Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Kategorie
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec10 - 76
- 2013, Czerwiec1 - 20
- 2013, Maj4 - 47
- 2013, Kwiecień2 - 31
- 2013, Marzec1 - 19
- 2012, Grudzień1 - 26
- 2012, Październik2 - 41
- 2012, Wrzesień4 - 51
- 2012, Sierpień3 - 49
- 2012, Lipiec11 - 139
- 2012, Czerwiec1 - 9
- 2012, Maj7 - 137
- 2012, Kwiecień3 - 58
- 2012, Marzec2 - 66
- 2012, Luty2 - 44
- 2012, Styczeń4 - 126
- 2011, Grudzień1 - 51
- 2011, Listopad2 - 47
- 2011, Październik2 - 40
- 2011, Wrzesień3 - 54
- 2011, Sierpień11 - 208
- 2011, Lipiec12 - 197
- 2011, Czerwiec8 - 192
- 2011, Maj9 - 203
- 2011, Kwiecień9 - 163
- 2011, Marzec7 - 126
- 2011, Luty2 - 37
- 2011, Styczeń4 - 56
- 2010, Grudzień1 - 8
- 2010, Listopad6 - 96
- 2010, Październik4 - 56
- 2010, Wrzesień9 - 117
- 2010, Sierpień16 - 187
- 2010, Lipiec13 - 171
- 2010, Czerwiec9 - 159
- 2010, Maj16 - 286
- 2010, Kwiecień14 - 265
- 2010, Marzec17 - 331
- 2010, Luty15 - 223
- 2010, Styczeń8 - 142
- 2009, Grudzień6 - 69
- 2009, Listopad10 - 98
- 2009, Październik8 - 53
- 2009, Wrzesień20 - 130
- 2009, Sierpień17 - 56
- 2009, Lipiec20 - 28
- 2009, Czerwiec4 - 13
- 2009, Maj15 - 62
- 2009, Kwiecień13 - 13
Spotkani w realu:
- Alistar
- Amiga
- Angelino
- Aniuta
- Anwi
- Art75
- Autochton
- Blase
- Coda
- Czarna
- Czecho
- Dariusz79
- Djk71
- Dynio
- Este
- Ewcia0706
- Franek810
- Funio
- Futrzak1
- Gibson
- Grace
- Grzybek
- Hose
- Igor03
- Janusz507
- Jazzkoszmar
- Jasiep46
- Jerzyp1956
- Jurek57
- Ilona
- Lysy086
- JPbike
- K4r3l
- Kosma100
- Krzara
- Krzychu60
- Krzysio32
- Lunatryk
- Marcingt
- Marusia
- Mavic
- Meak
- Micor
- Niradhara
- Prazek
- Projektkamczatka
- Rafaello
- Robd
- Robin
- Sebekfireman
- Shem
- Stamper
- Tadzio
- Tomalos
- T0mas82
- Tymoteuszka
- WRK97
- Vanhelsing
- Yacek
- Zachiro
Najpopularniejsze zdjęcia:
- DST 46.91km
- Czas 02:24
- VAVG 19.55km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 231m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez koncepcji
Środa, 20 kwietnia 2011 • dodano: 20.04.2011 | Komentarze 15
Zapowiada się piękny dzień. Usiadłem sobie na tarasie i zacząłem się zastanawiać gdzie by tu pojechać. Marcin z kumplem wskoczyli na rowery i pojechali do Sosnowca. Fajna trasa, ponad 100 km, jest krzyż z czaszką do sfocenia w Imielinie. Niestety wycieczka nie dla mnie. Oni mieli średnią 28 km/godz. Ten typ jazdy mi nie odpowiada. Na nic nie ma czasu.
Wielkanocne jajo przed pałacem w Kozach© Kajman
Przypomniałem sobie, że przed pałacem w Kozach postawiono wielkanocne jajo. Myślę sobie, dobra, zobaczę jajo a później się zobaczy.
Osiołek© Kajman
Owieczka© Kajman
Pieronwieco© Kajman
Po nacieszeniu się jajem, pomyślałem, że w Pisarzowicach jest dworek.
Założenie wsi miało miejsce w drugiej połowie XIII wieku za panowania księcia Władysława I Opolskiego, po najazdach tatarskich. Najstarsze wzmianki źródłowe o Pisarzowicach pochodzą z lat 1325-1327. Zawierają je spisy z dziesięciny sześcioletniej oraz wykazy świętopietrza. Nazwa „Pisarzowice” wiąże się z pisarzem. Wieś była wyposażeniem pisarzy księstwa oświęcimskiego, a jej właściciele nosili tytuł pisarza ziemskiego oświęcimskiego.
Dworek w Pisarzowicach© Kajman
Zespół dworsko – parkowy – dwór murowano-drewniany wybudowany w 1706 roku. Dokładną datę odkryto przy remoncie obiektu. W skład zespołu oprócz dworku wchodzą także obory, stajnie, spichlerz murowany oraz park.
Ostatnimi właścicielami Pisarzowic był Jerzy Bulowski.
Dworek w Pisarzowicach© Kajman
Burze dziejowe, które przechodziły przez ziemię oświęcimską, nie omijały również Pisarzowic. Pustoszone były przez oddziały husytów, przez oddziały szwedzkie podczas potopu szwedzkiego. U schyłku XVIII wieku wieś podupadła gospodarczo z powodu zajazdów, dzierżaw i zniszczeń żołnierskich.
Dalej jadę trasą standardową© Kajman
W 1772 roku Pisarzowice po I rozbiorze Polski znalazły się pod zaborem austriackim i nazwane zostały Schreibersdorf. Nie oszczędzały również Pisarzowic szalejące epidemie chorób (1806 rok - umiera 103 mieszkańców, 1837 rok - umiera 409 mieszkańców, lata 1847 - 49 - umiera 508 mieszkańców).
Obecnie Pisarzowice to piękna miejscowość u podnóża Beskidu.
W Bielanach po powodzi jadal jest utrudnione dojście do Soły© Kajman
Po powrocie do domu trzeba było się zabrać za prace wiosenne. Też zrobiłem ładnych parę kilometrów. Dobrze, że traktor ma specjalny uchwyt na piwo a co ważniejsze tu policja mnie nie złapie:)
Jedzie chłop po polu, jedzie na traktorze© Kajman
Kategoria Zamki pałace dwory
- DST 18.85km
- Czas 01:01
- VAVG 18.54km/h
- VMAX 30.00km/h
- Podjazdy 118m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Śmierć Favorita
Sobota, 16 kwietnia 2011 • dodano: 16.04.2011 | Komentarze 18
Favorit czterdzieści lat temu brał udział w Wyścigu Pokoju. Przy wjeździe na Stadion Śląski jadący nim Czech się wywrócił uszkadzając przednie koło. Wtedy udało się odkupić go od ekipy Czechosłowackiej. Koło zostało naprawione, ale jeździł na tzw cinglach. To taka starodawna opona szosowa.
Soła po roztopach© Kajman
Cingle miały to do siebie, że co chwilę łapało się kapcia. Było to denerwujące więc zostały zmienione koła na nadające się do jazdy. Później rower stał w piwnicy przez ponad dwadzieścia lat. Kiedy sobie o nim przypomniałem, postanowiłem go wyremontować i dostosować do jazdy trekkingowej. Trochę na nim przejechałem, ale był za mały więc przejął go syn.
Nowe wcielenie Favorita© Kajman
Marcin szalał nim po szosie. Pojechał na wyprawę w Bieszczady, następnego roku na Mazury a w zeszłym roku do Hiszpanii osiągając Santiago de Compostela. Relację z tej wyprawy powoli uzupełnia na swoim blogu. Drogę powrotną z Hiszpanii Favorit przebył samolotem i do wiosny stał w garażu.
Napęd© Kajman
Teraz postanowiliśmy go oddać do serwisu by wymienić kompletnie zajechane opony i doprowadzić go do stanu używalności. Szybko okazało się, że rama nie przeżyła podróży samolotem i jest pęknięta. Pan w serwisie stwierdził, że nie podejmie się spawania. Cóż, rama ma swój wiek i trochę przeszła. Trzeba ją zmienić. Wybór padł na ramę Accenta Schannona.
