Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Kategorie
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec10 - 76
- 2013, Czerwiec1 - 20
- 2013, Maj4 - 47
- 2013, Kwiecień2 - 31
- 2013, Marzec1 - 19
- 2012, Grudzień1 - 26
- 2012, Październik2 - 41
- 2012, Wrzesień4 - 51
- 2012, Sierpień3 - 49
- 2012, Lipiec11 - 139
- 2012, Czerwiec1 - 9
- 2012, Maj7 - 137
- 2012, Kwiecień3 - 58
- 2012, Marzec2 - 66
- 2012, Luty2 - 44
- 2012, Styczeń4 - 126
- 2011, Grudzień1 - 51
- 2011, Listopad2 - 47
- 2011, Październik2 - 40
- 2011, Wrzesień3 - 54
- 2011, Sierpień11 - 208
- 2011, Lipiec12 - 197
- 2011, Czerwiec8 - 192
- 2011, Maj9 - 203
- 2011, Kwiecień9 - 163
- 2011, Marzec7 - 126
- 2011, Luty2 - 37
- 2011, Styczeń4 - 56
- 2010, Grudzień1 - 8
- 2010, Listopad6 - 96
- 2010, Październik4 - 56
- 2010, Wrzesień9 - 117
- 2010, Sierpień16 - 187
- 2010, Lipiec13 - 171
- 2010, Czerwiec9 - 159
- 2010, Maj16 - 286
- 2010, Kwiecień14 - 265
- 2010, Marzec17 - 331
- 2010, Luty15 - 223
- 2010, Styczeń8 - 142
- 2009, Grudzień6 - 69
- 2009, Listopad10 - 98
- 2009, Październik8 - 53
- 2009, Wrzesień20 - 130
- 2009, Sierpień17 - 56
- 2009, Lipiec20 - 28
- 2009, Czerwiec4 - 13
- 2009, Maj15 - 62
- 2009, Kwiecień13 - 13
Spotkani w realu:
- Alistar
- Amiga
- Angelino
- Aniuta
- Anwi
- Art75
- Autochton
- Blase
- Coda
- Czarna
- Czecho
- Dariusz79
- Djk71
- Dynio
- Este
- Ewcia0706
- Franek810
- Funio
- Futrzak1
- Gibson
- Grace
- Grzybek
- Hose
- Igor03
- Janusz507
- Jazzkoszmar
- Jasiep46
- Jerzyp1956
- Jurek57
- Ilona
- Lysy086
- JPbike
- K4r3l
- Kosma100
- Krzara
- Krzychu60
- Krzysio32
- Lunatryk
- Marcingt
- Marusia
- Mavic
- Meak
- Micor
- Niradhara
- Prazek
- Projektkamczatka
- Rafaello
- Robd
- Robin
- Sebekfireman
- Shem
- Stamper
- Tadzio
- Tomalos
- T0mas82
- Tymoteuszka
- WRK97
- Vanhelsing
- Yacek
- Zachiro
Najpopularniejsze zdjęcia:
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 352.25 km (w terenie 3.00 km; 0.85%) |
Czas w ruchu: | 19:59 |
Średnia prędkość: | 15.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3884 m |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 39.14 km i 3h 59m |
Więcej statystyk |
Połonina Wetlińska i GOPR w akcji
Piątek, 26 lipca 2013 • dodano: 11.08.2013 | Komentarze 10
Wybierając camping Diabla Góra na miejsce spędzenia wakacji, braliśmy pod uwagę, że możemy się z niego poruszać zarówno w kierunku zabytków jak i bieszczadzkich szczytów. Nasz pobyt zaczyna dobiegać końca. Dwa tygodnie minęło jak z bicza strzelił. Pozostało nam jeszcze jedno miejsce w Bieszczadach, które chcemy zobaczyć koniecznie. To Połonina Wetlińska:)
Śmigłowiec GOPR na Połoninie Wetlińskiej© Kajman
Z campingu wyjeżdżamy wcześnie rano. Wiemy, że będzie upał więc chcemy podchodzić na szczyt w znośnych warunkach. Ela uwielbia się o mnie troszczyć, co chwilę każe mi pić i to niestety nie piwo. Czepia się o fajki. Sam też wiem, że mój organizm słabo znosi upały. Wejście na Połoninę nie jest żadnym wyczynem, ale trzeba to robić z głową. Mamy odpowiednie buty, tempo skromne, ale na szczycie jesteśmy i tak 20 minut wcześniej niż rozkład jazdy przewiduje:)
Zaczynamy podejście i od razu są schody© Kajman
Dochodzimy do skałek na przełęczy, pewnie za chwilę zaczną się widoki© Kajman
No i się zaczęły© Kajman
Nie wiadomo gdzie się patrzeć© Kajman
Wszędzie jest pięknie© Kajman
Dochodzimy do Chatki Puchatka© Kajman
Tu dopiero zaczynają się widoczki© Kajman
Oceńcie sami© Kajman
Poprzednio, gdy wchodziliśmy na Tarnicę w przy szlaku leżała młoda dziewczyna. Zasłabła, opiekunowie wycieczki wezwali GOPR. Wkrótce pojawił się quad a po chwili helikopter. Wtedy nie przyglądaliśmy się akcji. Do głowy nam nie przyszło, że dzisiaj znów będzie nam dane coś takiego zobaczyć. Mało tego, jako że duży jestem GOPRowcy poprosili mnie bym pomógł wnieść gościa, który zasłabł do helikoptera.
