Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



Wpisy archiwalne w kategorii

Zamki pałace dwory

Dystans całkowity:3392.43 km (w terenie 312.48 km; 9.21%)
Czas w ruchu:206:09
Średnia prędkość:16.43 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:27571 m
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:64.01 km i 3h 57m
Więcej statystyk
  • DST 42.03km
  • Czas 02:55
  • VAVG 14.41km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 584m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobra królewskie w Dobczycach

Niedziela, 10 października 2010 • dodano: 10.10.2010 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Podczas wakacji uważnie czytałem wpisy Robina, który spędzał wakacje nad Jeziorem Dobczyckim. Niestety internet wtedy działał Robinowi z prędkością galopującego ślimaka, tak że ja, siedząc pod litewskim drzewem chyba miałem szybciej opis Robinowej trasy, niż on zdążył ją umieścić. Powstał pewien niedosyt spowodowany brakiem fotek.
Dzisiaj postanowiliśmy z Elą osobiście zwiedzić tamte tereny:)

Zdobywam dobczycki zamek © Kajman


Rano pakujemy rowery i jedziemy na opłotki Myślenic. Mamy w planie objechać Jezioro Dobczyckie dookoła. Przy okazji chcemy zwiedzić zamek w Dobczycach i coś ze szlaku architektury drewnianej. Pogoda piękna choć trochę początkowo zimno, ale podjazdy, których jest mnóstwo nas rozgrzały:)

Jezioro Dobczyckie © Kajman


Jesień w pełni, kolory w lesie przepiękne, jedynie duże zawilgocenie powietrza ogranicza nieco widoczność. Droga wokół jeziora to same podjazdy. Zjazdy też są oczywiście, ale zjeżdża się krótko a wjeżdża długo.

Jesień nad jeziorem © Kajman


W końcu dojeżdżamy na zamek. Tam kiełbaska z piwkiem i szarlotka z herbatką. Posileni bierzemy się za zwiedzanie. Rowery pozostają pod czujnym okiem pani kasjerki.
Zamek z zewnątrz nie wygląda zbyt ciekawie, ale ma bardzo interesującą historię.

Dobczycki zamek © Kajman


Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z czasów Mieszka I. Wtedy była tam wieża celna, w której pobierano myto ze szlaku handlowego na Węgry.
Ciekawie było za Władka Małego zwanego Łokietkiem. Otóż wtedy zbuntował się wójt krakowski i zaczął fikać Władkowi. Ten się okrutnie wkurzył. Pojechał do Dobczyc, skrzyknął mieszczan i z nimi poszedł do Krakowa gdzie spuścił łomot wójtowi i jego poplecznikom.

Komnata w zamku dobczyckim © Kajman


Dobra wójta i jego ekipy zostały skonfiskowane a Dobczyce otrzymały dodatkowe prawa.
Historia o tyle ciekawa, że i dziś znalazłby się pewnie jakiś kurdupel, który mieszczan na wójta by poprowadził, no może nie do Krakowa, ale trochę dalej.

Kaplica zamkowa © Kajman


Syn Łokietka, Kazek dla odmiany zwany Wielkim, rozbudował w Dobczycach zamek. Był on zawsze dobrem królewskim, ale znajdował się w rękach dzierżawców. Na zamku mieszkał czas jakiś Janek Długosz. Tam uczył Kazka Jagiellończyka, przyszłego patrona Litwy.

Pokój pana małolepszego © Kajman


Bywał tam Jagiełło z Jadwigą, i wiele znamienitych osób. W końcu zamek trafił w ręce Lubomirskich. Zniszczyli go Szwedzi wraz z wojskami Rakoczego. Wtedy popadł w całkowitą ruinę. Odbudowano go częściowo w latach 60 XX wieku, ale jego wygląd obecny ma się nijak do pierwowzoru.
Zamek dobczycki leży na skalistym wzgórzu nad Rabą. Podobnie jak w Niedzicy i Czorsztynie tuż przy zamku powstała zapora co zmieniło wygląd jego otoczenia.

