Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 31.83km
  • Czas 01:51
  • VAVG 17.21km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowa wycieczka

Niedziela, 21 listopada 2010 • dodano: 21.11.2010 | Komentarze 29


magneticlife.eu because life is magnetic

Dzisiaj jest właśnie ten dzień, w którym obchodzę urodziny. Jest to dzień wyjątkowy, bo jedyny w roku, trzeba więc uczcić go wycieczką.
Przez ostatni czas byłem zajęty wyborami samorządowymi. Na szczęście kampania się skończyła, głosy oddane, czas na rower:)

Odwiedzamy Tresną © Kajman


Dzisiaj wycieczka nie powinna być zbyt długa, ale w jakieś ładne miejsce. Dlatego wybieramy z Elą trasę do Tresnej. Dzień wstał piękny, około 10 pokazało się nawet słońce. Staramy się wykorzystać taką pogodę na zrobienie kilku ciekawych jak nam się wydaje fotek.

Nad Jeziorem Międzybrodzkim © Kajman


Żar wpadł do wody © Kajman


Jadąc, zastanawiałem się co facet, który właśnie kończy pięćdziesiąt jeden lat robi w listopadzie na rowerze. Na szczęście mijaliśmy dzisiaj wielu rowerzystów. Wielu też było chyba starszych ode mnie więc dłużej się nad tym nie zastanawiałem:)
Patrząc na poczynania Krzyśka, to ja jestem jeszcze słabo zakręcony:)

Żar © Kajman


Zatoczka na Jeziorze Żywieckim © Kajman


Gdy dojechaliśmy nad Jezioro Żywieckie zaskoczył mnie niski stan wody. Czyżby ktoś zaczął myśleć i obniżono poziom ze względu na jesienne opady i szybkimi krokami zbliżającą się zimę? Może ustrzeże nas to przed wiosennymi podtopieniami. Chociaż w zeszłym roku na jesieni Jezioro Międzybrodzkie było całkiem spuszczone a zalało nas w tym roku dwa razy:(

Niski stan wody na Jeziorze Żywieckim © Kajman


Ela chodzi po dnie jeziora © Kajman


Zwróciłem uwagę również na to, co ludzie stawiają sobie pod domami. Przy ładnym domku letniskowym zauważyłem dziwną flagę na maszcie, jakby nie polska. W innym miejscu, nad samym brzegiem jeziora ktoś przed altanką postawił sobie palmę, chyba ci ludzie chcą się poczuć jakby byli gadzie indziej. Dziwne, bo jezioro jest piękne:)

Dziwna flaga © Kajman


Pod palmą © Kajman


Urok jeziora © Kajman




  • DST 49.09km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 14.16km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Podjazdy 765m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła góry

Niedziela, 14 listopada 2010 • dodano: 14.11.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Dzisiaj piękna pogoda, temperatura 18 stopni i piękne słońce. Niestety wietrzysko w postaci halnego nie pozwala zapomnieć o sobie. Chwilę się zastanawiamy czy jechać dookoła jeziora żywieckiego, czy dookoła góry czyli do Bielska-Białej. Ela wybiera drugi wariant:)

Dobrze się trochę wybyczyć © Kajman


Taka trasa pozwoli na schowanie się przed wiatrem. Żeby uniknąć rozjechania na krajówce, wybieramy drogę trochę terenową. Jedziemy na azymut przez Bujaków, Kozy do Lipnika, dzielnicy Bielska.
Zostałem postawiony pod ścianą i musiałem jechać na Kellysku chociaż Accent na taką trasę nadawałby się zdecydowanie bardziej.

Fajne miejsce na ognisko:) © Kajman


Ela stwierdziła kategorycznie, że nie wiadomo o której wrócimy, a w Accencie nie ma świateł. Fakt, kobiety mają zawsze rację. Wracaliśmy po zmroku.
Tak więc walczyłem z terenem na rowerze, który ma opony typowo szosowe i nadaje się najlepiej na asfalt. Ciekawe doświadczenie, naciskasz pedał na błocie, koło się kręci a rower stoi w miejscu.

Widoki rekompensują jazdę w terenie © Kajman


Droga opłotkami Bujakowa i Kóz była ciekawa nie tylko ze względu na skoki adrenaliny przy pokonywaniu przeszkód terenowych. Można było spotkać kilku rowerzystów (na rowerach do takiej drogi dostosowanych), ale co ważniejsze sporo koni pasących się na łąkach.

Koń górski © Kajman


Ostatnie bardzo ciepłe dni, pozwoliły nie tylko na jazdę prawie na letniaka, ale ogłupiły przyrodę. Pojawiły się bazie i kwiatki na łąkach. Czyżby miał być to znak, że zimy nie będzie? Wcale bym się nie obraził:)

Pewnie zaraz będzie Wielkanoc © Kajman


Stokrotki w parku miejskim © Kajman


W końcu docieramy na granicę Bielska. Tu zaskoczył mnie paśnik dla dzikich zwierząt umiejscowiony 50 metrów od domów. Czyżby była to akcja oswajania dzikiej zwierzyny?