Zaczyna się ruch i pędzi quad GOPRu© Kajman
Błyskawicznie zostaje dopięty tobogan© Kajman
I GOPRowcy mkną w dół po gościa, który zasłabł© Kajman
Po chwili pojawiają się na szczycie i ustawiają w miejscu dogodnym koło lądowiska© Kajman
Po chwili pojawia się helikopter© Kajman
Widać, że GOPRowcy mają obcykane wszystko do perfekcji© Kajman
Już do akcji wkracza lekarz© Kajman
Po krótkim badaniu gość zostaje zapakowany do helikoptera© Kajman
I odtransportowany do szpitala© Kajman
Ela nie czekała na koniec akcji, poszła jeszcze trochę potupać. Ja zostałem jako, że miałem pomóc. Trochę głupio się czułem, gdy po wszystkim wracając do Chatki Puchatka, pan GOPRowiec zarządził brawa na moją cześć. Ja tylko pomogłem gościa na pokład helikoptera załadować a tu tylu ludzi brawa bije.
Nie czekałem długo na powrót Eli, w takich sytuacjach czas pędzi bardzo szybko.
Schodząc zastanawiałem się ile takich akcji, niepotrzebnych, GOPRowcy muszą wykonać. Gdyby ludzie idący w góry nie przeceniali swoich sił, gdyby byli odpowiednio ubrani pewnie nie padaliby jak muchy.
Droga powrotna mija nam już bez przygód© Kajman
Znów możemy się cieszyć widokami© Kajman
Jak ja bym chciał, by na szlakach turystycznych było tak sielsko© Kajman
Kategoria Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów
- DST 102.80km
- Czas 06:14
- VAVG 16.49km/h
- VMAX 64.00km/h
- Podjazdy 1209m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamykamy szlak ikon czyli Piątkowa
Środa, 24 lipca 2013 • dodano: 06.08.2013 | Komentarze 8
Pozostała nam do zaliczenia jeszcze jedna cerkiew na szlaku ikon czyli Piątkowa. Jest ona oddalona od samego szlaku, ale jak zwykle Ela planując trasę wyznacza ją tak, że odwiedzamy inne atrakcje. Tym razem zamek i pałac. Specjalną atrakcją będą przeprawy przez San. Zaliczamy kilka mostów, dwie kładki i przeprawę promową:)
Cerkiew w Piątkowej, cel naszej wycieczki© Kajman
Początkowo jedziemy znaną z innych wycieczek trasą. Stajemy w Dobrej Szlacheckiej i Uluczu by Janusz mógł zobaczyć to, co my wcześniej zwiedziliśmy. W końcu docieramy do Wary gdzie wg mapy znajduje się drewniany kościół. Mocno nas rozczarował, wygląda jak szopa na narzędzia i chyba taką ma w tej chwili rolę bo w środku stoi betoniarka:(
Kościół w miejscowości Wara© Kajman
Szybko opuszczamy to nieciekawe miejsce i jedziemy do wsi Nozdrzec. Tam jest pałac rodziny Fredro. Ta rodzina kiedyś miała połowę Bieszczad i okolic, nic dziwnego, że taki piękny pałac wybudowali. Co ciekawe pałac jest wystawiony na sprzedaż. Przez chwilę zastanawiam się czy nie podać się za kupca i zobaczyć wnętrza. Cóż, jesteśmy w strojach rowerowych i pewnie nie potraktowano by nas zbyt poważnie:(
Nozdrzec, Pałac rodziny Fredro© Kajman
Jest na sprzedaż, może ktoś jest chętny?© Kajman
We wsi Nozdrzec jest prócz pałacu jeszcze jedna atrakcja. Przeprawa promowa przez San. Nie wiem dlaczego, ale rzeczne promy zawsze mnie fascynowały, można sobie posiedzieć i poczekać. Sama przeprawa też jest ciekawa tym bardziej, że wieje wiatr na tyle silny, że potrafi przepchnąć prom pod prąd rzeki. Pan promowy musiał się trochę nagimnastykować.
Nozdrzec, prom na Sanie© Kajman
Teraz można nacieszyć się widokami:)© Kajman
I posiedzieć w chłodnym wiaterku© Kajman
Widoki na San są piękne© Kajman
Docieramy do zamku w Dąbrówce Starzeńskiej. To bardzo ciekawe i smutne miejsce. Zamek związany był początkowo z Diabełkiem Łańcuckim, synem Diabła Łańcuckiego. Bardzo ciekawa postać, a jak potrafił narozrabiać, a jak się z sąsiadami kłócił:)
Zamek dotrwał w całości do 1947 roku kiedy w ramach odwetu UPA wysadziła go w powietrze:(
Tablica© Kajman
Tyle pozostało z pięknego niegdyś zamku© Kajman
I pmyśleć, że wysadziła go w powietrze UPA w 1947 roku© Kajman
Jedziemy do celu naszej wycieczki czyli do Piątkowej. Cerkiew znajduje się kawałek drogi za wsią. By do niej dotrzeć trzeba przebić się przez chaszcze. Jest to jedna z najpiękniejszych cerkwi. Niestety jest zamknięta i pusta w środku. Od lat nie używana.
Tablica© Kajman
Cel naszej wycieczki, cerkiew w Piątkowej© Kajman
Mamy za sobą trochę podjazdów. Ela mówi, że teraz będzie z górki, nie było! Jedziemy przez Jawornik Ruski. Tam ktoś poprowadził drogę na szczyt wzniesienia prosto jak z bicza strzelił. Jeden wielki masakryczny podjazd. Kurcze, z całą pewnością projektant drogi nie myślał o rowerzystach jadących w upale:(
Miało być z górki a tu trzeba było wjechać© Kajman
Dobrze, że Ela czeka na mnie z zapasem wody:)© Kajman
Jest ładnie, ale dlaczego pot zalewa oczy?© Kajman
W Jaworniku Ruskim jest też cerkiew św. Dymitra, zbudowana w 1882 w miejscu starszej cerkwi pod tym samym wezwaniem, istniejącej co najmniej do 1830. Obok cerkwi znajduje się murowana trójkondygnacyjna dzwonnica parawanowa, służąca jako brama.