Hamulce© Kajman
Wkrótce okazało się, że koła z Favorita nie pasują do ramy, mogą ją przy aktywnej eksploatacji zniszczyć. Nie mają też szybkozamykaczy. Trudno, robimy nowe koła na obręczach Mavika. To z kolei wymaga zmiany kasety. Będzie 8 przełożeń a nie 7. to z kolei wymaga zmiany.........
Pierwsza jazda Marcina© Kajman
Łatwiej będzie powiedzieć czego dawcą był Favorit. Otóż została korba, pedały SPD bo nowe, przednia przerzutka, siodełko, koszyk do bidonu i licznik.
Zastosowane części nie są najwyższą półką, ale na kolejną wyprawę i szybką jazdę po szosach w sam raz. Marcin jest zadowolony, a domowa stajnia powiększyła się o fajny sprzęt:)
Pada śnieg© Kajman
Cały poprzedni tydzień lało. Był też śnieg, generalnie paskudnie. Dzisiaj gdy jest pięknie rano muszę jechać do pracy. Marcin jutro startuje w krakowskim maratonie i jedynie Ela może w pełni rowerowo wykorzystać dzień. Gdy wróciłem wykonuję do niej telefon, ustalam gdzie jest i jadę na spotkanie:)
Szukam Elę© Kajman
Jest już późno, Ela przejechała kawałek drogi jest bardzo głodna więc na dłuższą wycieczkę nie ma szans. Dobrze, że chociaż trochę udało się przejechać. Jadąc zauważam stojące pod domem auto, jest otwarte, kluczyk tkwi w zamku bagażnika żeby każdy przechodzień widział. Zatrzymuję się, otwieram drzwi i trąbię. Właściciel się zdziwił bardzo, ale przynajmniej podziękował:)
Ela w swoim żywile© Kajman
Trzeba stanąć i też focić© Kajman
Obiekt zainteresowania© Kajman
Można odjechać© Kajman
- DST 100.93km
- Teren 7.00km
- Czas 06:56
- VAVG 14.56km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 841m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Babia Góra zaśnieżona
Niedziela, 10 kwietnia 2011 • dodano: 10.04.2011 | Komentarze 17
Rano słoneczko pięknie świeciło, wydawało się, że będzie piękny dzień. Zapał ostygł po zerknięciu na termometr, który pokazywał raptem 3 stopnie. Jeszcze bardziej mina mi zrzedła, gdy zerknąłem na gałęzie drzew za oknem, mocno nimi wiatr telepał.
Wciągnęło nas w teren© Kajman
W zaistniałej sytuacji pogodowej nastąpiła wymiana poglądów gdzie jedziemy. Ela coś wspominała o okolicach Szczyrku, ja optowałem za od dawna planowaną wycieczką do Barwałdu, gdzie jest drewniany kościół, pod którym nasze rowery jeszcze nie parkowały. O dziwo stanęło na moim.
Widoczek© Kajman
Pierwszym przystankiem jest Zagórnik. Miejscowość nieopodal Andrychowa. Oglądamy stary kościół a raczej kaplicę. Podobny, ale o wiele ładniejszy kościół w Kobiernicach z 1863 roku, nasz proboszcz kilka lat temu kazał zaorać:(
Kościół w Zagórniku© Kajman
W 1811r. wybudowano kaplicę murowaną z drewnianą dzwonnicą. W 1884 r. kaplica została znacznie rozbudowana i uzyskała efektowną wieżyczkę przy fasadzie frontowej. W 1885 r. w ołtarzu głównym został umieszczony obraz Matki Bożej Królowej Nieba i Ziemi, naszkicowany przez słynnego malarza Jana Matejkę.
Kaplica w Zagórniku© Kajman
W Zagórniku trochę rozbawiły mnie, a trochę zszokowały dwa napisy znajdujące się w bliskiej odległości kościoła. Sami oceńcie:)
Reklama dźwignią handlu© Kajman
No to gdzie można© Kajman
Przez góry jedziemy do Inwałdu. Zimny porywisty wiatr daje się mocno we znaki. Zaczynam się zastanawiać czy w takich warunkach wycieczka do Barwałdu ma sens.
Zatrzymujemy się na chwilkę by wykonać fotkę pałacu w Inwałdzie, opisywałem go niedawno. Jest za wielkimi murami i jest to jedyne miejsce, z którego widać go jak na dłoni.
Pałac w Inwałdzie© Kajman
Nie mam odwagi by zaproponować odwrót. Mimo, że ubrałem się prawie jak w zimie, zaczynam marznąć, SPDy nie chronią przed taką lodówą a ochraniacze zostały w domu:(
Ela z pełnym zaangażowaniem planuje dalszą trasę i opowiada co jeszcze zobaczymy.
Planowanie trasy© Kajman
Mijamy dworek Emila Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym. W czasach, kiedy mieszkał tu Emil Zegadłowicz, a szczególnie w latach 20. XX w., dwór był ważnym ośrodkiem życia kulturalnego. Spotykali się w nim pisarze i artyści związani i współpracujący z założoną przez Zegadłowicza grupą poetycką „Czartak”: Edward Kozikowski, Janina Brzostowska, Tadeusz Szantroch, Bolesław Leśmian, Julian Fałat, Wojciech Weiss i wielu innych.
W 1946 r. żona poety i jego córka uporządkowały zbiory i otworzyły we dworze muzeum biograficzne Zegadłowicza.
Dworek Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym© Kajman
Pierwotnie parterowy dwór rozbudowano na przełomie XVIII i XIX w., a w połowie XIX w. nadano mu charakter klasycystyczny: dobudowano kolumnowy ganek i nadbudowano piętro. Generalny remont mocno zniszczonego budynku, przeprowadzony przez Tytusa Zegadłowicza, nie zmienił jego bryły. Dwór pozostał klasycystycznym, piętrowym budynkiem, założonym na planie prostokąta, z czterokolumnowym gankiem od frontu. Z pierwotnego dworu zachowały się sklepienia w trzech salach na parterze; w jednej z nich znajdowała się zapewne kaplica.
Pallotyni w Jaroszowicach© Kajman
Przez Jaroszowice docieramy w końcu do Kleczy Górnej. Znów straszny wiatr, znów masa podjazdów a do tego trochę terenu. Zaczynam czuć nogi a to dopiero w imię ojca:(
Ela walczy z podjazdem© Kajman
Oczom naszym ukazuje się piękna stara szkoła. Stoi obok niej nowa, szkoda, że o starej chyba zapomniano bo wygląda na opuszczoną:(
Stara szkoła w Kleczy Górnej© Kajman
Z boku© Kajman
W końcu docieramy do pałacu w Kleczy Górnej. Rys historyczny miejsca opisała Ela w swoim wpisie. Ja skupię się na czymś innym. jest to drugi ostatnio odwiedzony przez nas pałac otoczony wysokim murem.
Mur ma ponad kilometr© Kajman
Gdy zobaczyłem ten mur, zacząłem się zastanawiać jak zwichniętą psychikę trzeba mieć, by otoczyć się czymś takim. Biedni ludzie, mieszkają jak pawiany w klatce i sami sobie to zgotowali.
Dworek w Kleczy Górnej© Kajman
Zarówno w Inwałdzie jak i w Kleczy Górnej, pałace można zobaczyć tylko z góry. Są to ciekawe obiekty i mają swoją historię. Nie wiem czy sprzedając pałace prywatnym inwestorom, państwo nie powinno zadbać o dostępność obiektów. W takiej formie dziedzictwo narodowe zostało całkowicie utracone dla społeczeństwa:(
Mozna sobie popatrzec z góry. Część lewa.© Kajman
Część prawa© Kajman
Panoramka, ale pałac jest mało widoczny© Kajman
Docieramy do Barwałdu, celu naszej wycieczki. W Barwałdzie jest kościół na Szlaku Architektury Drewnianej. Stoi przy samej drodze łączącej Kraków z Wadowicami. Widzę go kilka razy w tygodniu i zawsze się wkurzam, że rowerem do niego jeszcze nie dojechałem. Teraz sumienie będę miał czyste:)
Barwałd kościół© Kajman
Tablica© Kajman
Barwałd kościół© Kajman
Kolejny obiekt na Szlaku Architektury Drewnianej zaliczony. Na liczniku raptem 40 kilometrów a Ela coś opowiada o jakiejś setce. Fajnie, ale w domu i to może nawet ze dwie, ale grzańca bo zaczyna mnie telepać z zimna, nogi mnie bolą i ten okropny wiatr. Do domu jednak trzeba wrócić.