Zamek i zapora w Dobczycach © Kajman


Widok z zamku na zaporę © Kajman


Mury miejskie w Dobczycach © Kajman


Obok zamku jest mini skansen leżący na szlaku architektury drewnianej. Ciekawe miejsce, tym bardziej, że w cenie biletu na zamek. Oczywiście zwiedzamy. Skansen powstał w miejscu starej karczmy. Resztę obiektów dostawiono:)

Tablica © Kajman


Ela w skansenie © Kajman


Pomieszczenia warsztatowe © Kajman


Tak kiedyś ludzie mieszkali. Patefon jest, TV brak © Kajman


Garaż © Kajman


Jedziemy z powrotem drugą stroną jeziora. Zahaczamy o Zakliczyn. Tam też jest drewniany kościół, Ma swoją historię, ciekawe dlaczego nie został wpisany na szlak?
Niestety nie udaje się go zwiedzić. W Zakliczynie trwa odpust, więc szybko się ewakuujemy.

Kościół w Zakliczynie © Kajman


Objechaliśmy kolejne jezioro. Fajne, warte polecenia. Spora ilość podjazdów spowodowała, że przekroczyłem w tym roku 40 000 metrów w pionie, więc kolejny cel na ten rok został osiągnięty:)



  • DST 45.73km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Integracyjnie po królewskich lasach

Sobota, 25 września 2010 • dodano: 25.09.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Mieliśmy dzisiaj w planach szlak architektury drewnianej. Plany są po to by je zmieniać, a szczególnie wtedy gdy zaczyna się halny. Rano padło proste pytanie, gdzie nie wieje? Odpowiedź jest prosta, w lesie. A gdzie jest taki las? To Puszcza Niepołomicka:)
Ela zabiera stosowne mapy i jesteśmy gotowi do drogi:)

Kopiec Grunwaldzki w Niepołomicach © Kajman


Łapię za telefon i dzwonię do Robina. Ponieważ ostatnio mieliśmy pecha do umówienia się na wspólne kręcenie, zadaje mu pytanie, "co dzisiaj stanie na przeszkodzie żebyś nie pojechał do Puszczy Niepołomickiej?". Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości Robin odpowiada, że nic:)

Tablica na Kopcu Grunwaldzkim w Niepołomicach © Kajman


Pakujemy więc rowery na bagażnik i hajda do Niepołomic. Mamy trochę czasu do spotkania więc jak nakazuje nowa tradycja zaczynamy zwiedzanie od Kopca Grunwaldzkiego w Niepołomicach, który jest oznaczony również jako punkt widokowy:)
Tu sobie ktoś jaja zrobił, bo widok z kopca jest na strefę przemysłową.

Ela na szczycie kopca © Kajman


Po załatwieniu sprawy obowiązkowej, czyli kopca, wracamy do Niepołomic. Ku naszemu zaskoczeniu i wielkiej radości, w mieście coś się dzieje. Widać wojsko z różnych epok, słychać serie z karabinów maszynowych, strzelają armaty.
Myślę sobie ani chybi wojna. I tu przypomniało mi się jak kiedyś Ewcia zaprosiła nas na wojnę w Tychach, wtedy było super:)

Rycerze © Kajman


Zaiste obozów wojsk wszelakich jest sporo. Zwiedzamy każdy z nich. Oczywiście obok rycerstwa swoje stanowiska mają Niemcy z okresu II wojny światowej i Amerykanie, są też nieopodal wojska napoleońskie, jest też rzymski legion wyglądający jak po przegranej bitwie z Asterixem:)

Niemcy © Kajman


Wygląda to jednak inaczej niż w Tychach. Tam Niemcy zdobyli ze dwa kartony Żubra a tu mieli raptem jedną puszkę i to na trzech.
Można było podziwiać wszelakie środki transportu, począwszy od koni, aż po kultowe motocykle. Zapowiada się fajnie:)

Sanitarka © Kajman


Rycerstwo jedzie © Kajman


Po zlustrowaniu armii wszelakich ruszamy na zamek. Tu niemiła niespodzianka, mimo że prowadzę rower, zostaję zatrzymany przez strażnika. Jest zakaz jazdy rowerem po dziedzińcu zamkowym. Tłumaczę jego wysokości, że nie jadę a prowadzę rower, niestety żadne argumenty nie docierają. Rowery muszą zostać przed zamkiem, ciekawe dlaczego wpuszczają wózki dziecięce, one mają cztery koła!!!