Cerkiew nie została ujęta na szlaku architektury drewnianej.
Jawornik Ruski, cerkiew św Dymitra© Kajman
Z drugiej strony© Kajman
Jak był podjazd musi być też zjazd. No i był, fantastyczny, prędkości na zjeździe przekraczały 60 km/godz. Szybko docieramy do kolejnej atrakcji. Jest nią chwiejąca się kładka na Sanie. Trochę czuję się jak w małpim gaju, ale przejście kładką daje wiele radochy, szczególnie gdy się mocno gibie na wszystkie strony:)
Trochę to przypomina małpi gaj© Kajman
Ela idzie pierwsza, było nie było jest najlżejsza:)© Kajman
Ciekawe dlaczego to się tak chybocze© Kajman
Trasa powrotna jest bardzo malownicza. Widoczkami Sanu można się długo cieszyć. Po przyjeździe do Tyrawy Solnej robię krótki objazd miejscowości by na gpsowym liczniku pojawiło się 100 km. Na liczniku setka już jakić czas temu była zaliczona:)
Niby małe górki, ale dają popalić© Kajman
Widoczek na San© Kajman
I jeszcze jeden© Kajman
Kategoria Szlak Architektury Drewnianej, Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory
- DST 80.52km
- Czas 05:03
- VAVG 15.94km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 976m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Sanok i okolica
Wtorek, 23 lipca 2013 • dodano: 03.08.2013 | Komentarze 7
Sanok odwiedziliśmy pierwszy raz zaraz po przyjeździe na camping Diabla Góra. Pojechaliśmy oczywiście do informacji turystycznej po mapy. Przy okazji zwiedziliśmy sanocki zamek od środka czyli jedną z największych w Polsce kolekcji ikon. Na zamku jest również wystawa obrazów Beksińskiego.
Miło posiedzieć ze Szwejkiem© Kajman
Tym razem zwiedzamy Sanok na rowerach. Ponieważ wczoraj dotarł do nas Janusz jedziemy w trójkę. Zaczynamy zwiedzanie od zamku.
Opis historyczny zwiedzanych obiektów na swoim blogu wstawiła Ela więc historycznie nie będę się powtarzał.
Widok na zamek z drugiej strony Sanu© Kajman
Zamek piastowski w Sanoku© Kajman
Widok na San z murów zamku© Kajman
Trzeba przyznać, że zamek, rynek i zabytki w Sanoku są odremontowane aż szokująco. Wszystko na wysoki połysk trąci nowością. Ma to swój urok, ale też trochę razi. Trawniczki wypieszczone, lampy w chodnikach, Tak wyglądały kiedyś zamki?
Jedziemy na rynek. Tam przerwa na lody i kawę. Rynek jest równie wypieszczony, fontanny doją trochę ochłody:)
Sonocki rynek© Kajman
Wnętrze kościoła Franciszkanów stojącego przy sanockim rynku© Kajman
Druga strona sanokiego rynku© Kajman
Sanok miał farta do królowych. Brał w Sanoku ślub Jagiełło więc była od razu królowa czyli świeżo poślubiona Elżbieta Granowska. Na zamku sanockim swoich dni dożyła Zofia Holszańska zwana Sońką, czyli czwarta żona Jagiełły a matka królów. W latach 1555-1556 w zamku w Sanoku mieszkała królowa węgierska Izabela. O zasługach królowej Bony dla miasta świadczy włączenie herbu Sforza (wąż połykający Saracena) do herbu miasta.
Kościół Przemienienia Pańskiego© Kajman
Kościół Przemienienia Pańskiego, wnętrze© Kajman
Wielu rowerzystów robi klasyczną pętlę sanocką jadąc serpentynami z Sanoka do Tyrawy Wołoskiej, dalej przez Tyrawę Solną jadą z powrotem do Sanoka. Trasa ma około 40 km. Ele jednak zaplanowała inną trasę, dłuższą i z atrakcjami. Jedziemy do kolejnego zamku wybudowanego przez Kazimierza Wielkiego. Tym zamkiem jest Sobień czyli rodowe gniazdo Kmitów.
Tablica© Kajman
Zamek Kmitów na górze Sobień© Kajman
Urocze ruinki© Kajman
I przepiękny widok na San© Kajman
Planując trasy, Ela zawsze wyszukuje na mapie wszystkie ciekawe obiekty. Tym razem odwiedzamy cztery drewniane kościoły, które kiedyś były cerkwiami. Nie są one na Szlaku Architektury Drewnianej więc nie mamy szans zerknąć do środka. Swoją drogą zastanawiałem się dlaczego nie włączono ich do żadnego szlaku?
Pierwszym odwiedzonym obiektem jest kościół w Olchowicach© Kajman
Drugim jest kościół w Monastercu© Kajman
Trzecim jest kościół w Bezmiechowej© Kajman
A czwartym jest kościół w Wańkowej© Kajman
W Bezmiechowej zatrzymujemy się na chwilkę by popatrzeć na starty i lądowania szybowców na miejscowym lotnisku. Ciekawie to wygląda, szybowce startują jak z procy bez samolotu holującego i idą natychmiast w górę:)
Bezmiechowa, lotnisko szybowców© Kajman
Ląduje szybowiec© Kajman
Trasa prowadzi nas po górach Słonnych, te dwa "n" to nie pomyłka, tak się nazywają. Są niewielkie, ale to dobrze, bo upał daje się we znaki. Podjazdy są długie, ale łagodne za to zjazd jest fantastyczny:)
Ela na podjeździe© Kajman
Góry Słonne© Kajman
Docieramy do Tyrawy Wołoskiej. Tutaj zakupy i na camping. To był udany dzień a wieczór jeszcze lepszy:)
Zakupy zrobione, można wracać na camping© Kajman
Kategoria Integracyjnie, Szlak Architektury Drewnianej, Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory
Tarnica
Poniedziałek, 22 lipca 2013 • dodano: 01.08.2013 | Komentarze 7
Dzisiaj przyjedzie nasz przyjaciel rowerowo karawaningowy Janusz. Będzie po południu. Postanawiamy więc wyskoczyć na Tarnicę by wrócić nim dojedzie na camping w Diablej Górze. Ruszamy skoro świt. Mamy do przejechania 100 km do celu.
