Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Kategorie
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec10 - 76
- 2013, Czerwiec1 - 20
- 2013, Maj4 - 47
- 2013, Kwiecień2 - 31
- 2013, Marzec1 - 19
- 2012, Grudzień1 - 26
- 2012, Październik2 - 41
- 2012, Wrzesień4 - 51
- 2012, Sierpień3 - 49
- 2012, Lipiec11 - 139
- 2012, Czerwiec1 - 9
- 2012, Maj7 - 137
- 2012, Kwiecień3 - 58
- 2012, Marzec2 - 66
- 2012, Luty2 - 44
- 2012, Styczeń4 - 126
- 2011, Grudzień1 - 51
- 2011, Listopad2 - 47
- 2011, Październik2 - 40
- 2011, Wrzesień3 - 54
- 2011, Sierpień11 - 208
- 2011, Lipiec12 - 197
- 2011, Czerwiec8 - 192
- 2011, Maj9 - 203
- 2011, Kwiecień9 - 163
- 2011, Marzec7 - 126
- 2011, Luty2 - 37
- 2011, Styczeń4 - 56
- 2010, Grudzień1 - 8
- 2010, Listopad6 - 96
- 2010, Październik4 - 56
- 2010, Wrzesień9 - 117
- 2010, Sierpień16 - 187
- 2010, Lipiec13 - 171
- 2010, Czerwiec9 - 159
- 2010, Maj16 - 286
- 2010, Kwiecień14 - 265
- 2010, Marzec17 - 331
- 2010, Luty15 - 223
- 2010, Styczeń8 - 142
- 2009, Grudzień6 - 69
- 2009, Listopad10 - 98
- 2009, Październik8 - 53
- 2009, Wrzesień20 - 130
- 2009, Sierpień17 - 56
- 2009, Lipiec20 - 28
- 2009, Czerwiec4 - 13
- 2009, Maj15 - 62
- 2009, Kwiecień13 - 13
Spotkani w realu:
- Alistar
- Amiga
- Angelino
- Aniuta
- Anwi
- Art75
- Autochton
- Blase
- Coda
- Czarna
- Czecho
- Dariusz79
- Djk71
- Dynio
- Este
- Ewcia0706
- Franek810
- Funio
- Futrzak1
- Gibson
- Grace
- Grzybek
- Hose
- Igor03
- Janusz507
- Jazzkoszmar
- Jasiep46
- Jerzyp1956
- Jurek57
- Ilona
- Lysy086
- JPbike
- K4r3l
- Kosma100
- Krzara
- Krzychu60
- Krzysio32
- Lunatryk
- Marcingt
- Marusia
- Mavic
- Meak
- Micor
- Niradhara
- Prazek
- Projektkamczatka
- Rafaello
- Robd
- Robin
- Sebekfireman
- Shem
- Stamper
- Tadzio
- Tomalos
- T0mas82
- Tymoteuszka
- WRK97
- Vanhelsing
- Yacek
- Zachiro
Najpopularniejsze zdjęcia:
- DST 48.18km
- Teren 1.00km
- Czas 02:25
- VAVG 19.94km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 241m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów Grunwald
Czwartek, 23 września 2010 • dodano: 23.09.2010 | Komentarze 11
Po ostatnich litewskich wakacjach w głowie pozostało więcej pytań niż odpowiedzi. A mądrzy ludzie mówią, że podróże kształcą. Zacząłem czytać Pawła Jasienicę, tylko pod innym spojrzeniem. Trochę mi się w głowie zaczyna układać:)
Jednym słowem ładnie nas Litwini przez te kilkaset lat wspólnej historii wytutkali:(
Pomnik Grunwaldzki w Andrychowie© Kajman
Kiedyś nie zwracałem uwagi na pomniki grunwaldzkie. Teraz zorientowałem się, że jest ich bardzo dużo. Prawie każde miasto ma coś takiego, a i bardziej szanująca się wioska może sobie machnąć kopiec grunwaldzki, np Osiek.