Paśnik koło domów © Kajman


Dojeżdżamy pod bielski ratusz. Budynek sam w sobie jest piękny. Mnie zaskoczyło co innego. Przejeżdżam autem obok ratusza cały czas. Niestety nigdy nie ma czasu na to by pozwiedzać okoliczny park a tam tyle ciekawych rzeczy:)

Ratusz w Bielsku Białej © Kajman


Pomnik Konfederatów Barskich postawiony w miejscu pomnika Armii Czerwonej © Kajman


Ostaniec z epoki zlodowaceń © Kajman


Dlaczego stoi na głowie? © Kajman


Pomnik w kształcie księgi © Kajman


Dalej kierujemy się do centrum miasta. Zatrzymujemy się by podziwiać piękne kamieniczki, Teatr Polski i pałac Sułkowskich. Przez Bielsko jedziemy świetną ścieżką rowerową mijając wielu rowerzystów. Kierujemy się na Straconkę, dzielnicę Bielska z której przez Przegibek dostaniemy się do Międzybrodzia Bialskiego.

Teatr Polski © Kajman


Pałac Sułkowskich © Kajman


Na Przegibek od strony Bielska położono nowy asfalt. Jedzie się świetnie. Szkoda, że jest koniec długiego weekendu i ruch samochodowy jest spory. Na szczycie przełęczy tłumy. Wszyscy pewnie chcą wykorzystać piękną pogodę:)

Ela mknie po nowym asfalcie na Przegibek © Kajman


Na szczycie spory ruch © Kajman


W Bielsku na każdym drzewie wisi facjata gostka z PIS. Ciekawe kto to później posprząta. Facio jest tak zdeterminowany w pędzie do władzy, że nawet na znakach drogowych swoją twarz umieszcza:(

Dobrze, że nie oklejają przechodniów © Kajman


A my spokojnie i z godnością prowadzimy kampanię:) © Kajman




  • DST 47.97km
  • Czas 02:49
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień Niepodległości

Czwartek, 11 listopada 2010 • dodano: 11.11.2010 | Komentarze 9


magneticlife.eu because life is magnetic

Dzisiaj jest święto niepodległości. Dzień wolny od pracy. Postanowiliśmy z Elą pojechać dawno zapomnianą trasą standardową. Pogoda miała być piękna, niestety, jechaliśmy na granicy frontu atmosferycznego. Wiało niesympatycznie, ale widok był ciekawy, z jednej strony czarne chmury, z drugiej piękne słońce i sielanka.

Gonią nas czarne chmury © Kajman


Taka atmosfera, z jednej strony czarne chmury z drugiej słońce skłoniła mnie do przemyśleń.
Dzień Niepodległości powinien być świętem radości a tu co? Włączam telewizor i słyszę, że kogoś z jakiejś partii wywalili, ktoś inny nie chce być kablem i też go wywalą.


Czarne chmury się zbierają © Kajman


Pani Prezydent Litwy na uroczystościach w Warszawie, zdaje się nie pamiętać, że na wileńszczyźnie są miejscowości, gdzie mieszka 80% Polaków, których rząd litewski szykanuje z uporem wartym lepszej sprawy. Pisałem o tym w relacjach z Litwy. Nasi, póki o Orlen nie chodziło siedzieli cicho, teraz się obudzili i zauważyli problem.

Jeszcze więcej czarnych chmur © Kajman


A gdzie radość? A gdzie imprezy? Powinno być fajnie. Żadnych imprez nie zauważyłem. Jedyna radość to wycieczka rowerowa.
Zdziwiła mnie jednakże jedna sprawa. W Dankowicach, ostoi PIS jakimś cudem uchował się pomnik ofiar II wojny światowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ofiary były członkami Komunistycznej Partii Polski i Polskiej Partii Robotniczej. Na Pomniku wiszą flagi.

Pomnik ofiar w Dankowicach © Kajman


Zaczęła się też kampania wyborcza do samorządów. Ostatnio jadąc przez Kraków rzucił mi się w oczy długi rząd banerów z plakatami. Jan Kowalski partia taka, Stefan Nowak partia owaka, bardzo dużo twarzy i wśród nich gość żywcem oderwany od pługa z napisem "Masz konto po wuju". Nic dodać nic ująć.

Zachciało mi się popolitykować © Kajman


Rozumiem, że w dużym mieście twarze będą patrzyły na nas z każdego słupa, płotu i najbardziej niespodziewanego miejsca. Trzeba się jakoś pokazać.
Jako, że zachciało mi się kandydować również obserwuję kampanię z naszego lokalnego podwórka.

Przecież może być ładnie © Kajman


W naszej pięknej miejscowości wszyscy się znają. Powstał jednakże komitet, który ma wielkie parcie do władzy. Szokuje mnie to, jakimi metodami ci ludzie się posługują. Podczas powodzi ich wodzu kłapał dziobem przed kamerami bzdury o strażakach i akcji ratunkowej. Teraz chce strażaków podawać do sądu za to, że jakoby rozwieszają plakaty jego kontrkandydata.
Koniec świata:(

Ciekawe jakie ma poglądy polityczne © Kajman


Pocieszam się, że kampania się skończy, skończą się też wojny podjazdowe. Ludzie zajmą się swoimi sprawami, nie będą się skupiali na tym co może jeszcze gość wykombinować, albo kogo skieruje do sądu. Znów będzie pięknie i zielono. Życie potoczy się normalnym tokiem:)

Znów będzie zielono © Kajman


Niestety następny Dzień Niepodległości też nie będzie zbyt ciekawy. Czeka nas kampania do sejmu, a to dopiero będą jaja:(

Tak więc drodzy czytelnicy, rower, tylko rower może nas uratować:)



  • DST 19.85km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekreacyjnie

Niedziela, 7 listopada 2010 • dodano: 07.11.2010 | Komentarze 9


magneticlife.eu because life is magnetic

Od kilku dni szalał halny. Dostaliśmy nawet smsa ze sztabu kryzysowego, że prędkość wiatru może osiągać 100 km/godz, że mogą być zrywane dachy i łamane drzewa.
Był facet, który jadąc na rowerze niedaleko naszego domu, w zakręcie dostał boczny podmuch i natychmiast zaliczył glebę:(
Dzisiaj było już lepiej, co prawda pochmurno, ale nie padało. Postanowiliśmy z Elą pokręcić się po okolicy.