Krzyż na szczycie tarnicy© Kajman
Tarnica (1346 m n.p.m.) to najwyższy szczyt polskich Bieszczadów i województwa podkarpackiego, wznoszący się na krańcu pasma połonin, w grupie tzw. gniazda Tarnicy i Halicza. Należy do Korony Gór Polski.
Jest upalny dzień, idziemy sobie powolutku do celu.
Na tę górę mamy wejść© Kajman
Ścieżka początkowo prowadzi przez las i jest ściśle wytyczona© Kajman
Po wyjściu z lasu pokazują się widoki© Kajman
Połonina w całej krasie© Kajman
Podczas wchodzenia zauważyłem pewną prawidłowość. Są ludzie, którzy zasuwają pod górę jak małe auta, mają plecaki i są odpowiednio ubrani. Widać, że to wędrowcy. Są inni ludzie, którzy też zasuwają pod górę jak małe auta, ale na początku. Po chwili stają i sapią jak lokomotywy by znów zasuwać. Na trzecim przystanku stają i zastanawiają się czy wzywać GOPR czy też dojdą do siebie. Ci mają trampki lub dziwne sandałki.
Docieramy na przełęcz© Kajman
Teraz idziemy na szczyt© Kajman
Ela z przytupem© Kajman
Szczyt Tarnicy wznosi się ponad 500 m nad dolinę Wołosatki i wyróżnia się osobliwą sylwetką. Od sąsiedniego masywu Krzemienia grzbiet (faktycznie zwornikiem jest Tarniczka) oddzielony jest głęboką Przełęczą Goprowską, natomiast z Szerokim Wierchem łączy się charakterystyczną, ostro wciętą w grzbiet przełęczą o wysokości 1275 m n.p.m., od której pochodzi nazwa góry (w języku rumuńskim słowo "tarniţa" oznacza siodło, przełęcz).
Widoczek ze szczytu Tarnicy© Kajman
Widoczek ze szczytu Tarnicy© Kajman
Widoczek ze szczytu Tarnicy© Kajman
Widoczek ze szczytu Tarnicy© Kajman
Gdy nacieszyliśmy się widokami zaczęliśmy schodzić. Nagle na granicy lasy widać spore poruszenie. Ludzie dzwonią i biegają. Leży na ziemi młoda dziewczyna i jest na granicy utraty przytomności. Po chwili pojawiają się GOPRowcy quadem. Po następnej chwili słychać śmigłowiec. Nie chcieliśmy się gapić na to co się dzieje i poszliśmy dalej. Cóż, i tak na następnej wycieczce na Połoninę Wetlińską sytuacja się powtórzyła, ale tam już wnosiłem gościa do śmigłowca.
W góry trzeba iść z rozumem.
Połonina z góry© Kajman
Tarnica w pełnej okazałości© Kajman
Widok na ścieżkę do granicy lasu© Kajman
Kategoria Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów
Solina
Niedziela, 21 lipca 2013 • dodano: 31.07.2013 | Komentarze 6
Wiemy, że jutro dołączy do nas Janusz, więc przyszły tydzień poświęcimy na zwiedzanie rowerowe. Trzeba jednak wpaść w Bieszczady, tym bardziej, że Ela jeszcze nigdy w Bieszczadach nie była. Camping Diabla Góra jest również dobrym miejscem wypadowym w tamtą stronę:)
Widok z zapory solińskiej© Kajman
Widok na jeziro z zapory© Kajman
Rano na zaporze jest jeszcze luzik© Kajman
Wyjeżdżamy z campingu skoro świt bojąc się upału. To była dobra decyzja. Co prawda nie upał był zmorą chociaż dawał się we znaki, ale tłumy ludzi i samochodów. Czyżby wszyscy w tym dniu chcieli wybrać się nad Solinę?
Udało się bez problemu znaleźć parking. Później wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Auta stały wzdłuż drogi a ponieważ jest tam głęboki rów, byli tacy co przy próbie parkowania do owego rowu wjechali i tylko kufer im wystawał:(
Widok na zaporę© Kajman
Widok na zaporę od strony jeziora© Kajman
Pierwsze wrażenie z Soliny lekko mnie zmroziło. Zaraz za zaporą są ustawione karuzele, jakieś małpie gaje, jakieś kioski z goframi czy piwem. Każdy z nich ma włączoną "muzykę" na cały regulator starając się być głośniejszym od sąsiada. Idąc słychać jedynie umca, umca a kawałek dalej gich tarara, gich tarara.
Wszędzie są parasole, knajpki i karuzele© Kajman
Jest też sporo wypożyczalni sprzętu pływającego© Kajman
Początkowo chcieliśmy wypożyczyć rower wodny, ale zmroziła nas cena. 30 zł za godzinę to spora przesada. Decydujemy się na rejs statkiem po jeziorze, ale i to nie jest takie proste. Co prawda stateczków jest kilka, ale bilety na przejażdżkę trzeba kupować wcześniej bo chętnych jest jeszcze więcej. W końcu udało się kupić bilet:)
Jakiś dziwny rower© Kajman
Jezioro solińskie jest bardzo ładne© Kajman
Wieje zimny wiatr więc delektujemy się widokami© Kajman
Na forum karawaningowym często wymieniany jest Polańczyk. Byłem ciekaw jak to wygląda. Niestety było widać spory tłok na campingu. Dźwięk po wodzie też się niesie, a że to od zapory niedaleko więc pewnie owe umca umca jest słyszalne:(
Na campingu w Polańczyku tłoczno© Kajman
Solina to raj dla wedkarzy© Kajman
Podczas rejsu na stateczku tez leci muzyka. Początkowo jakieś zicpolki i to po niemiecku. Pewnie ktoś się wnerwił bo w końcu zmienili płytę i puścili Keję i inne szanty.