Zamek królewski w Niepołomicach © Kajman


Stragan na placu zamkowym © Kajman


Zamek w Niepołomicach założył Kazimierz Wielki. W historii zapisały się Niepołomice również tym, że na polowaniu w pobliskiej puszczy, litewski misio pogonił najlepszą polską królową, czyli Bonę, spadła wtedy z konia i poroniła dziecię płci męskiej. Tak więc tutaj wygasła dynastia Jagiellonów, nie licząc oczywiście Zygmusia, ale on nic nie spłodził:(

Prawdziwy król © Kajman


Jako, że zostało nam jeszcze trochę czasu do spotkania z Robinem, pojechaliśmy zwiedzić niepołomicki kościół. Z dokumentów z 1350 r. i 1358 r. zachowanych w archiwum parafialnym wynika, że kościół w Niepołomicach zbudowano z fundacji Kazimierza Wielkiego obok letniego zamku króla w latach 1350-1358. Fundacja ta powstała jako votum za zwycięstwo na Rusi.


Kościół Tysiąca Męczenników © Kajman


W niepołomickim kościele znajdują się jedyne w Polsce freski włoskie z XIV stulecia. W roku 1596 starosta niepołomicki Jan Branicki ufundował przylegającą od południa kaplicę grobową dla swych rodziców: Katarzyny i Grzegorza.

Wejście na plac kościelny © Kajman


W roku 1640 Stanisław Lubomirski dobudował od północy kaplicę św. Karola Boromeusza. Malowidła w niszach wraz z ołtarzem i rokokowym baldachimem nad cudownym obrazem św. Karola Boromeusza powstały w XVIII wieku.

Wnętrze © Kajman


Kości za szybką © Kajman


Po zwiedzeniu kościoła idziemy na lody. Wyśmienite. Podczas delektowania się rarytasem pod knajpkę wjeżdża Robin z Tadziem. Tadzio nie może nadziwić się wielkością mojego roweru. Jest przesympatyczny i bardzo zakręcony rowerowo. Oczywiście poinformował mnie o tym, że w tym roku przejechał już 1000 kilometrów:)
Wiem o tym, bo uważnie śledzę jego blog:)

Jedzie Robin z Tadziem © Kajman


Ela z Robinem ustalają trasę © Kajman


Ruszamy do puszczy. tam to się jeździ. Tak cudownie płasko a trasy terenowe to perełka:)
Gdy tak sobie jedziemy i plotkujemy dogania nas ktoś na kolarce. Kurcze, toż to Gibson. Teraz już jest integracja mega:)

Pod dębem króla Augusta II Sasa © Kajman


Zwiedzamy ciekawe zakątki puszczy. Kiedyś Robin opisywał dąb króla Augusta II Sasa. Stoi sobie taki rachityczny i pioruny po nim walą. Ten to namiastka poprzedniego i może dlatego tak wygląda.

Tablica © Kajman


Razem dojeżdżamy do kaplicy św Huberta. Tu rozstajemy się z Robinem i Tadziem. Z Hubertem czyli Gibsonem jedziemy jeszcze kawałek. Dalej już sami udajemy się do Zabierzowa Bocheńskiego zobaczyć ośrodek sportów wodnych. Lipa, jest zagrodzony i pisze "teren prywatny".
Zawracamy i kierujemy się na żubrostradę.

Wspólna fotka pod kapliczką © Kajman


Miała byc atrakcja © Kajman


Nazwa 'Żubrostrada" jest ekscytująca. Kiedyś w lasach kobiórskich polowaliśmy na żubry. Mamy nadzieję na spotkanie z królem puszczy, tym bardziej, że jest stosowna tablica:)

Tablica © Kajman


Niestety, to nie lasy kobiórskie i na spotkanie z żubrem nie ma co liczyć:( Wszystko jest zagrodzone i jedynie tablice z napisem, że wejście grozi śmiercią lub kalectwem można tam spotkać.