Wybraliśmy się nad Sołę © Kajman


Wrześniowy atak Soły na naszą miejscowość o mało nie skończył się katastrofą. Opisywałem to tutaj. Walka była wtedy ostra, na placu boju pojawiła się szalejąca Soła z jednej strony, a straż ognista i okoliczni mieszkańcy z drugiej. Bitwę wygrała koalicja straży i mieszkańców, ale straty materialne były potężne.

Odbudowany wał © Kajman


Soła wówczas w swym szaleńczym ataku zniosła z powierzchni ziemi stawy, które były miejscem uroczym a jednocześnie rajem dla wędkarzy. Wydawało się, że zostało to utracone na zawsze.
Po bitwie na pobojowisko wkroczył ciężki sprzęt. Sołę, zepchnięto do wyznaczonego jej koryta.

Ujarzmiona Soła © Kajman


Aby nie dopuścić do podobnych ataków Soły w przyszłości, tworzone są potężne fortyfikacje z głazów jako pierwszą linią obrony. Robione są przepusty i wały obronne. Wygląda to nieźle:)

Linia obrony © Kajman


Ela foci © Kajman


Najważniejsze jest to, że udało się uratować stawy i przy okazji stworzyć teren na którym w przyszłości może będzie dało się stworzyć piękne tereny rekreacyjne. Miejsce piękne, powstają plaże. Czasami tak bywa, że po dużym ciosie można się odbudować i stworzyć coś lepszego niż było:)

Będzie plaża? © Kajman


Wędkarze wrócili © Kajman


Po nacieszeniu oczu zwycięstwami człowieka nad zbuntowaną Sołą, pojechaliśmy do Kęt zobaczyć jak wygląda remont rynku. Pewnie do wyborów skończą, ale tu nasuwa mi się refleksja. Kiedyś na rynku były piękne świerki, dziś ich nie ma a co za tym idzie w lecie nie będzie cienia.
Hm, czy warto było wydawać tyle kasy? Poczekamy na efekt końcowy.

Były drzewa, zostały latarnie © Kajman


Ciekawe jak to będzie ostatecznie wyglądało © Kajman




  • DST 21.95km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 14.80km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 259m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

W zadumie do lasu

Poniedziałek, 1 listopada 2010 • dodano: 01.11.2010 | Komentarze 8


magneticlife.eu because life is magnetic

Wszystkich Świętych to dla mnie dzień zadumy. Groby odwiedziliśmy wczoraj a ponieważ znajdują się w Dąbrowie Górniczej i Katowicach trzeba tam jechać autem. Smutny dzień, szczególnie jeżeli przybywają nowe napisy na grobach, których w zeszłym roku nie było.

Dzień zadumy © Kajman


Październik był rowerową katastrofą. Najpierw choroba, która mnie ewidentnie polubiła i nie chciała odejść przez trzy tygodnie. Ostatni tydzień pod znakiem kampanii wyborczej. Na rower nie było czasu. Specjalnie nie żałowałem bo halny postanowił przypomnieć o sobie i nadrobić zaległości:(

Późnojesienna Porąbka © Kajman


Tak było i dziś. Wieje od samego rana a w zasadzie od jakiegoś czasu. W nocy halny chciał pokazać co potrafi i pozrywał linię energetyczną. Był do tego stopnia bezczelny, że zrobił to w naszym ogrodzie więc musieliśmy czekać na energetyków. Na rowery wsiedliśmy dopiero około 11.

Już nie ma takich ładnych kolorów © Kajman


Ela zaproponowała wycieczkę do Wielkiej Puszczy. Tam nie wieje i może jeszcze zostało trochę kolorów jesieni. W dolinach halny skutecznie rozprawił się z liśćmi na drzewach. Na szczęście pozamiatał po sobie:)
Rozprawił się też ze śniegiem, który leżał na szczytach gór i bardzo zimowo prezentował się na Żarze:)

Dzisiaj rzeka Wielka Poszcza była spokojna © Kajman


W Wielkiej Puszczy skręciliśmy w drogę terenową. Trochę mnie to zaskoczyło bo Ela za terenem szczególnie nie przepada. Byłem tam pierwszy raz, ale z pewnością wrócę. Tam można się zrelaksować i nacieszyć widokami. Zapach lasu był fantastyczny tym bardziej, że niedawno była wycinka drzew.

Takie drzewa rosną w naszych lasach © Kajman


Jak jest strumyk to Ela musi sfocić © Kajman


Ścieżka była w miarę sucha. Minęliśmy paru spacerowiczów i dotarliśmy na wysokość 500 metrów. Dystans może nie był dzisiaj chwalebny, ale po długiej przerwie od roweru wystarczający.

Jedziemy do góry © Kajman


Jedziemy na dół © Kajman


Wycieczka a szczególnie tempo w jakim pełzliśmy, dała mi czas na zadumę. Zadumałem się nad tymi, którzy odeszli do lepszego świata. Podobno to jest dla nich bardziej wartościowe niż świeczki, które paliliśmy wczoraj. Nie wiem, może to z wiekiem takie myśli przychodzą.