Zmęczeni hałasem jedyne czego pragniemy to uciec do auta i wracać na Diablą Górę, ale to też nie jest proste. Trzeba się przebić przez tłum na deptaku z pamiątkami. Krupówki czy Gubałówka są równie oblężone. Cóż to nie są moje klimaty:(
Może serek, może toporek albo chociaż magnes na lodówkę© Kajman
Każdy znajdzie pamiątkę dla siebie© Kajman
A Indianer gra z głośników© Kajman
By odpocząć po doznaniach Soliny, drogę powrotną wybieramy tak by ominąć Sanok i przejechać serpentynami na drodze Sanok Przemyśl. Jest tam punkt widokowy na Bieszczady i Góry Słonne. Zatrzymujemy się tam na dłuższą chwilę. Tak, teraz jestem zadowolony:)
Można w końcu trochę odpocząć i nacieszyć oczy© Kajman
Tu można długo podziwiać© Kajman
Kategoria Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów
Krasiczyn i Przemyśl
Sobota, 20 lipca 2013 • dodano: 30.07.2013 | Komentarze 12
Wiem, że wpisy nie rowerowe czasami kogoś na BS denerwują, ale kilka tego typu wpisów z tegorocznych wakacji się pojawi. Robię to po pierwsze by pamiętać co widzieliśmy, po drugie by zachęcić turystów do zwiedzenia tych miejsc, a są one w odległości nie przekraczającej 100 km od campingu Diabla Góra i po trzecie by pokazać, że bardzo ciekawe miejsca mamy pod nosem a wielu z nas ich nie widziało spędzając wakacje na chorwackich kamplach w niesamowitym upale płacąc za to majątek.
Pałac w Krasiczynie© Kajman
Pałac w Krasiczynie chciałem zwiedzić od dawna. Byłem ciekaw jakie będzie wrażenie w porównaniu z Pszczyną, Książem, Kozłówką czy choćby z Baranowem. Ponieważ Krasiczyn jest oddalony od campingu o 65 km i chcemy jeszcze zobaczyć Przemyśl, jedziemy autem.
Wieża zegarowa© Kajman
Zamek w Krasiczynie został wybudowany w stylu renesansowo-manierystycznym, pierwotnie zbudowany na przełomie XVI i XVII w. Budowę zamku rozpoczął Stanisław Krasicki. Charakterystyczne dla niego są 4 odmienne wieże narożne: Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka.
Baszta Szlachecka© Kajman
Baszta Boska© Kajman
Zamek jest przepięknie odremontowany. Niestety podczas II wojny światowej trafił w ręce Rosjan. Ci zniszczyli całe wyposażenie zamku, rozbili nawet komory grobowe w poszukiwaniu skarbów więc wnętrza nie są jakoś specjalnie powalające.
Zachowała się kaplica© Kajman
Mnie zaciekawił pewien ornat, ciekawe dlaczego?© Kajman
Z Krasiczyna jedziemy do Przemyśla, to raptem 10 km. Przemyśl wielu kojarzy się z twierdzą i Szwejkiem, którego po przebraniu się w Rosyjski mundur uwięziono w przemyskich kazamatach. Jednak zwiedzanie twierdzy Przemyśl jest trochę inne niż zwiedzanie twierdzy Kłodzko czy Srebrnej Góry. W Przemyślu forty nie są w jednym miejscu, ale są rozrzucone wokół miasta. Większość została wysadzona, ale można trafić też na całkiem dobrze zachowane obiekty.
Twierdza Przemyśl, tablica© Kajman
Tyle pozostało© Kajman
Są też świetnie zachowane obiekty© Kajman
Są dwa miasta w Polsce mocno związane ze Szwiejkiem. To właśnie Przemyśl i Sanok. Postanowiliśmy odnaleźć dzielnego wojaka. Nie było to zbyt trudne ponieważ siedzi sobie w rynku i trzyma kufelek. Tylko skąd on miał wtedy Tyskie?
Przysiadłem się do Szwejka© Kajman
Kurcze, co on pije?© Kajman
Szwejk w Przemyślu ma wielu przyjaciół© Kajman
Zwiedzanie Przemyśla zaczynamy od rynku i odwiedzenia informacji turystycznej. Tam dostajemy mapki i wyznaczamy sobie trasę zwiedzania. Większość najważniejszych atrakcji mieści się wokół rynku a jest ich do zobaczenia sporo.
Pomnik Sobieskiego© Kajman
Przemyśł ma piękny rynek chociaż pochyły© Kajman
Po zwiedzeniu rynku idziemy do muzeum fajek i dzwonów. Muzeum mieści się w wieży cerkiewnej zwanej zegarową. Przemyśl słynie na cały świat właśnie z produkcji fajek, dzwony przemyskie są równie znane i w kościołach i na statkach. Z wieży jest też piękny widok na całe miasto:)
Wieża cerkiewna zwana zegarową© Kajman
Zbiór fajek jest imponujący© Kajman
Jest też sporo dzwonów© Kajman
Przemyśl to miasto wielu religii i wyznań. Można znaleźć przepiękne kościoły i cerkwie. Tu historia przez wieki się przeplatała co dało wyraz w tyglu wyznaniowym.