Jadę szukać żubra © Kajman


Cóż, żubrów dzisiaj nie będzie, ale są piękne drogi. Czym dalej od Niepołomic, tym w puszczy jest mniej ludzi. Tu naprawdę można świetnie wypocząć. Długo kręcimy się po leśnych duktach ciesząc się przyrodą:)

Czas na obiad © Kajman


Jeżeli gdzieś się da wejść, Ela tam wejdzie:) © Kajman


Kręcąc się po leśnych duktach, nawet nie zauważamy, że zaczyna się zmierzchać:(
Trzeba wracać do Niepołomic. Przed nami jeszcze jedna atrakcja. O 18:30 na hipodromie ma być bitwa pod Grunwaldem. Udało nam się zdążyć i zobaczyliśmy jeszcze szarżę ułanów i musztrę wojska:)

Armia ćwiczy © Kajman


Bitwa pod Grunwaldem mocno mnie rozczarowała. Paru gostków głównie opowiadało w co są ubrani. Później parę razy puknęli się mieczami i gonili za halabardą. Ten co złapał halabardę wygrywał. Hm, to chyba nie tak było:(

Idą na inscenizajcę bitwy pod Grunwaldem © Kajman


Tak, dzisiaj był piękny rowerowy dzień:)
Dzięki Robin za spotkanie, fajnie było pojeździć i posłuchać Tadzia, a spotkanie z Hubertem to taka wisienka na torcie:)



  • DST 100.87km
  • Teren 3.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 749m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Godnie uczcić 10 000 km na bikestats

Sobota, 4 września 2010 • dodano: 04.09.2010 | Komentarze 18


magneticlife.eu because life is magnetic

Zadanie to trudne, tym bardziej, że Ela od tygodnia jest chora, czyli muszę jechać sam. Plany były piękne, ale na wspólną wycieczkę. Niestety muszę improwizować. Chcę zawrzeć wszystko, co dla mnie jest ważne w wycieczkach rowerowych.

Wybrałem się do Jeleśni © Kajman


Z dystansem wycieczki nie ma problemu. Wystarczy jechać przed siebie i dystans wyjdzie. Gorzej z tym, co chcę zwiedzić.
Zaczynam od części reporterskiej. Wczoraj wieczorem straż ognista jeździła cały czas. Wyły straże w Kobiernicach i Porąbce. Jadę sprawdzić co się działo.

Wójt i ludzie na wałach © Kajman


Okazało się, że Soła cały czas jest w natarciu. Po zniszczeniu kobiernickich stawów postanowiła rozprawić się z wałem i zniszczyć Kobiernice. Jak wczoraj pisałem utworzyła, a w zasadzie powróciła do starego koryta. Rozbiła wszystko po drodze tworząc wyspy. Wczoraj był przesmyk, dzisiaj frontalny atak. Soła przesunęła się o kilkaset metrów niszcząc wszystko:(

Atak na wały © Kajman


Tego na fotkach nie widać, ale została zniszczona droga na stawy i one same. Wały ratował kto żyw. Soła nigdy do tego miejsca nie doszła. Przy okazji wykarczowała kawał lasu i zabrała go ze sobą. Drzewa oparły się o most kolejowy w Kętach, to jest 7 kilometrów dalej.

Tego najstarsi górale nie pamiętają © Kajman


PKP się może zdziwić jak most wpadnie do Soły © Kajman


Po zlustrowaniu zniszczeń postanowiłem się jakoś pocieszyć. Przez Kęty jadę do Czańca. Tam jest dwór obrony, który przez lata niszczał. Kiedyś w salonie tego dworu, spółdzielnia rolnicza składowała gnój!!! Teraz przeszedł w prywatne ręce i znów jest piękny:)

Dwór obronny w Czańcu © Kajman


Dwór obronny w Czańcu został zbudowany na początku XVII wieku przez rodzinę Stokłowskich herbu Drzewica. Jest to budynek założony na planie prostokąta wymurowany z cegły, jednopiętrowy, podpiwniczony. Całość jest otoczona kamiennym murkiem z małymi basztami w narożach, które zachowały się w szczątkowym stanie. W 1822 roku dwór staje się własnością Habsburgów.
W 1918 roku Karol Stefan Habsburg przekazał cały majątek w Czańcu wraz z dworem Polskiej Akademii Umiejętności.