Nowa droga w Wielkiej Puszczy © Kajman


Jadąc pięknym nowym asfaltem położonym na całej na całej długości drogi do Wielkiej Puszczy zadumałem się też nad kampanią wyborczą do samorządów.
Jest w naszej pięknej miejscowości facet kandydujący również w wyborach, który doznał olśnienia i doszedł do wniosku, że za rondem w Kobiernicach jest czarna dziura.

Tablica © Kajman


I nie chodzi tu o dziurę w drodze. Gość chce nas z mroków średniowiecza wyciągnąć i internat nam ciemnym kmieciom zakładać. Kurcze, wszyscy bikestatowicze, którzy nas w domu odwiedzili niech się dowiedzą i zapamiętają jak taka czarna dziura wygląda bo cholera wie co będzie jak nas do cywilizacji doprowadzą:(

Nowy Orlik w Porąbce © Kajman




Jesień w górach

Niedziela, 24 października 2010 • dodano: 24.10.2010 | Komentarze 16


magneticlife.eu because life is magnetic

Przeziębienie jak mnie dopadło na początku października to trzymało długo i zawzięcie. Powinno siedem dni, ale moje chyba o tym nie wiedziało.
Trudno jeździć na rowerze gdy z nosa się leje:(
Wydawało się, że dzisiaj w końcu się gdzieś wybiorę, ale obudził mnie rano szalejący halny.
Wybrałem się i owszem, z Elą i psem do lasu, tam nie wieje.

Może na zamek? © Kajman


Pies się wyraźnie ucieszył, że państwo sobie o nim przypomnieli:)
Ja chciałem zobaczyć jak wygląda nowy, piękny asfalt, który w ramach akcji popowodziowej został doprowadzony prawie do samego zejścia na zamek na Wołku:)

Droga wygląda pięknie © Kajman


W lesie z psem nie byłem już dawno. Poszliśmy obok zamku do rezerwatu bukowego na Zasolnicy. Okazało się, że pies lepiej pamięta drogę niż ja. Cóż, tak bywa, pies został przewodnikiem i pięknie prowadził nas po leśnych duktach. Po ostatnich powodziach w lesie, a raczej w potoczkach leśnych wiele się pozmieniało. Powstały nowe wąwozy, zniknęły mostki.

Jak jest strumyk, trzeba wejść:) © Kajman


Ładny podjazd © Kajman


No, ruszcie się:) © Kajman


Ostatnio Wójt gminy zaproponował mi kandydowanie w wyborach z jego listy. Ucieszyłem się. Może jeżeli oczywiście zostanę wybrany, uda mi się coś zrobić dla rowerzystów.
Gmina Porąbka jest jedną z najpiękniejszych gmin w Polsce. Można wykorzystać jej walory:)

Widok na Porąbkę © Kajman


Przez nasze tereny przejeżdża wielu rowerzystów w drodze na Żar czy jadąc kaskadą Soły. Brakuje fajnych miejsc odpoczynku jak na Pomorzu czy Mazurach. Mało jest też szlaków rowerowych.
Jest wiele pracy w tej dziedzinie, w innych zresztą też. Można się wykazać:)

Jesień w górach © Kajman


Z Żarem w tle © Kajman


Kolorowy zamek na Wołku © Kajman


Idąc sobie lasem zastanawiałem się nad trasą rowerową wiodącą przez zamek do rezerwatu na Zasolnicy czy na Hrobaczą Łąkę. Jak niewiele trzeba by takie szlaki oznaczyć a byłby to raj dla lubiących teren:)

W lesie bukowym © Kajman


Na polanie © Kajman


Łażąc po lesie jakoś nie miałem pretensji do halnego. Było pięknie, szum liści pod nogami, zapach jesieni i przepiękne kolory. Warto było pójść na spacer.
Po halnym jak to po halnym. Właśnie zaczyna padać. Na rower jeszcze przyjdzie pora w tym roku.

Ela foci © Kajman


Barwy jesieni © Kajman


  • DST 42.03km
  • Czas 02:55
  • VAVG 14.41km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 584m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobra królewskie w Dobczycach

Niedziela, 10 października 2010 • dodano: 10.10.2010 | Komentarze 19


magneticlife.eu because life is magnetic

Podczas wakacji uważnie czytałem wpisy Robina, który spędzał wakacje nad Jeziorem Dobczyckim. Niestety internet wtedy działał Robinowi z prędkością galopującego ślimaka, tak że ja, siedząc pod litewskim drzewem chyba miałem szybciej opis Robinowej trasy, niż on zdążył ją umieścić. Powstał pewien niedosyt spowodowany brakiem fotek.
Dzisiaj postanowiliśmy z Elą osobiście zwiedzić tamte tereny:)

Zdobywam dobczycki zamek © Kajman


Rano pakujemy rowery i jedziemy na opłotki Myślenic. Mamy w planie objechać Jezioro Dobczyckie dookoła. Przy okazji chcemy zwiedzić zamek w Dobczycach i coś ze szlaku architektury drewnianej. Pogoda piękna choć trochę początkowo zimno, ale podjazdy, których jest mnóstwo nas rozgrzały:)

Jezioro Dobczyckie © Kajman


Jesień w pełni, kolory w lesie przepiękne, jedynie duże zawilgocenie powietrza ogranicza nieco widoczność. Droga wokół jeziora to same podjazdy. Zjazdy też są oczywiście, ale zjeżdża się krótko a wjeżdża długo.