Widok z wieży na archikatedrę bizantyjsko ukraińską św. Jana Chrziciela© Kajman
Wnętrze archikatedry bizantyjsko ukraińską św. Jana Chrziciela© Kajman
Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jana Chrzciciela jest równie piękna jak cerkiew znajdująca się tuż obok. Są w niej groby Fredrów. Budowę obecnej katedry w stylu gotyckim rozpoczął wraz z Kapitułą biskup Mikołaj Błażejowski w 1495 roku. W 1733 roku zawaliło się sklepienie, niszcząc częściowo wyposażenie kościoła. Do roku 1744 kościół odbudowano, a na przełomie XIX i XX wieku poddano go kolejnej przebudowie, przywracając najstarszym częściom kościoła gotycki charakter.
Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jana Chrzciciela w Przemyślu© Kajman
Wnętrze Bazyliki archikatedralnej© Kajman
Grobowiec hrabiego Fredro© Kajman
Element na ścianie© Kajman
Teraz czas na wycieczkę na przemyski zamek. Pierwszy zamek został wzniesiony na wzgórzu po roku 1340, za panowania Kazimierza Wielkiego w miejscu drewniano-ziemnego grodu, w którym już w początkach XI wieku król Bolesław Chrobry zbudował murowaną romańską rotundę i palatium.
Zamek Kazimierzowski – renesansowy zamek w Przemyślu© Kajman
Na dziedzińcu zamkowym© Kajman
Na koniec zwiedzania Przemyśla zostawiliśmy sobie wzgórze Zniesienie górujące nad miastem. Można tam podziwiać wspaniałą panoramę miasta i okolic. Tak naprawdę tylko liznęliśmy zabytki i atrakcje Przemyśla, ale i tak byliśmy pod wielkim wrażeniem miasta:)
Wzgórze Zniesienie i panorama Przemyśla© Kajman
Widok na San© Kajman
- DST 86.78km
- Czas 05:40
- VAVG 15.31km/h
- VMAX 58.00km/h
- Podjazdy 987m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Na szlaku
Piątek, 19 lipca 2013 • dodano: 20.07.2013 | Komentarze 3
Na szlaku, ale jakim? Tu jest trudna odpowiedź bo szlaków było kilka. Był szlak Architektury Drewnianej I, Szlak Architektury Drewnianej II, był szlak Doliny Sanu, nawet szlak ropy naftowej też był. Mieszały się te szlaki ze sobą a przecież tylko jechaliśmy do kuzynki na obiad:)
Trasa rowerowa Doliny Sanu© Kajman
Po drodze staraliśmy się odnaleźć i odwiedzić ciekawe miejsca, a ponieważ na Podkarpaciu drewnianej architektury jest sporo, to trzeba było trochę drogi nadłożyć.
Kapliczka rodziny Fredro w Temeszowie© Kajman
Tym razem tylko raz mieliśmy problem z kluczami do cerkwi bo pani od kluczy kosiła trawę i trzeba było negocjować by kościół otworzyła. Udało się, ale wnętrze mocno nas rozczarowało. I pomyśleć, że człowiek specjalnie tam jechał pod sporą górę:(
Tablica© Kajman
Obarzym i jego ośmioboczny kościół, którego nie było jak sfocić:(© Kajman
Wnętrze niespecjalnie zachwyca© Kajman
Dalej znalazły się dwa obiekty z początku XX wieku, jedyne na Podkarpaciu obiekty w stylu zakopiańskim. Była to plebania w Dydni i kościół w Jabłonce. Tu do środka nie zaglądaliśmy.
Tablica© Kajman
Plebania w Dydni© Kajman
Tablica© Kajman
Kościół z stylu zakopiańskim w Jabłonce© Kajman
Kiedyś na Podkarpaciu pewien aptekarz bawił się ropą naftową, zrobił zresztą pierwszą naftową lampę. Do dzisiaj można spotkać szyby naftowe, ale Kuwejtu to raczej tu nie ma.
Polski Kuwejt czyli szyby naftowe w Grabownicy© Kajman
Zawsze coś tam nakapie© Kajman
Do celu naszej wycieczki, czyli Humnisk, docieramy pół godziny przed czasem, ale mamy co robić bo w Humniskach jest jeden z najstwrszych, bo z XV wieku kościołów drewnianych w Polsce. Tu kluczy szukać nie trzeba. Pierwsze drzwi kościoła są otwarte a drugie mają szybkę i można zajrzeć:)
Tablica© Kajman
Kościół w Humniskach ma ponad 500 lat© Kajman
Zbudowany na planie krzyża więc z drugiej strony wygląda podobnie© Kajman
Wnętrze© Kajman
Teraz obiadek i rodzinne pogaduchy, ale czas leci. Trzeba jeszcze wrócić na camping. Z pełnym brzuchem ciężko się jedzie, więc w drodze powrotnej odwiedzamy tylko jedną cerkiew w Jurowcach.
Akurat trwa remont. Nie przeszkadza to jednak wiernym w odmawianiu zdrowasiek. Dlatego oglądamy wnętrze z pozycji drzwi.
Tablica© Kajman
Cerkiew a obecnie kościół w Jurowcach© Kajman
Dzwonnica przy kościele w Jurowcach© Kajman
Wnętrze kościoła w Jurowcach© Kajman
W środku zdrowaśki a tu łup© Kajman
W końcu zbliżamy się do campingu więc zaczynają pojawiać się sielskie widoki doliny Sanu. Teraz tylko zimne piwko może nas uratować. Upał i podjazdy dały się we znaki.
Dolina Sanu© Kajman
Spływ Sanem i Monstertrak
Czwartek, 18 lipca 2013 • dodano: 18.07.2013 | Komentarze 9
Dzisiaj w pełni korzystamy z atrakcji organizowanych przez camping Diabla Góra.