Cieszy, gdy takie obiekty odzyskują blask:) © Kajman


Dalej jadę przez Bulowice, chcę dotrzeć do centrum Czańca i dalej na zapory tworzące kaskadę Soły. Mam zamiar zobaczyć jaki jest poziom wody w zbiornikach.
W Bulowicach zatrzymuję się przy krzyżu. Nie ma na nim czaszki, ale stoi na rozstaju dróg:)

No rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał © Kajman


Zapora w Czańcu, kupa śmieci, ale stan wody pod kontrolą © Kajman


Zapora w Porąbce, woda idzie górą, lekko otwarty przepust boczny © Kajman


Zapora w Tresnej, wodę opuszczono o około dwa metry © Kajman


Z Tresnej jadę do Żywca. Tam przekąska na rynku i podziwianie przejazdu około 100 motocyklistów. Pilotowała ich policja i straż miejska. Przypomniały mi się masy krytyczne. To było podobne, tylko odrobinę huczące:)
W Żywcu jadę jeszcze zobaczyć pałac Habsburgów i ogród. Znów miła niespodzianka. Pałac jest remontowany i wygląda pięknie, nie to co na wiosnę kiedy tam byłem:)

Stragany na żywieckim rynku © Kajman


Wieża na żywieckim rynku © Kajman


Wjeżdżają motocykliści © Kajman


Kto żyw foci, chyba wszyscy mają aparaty © Kajman


Nowy wygląd pałacu Habsburgów w Żywcu © Kajman


Teraz czas na Szlak Architektury Drewnianej. Jadę do Jeleśni.Jest tam Karczma z 1774 roku. Chba najsłynniejsza na Podbeskidziu i Żywecczyźnie. Słynie z wyśmienitej kuchni i tradycji zbójnickich obecnie objawiających się w cenach.

Karczma w Jeleśni © Kajman


Wnętrze © Kajman


Oficjalna tablica © Kajman


Karczemna tablica © Kajman


Jadąc do Jeleśni chciałem trafić na ścieżkę rowerową. Czytałem o niej na którymś z blogów. Niestety nikt o niej nie słyszał a Garmin, którego w Żywcu nastawiłem na nawigację do Jeleśni najpierw chciał mi dołożyć ekstra 15 kilometrów a później wprowadził nie na kompletnie zabłocony brzeg rzeki Koszarawy:(

Rzeka Koszarawa wygląda niezbyt groźnie © Kajman


W Jeleśni zaczyna padać. Do domu mam spory kawałek. Trzeba się zbierać. Dobrze, że do Żywca jest z górki. Jadę z prędkością 35-40 km/godz. Wyprzedzające mnie auta fundują mi darmowy prysznic.
Gdy dotarłem do miasta widzę nową drewnianą karczmę. Pięknie się prezentuje. Obok ze zdziwieniem odkrywam pomnik wybudowany w 500setną rocznicę bitwy pod Grunwaldem.

Pomnik grunwaldzki w Żywcu © Kajman


Nowa karczma w Zywcu © Kajman


Postanowiłem przeczekać deszcz pod dachem karczmy. Niestety nic nie zapowiadało, że może przestać padać. Kurtka Nakamury, którą kupiłem ostatnio spisuje się na medal. Mimo temperatury 10 stopni jest mi ciepło i sucho:)
Ruszam do domu jadąc drugą stroną jeziora. Kurtka wytrzymała do samego domu, chociaż w zasadzie nie jest przeciwdeszczowa:)