Jesień nad jeziorem © Kajman


W końcu dojeżdżamy na zamek. Tam kiełbaska z piwkiem i szarlotka z herbatką. Posileni bierzemy się za zwiedzanie. Rowery pozostają pod czujnym okiem pani kasjerki.
Zamek z zewnątrz nie wygląda zbyt ciekawie, ale ma bardzo interesującą historię.

Dobczycki zamek © Kajman


Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z czasów Mieszka I. Wtedy była tam wieża celna, w której pobierano myto ze szlaku handlowego na Węgry.
Ciekawie było za Władka Małego zwanego Łokietkiem. Otóż wtedy zbuntował się wójt krakowski i zaczął fikać Władkowi. Ten się okrutnie wkurzył. Pojechał do Dobczyc, skrzyknął mieszczan i z nimi poszedł do Krakowa gdzie spuścił łomot wójtowi i jego poplecznikom.

Komnata w zamku dobczyckim © Kajman


Dobra wójta i jego ekipy zostały skonfiskowane a Dobczyce otrzymały dodatkowe prawa.
Historia o tyle ciekawa, że i dziś znalazłby się pewnie jakiś kurdupel, który mieszczan na wójta by poprowadził, no może nie do Krakowa, ale trochę dalej.

Kaplica zamkowa © Kajman


Syn Łokietka, Kazek dla odmiany zwany Wielkim, rozbudował w Dobczycach zamek. Był on zawsze dobrem królewskim, ale znajdował się w rękach dzierżawców. Na zamku mieszkał czas jakiś Janek Długosz. Tam uczył Kazka Jagiellończyka, przyszłego patrona Litwy.

Pokój pana małolepszego © Kajman


Bywał tam Jagiełło z Jadwigą, i wiele znamienitych osób. W końcu zamek trafił w ręce Lubomirskich. Zniszczyli go Szwedzi wraz z wojskami Rakoczego. Wtedy popadł w całkowitą ruinę. Odbudowano go częściowo w latach 60 XX wieku, ale jego wygląd obecny ma się nijak do pierwowzoru.
Zamek dobczycki leży na skalistym wzgórzu nad Rabą. Podobnie jak w Niedzicy i Czorsztynie tuż przy zamku powstała zapora co zmieniło wygląd jego otoczenia.

Zamek i zapora w Dobczycach © Kajman


Widok z zamku na zaporę © Kajman


Mury miejskie w Dobczycach © Kajman


Obok zamku jest mini skansen leżący na szlaku architektury drewnianej. Ciekawe miejsce, tym bardziej, że w cenie biletu na zamek. Oczywiście zwiedzamy. Skansen powstał w miejscu starej karczmy. Resztę obiektów dostawiono:)

Tablica © Kajman


Ela w skansenie © Kajman


Pomieszczenia warsztatowe © Kajman


Tak kiedyś ludzie mieszkali. Patefon jest, TV brak © Kajman


Garaż © Kajman


Jedziemy z powrotem drugą stroną jeziora. Zahaczamy o Zakliczyn. Tam też jest drewniany kościół, Ma swoją historię, ciekawe dlaczego nie został wpisany na szlak?
Niestety nie udaje się go zwiedzić. W Zakliczynie trwa odpust, więc szybko się ewakuujemy.

Kościół w Zakliczynie © Kajman


Objechaliśmy kolejne jezioro. Fajne, warte polecenia. Spora ilość podjazdów spowodowała, że przekroczyłem w tym roku 40 000 metrów w pionie, więc kolejny cel na ten rok został osiągnięty:)



  • DST 31.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kozy

Sobota, 9 października 2010 • dodano: 09.10.2010 | Komentarze 6


magneticlife.eu because life is magnetic

Ostatni tydzień pracowity, więc na rower brakowało czasu. Dzisiaj bowling z chłopakami z firmy nadwyrężył lekko mój nadgarstek i ramię, ale Ela nie dała się zbyć mało wiarygodnymi tłumaczeniami, wręcz przeciwnie, pozwoliła mi wybrać trasę co rzadko się zdarza:)

Odkryłem kolejny krzyż z czaszką © Kajman


Pomyślałem sobie trudno, nie ma zmiłuj, trzeba wybrać trasę. Przypomniał mi się niedawny wpis Fredziamf o odkrywaniu ciekawych miejsc w najbliższej okolicy. OK. Kozy i nie chodzi o zwierzęta ale o najbardziej zaludnioną wieś w Polsce:)
Kozy jadąc główną drogą są oddalone od nas o 6 kilometrów. Jedziemy więc co nieco dookoła:)

Tablica © Kajman


Na granicy Kęt i Kóz jest szkółka leśna. Pierwszy przystanek obok niej.
Skupię się raczej na samych Kozach bo to w skali całej Polski miejscowość niezwykła.
Kozy są wsią, ale liczą sobie 12 000 mieszkańców. Na terenie wsi działa 1200 zarejestrowanych firm. Jest przedszkole, podstawówka, gimnazjum i jedno z najlepszych na Podbeskidziu liceów.