Dzień zaczynamy od spływu Sanem, oczywiście naszym ulubionym sprzętem czyli kanadyjką:)
Wieczorem czeka nas jeszcze jedna atrakcja, szaleństwa Monstertraka:)
Oj, będzie się działo:)© Kajman
Zaczynamy jednak od spływu. Zostajemy dowiezieni do Sanoka. Tu jest początek spływu. Mamy dopłynąć na z powrotem na camping. Trasa ma 12 kilometrów i jest przepiękna. Szkoda tylko, że jest niski poziom wody, ale w zasadzie jest to dodatkowa atrakcja. Trzeba trochę pomanewrować by nie szorować kanadyjką po kamieniach:)
Jesteśmy w swoim żywiole© Kajman
Miejsce startu© Kajman
San jest spokojny© Kajman
Można napawać się widokami© Kajman
Zaskoczyła mnie nieprawdopodobna ilość czapli siwych nad brzegiem Sanu. Nigdy tylu w jednym miejscu nie widziałem. Co dziwne pozwalały do siebie podpłynąć stosunkowo blisko zanim zwiewały:)
Czapla siwa nad brzegiem Sanu© Kajman
No i odleciała© Kajman
Brzegi Sanu© Kajman
Dopływamy do celu© Kajman
Już widać przystań na kampingu© Kajman
Gdy weszliśmy do przyczepy zastaliśmy gościa, odwiedziła nas jaszczurka. Popatrzyła na nas zdziwiona i sobie poszła
Dinozaur© Kajman
Wieczorkiem czeka nas kolejna atrakcja. Jazda offroadowa Monstertrakiem. Ela jedzie w kabinie przypięta pasami i kręci film. Ja na pace, zdecydowanie będę miał większe doznania:)
Auto to istny potwór, normalnie ma 500 koni a jak się włączy reduktor moc wzrasta do ponad 1000:)
Elę trzeba wepchnąć do środka co chyba trochę dziwi Cezarego:)© Kajman
Gdy już wsiadła to widać zadowolenie na twarzy© Kajman
Mnie wsadzili na pakę© Kajman
Ale mogłem sobie trochę poszpanować© Kajman
Zaczynamy jazdę. Jest kurz, jest wiatr we włosach, jest sporo adrenaliny. Jazda na pace jest lepsza niż jazda kolejką górską:)
Jedziemy przez rzekę© Kajman
Jedziemy po plaży© Kajman
Jedziemy po moście© Kajman
Jest ostro© Kajman
Mijamy się spokojnie© Kajman
Teraz parę fotek ludzi. Popatrzcie na miny i reakcje, dziewczyny będą jazdę długo pamiętać, my zresztą też:)
Jest trochę strachu© Kajman
Jest adrenalina© Kajman
Jest chopka jest atrakcja© Kajman
Jest podziwianie widoków ze szczytu góry© Kajman
Jest też pełnia szczęścia© Kajman
To był mocny dzień, który zostanie w pamięci na długo:)
Ela na swoim blogu będzie miała filmik:)
Kategoria Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów
- DST 17.65km
- Czas 01:08
- VAVG 15.57km/h
- VMAX 48.00km/h
- Podjazdy 278m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów ikony
Środa, 17 lipca 2013 • dodano: 17.07.2013 | Komentarze 5
Dzisiaj kolejne cerkiewki są do zwiedzenia. Znów sytuacja się powtarza, tak jak wczoraj główną przeszkodą jest pozyskanie człowieka z kluczem do cerkwi. W Tyrawie Solnej człowiek został odnaleziony szybko i chociaż oderwaliśmy go od obierania grzybów zbytnio nie protestował i poszedł z nami do kościoła a raczej dawnej cerkwi. Cerkiew w Tyrawie Solnej należy do najpiękniejszych.
Cerkiew w Tyrawie Solnej, obecnie kościół katolicki© Kajman
Tablica© Kajman
Cerkiew z drugiej strony© Kajman
Wnętrze cerkwi© Kajman
Sufit też jest piękny© Kajman
Największe skarby cerkwi czyli carskie wrota© Kajman
Ikonostas zachowany w całości© Kajman
Dalej jedziemy do Siemuszkowej. Tu zaczynają się schody. Człowieka z kluczem lokalizujemy bez problemu, ale człowiek jest zbiesiony. No może nie człowiek się zbiesił, ale sołtys, który stanowczo zabronił wpuszczać turystów do kościoła. Trzeba było trochę ponegocjować i sezam został otwarty.
Tablica© Kajman
Cerkiew w Siemuszkowej© Kajman
Cerkiew jest na sporej górce© Kajman
Wnętrze© Kajman
Sufit i tu jest pięknie malowany© Kajman
Carskie wrota© Kajman
Dalej jedziemy do Hołuszkowa. Znów poszukiwanie człowieka z kluczem. Pani stwierdza, że kolana ją bolą. Na szczęście pojawia się przesympatyczna córka, gdy się dowiedziała, że jesteśmy z okolic Bielska ucieszyła się. Jedzie na wesele w nasze okolice, więc dodatkowo pozwoliła nam zamykać carskie wrota i sporo opowiadała.
Tablica© Kajman
Cerkiew w Hołuszkowie© Kajman
Z drugiej strony© Kajman
Wnętrze z ikonostasem© Kajman
Carskie wrota w całej okazałości© Kajman
W cerkwi są dwa drzewa genealogiczne, to całkowity unikat© Kajman
Problem w tym, że nikt nie wie jakie rody przedstawiają© Kajman
Kto znajdzie czaszkę na tej ikonie?© Kajman
Przed cerkwią jest figura, do której strzelało UPA, nawet widać pocisk© Kajman
Teraz okazuje się, że mamy problem. Przyzwyczajeni do plastikowych pieniędzy dowiadujemy się, że jedyny bankomat jest w Sanoku. Trudno jechać dalej bez kasy. Trzeba zawrócić i udać się do źródełka po kasę:(
Jeszce tam wrócimy bo dalsza część trasy jest bardzo ciekawa:)
Na koniec parę fotek z odwiedzonego w poniedziałek zamku w Odrzykoniu. To ten zamek, który był własnością hrabiego Fredry i w którym przez wiele lat były takie jaja, że Fredro na podstawie autentycznych wydarzeń napisał Zemstę.