Otoczenie Karczmy też jest bardzo ciekawe © Kajman


Deszcz cały czas pada. Gdy jestem pięćset metrów od domu, do setki brakuje mi cztery kilometry:( Cóż było robić. Pojechałem zobaczyć czy most w Kobiernicach został otwarty. Został, oczywiście dla ruchu aut poniżej 3,5 tony:)

Jezioro Żywieckie w deszczu © Kajman




  • DST 138.88km
  • Teren 12.00km
  • Czas 08:35
  • VAVG 16.18km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 1077m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Księstwo Cieszyńskie pełne atrakcji

Niedziela, 8 sierpnia 2010 • dodano: 08.08.2010 | Komentarze 17


magneticlife.eu because life is magnetic

Po atrakcjach na Litwie trudno było znaleźć cel wycieczki, który byłby satysfakcjonujący. Padały propozycje Tatr, Małej Fatry, Alwerni. Wygrała propozycja Eli, Księstwo Cieszyńskie.
Ponieważ w tej okolicy swoje trasy mają Robd z Iloną, naturalną rzeczą było zaproponowanie im wspólnego kręcenia.

Wróciliśmy po zachodzie słońca © Kajman


Udało się skomunikować wczoraj z Robertem. Jakież było nasze zadowolenie, gdy okazało się, że mają ochotę z nami pojeździć. Kiedyś widzieliśmy się na rynku w Strumieniu, ale wtedy nawet nie rozmawialiśmy. Dzisiaj mamy okazję się poznać:)
Umawiamy się w Skoczowie. Na miejsce spotkania docieramy można powiedzieć jednocześnie.

Spotkaliśmy się w Skoczowie © Kajman


Ela planując trasę wycieczki starała się ująć maksymalną ilość atrakcji. Robert do tego dorzucił swoje wspaniałe trzy grosze:)
Z tego powodu dzisiejszy wpis muszę zrobić tematycznie a nie chronologicznie, w przeciwnym wypadku relacja byłaby mocno zagmatwana.

Gdzieś na trasie © Kajman


Zwiedzaliśmy miasta, zamki, pałace, szlak architektury drewnianej i zrujnowanej też. Były strusie, których nie było, były szlaki i ścieżki rowerowe, jednym słowem wszystko to co najbardziej lubię:)
Ela z Robertem natychmiast znalazła wspólne tematy. Oboje mają takie samo hobby, zdjęcia i rower:)

Ela z Robertem focą, my z Iloną plotkujemy © Kajman


Księstwo Cieszyńskie do najłatwiejszych nie należy pod względem jazdy rowerem. Teren jest bardzo pofałdowany o czym świadczy ilość podjazdów. Trudy jazdy wynagradzają piękne widoki i mnóstwo atrakcji. Co chwilę była sesja zdjęciowa:)

I znów fotki a my czekamy:) © Kajman


Zaplanowana i wprowadzona do GPSa przez Elę trasa w trakcie wycieczki zastała trochę poszerzona pod wpływem sugestii Roberta. Okazała się, że I Ela i Robert odrobili lekcje i dobrze się przygotowali, prócz GPSa były też w użyciu mapy papierowe.

Ustalanie dalszej trasy © Kajman


Strudzeni ilością atrakcji na obiad zawitaliśmy do Kończyc Małych. Tam był czas by przy dobrym jedzeniu i kufelku piwa trochę poplotkować:)
Wspaniała wycieczka, wspaniałe towarzystwo. Mam nadzieję, że takie wycieczki będą częściej:)

Nasze rumali odpoczywają, a my na piwko © Kajman


Teraz trzeba by opowiedzieć co udało nam się zobaczyć. Zwiedzanie zaczęliśmy od rynku w Skoczowie. Rynek jest uroczy, bardzo przypomina mi rynki w czeskich miasteczkach. Pewnie dlatego, że jest fontanna, gołębie i piękne kamieniczki. Na rynku wypiliśmy kawę i były świetne lody:)

Fontanna i ratusz na rynku w Skoczowie © Kajman


Kamieniczki na skoczowskim rynku © Kajman


Jeżeli ma być wycieczka w pełni udana, powinno się znaleźć coś ze szlaku architektury drewnianej. Dzisiaj były aż trzy obiekty. Kościoły w Bielowicku, Zamarskach i Kończycach Wielkich:)