Ścieżka przyrodnicza © Kajman


Kozy mają drużynę siatkówki kobiet w II lidze, orkiestrę dętą, kryty basen, halę sportową, której duże miasta mogłyby pozazdrościć.
Kiedyś, gdy powstawało Bielsko-Biała, połączono dwa miasta. Bielsko, które było miastem niemieckim i Białą czysto polską. Wtedy padł pomysł, żeby połączyć raczej Białą z Kozami. Problem był w nazwie. Biała Kozy? Nie za bardzo to pasowało Więc powstał twór o nazwie Biała Wieś, który jako powiat istniał do 1954 roku.

Pałac w Kozach © Kajman


Kozianie za żadne skarby świata nie chcieli być mieszczuchami. Połączono Bielsko z Białą, a Kozy zostały gminą i tak jest do dziś:)
Legenda o powstaniu wsi mówi, że na dwóch polanach istniały dwie osady noszące podobną nazwę Kozy Górne i Kozy Dolne. Do końca XVIII w. każda osada miała oddzielnego wójta i innego właściciela, choć stanowiły jedną parafię, wzmiankowana po raz pierwszy w 1326r.

Park pałacowy © Kajman


W wykazie wizytowanych parafii w Polsce istniały jako "Duabuscapris seu Siffridivilla", co znaczy Dwie Kozy - posiadłość Zygfryda. Wieś posiadała już wtedy kościół parafialny i zameczek otoczony wałem i fosą, którego resztki przetrwały do 1935r. Kozy były wsią szlachecką. W okresie 1650-1687 Kozy Dolne należały do rodziny Rejów z Nagłowic. W XVIII w właścicielami Kóz została bogata krakowska rodzina Jordanów.

Pałacyk w którym podobno straszy © Kajman


W Kozach jest też pałacyk w którym podobno straszy. Nikt nie chciał w nim mieszkać więc jest tam teraz filia Polskiej Akademii Nauk.
Do niedawna była też kolejka linowa z kamieniołomów pod Hrobaczą Łąką. Co prawda nie dla ludzi, ale transportu kamienia, rozebrano ją kilka lat temu.
Pod kościołem w Kozach odkrywam kolejny krzyż z czaszką:)

Krzyż z czaszką w Kozach © Kajman


Na parkingu koło krzyża byłem setki razy, ale nigdy przedtem nie zwracałem na niego uwagi. Jakie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłem to!!!

Kolejna czaszka © Kajman


Tutaj chyba przekaz jest prosty, narodziny i śmierć. Ale dlaczego kobieta, chyba Matka Boska, ma wbity w ramię miecz? Dlaczego stoi na garnku?
Te krzyże to niezgłębiona studnia zagadek:)

Podpis pod krzyżem © Kajman


Robi się późno i zimno, temperatura spada do 3 stopni. Czas do domu, tym bardziej, że pojechałem Accentem, który nie ma świateł.
Wracamy jeszcze bardziej okrężną drogą. Wpadam jeszcze na chwilkę nad Sołę zobaczyć jak miewa się zerwana kładka. Dalej do sklepu zakupić grzańca i do domu. Trzeba zrobić wpis i grzańcem zabezpieczyć się przed katarem. Jutro też jest dzień:)

Zerwana kładka © Kajman


Soła w stronę gór © Kajman


Soła w stronę nizin © Kajman




  • DST 65.02km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:49
  • VAVG 17.04km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 613m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne szwendanie

Niedziela, 3 października 2010 • dodano: 03.10.2010 | Komentarze 15


magneticlife.eu because life is magnetic

Przez ostatnie dni lało i było okrutnie zimno. Pewnie z racji pogody przyszwendał się jakiś katar i wczorajszy dzień spędziliśmy przed telewizorem mimo tego, że w końcu pokazało się słońce.
Na dzisiaj Ela wymyśliła fotografowanie mgły z góry. Najlepiej z Żaru:)

Jesienne szwendanie © Kajman


Wstajemy rano, mgła jest i owszem, ale jest tez strasznie zimno. Termometr pokazuje raptem 4 stopnie. Ruszamy zdobywać mglisty Żar. Gdy dojechaliśmy do Porąbki było już jasne, że z góry mgły nie zobaczymy ponieważ sam szczyt jest we mgle:(
Swoją czapkę podkaskową zgubiłem na Słowacji. Ela stwierdza, że ręce jej skołczały z zimna. Zmieniamy kierunek i jedziemy do rowerowego w Kętach na zakupy docieplające:)

Mglista Soła © Kajman


Gdy dojechaliśmy do naszego ulubionego sklepu rowerowego (tam też serwisujemy rowery, a i Accent tam powstał), stwierdzam ze zdumieniem, że jest zamknięte. Patrzę na zegarek jest 9:20, patrzę na godziny otwarcia, w soboty od 9:00. Kurcze, myślę sobie pewnie coś się stało:(
Łapię za telefon i dzwonię do pana Kramarczyka, właściciela sklepu.

Mgła nad Andrychowem © Kajman


Po pierwszym sygnale uświadamiam sobie, że dzisiaj jest niedziela!!! Rozłączam się natychmiast. Po kilku sekundach pan Kramarczyk oddzwania. Mówi, że nas widział i chętnie pomoże. Zaopatrujemy się w czapkę membranową dla mnie i ciepłe rękawiczki dla Eli. Przy okazji jak zwykle trzeba trochę poplotkować:)

Pilnuje kapusty © Kajman


Dowiadujemy się, że pan Kramarczyk wygrał Bałtyk - Bieszczady Tour, który to maraton pięknie na swoim blogu opisał Marecky. Szczęki nam spadają. Oglądamy pamiątkową tabliczkę i składamy głęboki pokłon zwycięzcy:)
Dociepleni ruszamy w drogę. Wpadamy nad Sołę i zaczynamy zastanawiać się gdzie dalej pojechać. Temperatura w Kętach spadła do 3 stopni.