Kościół w Kleczy Dolnej© Kajman
Jedziemy przez Kleczę Dolną. Moją uwagę przykuwa kościół. Jest Bardzo ładny. Jeszcze większe zainteresowanie wzbudza kaplica grobowiec znajdująca się po przeciwnej stronie drogi. Nic o nich nie wiem a są ciekawe.
Kaplica grobowiec© Kajman
Jakie jest moje rozczarowanie, gdy po godzinie grzebania w necie dowiedziałem się, że oba obiekty są z początku XX wieku.
Z netu dowiedziałem się, że stary, pamiętający jeszcze książąt oświęcimskich drewniany kościół chylił się ku upadkowi, toteż już zimą 1880 r. ksiądz Bobek chodząc „po kolędzie" rozpoczął zbierania datków na budowę nowego, murowanego kościoła.
Detal z grobowca© Kajman
Ksiądz Bobek w swojej działalności niejednokrotnie ścierał się z dziedzicami obu Kleczy. I tak w lecie 1880 r. w niedzielę przybył od Neumayera posłaniec z żądaniem, aby proboszcz z ambony polecił ludziom po południu grabić siano na polach dziedzica. Oczywiście ksiądz żądania nie spełnił, a w poniedziałek udał się do dworu z wyjaśnieniami. Jak sam pisał: „Był to ten P.Neumayer wiedeńczyk człowiek dobry, ale na gospodarstwie się nie rozumiał - do kościoła wraz z żoną ledwie dwa razy do roka przyszedł a do spowiedzi nigdy. Tak samo Pan Przecław Sławiński z Kleczy Górnej wraz z żoną do kościoła raz do roku a do spowiedzi nigdy.
Dwór Przecława Sławińskiego w Kleczy© Kajman
Po księdzu Bobku był ksiądz Żyła. Za rządów ks. Żyły „dnia 30 września 1913 umarł dziedzic i kolator Przecław ze Sławna Sławiński i ostatni potomek męski z tej rodziny. Dał dużo na kościół, grobowiec na dawnym miejscu starego kościoła postawił. Ganić po śmierci nie wypada. Rażącego w życiu nic nie było, ale i budującego nie wiele. Chorował dwa tygodnie". Spory księdza Żyły z Przecławem Sławińskim sprawiły, że mowę pogrzebową nad trumną dziedzica wygłosił wbrew życzeniom rodziny „bała się rodzina puścić mnie na ambonę".
Zrujnowany dwór© Kajman
Po drodze trafiamy na jeszcze jeden piękny dwór. Niestety na jego temat też net milczy. Wynika z tego, że tak naprawdę go nie ma, bo czego nie ma w necie to podobno nie istnieje.
Przy drodze pusty dwór© Kajman
Dalsza część wycieczki to totalna masakra. Lodowaty wiatr w twarz, siła wiatru taka, że chce zrzucić człowieka z roweru. Dwa razy przy robieniu fotek paskuda wietrzysko, wali Kellyskami o glebę:(
Widoczek© Kajman
Znów zaczynają się podjazdy, a na domiar złego najpierw ukradli asfalt i zaczęły się kamole, później tych tez brakło i została tylko trawa.
Jedyne co nam tę mękę wynagrodziło to przepiękny widok zaśnieżonej Babiej Góry.
Ukradli drogę© Kajman
Rekompensata, zaśnieżona Babia Góra:)© Kajman
Nastawiam GPSa, ma doprowadzić nas do domu. Jedziemy na Przybradz. Tam też jest dworek, o którym więcej napisała Ela. GPS chce prowadzić nas jakimiś manowcami. Mamy dosyć, skręcamy w kierunku znanych nam terenów. Wiatr się wzmaga do tego stopnia, że jedziemy z prędkością około 10 km/godz:(
Dworek w Przybradzu© Kajman
Ciekawy garaż© Kajman
Gdy docieramy do Kobiernic zatrzymujemy się przy sklepie by zaopatrzyć się w solidną porcję grzańca. Do domu mamy tylko kilometr, ale liczniki pokazują, że do setki brakuje jeszcze pięciu. Decydujemy się pojechać pętelkę w kierunku Porąbki. Na wysokości domu mój GPS się zawiesił. Pewnie doszedł do wniosku, że jeżeli ja upadłem na łeb, to on w tym idiotyźmie udziału brał nie będzie. Dlatego na moim wykresie pętelki brak:(
- DST 131.22km
- Teren 10.00km
- Czas 08:23
- VAVG 15.65km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 722m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Architektury Drewnianej
Niedziela, 3 kwietnia 2011 • dodano: 04.04.2011 | Komentarze 19
Wracamy na Szlak Architektury Drewnianej. Ostatnio jest z tym pewien problem. Wszystkie obiekty na tzw rzut beretem, a i te trochę dalej położone, zostały zaliczone i opisane. Teraz by dotrzeć do kolejnych wycieczka musi mieć ponad sto kilometrów, cóż da się to zrobić:)
Wracamy na szlak© Kajman
Celem dzisiejszej wycieczki jest drewniany kościół w Pielgrzymowicach. Ela opracowuje trasę i wklepuje ją do gipsa. Problem z tym urządzeniem jest taki, że koniecznie chce wodzić nas na manowce czyli wyprowadzać w teren. Czasami gipsowi się to udaje a czasami się buntujemy i zmieniamy trasę.
Korekta trasy© Kajman
Ciekawe ule© Kajman
Oczywiście chcemy na trasie odwiedzić również pałace i dwory. Pierwszy z nich znajduje się w Rudzicy. Jest w tej miejscowości też fantastyczna Galeria strach polnego, którą już opisywałem. Tym razem szukamy dworu. Znajdujemy go przy ulicy Zamkowej. Niestety mocno nas rozczarował, brak o nim bliższej informacji, co mnie specjalnie nie dziwi.
Dwór przy ulicy Zamkowej w Rudzicy© Kajman
Wjeżdżamy na trasę wiślaną. Trzeba zaliczyć trochę terenu. Sporo rowerzystów korzysta z tej ścieżki. Pogoda piękna więc nie ma się co dziwić:)
Trochę terenu© Kajman
Trasa wiślana© Kajman
Docieramy do Drogomyśla. Jest to wieś w powiecie cieszyńskim. W centrum wsi naprzeciw kościoła zespół parkowo-dworski z początków XVIII wieku. W jego skład wchodzi dwór z dziedzińcem, budynek gospodarczy. Elewacje wszystkich budynków przebudowano w XIX wieku. Wokół dworu rozciąga się park i ogród z cennymi gatunkami drzew i krzewów. Obecnie w dworze mieści się ośrodek opiekuńczo - wychowawczy.
Pałac w Drogomyślu© Kajman
W pierwszej połowie XVIII wieku właścicielami Drogomyśla wraz z przyległymi dobrami została rodzina baronów Kalischów (Krystiana i Elżbiety). Kalischowie władali Drogomyślem do 1798 roku, kiedy to Fryderyk Gotlib sprzedał go księciu Albertowi Sasko-Cieszyńskiemu. Książe przeznaczył pałac na siedzibę Cesarsko-Książęcego Zarządu Ekonomicznego Dominium w Drogomyślu. Po pierwszej wojnie światowej dobra drogomyskie zostały przejęte przez Skarb Państwa Polskiego.
Pałac w Drogomyślu© Kajman
Dojeżdżamy do celu wycieczki, czyli drewnianego kościoła w Pielgrzymowicach. Mamy farta, jest otwarty i można wejść do środka.