Tablica© Kajman
Przejeżdżając autem przez Andrychów GPS mi nadawał "atrakcja turystyczna". Podpis był "Pomnik Grunwaldzki". Jakoś długo się zbierałem, żeby go zobaczyć, ale dzisiejsza iście letnia pogoda mnie zdopingowała.
Z Andrychowa postanowiłem pojechać bocznymi drogami przez okoliczne wioski. Sama radość z takiej jazdy. Widoki piękne:)
W dzisiejszych czasach zobaczyć coś takiego to rarytas:)© Kajman
Bezkresna dal© Kajman
Stawy w Osieku też pięknie się prezentowały© Kajman
Ostatnio na BS zapanowała moda na wstawianie fotek muchomorów. Też chciałem machnąć taką fotkę. Problem polegał na tym, że nie jechałem przez las:(
Postanowiłem się dobrze rozglądać, a nóż się uda coś znaleźć. Nagle patrzę, jest!!! I to jaki konkretny:)
Muchomor© Kajman
- DST 28.28km
- Teren 1.00km
- Czas 01:25
- VAVG 19.96km/h
- VMAX 51.00km/h
- Podjazdy 270m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
W poszukiwaniu jesieni
Środa, 22 września 2010 • dodano: 22.09.2010 | Komentarze 14
Od paru dni, wieczorem gdy wracam do domu z pracy, na pobliskich łąkach koło Porąbki rozpoczęło się rykowisko jeleni. Drą ryje niemiłosiernie a dźwięki przypominają ryk niewydojonej krowy. Jest to niechybny sygnał, że rozpoczyna się jesień.
Nadchodzi jesień© Kajman
Pojechałem na miejsce rykowiska, ale w dzień jelenie grasują po górach i trudno je spotkać przy zabudowaniach. Chociaż czasami składają wizyty nawet pod naszym domem i wówczas nawet płot im nie przeszkadza:)
Jelenie zbierają się nieopodal© Kajman
Wieczorem i w nocy można je spotkać na tej łące© Kajman
Jakoś ostatnio zauważyłem znaczny spadek motywacji do jazdy na rowerze. Patrząc na wpisy na BS objaw ten występuje nie tylko u mnie. Przecież pogoda we wrześniu nie była taka zła. W zeszłym roku we wrześniu wybrałem się 20 razy na rower i przejechałem ponad 1000 km. W tym roku to raptem 7 wycieczka a o kilometrach to lepiej nie wspominać:(
Widok na Porąbkę© Kajman
Znajduję sobie różne wymówki, a to że mało czasu, a to że słońca nie ma. Jakoś sobie wkręciłem do głowy, że jak nie przejadę minimum 40 kilometrów, to nie ma po co wsiadać na rower. Trasy wokół komina zaczęły wydawać mi się nudne i efekt jest jaki jest:(
Tablica w Czańcu upamiętniająca ofiary II wojny© Kajman
Kurcze, trzeba będzie się przełamać. Jak widać z dzisiejszej wycieczki, nawet mało czasu daje możliwość może krótszej, ale fajnej wycieczki. Przejechanie nawet kilku kilometrów też może być ciekawe a niewątpliwie może odstresować:)
Na zaporze w Porąbce jeszcze pełnia lata© Kajman
Muszę się wziąć za siebie!!! Z tego też powodu dzisiejszą trasę wymyśliłem tak, żeby ślad z GPSa wyglądał jak kaloryfer, niby że się rozpiecuszyłem. Cóż, kaloryfera to nie przypomina, ale wyszedł całkiem ładny słoń:)
To dało mi też do myślenia:)
Pojechałem na inspekcję zerwanej drogi nad Soła© Kajman
Powstają nowe stawy po powodzi? Jakby większe:)© Kajman
Zniszczone boisko w Kobiernicach podczas ratowania wałów Soły© Kajman
- DST 46.25km
- Czas 02:48
- VAVG 16.52km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 641m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Czeski Beskid