W końcu wyszło słońce © Kajman


Ela stwierdza, że w telewizorze mówili, że ma być 17 stopni więc nie ma się co łamać. Jedziemy do Rzyk. W Kętach Ela nastawia GPSa a ten prowadzi nas zupełnie nieznanymi drogami. Nie wzięliśmy nic do jedzenia, całe szczęście, że w Wieprzu trafiamy na otwarty sklep. Zakupiony prowiant zjadamy kawałek dalej nad brzegiem rzeki Wieprzówki:)

Popas nad Wieprzówką © Kajman


Dojeżdżamy do Andrychowa. Proponuję zwiedzenie parku na co Ela chętnie się zgadza. Jedzie się nam dzisiaj jakoś tak ciężko. Prędkości rozwijamy takie jak babcia pędząca rowerem na niedzielną mszę. Pomyślałem, że zadzwonię do Kuby, ale spojrzałem na średnią i zrezygnowałem. Skupiliśmy się na oglądaniu ptaszków:)

Gąski, jeden gęś i harem © Kajman


Łabądek murzynek, w parku jest ich sporo:) © Kajman


Fontanna w abdrychowskim parku © Kajman


Kościół św Macieja © Kajman


Ruszamy do Rzyk. W końcu robi się cieplej i pokazuje się niebieskie niebo. Niestety bardzo słaba widoczność nie pozwala na focenie widoczków:(

Jadę sobie © Kajman


Skupiamy się na potoczkach, które w okolicach Rzyk są wyjątkowo urokliwe. Jedziemy na Praciaki do Czarnego Gronia. Sporo ludzi jest na ścieżce. Zaczyna się błoto. Pojawiają się też luźno biegające psy. Lekko upaprani postanawiamy jechać do domu, i tak już jest późno a my znów zgłodnieliśmy.

Rzyczanka © Kajman


Potoczek © Kajman


Woda sobie pluska © Kajman


Tym oto sposobem przekroczyłem dystans pokonany w zeszłym roku. Brakowało mi co prawda raptem półtora kilometra, ale pokonałem je dziś i to się liczy. Teraz będziemy robić naddatki bo plan został zrealizowany:)

W lesie © Kajman




  • DST 45.73km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Integracyjnie po królewskich lasach

Sobota, 25 września 2010 • dodano: 25.09.2010 | Komentarze 14


magneticlife.eu because life is magnetic

Mieliśmy dzisiaj w planach szlak architektury drewnianej. Plany są po to by je zmieniać, a szczególnie wtedy gdy zaczyna się halny. Rano padło proste pytanie, gdzie nie wieje? Odpowiedź jest prosta, w lesie. A gdzie jest taki las? To Puszcza Niepołomicka:)
Ela zabiera stosowne mapy i jesteśmy gotowi do drogi:)

Kopiec Grunwaldzki w Niepołomicach © Kajman


Łapię za telefon i dzwonię do Robina. Ponieważ ostatnio mieliśmy pecha do umówienia się na wspólne kręcenie, zadaje mu pytanie, "co dzisiaj stanie na przeszkodzie żebyś nie pojechał do Puszczy Niepołomickiej?". Ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości Robin odpowiada, że nic:)

Tablica na Kopcu Grunwaldzkim w Niepołomicach © Kajman


Pakujemy więc rowery na bagażnik i hajda do Niepołomic. Mamy trochę czasu do spotkania więc jak nakazuje nowa tradycja zaczynamy zwiedzanie od Kopca Grunwaldzkiego w Niepołomicach, który jest oznaczony również jako punkt widokowy:)
Tu sobie ktoś jaja zrobił, bo widok z kopca jest na strefę przemysłową.

Ela na szczycie kopca © Kajman


Po załatwieniu sprawy obowiązkowej, czyli kopca, wracamy do Niepołomic. Ku naszemu zaskoczeniu i wielkiej radości, w mieście coś się dzieje. Widać wojsko z różnych epok, słychać serie z karabinów maszynowych, strzelają armaty.
Myślę sobie ani chybi wojna. I tu przypomniało mi się jak kiedyś Ewcia zaprosiła nas na wojnę w Tychach, wtedy było super:)

Rycerze © Kajman


Zaiste obozów wojsk wszelakich jest sporo. Zwiedzamy każdy z nich. Oczywiście obok rycerstwa swoje stanowiska mają Niemcy z okresu II wojny światowej i Amerykanie, są też nieopodal wojska napoleońskie, jest też rzymski legion wyglądający jak po przegranej bitwie z Asterixem:)

Niemcy © Kajman


Wygląda to jednak inaczej niż w Tychach. Tam Niemcy zdobyli ze dwa kartony Żubra a tu mieli raptem jedną puszkę i to na trzech.
Można było podziwiać wszelakie środki transportu, począwszy od koni, aż po kultowe motocykle. Zapowiada się fajnie:)

Sanitarka © Kajman


Rycerstwo jedzie © Kajman


Po zlustrowaniu armii wszelakich ruszamy na zamek. Tu niemiła niespodzianka, mimo że prowadzę rower, zostaję zatrzymany przez strażnika. Jest zakaz jazdy rowerem po dziedzińcu zamkowym. Tłumaczę jego wysokości, że nie jadę a prowadzę rower, niestety żadne argumenty nie docierają. Rowery muszą zostać przed zamkiem, ciekawe dlaczego wpuszczają wózki dziecięce, one mają cztery koła!!!