Kościół w Pielgrzymowicach© Kajman
Tablica© Kajman
Kościół w Pielgrzymowicach© Kajman
Wnętrze© Kajman
Ołtarz w kościele w Pielgrzymowicach© Kajman
Piękne organy© Kajman
Tablica© Kajman
Na liczniku jest 60 kilometrów. Ruszamy do Jastrzębia Zdroju zobaczyć dwór obronny. Dwór ten został zbudowany najprawdopodobniej na początku XVII wieku w stylu późnorenesansowym. W trakcie drugiej wojny światowej dwór został częściowo zburzony, a po wojnie odbudowany. Doprowadziło to do utraty cech stylowych. Budynek usytuowany jest na niewielkim wzniesieniu.
Dwór obronny w Jastrzębiu Zdroju© Kajman
Zbudowany został z cegły i kamienia. Składa się z piwnic i pierwszego piętra. Piwnice są dostępne z zewnątrz. Dwór w całości jest otynkowany. W ryzalicie znajduje się niewielka sień oraz klatka schodowa. W korpusie można znaleźć cztery izby. Na piętrze pomieszczenia przykryte są płaskimi stropami. Dachy są dwuspadowe, pokryte dachówką. Dwór w Bziu jest jedyną zachowaną w tym rejonie budowlą tego rodzaju.
Dwór obronny w Jastrzębiu Zdroju© Kajman
Będąc w Jastrzębiu trzeba zobaczyć kopalnie. Tarabanimy się po polu by pokazała się w całej krasie. Gdy pokonujemy kolejne metry, ze słupów podrywają się dwa jastrzębie. Są piękne. Niestety zanim aparat jest gotowy do strzału, są już daleko. Tak się bawią ze mną kilka razy. Patrząc na jakość zdjęcia, wygrały:(
Kopalnia Pniówek© Kajman
Zwiewający jastrząb© Kajman
W Warszowicach zupełnie nie oczekiwane odkrycie. Krzyż z czaszką. Tego się nie spodziewałem.
Krzyż z czaszką w Warszowicach© Kajman
Ale się wgryzła© Kajman
Dojeżdżamy do Mizerowa gdzie jest kolejny pałac. Dwór w Mizerowie czyli tzw. "Zarządcówka" został zbudowany w połowie XIX wieku przez księcia pszczyńskiego i przeznaczony na siedzibę klucza jego zachodnio-pszczyńskich dóbr.
W roku 1811 dwór był niemym świadkiem powstania chłopów pańszczyźnianych ziemi pszczyńskiej i raciborskiej, które zostało krwawo stłumione przez wojska pruskie.
Po zakończeniu II wojny światowej majątek w Mizerowie rozparcelowano i w większości przydzielono okolicznym chłopom. Resztę zabudowań, w tym dwór, przejęło Państwowe Gospodarstwo Rolne.
Pałac w Mizerowie© Kajman
Teraz kierujemy się do zbiornika Łąka. Zbiornik Łąka został wybudowany na rzece Pszczynka. Zbiornik ten o pojemności 11,2 mln m3, zmniejsza zagrożenie powodziowe w dolinie rzeki w rejonie Pszczyny, wyrównuje przepływy niżówkowe w rzece Pszczynce.
Na zaporze w Łące© Kajman
Tego też się nie spodziewałem. Na zaporze i dalej w kierunku Goczałkowic spotykamy tłumy rowerzystów. Jadą całymi rodzinami.
Zbiornik Łąka© Kajman
W planie były jeszcze dwa kościoły, w Pszczynie Łące i w Ćwiklicach. Zwiedzamy kościół w Łące. Znów mamy farta. Jest otwarty. Ćwiklice odpuszczamy, zostaną celem kolejnej wycieczki. Jest już późno a my jesteśmy strasznie głodni. Jedziemy do Goczałkowic na obiad a później wracamy do domu.
Kościół w Pszczynie Łące© Kajman
Ołtarz© Kajman
Też są piękne organy© Kajman
Tablica© Kajman
- DST 7.35km
- Czas 00:25
- VAVG 17.64km/h
- VMAX 32.00km/h
- Podjazdy 16m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Bunt na pokładzie
Sobota, 2 kwietnia 2011 • dodano: 02.04.2011 | Komentarze 16
Od jakiegoś czasu był problem z lustrzanką. Na którejś wycieczce Ela lekko gdzieś nią stuknęła. Efektem tego zdarzenia były dziwne dźwięki wydawane przez aparat, Trwało to jakiś czas aż nastąpił bunt na pokładzie.
Dworek w Kobiernicach© Kajman
Lustrzanka musiała zostać dostarczona do serwisu. Diagnoza nieznana i diabli wiedzą kiedy będzie. Naprawa potrwa minimum tydzień.
Ela bez aparatu to oznacza mniejszą motywację do wycieczek rowerowych a to z kolei oznacza dla niej większy stres, a to z kolei oznacza, że ja mam generalnie przerąbane.
Na torbie jest miejsce na statyw© Kajman
Miała być dzisiaj dłuższa wycieczka, ale jak jechać z jednym aparatem?
To grozi awanturą. Rano zaproponowałem wyjazd autem na Sarni Stok (taki bielski hipermarket) w celu zakupu kompaktowego aparatu. Ela lekko zdziwiona nie odrzuciła propozycji. Mamy tam dwa sklepy w jednym miejscu, Media Markt i Fotojokera.
Regulowany ekranik© Kajman
Ela sprawdza w necie co można wybrać. Ponieważ na temat aparatów wie prawie wszystko więc ma swojego faworyta. Idziemy do Fotojokera. Tam przedstawiają nam lepszą propozycję. Sony DSC. Najnowsza wersja kompaktu.
Robi zdjęcia z odległości centymetra© Kajman
Aby być pewnym, że to dobry wybór idziemy sprawdzić ofertę Media Marktu. Ela podchodzi do tego sklepu z pewną rezerwą. Kiedyś kupowaliśmy obiektyw do lustrzanki. Zamówiliśmy go w necie za 1000 zł. W Media Markt ten sam obiektyw był przeceniony z 2800 na 1900 zł. Super okazja w sklepie dla idiotów.
Można robić zdjęcia nad płotem© Kajman
Znajdujemy ciekawy kompakt Fujifilm. Pytamy sprzedawcę o parametry aparatu. Chłopak na zadawane pytania odpowiadał zaczynając zdanie od "wydaje mi się". W końcu się go pytam, wydaje się panu, czy tak jest? Speszył się mocno i sięgnął po instrukcję. Aparat miał wszystko co było potrzebne. Jedyny problem to cena.
Można robić panoramy© Kajman
Problem został szybko rozwiązany. Ela przez telefon łączy się z internetem i sprawdza ceny na ceneo. Media są droższe o 200 zł od najtańszej oferty tego aparatu. Pytam się pana ile może obniżyć cenę. Mówi, że o 50 zł. Rzeczywiście jest to sklep dla idiotów.
Ela z pełnym wyposażeniem© Kajman
Wracamy do Fotojokera. Tam cena jest bardzo rozsądna, obsługa profesjonalna (jako fachowiec od sprzedaży byłem pod wrażeniem), dodają nam jeszcze statyw za połowę ceny. Polecam tą sieć sklepów:)
Problem rozwiązany. Teraz do domu. Trzeba naładować baterię i można wybrać się na krótki test aparatu.
Gdy porównałem to ujęcie w wykonaniu Sony, szczęka mi spadła© Kajman
Pogoda kiepska do robienia zdjęć, jutro będzie dłuższa wycieczka więc i możliwości sprawdzenia aparatu będą większe. Efekt dzisiejszych testów można sprawdzić na blogu Eli.