Niedziela, 19 września 2010 • dodano: 19.09.2010 | Komentarze 19
Zeszły tydzień był bardzo pracowity i niestety nie było czasu na rower. Na domiar złego tak mnie wymęczył, że pomimo pięknej pogody, sobotę przespałem przed telewizorem:(
Pewnie dzisiaj też bym pospał bo ranek nie zapowiadał ciekawego dnia, ale przypomniałem sobie o czeskich koronach, które pobrałem ostatnio i nie zdążyliśmy ich wydać:)
Na czeskiej ziemi© Kajman
Około 10 zapakowaliśmy z Elą rowery na bagażnik i ruszamy do Czech. Celem wycieczki jest zbiornik wodny Šance na rzece Ostrawicy. Koło domu zapór ci u nas dostatek, ale jeżeli można zobaczyć coś nowego, to czemu nie:)
Na zaporze© Kajman
Zbiornik wodny Šance (czes. Vodní nádrž Šance) - zbiornik zaporowy na rzece Ostrawica na terenie gminy Stare Hamry. Położony jest w Beskidzie Śląsko-Morawskim, około 25 km na południe od miasta Frýdek-Místek. Został wybudowany wraz z zaporą w latach 1964 - 1971 czyli później niż nasze zapory.
Widok z zapory© Kajman
Nazwa pochodzi od pobliskiego szczytu Šance (576 m n.p.m.). Głównym powodem takiego uregulowania rzeki była chęć ograniczenia zagrożenia powodziowego w dorzeczu górnej Odry. Obiekt służy także jako zbiornik wody pitnej dla aglomeracji ostrawskiej, w związku z czym kąpiel w nim oraz uprawianie sportów wodnych są zabronione.
Tablica© Kajman
Tablica© Kajman
Zbiornik jest przepięknie położony, a co najważniejsze można go objechać dookoła. Fakt, trasa niezbyt długa, ale jest sporo podjazdów. Jedzie się prawie cały czas lasem. Widoki z drogi są przepiękne:)
Spusty wody całkiem jak u nas© Kajman
Jeziorko powstało na rzece Ostrawicy. Rzeka stanowi granicę między Morawami i Śląskiem Cieszyńskim. Wypływa z gór Beskidu Morawsko-Śląskiego jako Bílá Ostravice (Biała Ostrawica) i Černá Ostravice (Czarna Ostrawica). Oba potoki (Biała uznawana za główny) łączą się we wsi Stare Hamry i płyną dalej już jako Ostrawica przez m.in. Frýdek-Místek i Ostrawę, gdzie uchodzi do Odry.
Ela z góry podziwia i foci zaporę© Kajman
Widoczek z drogi© Kajman
I jeszcze jeden© Kajman
Jadąc przez las chcieliśmy nazbierać grzybów na jajecznicę. Ela znalazła jednego maślaka. Muchomorów było zatrzęsienie, były też gąski, ale nie byłem pewien i wolałem nie ryzykować. Cóż, lasy przeglądnięte przez tabuny grzybiarzy a my obejdziemy się smakiem:(
Na końcu zbiornika© Kajman
Droga powrotna prowadzi niestety bardzo ruchliwą szosą. Mnóstwo aut i motocyklistów jadących na granicy ryzyka. Trzeba jechać ostrożnie. Mam cały czas w głowie myśl o dwóch rowerzystkach, które w zeszłym tygodniu zostały w Kętach na zakręcie uderzone przez auto. Samochód wypadł na drugi pas jezdni na zakręcie. Jedna zginęła, druga walczy o życie:(
Widok na zaporę z drugiej strony© Kajman
Widok na zbiornik© Kajman
I jeszcze jeden© Kajman
W końcu dojeżdżamy do Ostrawicy. Tym razem wioski noszącej tę samą nazwę co rzeka. Z miejscowości wychodzą liczne szlaki turystyczne w stronę pobliskich gór, przy czym najpopularniejsze idą na Łysą Górę (czes. Lysa Hora). Miejscowość została założona w 2 poł. XVI wieku. Pierwsza wzmianka na jej temat pochodzi z 1581 r. i została zapisana jako "Ostrawicze".