Zamek królewski w Niepołomicach © Kajman


Stragan na placu zamkowym © Kajman


Zamek w Niepołomicach założył Kazimierz Wielki. W historii zapisały się Niepołomice również tym, że na polowaniu w pobliskiej puszczy, litewski misio pogonił najlepszą polską królową, czyli Bonę, spadła wtedy z konia i poroniła dziecię płci męskiej. Tak więc tutaj wygasła dynastia Jagiellonów, nie licząc oczywiście Zygmusia, ale on nic nie spłodził:(

Prawdziwy król © Kajman


Jako, że zostało nam jeszcze trochę czasu do spotkania z Robinem, pojechaliśmy zwiedzić niepołomicki kościół. Z dokumentów z 1350 r. i 1358 r. zachowanych w archiwum parafialnym wynika, że kościół w Niepołomicach zbudowano z fundacji Kazimierza Wielkiego obok letniego zamku króla w latach 1350-1358. Fundacja ta powstała jako votum za zwycięstwo na Rusi.


Kościół Tysiąca Męczenników © Kajman


W niepołomickim kościele znajdują się jedyne w Polsce freski włoskie z XIV stulecia. W roku 1596 starosta niepołomicki Jan Branicki ufundował przylegającą od południa kaplicę grobową dla swych rodziców: Katarzyny i Grzegorza.

Wejście na plac kościelny © Kajman


W roku 1640 Stanisław Lubomirski dobudował od północy kaplicę św. Karola Boromeusza. Malowidła w niszach wraz z ołtarzem i rokokowym baldachimem nad cudownym obrazem św. Karola Boromeusza powstały w XVIII wieku.

Wnętrze © Kajman


Kości za szybką © Kajman


Po zwiedzeniu kościoła idziemy na lody. Wyśmienite. Podczas delektowania się rarytasem pod knajpkę wjeżdża Robin z Tadziem. Tadzio nie może nadziwić się wielkością mojego roweru. Jest przesympatyczny i bardzo zakręcony rowerowo. Oczywiście poinformował mnie o tym, że w tym roku przejechał już 1000 kilometrów:)
Wiem o tym, bo uważnie śledzę jego blog:)

Jedzie Robin z Tadziem © Kajman


Ela z Robinem ustalają trasę © Kajman


Ruszamy do puszczy. tam to się jeździ. Tak cudownie płasko a trasy terenowe to perełka:)
Gdy tak sobie jedziemy i plotkujemy dogania nas ktoś na kolarce. Kurcze, toż to Gibson. Teraz już jest integracja mega:)

Pod dębem króla Augusta II Sasa © Kajman


Zwiedzamy ciekawe zakątki puszczy. Kiedyś Robin opisywał dąb króla Augusta II Sasa. Stoi sobie taki rachityczny i pioruny po nim walą. Ten to namiastka poprzedniego i może dlatego tak wygląda.

Tablica © Kajman


Razem dojeżdżamy do kaplicy św Huberta. Tu rozstajemy się z Robinem i Tadziem. Z Hubertem czyli Gibsonem jedziemy jeszcze kawałek. Dalej już sami udajemy się do Zabierzowa Bocheńskiego zobaczyć ośrodek sportów wodnych. Lipa, jest zagrodzony i pisze "teren prywatny".
Zawracamy i kierujemy się na żubrostradę.

Wspólna fotka pod kapliczką © Kajman


Miała byc atrakcja © Kajman


Nazwa 'Żubrostrada" jest ekscytująca. Kiedyś w lasach kobiórskich polowaliśmy na żubry. Mamy nadzieję na spotkanie z królem puszczy, tym bardziej, że jest stosowna tablica:)

Tablica © Kajman


Niestety, to nie lasy kobiórskie i na spotkanie z żubrem nie ma co liczyć:( Wszystko jest zagrodzone i jedynie tablice z napisem, że wejście grozi śmiercią lub kalectwem można tam spotkać.

Jadę szukać żubra © Kajman


Cóż, żubrów dzisiaj nie będzie, ale są piękne drogi. Czym dalej od Niepołomic, tym w puszczy jest mniej ludzi. Tu naprawdę można świetnie wypocząć. Długo kręcimy się po leśnych duktach ciesząc się przyrodą:)

Czas na obiad © Kajman


Jeżeli gdzieś się da wejść, Ela tam wejdzie:) © Kajman


Kręcąc się po leśnych duktach, nawet nie zauważamy, że zaczyna się zmierzchać:(
Trzeba wracać do Niepołomic. Przed nami jeszcze jedna atrakcja. O 18:30 na hipodromie ma być bitwa pod Grunwaldem. Udało nam się zdążyć i zobaczyliśmy jeszcze szarżę ułanów i musztrę wojska:)

Armia ćwiczy © Kajman


Bitwa pod Grunwaldem mocno mnie rozczarowała. Paru gostków głównie opowiadało w co są ubrani. Później parę razy puknęli się mieczami i gonili za halabardą. Ten co złapał halabardę wygrywał. Hm, to chyba nie tak było:(

Idą na inscenizajcę bitwy pod Grunwaldem © Kajman


Tak, dzisiaj był piękny rowerowy dzień:)
Dzięki Robin za spotkanie, fajnie było pojeździć i posłuchać Tadzia, a spotkanie z Hubertem to taka wisienka na torcie:)