Zachodzik© Kajman
Wracając do domu zahaczamy o remontowany most w Kobiernicach. Trzeba było postawić podwójny rząd zapór bo kierowcy nie wierzyli, że nie da się przejechać mimo znaków i omijali pierwszą zaporę. Media nie mają się o co martwić. W naszym kraju idiotów dostatek:(
Podwójna zapora© Kajman
- DST 102.33km
- Teren 7.00km
- Czas 05:14
- VAVG 19.55km/h
- VMAX 49.00km/h
- Podjazdy 584m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedziny u arcyksięcia Habsburga
Czwartek, 31 marca 2011 • dodano: 31.03.2011 | Komentarze 25
Wolny dzień, ładna pogoda, trzeba odwiedzić arcyksięcia Leona Karola Habsburga. Przy okazji trzeba znaleźć kolejny krzyż z czaszką, o którym opowiedziała mi Ela, a nie widziałem go na własne oczy. No i oczywiście najważniejsze, przejechać pierwszą tegoroczną setkę. Wielu znajomych ten dystans w tym roku przekroczyło więc czułem się niedowartościowany.Czas to zmienić:)
Krzyż odnaleziony© Kajman
Plan został wykonany w całości a nawet wykonałem pod względem czaszek 250% normy. Dlaczego 250%? Dlatego, że znalazłem trzy krzyże, których nie mam w kolekcji, ale na jednym czachę ktoś uwalił i zostały same piszczle. Dlatego ów egzemplarz traktuję jako połowę.
Znów pałac w Bestwinie© Kajman
Poprzednio obiecałem napisać coś więcej o pałacu w Bestwinie i o Habsburgach, którzy go wybudowali.
Nazwa "Bestwina" pochodzi z początku XIV wieku, ale dzieje gminy mają tysiącletnią przeszłość. Świadczy o tym m.in. fakt istnienia średniowiecznego grodziska Wiślan, pochodzącego z okresu panowania Mieszka I. Do XII wieku ziemie te należały do ziemi krakowskiej, ale administracyjnie podlegały kasztelanii oświęcimskiej. W 1100 roku zbudowano Kościół w Bestwinie.
Obecnie we wnętrzach pałacu jest urząd gminy© Kajman
Co do Habsburgów, to w szkole uczyli, że to takie beboki były. Nic, tylko chcieli opanować polski tron i dzieci nam germanić. Jaja z nimi zaczęły się na dobre w XIV wieku, gdy Jadźkę od Andegawenów zaręczono z Maksem od Habsburgów, oboje byli wtedy dziećmi. Dziewczyna młoda, piękna, a tu kilku możnym się ubzdurało by wydać ją za Jagłę z Litwy. Gościu koło czterdziestki był wtedy a do tego żonaty.
Gdy jechałem do Arcyksięcia zobaczyłem boćka, wróbla też© Kajman
Jadźka ogłupiała i nie wiedziała co zrobić, Maksio piękny i młody a tu chcą zaręczyny zrywać. Maksio wskoczył na koń i w te pędy do Krakowa by jak się to na Śląsku godo Jadźkę wyonacyć czyli małżeństwo skonsumować. Zwolennicy Jagły pilnie cnoty dziewczyny pilnowali. Maksio musiał po linie z okna Jadźki spuszczonej zmykać bo by go usiekli.
Pierwszy krzyż odnaleziony© Kajman
Czy zanim z tej liny skorzystał Jadźce coś zrobił, historia milczy. Jagła, który na chrzcie imię Władek sobie obrał, zastrzeżeń ani reklamacji nie składał.
Później Habsburgowie panny podrzucali. Takiemu Zygmusiowi na przykład. Ból polegał na tym, że jakieś felerne były i Zygmuś je pogonił.
Czaszka© Kajman
Tak się te losy przez wieki przeplatały, że przyszedł czas rozbiorów i część polskich ziem dostała się w ręce Habsburgów. Zaczęli tu budować pałace. W XIX i XX wieku tereny obecnej gminy Bestwina należały właśnie do rodziny Habsburgów. W latach 1824-1826 z inicjatywy arcyksięcia Karola Ludwika Habsburga wybudowano pałac w stylu późnoklasycystycznym, w którym obecnie znajduje się Urząd Gminy.
Drugi krzyż odnaleziony na cmentarzu© Kajman
Od 1933 roku Bestwina należała do Leona Karola Habsburga.
Arcyksiążę Leon Karol Habsburg urodził się 5 lipca 1893 roku, zmarł 28 kwietnia 1939 roku w Bestwinie. W czasie I WŚ był oficerem austriackim, ale co ciekawe, po zakończeniu wojny służył w Wojsku Polskim i w stopniu rotmistrza ułanów brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, walcząc w okolicach Lwowa.
Czaszka konkretna© Kajman
W roku 1944 wdowa po Arcyksięciu Leonie Habsburgu wraz z dziećmi opuściła Bestwinę i udała się do Wiednia, przedtem jednak cały swój dobytek (meble, obrazy, cenne pamiątki) rozdając służbie dworskiej.
Na drugim cmentarzu kolejny krzyż, ale dziwny© Kajman
Ciekawa historia z tą żywiecką linią Habsburgów - okazuje się, że starszy brat Leona Habsburga, Karol Olbracht Habsburg-Lotaryński, nazywany Karolem Olbrachtem Austriackim, był nie tylko pułkownikiem Wojska Polskiego, bohaterem (podobnie jak brat) wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku (został odznaczony przez Piłsudskiego Krzyżem Walecznych), ale po wybuchu wojny odmówił podpisania volkslisty, przez co został aresztowany i do końca wojny był przetrzymywany w cieszyńskim więzieniu, a jego majątek trafił pod przymusowy zarząd III Rzeszy.
Zostały tylko piszczele© Kajman
Jego córka Maria Krystyna mieszka do dzisiaj w Żywcu, a jego syn, mieszkający niedaleko Sztokholmu zawarł w 2005 roku ugodę z Browarem Żywiec w sporze o prawo używania herbu rodzinnego Habsburgów.
Ponieważ jak wspomniałem Leon Habsburg jest pochowany w Bestwinie jadę na cmentarz poszukać jego grobu.
Grób arcyksięcia© Kajman
Gdy szwendałem się po cmentarzu szukając grobu arcyksięcia, widzę małżeństwo porządkujące grób. Podchodzę do nich i pytam czy przypadkiem nie wiedzą, gdzie jest pochowany Leon Habsburg? Pan zmierzył mnie wzrokiem i zapytał, "A pan to kto? Ktoś z rodziny?"
Grób arcyksięcia Leona Habsburga© Kajman
Po spenetrowaniu Bestwiny ruszam dalej. Tak przed siebie. Mam jeszcze do przejechania 80 kilometrów. Pogoda piękna, w Jawiszowicach zdejmuję kurtkę i jadę po raz pierwszy w tym roku bez rękawów:)
Traktory kończą prace© Kajman
Po drodze spotykam Bartka. Kiedyś zapisał się na BS, ale nie chce mu się robić wpisów. Ciekawie opowiada o jazdach po Hiszpanii, z której właśnie wrócił. Wpisów pewnie też nie zrobi:(
W lesie zrobiło się sucho© Kajman
I powoli zaczyna robić się zielono© Kajman
Po drodze zahaczam o pałac Radziwiłłów w Grojcu, ale to temat na osobną wycieczkę.
Przy robieniu wpisu korzystałem ze stronki "Eksploratorzy"
Pałac Radziwiłłów w Grojcu© Kajman
Kategoria Krzyże z czaszką, Zamki pałace dwory, No to setka
- DST 72.30km
- Teren 6.00km
- Czas 04:26
- VAVG 16.31km/h
- VMAX 64.00km/h
- Podjazdy 567m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzy czachy za jednym zamachem
Niedziela, 27 marca 2011 • dodano: 27.03.2011 | Komentarze 22
Dzisiejsza wycieczka przypadkowo kojarzy mi się z panem Podbipiętą. Machnąłem trzy czachy za jednym zamachem. Co prawda taki głupi nie byłem, by składać śluby o czystości, ale i tak się cieszę, że taki owocny był dzień. Co prawda białogłowa chwilowo jest zajęta robieniem wpisu, ale taki wyczyn świętuję wielką czarą grzańca:)
Jedziemy szukać krzyż z czaszką© Kajman
Ale od początku. W zeszłym roku Ela odkryła krzyż z czaszką w okolicach Czechowic Dziedzic. Nie widziałem go na własne oczy więc wycieczkę do tego krzyża planowaliśmy od dawna.
Drogę wybieramy przez Bestwinę gdzie zatrzymujemy się przy pałacu Habsburgów.
Pałac Habsburgów w Bestwinie© Kajman
Historia Bestwiny, pałacu i Arcyksiążąt jest tak niezwykła i ciekawa, że zostawiam ją na jedną z najbliższych wycieczek. To wymaga osobnego wpisu dlatego dzisiaj tylko fotki pałacu.