Tablica© Kajman
W wiosce znajduje się ciekawy kościół z 1789 roku. Jest otwarty, można zajrzeć do środka. Dzisiaj miejscowość zamieszkuje około 2000 osób, ale widać mnóstwo turystów pieszych i rowerowych:)
Kościół© Kajman
Wnętrze© Kajman
Czechy zawsze zadziwiały mnie pod względem rowerowania. Ludzie jeżdżą tam od zawsze. Większość odpowiednio ubrana i w kaskach. Jest też mnóstwo dróg rowerowych. Wszystkie szlaki są świetnie oznaczone. Dzisiaj też były tłumy na rowerach. Jedyna różnica to, to, że nie pozdrawiają się na drodze. Może dlatego, że jest ich za dużo.
Szlaki rowerowe© Kajman
Dzisiaj też Czesi wprowadzili mnie w zdumienie. Jechało sobie na tandemie małżeństwo. Jechali dość szybko, ubrani w stroje rowerowe, w kaskach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale oni ciągnęli na holu dziewczynkę na oko dziesięcioletnią. Dziecko jechało na małym rowerze, też było odpowiednio ubrane, też w kasku, ale rower był przywiązany liną do roweru rodziców!!!
Fajne oznaczenie© Kajman
Zawsze w Czechach fascynują mnie rynki miasteczek. Są tam ciekawe pomniki, z reguły sakralne. Tak też jest na rynku w Frydlandzie nad Ostrawicą. Pomnik i fontanna są obowiązkowo. Natknąłem się też po drodze na ciekawe obiekty drewniane na jednym z podwórek:)
Ponieważ dzisiaj nie wydaliśmy ani halerza, trzeba będzie w najbliższym czasie znów pojechać do Czech:)
Frydlant nad Ostrawicą, pomnik na rynku© Kajman
Na szlaku maszynerii drewnianej© Kajman
Kategoria Czechy
- DST 47.28km
- Czas 02:34
- VAVG 18.42km/h
- VMAX 59.00km/h
- Podjazdy 429m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikestatowy Kocierz Moszczanicki
Niedziela, 12 września 2010 • dodano: 12.09.2010 | Komentarze 14
Wczoraj otrzymaliśmy bardzo miły telefon. Dowiadujemy się, że w nasze okolice zawitają Anwi i Krzara. Umawialiśmy się już kiedyś, ale się nie udało spotkać. Tym bardziej cieszymy się na myśl o dzisiejszej możliwości wspólnej jazdy:)
Niestety rano musimy być na zebraniu wiejskim więc na spotkanie z Iwoną i Krzyśkiem wyruszamy około 14.
Bikestatowe spotkanie© Kajman
Ela wykonuje telefon do Krzyśka aby dowiedzieć się którędy będą przejeżdżać. Okazuje się, że jadą przez Kocierz od strony Andrychowa. Jedziemy im na spotkanie z drugiej strony przełęczy.
Przejeżdżamy przez Porąbkę. Tam trafiamy na odpust.