Tablica © Kajman


Kościół w Bielowicku od frontu © Kajman


Kościół w Bielowickuod strony zadu © Kajman


Kościół w Bielowicku, wnętrze © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół w Zamarskach © Kajman


Tablica © Kajman


Kościół w Kończycach Wielkich w pełnej krasie © Kajman


Kościół w Kończycach Wielkich z innej strony © Kajman


Po drodze natknęliśmy się na obiekt o wdzięcznej nazwie "Stusiolandia". Zaintrygowany wszedłem do środka. Wewnątrz był spory staw i szynk z piwem. Pytam barmana gdzie strusie? Odpowiedział mi, że jeden się gdzieś szwenda. Ja widziałem tylko kilka kur, indyków i perliczek w klatkach. Był za to wypchany kogut pod strzechą szynku.

Strusiolandia © Kajman


I co on zawinił, że go tak potraktowano © Kajman


Ela zaplanowała zobaczenie pałacu w Kończycach Wielkich. Bardzo ciekawy obiekt, nawet nieźle utrzymany. Robert dorzucił Zamek w Kończycach Małych. Zamek obecnie służy jako restauracja, jest też tam izba regionalna.Opis historii zamku można znaleźć po polsku i po angielsku:)

Tablica © Kajman


Pałac od frontu, niestety jest duży i cały nie zmieścił się w kadrze © Kajman


Pałac od tyłu © Kajman


Tablica © Kajman


Całkiem jak w Trokach, do zamku w Kończycach Małych też wchodzi się po moście © Kajman


W zamkowej restauracji można całkiem dobrze zjeść © Kajman


Dzisiejsza wycieczka to pełnia szczęścia. Znalazły się ciekawe ule, ale był też obiekt na szlaku architektury zrujnowanej. Ciekawe czy ktoś potrafi wyjaśnić do czego ten budynek służył?

Ule © Kajman


Co to jest? © Kajman


Ostatnio w Polsce tematem numer jeden znów stał się krzyż. Faktem jest, że z napisów na krzyżach można się wiele dowiedzieć. Dzisiaj np dowiedziałem się, że to Czechy napadły na Polskę w 1919 roku a nie jak to mi się wydawało my na nich. Dowiedziałem się też ilu ludzi z Kończyc Wielkich zginęło na frontach I wojny światowej.

Ciekawe © Kajman


Polegli © Kajman


Powstała ostatnio moda na stawianie krzyży katyńskich. To akurat źle mi się kojarzy pewnie ze względu na rondo katyńskie w Krakowie, na którym spędzam kilka godzin tygodniowo stojąc w korkach:(

Krzyż Katyński © Kajman


Dzisiaj ku mojej wielkiej radości odkryłem w okolicach Pisarzowic kolejny krzyż z czaszką. Już myślałem, że odnalazłem wszystkie a tu proszę, jest, i to jaki!!! Chyba najbogatsza symbolika, czaszka, aniołek i facet z siedmioma mieczami wbitymi w serce!!!

Kolejny krzyż z czaszką © Kajman


Co znaczą te symbole? © Kajman


Na koniec tego przydługiego wpisu parę słów o ścieżkach rowerowych w Księstwie Cieszyńskim.
Są świetnie oznaczone i jest ich dużo. Trasy świetne, mały ruch samochodowy a drogi całkiem fajne. Na terenach przygranicznych (w Kończycach Małych) Znalazłem tablicę również po czesku:)
Najbardziej podobały mi się oznaczenia punktów odpoczynku, zawsze prowadziły do baru z piwem:)

Cyklotrasy © Kajman


Pierwszy odcinek trasy Wisła Gdańsk © Kajman


Lubię takie punkty odpoczynku:) © Kajman


Take widoki czasem nam towarzyszyły. Całkiem jak na Mazurach a to przecież góry:) © Kajman


Dzięki Ilonko, dzięki Robert za wspaniały dzień i do następnego:)