Pałac Habsburgów w Bestwinie© Kajman
Aby dotrzeć do krzyża musimy przejechać przez Czechowice Dziedzice. Warto je po drodze zwiedzić.
Miasto powstało w 1951 r. pod nazwą Czechowice (do 1958) z połączenia dwóch wsi: Czechowic i Dziedzic, których historia sięga XV wieku i przez wieki była bezpośrednio związana z dziejami niedalekiego Bielska. Dziedzice od końca XIX w. rozwijały się też jako węzeł kolejowy oraz ośrodek przemysłu.
Kościół św Katarzyny© Kajman
Oprócz Czechowic i Dziedzic na współczesne miasto składają się: Lipowiec, Ochodza, Olszyna, Renardowice, Żebracz i kilka innych mniejszych osad. Obszar miasta leży w historycznych granicach Śląska Cieszyńskiego.
Zwiedzanie zaczynamy od kościoła św. Katarzyny.
Przykościelny cmentarz z przełomu XIX i XX wieku© Kajman
Kościół parafialny pw. św. Katarzyny, w latach 1722-1729 ufundowany przez K. Kotulińskiego, późnobarokowy, wieża z 1800 r. Przy plebanii znajdują się pomniki przyrody: 2 dęby o obwodach 460 i 350 cm. Dęby jakieś takie dziwne, mocno przycięte.
Herb na kościele© Kajman
Wnętrze© Kajman
Przed kościołem spotykamy tróje gimnazjalistów szykanowanych przez minister Hall. Biedacy studiują historię kościoła w ramach jakiś programów. O dziwo nie byli tym znudzeni. Ela jako ciało pedagogiczne oczywiście dopadła dzieciaki i wspólnie ustawili się do bardzo pozowanej fotki:)
Wyreżyserowane© Kajman
Dalej jedziemy do pałacu Kotulickich znajdującego się nieopodal kościoła.
Są przypuszczenia, że na terenie gdzie stoi pałac istniał we wczesnym średniowieczu tzw. gródek stożkowy. Ma o tym świadczyć otoczenie terenem mokrym i zabagnionym zagospodarowanym póżniej jako stawy rybne, a także pozostałość fosy grodowej o strony południowo-zachodniej. Niestety nigdy nie przeprowadzono badań archeologicznych, aby to potwierdzić.
Pałac Kotulickich© Kajman
XIV wiek (a może wcześniej) - przed wybudowaniem dworku-spichlerza na jego miejscu stał mały kamienno-drewniany zameczek mieszkalny. Niewielka budowla była siedzibą liczącego sie rodu rycerskiego Czelów.
Połowa XVI wieku - na miejscu zameczku Mikołaj Wilczek stawia dworek. Posiadał wieżę i oparty był na późnogotyckich sklepieniach. W takim stanie był zamieszkiwany przez kolejne 200 lat, aż do przeprowadzki do nowego rokokowego pałacu. Stary dworek z czasem zaczął pełnić funkcję spichlerza stąd obecna nazwa jego ruin.
Trwa remont© Kajman
I połowa XVII - Franz Carl Kotulinsky obok swojego niewielkiego dworku buduje pałac.
Daty rocznej nie można już dziś ustalić, jednak należy przypuszczać, że budowę rozpoczęto po ukończeniu budowy kościoła św. Katarzyny w 1729 roku.
1765 - pałac przechodzi w ręce rodziny Renardów, która została także właścicielami Czechowic.
1856 - właścicielami pałacu zostaje rodzina Zipserów, bielskich fabrykantów pochodzących ze Spisza.
Trzeba przyznać, że dbają o szczególy© Kajman
Obecnie trwa remont pałacu. Będzie luksusowy hotel i restauracja. Park z tyłu pałacu jest już odnowiony, w starej kręgielni jest restauracja. Pałac jest terenem budowy, gdy wlazłem na ów teren z knajpy wybiegła kelnerka i srogo mnie opieprzyła, że się szwendam po budowie. Nie zrażony zrobiłem fotkę od frontu.
Teren zagrodzony© Kajman
W ramach wendetty powiedziałem pani kelnerce, że ją olewamy i nie zjemy u nich obiadu. Kłamałem. Poszliśmy na całkiem niezły żurek:)
Czas odwiedzić jeszcze jedno miejsce w Czechowicach. Klasztor Jezuitów.
Budowa Domu rekolekcyjnego Księży Jezuitów trwała dwa lata i została zakończona 8 grudnia 1905 roku.
Kalsztor Jezuitów© Kajman
Jako zabytek budynek jest mało ciekawy, ale w klasztorze jest kolega Eli z podstawówki. Mamy ochotę go odwiedzić. Niestety nie było go na miejscu, czyli z odwiedzin nici, może następnym razem:)
Drzwi do klasztoru© Kajman
Czas odnaleźć krzyż. Jest oddalony o siedem kilometrów od klasztoru.
Krzyż z czaszką odnaleziony© Kajman
Co prawda czaszka jest jakaś dziwna i bardziej przypomina ducha, ale Ela upiera się, że to najprawdziwsza czaszka a ponieważ z kobietami się nie dyskutuje, szczególnie podczas wycieczki rowerowej, postanawiam zaliczyć to coś do kategorii Krzyże z czaszką:)
Duch?© Kajman
Czas wracać do domu. Po drodze widzimy sarny i polującego jastrzębia.
Sarenki© Kajman
Dla Anwi, wróbel myszojad© Kajman
Jadąc sobie rozglądałem się dookoła. Jakie było moje zdziwienie, gdy na jednym z remontowanych domów zobaczyłem znak pielgrzymów do Santiago de Compostela, muszelkę. Relację z wyprawy do Santiago umieszcza na swoim blogu Marcin, ale trochę cienko mu to idzie:(
Czyżby znak?© Kajman
Dojeżdżamy z powrotem do Bestwiny. By urozmaicić trasę skręcamy na Janowice. Po chwili szok!!! Jest kolejny krzyż z czaszką:)
Jest kolejny krzyż z czaszką© Kajman
Tym razem czaszka jak się patrzy© Kajman
Dwieście metrów dalej kolejny krzyż. Jest czaszka:)
Oba powstały w okolicy 1850 roku. Pewnie sąsiad pozazdrościł sąsiadowi prośby o modlitwę i też swój wybudował:)
Tak więc podczas jednej wycieczki odnaleźliśmy trzy krzyże, a już myślałem, że będzie z tym problem. Na szczęście wiem gdzie znajdują się dwa następne:)
Dwieście metrów dalej kolejny© Kajman
Trochę chyba się czaszka wgryzła:)© Kajman
Kategoria Krzyże z czaszką, Zamki pałace dwory
- DST 14.66km
- Czas 00:42
- VAVG 20.94km/h
- VMAX 44.00km/h
- Podjazdy 104m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamknięty most
Czwartek, 24 marca 2011 • dodano: 24.03.2011 | Komentarze 9
Parę dni temu dostaliśmy smsa od sztabu kryzysowego, że dzisiaj zostanie zamknięty całkowicie most na Sole. Narozrabiało się we wrześniu zeszłego roku gdy Soła pokazała po raz drugi w jednym roku na co ją stać. Całą historię kiedyś opisałem.
Zapora w Porąbce© Kajman
Ponieważ jest to most o strategicznym znaczeniu dla podróżujących z Krakowa do Bielska, również ci, którzy jadą autem osobowym to odczują. Będą objazdy przez Kęty Podlesie i przez zaporę w Porąbce.
Chwilowo na zaporze spokój© Kajman
Pojechałem zobaczyć jak rozwija się sytuacja. Pojechałem trochę dookoła bo przez zaporę w Porąbce. Tam spotkałem miłego pana z patykami, który chciał mi zrobić fotkę a przy okazji również uwiecznić siebie.
Robimy sobie nawzajem fotki© Kajman
Widok z zapory w Porąbce© Kajman
Gdy dotarłem do mostu, ruch samochodowy jeszcze się odbywał. Teraz pewnie już tak nie jest. Most ma zostać zamknięty do 30 czerwca. Będzie możliwa przeprawa piesza więc i pewnie rowerowa. Powstanie chwilowo całkiem sympatyczna ścieżka rowerowa.