Odpust w Porąbce© Kajman
Jadę sobie© Kajman
Jedziemy niezbyt się śpiesząc. Oboje jesteśmy po chorobie, więc i kondycja nie najlepsza. Niestety widoczność dzisiaj jest raczej kiepska. Niewiele wyjdzie z robionych zdjęć. Żar w chmurach, Skrzycznego z nad jeziora prawie nie widać:(
Ela twardo foci© Kajman
W Kocierzy Moszczanickiej zatrzymuję się na chwilę żeby zrobić fotkę wodospadu, przez który Kuba sobie ostatnio przejechał. Ela odjechała do przodu wypatrując gości więc zacząłem ją gonić. Z naprzeciwka jedzie rowerzysta. Słyszę "Hej!!! Znamy się z Bikestats, jestem Czecho"
Kurcze, ostatnio czytałem wspaniałe wpisy Czecha z Chorwacji. Teraz możemy chwilę pogadać:)
Wodospad Kocierzy© Kajman
Gdy dogoniłem Elę, ta już stała z Iwoną i Krzyśkiem. Wspólnie jedziemy wzdłuż Kaskady Soły. Dla nas ta trasa to codzienność, wiemy jednak, że robi ona wrażenie na wszystkich, którzy są tu pierwszy raz.
Szkoda, że niewiele widać. Nie najlepsza pogoda me tylko jeden plus, ruch samochodowy jest mały i nikt nie chce nas rozjechać:)
Jadę z Anwi i Krzarą© Kajman
Podziwiamy jezioro w Łękawicy© Kajman
Obowiązkowe miejsce focenia na zaporze w Tresnej© Kajman
Czas szybko płynie na przemiłych rozmowach. Niestety goście śpieszą się na pociąg i nie możemy dłużej poplotkować. Krzysiek przywiózł nam wspaniały prezent. TARNIÓWKĘ o której czytaliśmy w zeszłym roku gdy powstawała. U nas niewątpliwie się tak długo nie utrzyma.
Dzięki Iwonko i Krzysiu za odwiedziny i do następnego spotkania, mam nadzieję wkrótce:)
Tarniówka bikestatowa© Kajman
Na marginesie, dzisiaj przekroczyłem dystans 5 000 km w tym roku:)
Kategoria Integracyjnie
- DST 54.17km
- Czas 02:43
- VAVG 19.94km/h
- VMAX 50.00km/h
- Podjazdy 239m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Święty gromowładny
Piątek, 10 września 2010 • dodano: 10.09.2010 | Komentarze 6
Przez ostatnich kilka dni odchorowywałem przemoczenie SPDów podczas wycieczki do Jeleśni. Dzisiaj poczułem się trochę lepiej. Przynajmniej z nosa mi nie kapało:)
Nie chcąc zbytnio się przemęczać wybrałem sobie trasę lajtową, czyli poszerzony standard.
Święty gromowładny w Hecznarowicach© Kajman
Jadąc sobie przez Hecznarowice, zauważyłem pomnik. Przejeżdżałem obok niego wiele razy, tym razem postanowiłem się mu przyjrzeć. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem, że to jest pomnik świętego gromowładnego.
Słyszałem o takich, pierwszy był chyba Zeus. Na naszych terenach był Perun po Śląsku nazywany Pieronem. Ale święty chrześcijański?
Święty gromowładny© Kajman
Z drugiej strony z ambon zawsze sypały się gromy na wiernych, zwłaszcza jak mało kasy na tacę dawali, albo przyszło im myśleć, a nie daj boże głosować niezgodnie z doktryną, ale żeby od razu pomnik sobie z tego tytułu stawiać?
Cóż, pewnie taka moda była i przetrwała do dziś. Najbardziej zasłużeni prezydenci amerykańscy dorobili się pomników po 200 latach od śmierci.
A u nas? Wystarczy rozbić się samolotem.
Piorun w ukryciu© Kajman
Pewnie ze względu na czasy kryzysowe, a może dlatego, że jest podobno ekumenizm jednego pieronka ukryto za pomnikiem. Pewnie jak se naród fiknie wróci na należne miejsce.
Zniszczona droga© Kajman
Lekko zszokowany pojechałem dalej. Zahaczyłem o drogę w Bielanach, która już drugi raz w tum roku została zniszczona przez powódź. Teraz jest już przejezdna i pewnie znów będzie kładziony asfalt.
Soła nadal niesie ze sobą tony szlamu. Ciekawe kiedy w końcu się oczyści?
