochronem© Kajman
Dwór w Modlnicy© Kajman
Chcemy trafić na czarny szlak rowerowy wiodący doliną Prądnika. Na chwilkę zatrzymujemy się jeszcze w Giebułtowie. W zasadzie nie interesują mnie kościoły murowane, ale ten jest inny, muszę przyjrzeć się mu bliżej.
Kościół w Giebułtowie© Kajman
Pierwsze ślady osadnictwa na terenie obecnego Giebułtowa pochodzą z neolitu, z lat 4500-1650 przed naszą erą. Inne liczne wykopaliska na terenie dzisiejszego Giebułtowa pochodzą z przełomu I i II w. n.e, a także z IV i XI w.
Detal© Kajman
Z roku 1337 pochodzi pierwsza wzmianka o Piotrze z Giebułtowa. Na przestrzeni wieków właścicielami Giebułtowa byli cystersi z Mogiły, klaryski z Krakowa, a w XVI i XVII wieku - ród Giebułtowskich.
Detal© Kajman
Z tego okresu pochodzi późnorenesansowy, nawiązujący do gotyku, murowany kościół św. Idziego, ufundowany przez Kaspra Giebułtowskiego w latach 1600-1604.
Trafiamy na szlak. Wiedzie szuterkiem osłoniętym krawężnikami. Można się rozpędzić. W pewnym momencie niespodzianka, droga opada pod nachyleniem 45 stopni i wchodzi w ostry zakręt. Mocne hamowanie!!! Uff obyło się bez gleby:)
I znów w Ojcowskim Parku Narodowym© Kajman
Na campingu mieliśmy być najpóźniej o 15 a docieramy o 17. Spotkanie trzeba przełożyć. Tak się pracuje na wakacjach. Na koniec kilka zdjęć z OPN.
Ciekawe ilu głów na skale można się doliczyć? Ja widzę trzy:)© Kajman
Widoczek© Kajman
Piękne skałki© Kajman
Maczuga Herkulesa musi być© Kajman