Jeszcze jeżdżą© Kajman
Trzeba zastąpić deski czymś solidniejszym© Kajman
Ekipa remontowa już się sprowadziła© Kajman
Zaczęli działac z jednej strony mostu© Kajman
Z drugiej strony też© Kajman
A Soła się przygląda© Kajman
- DST 60.80km
- Czas 03:19
- VAVG 18.33km/h
- VMAX 48.00km/h
- Podjazdy 325m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Pałac z baśni tysiąca i jednej nocy
Wtorek, 22 marca 2011 • dodano: 22.03.2011 | Komentarze 18
Zaczęła się wiosna. Wczoraj niestety praca nie pozwoliła na jazdę. Dzisiaj trzeba to nadrobić. Skończyły się tłumaczenia, że zimno, że brzydka pogoda. Statystyki mówią same za siebie. Opieprzaliście się zimą panie Kajman!!!
Powstała nowa kategoria "Zamki, pałace, dwory", tak więc jadę do bajkowego pałacu:)
Bajkowy pałac© Kajman
Parę dni temu nasz syn Marcin postanowił w końcu zapisać się na bikestats. Umieścił nawet wpis z wjazdu na Żar. Ciekawe czy uzupełni zeszłoroczną wyprawę do Hiszpanii? Zobaczymy, twierdzi że tak, a jest co oglądać.
Patrząc na zaśnieżone góry doszedłem do wniosku, że mogą na mnie jeszcze trochę poczekać:)
W górach śnieg© Kajman
Jadąc do bajkowego pałacu, który znajduje się w Osieku, postanowiłem sprawdzić jak mają się boćki, które podobno są już w Polsce. Niestety w Starej Wsi i w Osieku gniazda nadal są puste.
Puste gniazdo© Kajman
Po głowie chodziła mi jakaś setka, której w tym roku jeszcze nie zaliczyłem, ale opinkalanie się zimą, czyli brak kondycji skutecznie dały znać o sobie. Troszkę jeszcze potrenuję i może w weekend?
Kurcze, większość znajomych ma w tym roku już setkę na koncie a ja co?
Są stokrotki© Kajman
Wracamy do Osieka. Pierwsza wzmianka o wsi Osiek, datowana na 1278 r., znajduje się w dokumencie Bolesława Wstydliwego. Przez kolejne stulecia osada należała m.in. do Kazimierza Jagiellończyka i rodziny Porębskich. Następnie właścicielami ziem osieckich byli Braniccy, na czele z Ksawerym, zdrajcą narodowym i targowiczaninem. Za ich czasów Osiek podupadł.
Pałac w Osieku© Kajman
Okryty złą sławą majątek odkupił śląski szlachcic Karol Wacław Larisch, który wzniósł tu pierwszą rodową rezydencję. Jej obecny kształt jest efektem przebudowy, jakiej dokonał syn Wacława, Karol Józef prawdopodobnie już przed 1840 r. Wtedy w Osieku stanął jedyny w swoim rodzaju pałac mauretański, według projektu włoskiego architekta Franciszka Marii Lanciego.
Pałac w Osieku© Kajman
Lanci dodał piętro, dwie wieże kryte cebulastymi hełmami, dobudował wschodnie skrzydło i zmienił kształt okien. Wejścia do pałacu broniły dwa potężne posągi gryfów. Wnętrza zaczęły przypominać sztychy przedstawiające zamki z Baśni z tysiąca i jednej nocy. Misternymi malowidłami i mozaikami utrzymanymi w tonacji błękitno-białej pokryto każdy skrawek ścian i sufitów.
[IMG=http://img130.imageshack.us/img130/5954/91404284.jpg][/IMG]
Gdzieniegdzie do dnia dzisiejszego zachowały się napisy w językach arabskich, m.in. Allah Akbar (Bóg Wszechmocny). Atrakcją jest balowa Sala Mauretańska z pięknymi arabeskami i wejściem zamkniętym łukiem, ozdobionym motywem muszli. Baśniowy pałac był w posiadaniu Larischów do końca XIX w
Pałac w Osieku© Kajman
W 1885 r. zaniedbaną i zadłużoną posiadłość wykupił Oskar von Rudziński i przywrócił blask budowli, której sława obiegła już cały kraj. Nowi właściciele prowadzili bogate życie kulturalne, udzielali się również w polityce.
OKNA© Kajman
Na bale i spotkania przyjeżdżali przedstawiciele polskiej elity, m.in. Ignacy Mościcki, Józef Piłsudski i kardynał Sapieha. Inspiracji szukali tu także artyści. Zachowały się listy akwarelisty Juliusza Fałata, zaprzyjaźnionego z Rudzińskimi.
Kopuła z półksiężycem© Kajman
Wybuch II wojny światowej zmusił Rudzińskich do opuszczenia majątku. Po wojnie zakazano im zbliżania się do pałacu na odległość 30 km. Zdewastowaną rezydencję oddano do użytku właścicieli dopiero w 2000 r.
Balkony© Kajman
Obecnie mieszka w niej Maciej Rudziński - ostatni z rodu, wychowany w Osieku. We wnętrzach urządził niewielkie muzeum, po którym sam oprowadza wycieczki, barwnie opowiadając historię rodu i posiadłości. A jest o czym mówić, bo trudno tę budowlę porównać do jakiejkolwiek innej w Polsce.
No to sobie zagospodarowali© Kajman
Majątek w Osieku był potężny. Stawy z karpiem, tartaki, browar, to tylko fragment. Nic dziwnego, że ówczesna władza bojąc się właścicieli i ich popularności wśród mieszkańców wydała im zakaz zbliżania do posiadłości.
Stawy w Osieku© Kajman
Obok pałacu jest budynek, który kiedyś do niego należał. Pogadałem chwilę z mieszkańcami wypytując o historię obiektu. Była tam kiedyś stajnia, później oranżeria. Po nacjonalizacji są mieszkania. Według moich rozmówców budynek trzeba zburzyć a miejsce po nim zaorać bo wilgoć w domu mają!!!
Budynek obok pałacu należący do posiadłości© Kajman
Detale© Kajman
Do środka pałacu nie wchodziłem, może następnym razem z wspólnie z Elą go zwiedzimy bo podobno piękny jest w środku. Do domu pojechałem też drogą okrężną. Miałem ochotę nabić trochę kilometrów, ale z powodu paskudnego wiatru i braku kondycji mi przeszło:(
Sarny© Kajman
Gdy byłem niedaleko domu, spotkałem drugą zmianę czyli Elę, która po powrocie z pracy postanowiła gdzieś się wybrać a przy okazji cyknęła mi fotkę:)
Wracam do domu a tu Ela© Kajman
Kategoria Zamki pałace dwory
- DST 66.16km
- Teren 1.00km
- Czas 04:20
- VAVG 15.27km/h
- VMAX 59.00km/h
- Podjazdy 542m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Poszukiwania pałacu
Sobota, 12 marca 2011 • dodano: 12.03.2011 | Komentarze 27
Katar leczony trwa siedem dni, nieleczony tydzień. Tydzień walki z cieknącym nosem właśnie minął. Ela skoro świt wsiadła na rower by walnąć kolejną setkę.
Myślę sobie, luz blues,jadę rekreacyjnie do Rzyk. Po chwili drzwi się otwierają i Ela mówi, że nie naładowała baterii w aparacie i jedziemy razem jak aparat będzie miała sprawny:)
Zaczęło się, a miał być luzik© Kajman
Początkowo Ela chętnie akceptuje mój plan, przecież jestem świeżo po chorobie. Coś wspomina o pałacu w Inwałdzie. Taki pomysł mi pasuje. Ela wgrywa mapę do GPSa (wcześniej zaplanowana trasa), i ruszamy. Tylko dlaczego nie po w miarę równym, tylko po najpaskudniejszych podjazdach?