Zamek Kamieniec w Odrzykoniu© Kajman
Pięknie zachowana ruina© Kajman
Sławny mur© Kajman
Pomnik Kościuszki© Kajman
Kategoria Szlak Architektury Drewnianej, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory, Szlak ikon i Bieszczady
- DST 30.50km
- Teren 3.00km
- Czas 01:54
- VAVG 16.05km/h
- VMAX 50.00km/h
- Podjazdy 434m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak ikon
Wtorek, 16 lipca 2013 • dodano: 16.07.2013 | Komentarze 9
Wybraliśmy się na wakacje w miejsce przepiękne, aczkolwiek mało znane czyli do Tyrawy Solnej w okolicach Sanoka. Jest to wiele do zwiedzenia. Miejsce jak magnes ściąga tłumy Francuzów, Niemców czy Hiszpanów pragnących zobaczyć np. szlak ikon:)
Pierwsze dwa dni pogoda nas nie rozpieszczała. Dzisiaj pojawiło się słoneczko a co najważniejsze przestało lać. Postanowiliśmy pojechać krótką trasę, ale z wielką ilością atrakcji i to na wielką skalę:)
Rowery gotowe do drogi© Kajman
Wycieczkę zaczynamy od Mrzygłodu. Trzeba raptem przejechać most na Sanie i już jesteśmy. Mrzygłód słynie z dwóch rzeczy. Pierwszą jest kościół który król Jagiełło kazał wybudować jeńcom krzyżackim wziętym do niewoli pod Grunwaldem. To był dobry pomysł, co prawda wybudowali kościół murowany i niezbyt wielki.
Pomnik Jagiełły w Mrzygłodzie© Kajman
Kościół budowany przez jeńców krzyżackich© Kajman
Przykościelna dzwonnica© Kajman
Drugą atrakcją Mrzygłodu jest drewniana zabudowa rynku. Kurcze, więcej człowiek chodził niż jeździł. Wszystko oddalone o rzut beretem
Drweniana zabudowa w Mrzygłodzie© Kajman
Kolejny etap to Hłomcza i drewniana cerkiew Soboru Bogarodzicy. Cerkiew jest greckokatolicka i powstała w 1859 roku.
Okazuje się, że dodatkową atrakcją dzisiejszej wycieczki będzie gra w podchody, czyli poszukiwanie kluczy do cerkwi i kościołów. W Hłomczy niestety nam się nie udało:(
Tablica© Kajman
Cerkiew greckokatolicka w Hłomczy© Kajman
Cerkiew w Hłomczy z drugiej strony© Kajman
Dzwonnica w Hłomczy© Kajman
Dalej jedziemy do Łodziny. Tutaj jest cerkiew, w której obecnie jest kościół katolicki. Na szczęście wnętrze kościoła a raczej cerkwi zostało zachowane. Tu mamy szczęście, udaje nam się odnaleźć przesympatyczną panią, która ma klucze i wpuszcza nas do środka. Coś pięknego, zobaczcie sami:)
Tablica© Kajman
Dawna cerkiew greckokatolicka w Łodzinie© Kajman
Obecnie jest kościół katolicki© Kajman
Ołtarz taki jak w cerkwi© Kajman
Ikonostas zachowany w całości© Kajman
Teraz kierujemy się do Witryłowa. Tam też jest kościół drewniany. Tu spotyka nas jedyne dzisiejszego dnia rozczarowanie. Kościół po kilkudziesięciu latach upadku został odbudowany. Niestety wnętrze się nie zachowało więc kluczy nie szukaliśmy.
Jedziemy do Witryłowa© Kajman
Tablica© Kajman
Kościół w Witryłowie© Kajman
Trzeba przeprawić się na drugą stronę Sanu© Kajman
Ela dzielnie jedzie choć wąsko© Kajman
Tablica© Kajman
Teraz dojeżdżamy do najpiękniejszej cerkwi sławionej we wszystkich europejskich przewodnikach czyli do Ulucza. Niestety cały ikonostas został przeniesiony do muzeum zamkowego w Sanoku. We wnętrzu zachowało się ściana ikon których nie dało się przenieść. Po klucz muszę przejechać przez całą wioskę. Bardzo miła pani przyjeżdża i wpuszcza nas do środka.
Tablica© Kajman
Cerkiew w Uluczu© Kajman
Z drugiej strony© Kajman
Tak mi się podobała, że sfociłem ją z każdej strony© Kajman
Z tyłu też© Kajman
Oryginalne ikony zachowane wewnątrz cerkwi© Kajman
Ikonostas został przeniesiony do Sanoka© Kajman
W końcu docieramy do Dobrej. To już ostatnia cerkiew do zwiedzenia dzisiaj. Zlokalizowaliśmy panią dysponującą kluczami. Nie miała czasu by pójść z nami, ale sąsiad za flaszkę piwa poszedł i mogliśmy zobaczyć wnętrze cerkwi:)
Sytuacja wygląda podobnie jak w Łodzinie. Cerkiew obecnie jest kościołem katolickim.
Tablica© Kajman
Cerkiew Greckokatolicka w Dobrej, obecnie kościół katolicki© Kajman
Z drugiej strony© Kajman
Wnętrze cerkwi w Dobrej© Kajman
Ikonostas© Kajman
Sufit też jest piękny© Kajman