Ciekawa dzwonnica w Sułkowicach© Kajman
W Sułkowicach dzwonię do Kuby. Mam cichą nadzieję, że wyciągniemy go na pierwszą w tym roku wycieczkę. Kuba chętnie się zgadza i umawiamy się nad kaskadą Rzyczanki. Jak dobrze, że z nami pojechał. Raz, że fenomenalne towarzystwo, dwa, okazało się później.
Lodowy wodospad nad Rzyczanką© Kajman
Kaskada Rzyczanki© Kajman
Jedzie Kuba© Kajman
Razem ruszamy do Inwałdu. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1318r.
W średniowieczu miejscowość wchodziła w skład księstwa oświęcimskiego, zarządzonego przez jedną z linii Piastów Śląskich. Po 1457 r. wraz z resztą księstwa Inwałd przeszedł pod władzę królów Polski. Data znamienna bo po pierwsze znalazł się w królestwie wcześniej niż Warszawa a po drugie bezkrwawo. Było to za Kazimierza Jagiellończyka, ale do tego jeszcze wrócimy.
Inwałd© Kajman
Obecnie Inwałd znany jest głównie z parku miniatur i dinolandu. Opisywałem kiedyś te atrakcje, zresztą nie tylko ja. Faktem jest, że kompleks się dynamicznie rozwija.
Nowy wielki zamek powstaje w Parku Miniatur© Kajman
Tym razem Park Miniatur nas nie interesuje. Jedziemy do pałacu, ale wcześniej trzeba zwiedzić kościół. Automapa zawsze przypomina mi o tej atrakcji turystycznej gdy jadę do Krakowa.
Kościół w Inwałdzie© Kajman
Tablica© Kajman
W XVIII w. majątek w Inwałdzie należał do rodziny Szwarcenberg – Czerny. Około 1747 r. Franciszek Szwarcenberg – Czerny (zm. 1764 r.), kasztelan wojnicki, ufundował w miejscowości murowany, późnobarokowy kościół parafialny.
Detal, Hereb Urwana Nóżka© Kajman
Święty© Kajman
Świątynia utrzymana jest w stylu późnego baroku, a jej kształt architektoniczny oraz wystrój artystyczny mają wyjątkowy charakter. Jest to budowla jednonawowa o trzech przęsłach, przy czym przęsło środkowe zostało wydłużone i poszerzone wewnątrz i na zewnątrz, a jego narożniki zaokrąglone są na kształt płaskich apsyd.
Letnia wersja kościoła© Kajman
Na placu kościelnym jest grobowiec rodziny Romerów, ostatnich właścicieli Inwałdu. Ciekawe dlaczego, gdy podchodziłem do grobowca rzucił mi się napis. Z daleka przeczytałem Rowerów i zastanawiałem się o co chodzi:)
Grobowiec Romerów© Kajman
Tablica© Kajman
Historię pałacu w Inwałdzie opisała Ela. Obecnie pałac w Inwałdzie jest własnością prywatną. Budynek wyremontowany, w dobrym stanie technicznym, jednak trudno z tego powodu odczuwać jakąś specjalną satysfakcję.
Radość ze stanu zabytku, burzy obecny właściciel pałacu, który lubuje się w wysokich kamiennych murach, drzewach iglastych i kamerach. Obiektu właściwie nie można zobaczyć nawet z dużej odległości.
Pałac w Inwałdzie© Kajman
W końcu znalazłem miejsce gdzie było widać co nie co, ale zanim wlazłem na płot szybko go dotknąłem. Mógł być skubany pod prądem!
Kopnie czy nie kopnie?© Kajman
Ruszamy dalej do Gierałtowic szukać dworu widma. Po drodze niestety przykra niespodzianka. Opony, które miały być nieprzebijalne przegrały starcie z wielkim gwoździem. Coś zaczęło stukać. Jechałem dalej, po kilkuset metrach dźwięk mnie zaczął denerwować. Stanąłem, i wyjąłem drania. Wtedy usłyszałem psssssss.
Niespodzianka© Kajman
Ela zrobiła mi wykład, że jak się znajdzie kogoś z nożem w sercu, to się noża nie wyciąga. Pewnie w przypadku mojej opony też tak trzeba. Dobrze, że Kuba miał zapasową dętkę. Wielkie dzięki za ratunek:)
Święty w krzaczorach© Kajman
Dojechaliśmy do Gierałtowic. Dworu w miejscu gdzie miał być wg opisu nie ma. Ela z Kubą szukają pozostałości po krzaczorach a ja pytam przechodzące panienki o dwór. Mówią mi gdzie jest. Dwór z XVIII w. zbudowany na owalnej platformie otoczonej fosą, dawniej napełnioną wodą, przez którą prowadziły dwa zwodzone mosty. Obronność dworu zwiększało kolano Wieprzówki, oblewające dwór od północnego wschodu i północnego zachodu.
Dwór w Gierałtowicach© Kajman
Wchodzę na teren dworu. W aucie siedzi facet. Pytam czy to jest dwór a on chce mnie przesłuchać po co mi ta informacja. W domu przeczytałem w necie, że dwór ma być sprzedany. Oj, czy ja wyglądałem na inwestora?
Dalej jedziemy do Gierałtowiczek szukać kolejnego dworu.
Dwór w Gierałtowiczkach© Kajman
Zespół dworsko-parkowy w Gierałtowiczkach powstał w latach 1855-1880. Znajduje się we wschodniej części wsi. To ciekawe miejsce ma urozmaiconą konfigurację, z wyraźną kulminacją na północny i obniżeniem w okolicy stawów. W części północnej znajdują się pozostałości dawnego parku krajobrazowego
Z innej strony© Kajman
Najciekawsze jednak przed nami. Jedziemy do Głębowic. Jest tam pałac a raczej jego ruiny. Do II wojny należał do rodziny Duninów Herbu Łabędź.
Kiedyś, gdy na szlaku architektury drewnianej zwiedzaliśmy pobliski kościół, ksiądz bardzo ciepło się o niech wyrażał.
Spalony pałac© Kajman
Ela w swoim wpisie opisała historię pałacu. Ja znalazłem inną wersję, która zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu:)
Od strony zadu© Kajman
Na stronie zamki.net pisze, że pierwotny dwór założył niejaki Głębocki, zbój lokalny. Od niego kupili go Skrzyńscy herbu Łabędź. Było to w XV wieku. Reszta historii się zgadza.
Prosimy na pokoje© Kajman
Dlaczego ta wersja mnie tak poruszyła? Otóż Skrzyńscy byli właścicielami zamku Wołek, który znajduje się nieopodal naszej chałupy. Czym się zajmowali? Byli zbójami, którzy łupili wszystko co się ruszało w okolicy. Obok przechodził szlak kupiecki na Wiedeń więc ofiar nie brakowało.
Jeszcze jedno ujęcie© Kajman
Był to okres kiedy toczyły się negocjacje o wcieleniu Księstwa Oświęcimskiego do Krony. Wnerwieni kupcy poskarżyli się Księciu Oświęcimskiemu. Główną winowajczynią była Kaśka Skrzyńska. Książę nie chcąc tracić punktów u Kazka Jagiellończyka postanowił skopać tyłek Kaśce.
Pozostałości ogrodu© Kajman
Stało się inaczej. Kaśka skopała tyłek Księciu. Ten poskarżył się Kazimierzowi i poszła następna wyprawa. Z wojskami królewskimi Kaśka wielkich szans nie miała. Podobno wsadzili ją do beczki nabitej gwoździami i puścili wolno ze zbocza zamkowego. Sam zamek wtedy został zepchnięty do fosy. Od tamtej pory ludzie szukają skarbów ukrytych w ruinach zamku. Dlaczego nie znaleźli? Bo Skrzyńscy kupili dwór w Głębowicach od innego zbója.
Herb Łabędzi© Kajman
Nie wiem czy herb, który się zachował oznacza Skrzyńskich czy Duninów. Jedna i druga rodzina była herbu Łabądź, ale historia ze Skrzyńskimi by pasowała:)
Tak więc rozpoczynamy nową kategorię wpisów "Zamki, pałace i dwory". Jest co zwiedzać a dowiedzieć się można wielu ciekawych rzeczy:)
Na koniec wróbel wojskowy po studiach© Kajman
Kategoria Integracyjnie, Zamki pałace dwory