Soła w Kętach© Kajman
Tak na marginesie, Accent dzisiaj bezawaryjnie przekroczył dystans dwóch tysięcy kilometrów.
- DST 16.36km
- Teren 1.00km
- Czas 00:51
- VAVG 19.25km/h
- VMAX 35.00km/h
- Podjazdy 80m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Sołę
Środa, 8 września 2010 • dodano: 08.09.2010 | Komentarze 12
Wczoraj a w zasadzie dzisiaj w nocy odebrałem syna z lotniska w Pyrzowicach. Chłopaki szczęśliwie wrócili z wyprawy do Hiszpanii. W niecały miesiąc przejechali 3715 km i przeżyli mnóstwo przygód. Teraz tylko trzeba go namówić żeby opisał to na bikestats.
Nad Sołą© Kajman
Poszedłem spać o czwartej nad ranem więc jakoś tak zbyt wypoczęty się nie czuję. Na domiar złego przemoczone nogi podczas ostatniej wycieczki dają o sobie znać w postaci lekkiego przeziębienia.
Dlatego mimo stosunkowo ładnej pogody wycieczka dzisiejsza była krótka.
Powalony las nad Sołą© Kajman
Pojechałem nad Sołę popatrzyć jak wygląda walka o utrzymanie wałów. Teraz wprowadzono na front ciężki sprzęt. Przykręcono Sole kurek na zaporach. Woda ledwo siurczy i kopary ruszyły do przywracania koryta rzeki. Mają powstać też dodatkowe zabezpieczenia.
Zerwana droga© Kajman
Otwarto też drugi front na stawach kobiernickich. Tam też wpuszczono ciężki sprzęt. Teraz nad rzeką huczy jak na wielkiej budowie. Wszyscy się śpieszą bo następne kilka dni deszczu mogłoby się skończyć nieciekawie.
Po zlustrowaniu postępów na froncie pojechałem jeszcze do Porąbki na zaporę i wróciłem do domu.
Obrona wałów© Kajman
Tu były kobiernickie stawy© Kajman
Ciężki sprzęt na stawach© Kajman
Podmyta trakcja elektryczna i kopary na Sole© Kajman
- DST 100.87km
- Teren 3.00km
- Czas 05:19
- VAVG 18.97km/h
- VMAX 55.00km/h
- Podjazdy 749m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Godnie uczcić 10 000 km na bikestats
Sobota, 4 września 2010 • dodano: 04.09.2010 | Komentarze 18
Zadanie to trudne, tym bardziej, że Ela od tygodnia jest chora, czyli muszę jechać sam. Plany były piękne, ale na wspólną wycieczkę. Niestety muszę improwizować. Chcę zawrzeć wszystko, co dla mnie jest ważne w wycieczkach rowerowych.
Wybrałem się do Jeleśni© Kajman
Z dystansem wycieczki nie ma problemu. Wystarczy jechać przed siebie i dystans wyjdzie. Gorzej z tym, co chcę zwiedzić.
Zaczynam od części reporterskiej. Wczoraj wieczorem straż ognista jeździła cały czas. Wyły straże w Kobiernicach i Porąbce. Jadę sprawdzić co się działo.
Wójt i ludzie na wałach© Kajman
Okazało się, że Soła cały czas jest w natarciu. Po zniszczeniu kobiernickich stawów postanowiła rozprawić się z wałem i zniszczyć Kobiernice. Jak wczoraj pisałem utworzyła, a w zasadzie powróciła do starego koryta. Rozbiła wszystko po drodze tworząc wyspy. Wczoraj był przesmyk, dzisiaj frontalny atak. Soła przesunęła się o kilkaset metrów niszcząc wszystko:(
Atak na wały© Kajman
Tego na fotkach nie widać, ale została zniszczona droga na stawy i one same. Wały ratował kto żyw. Soła nigdy do tego miejsca nie doszła. Przy okazji wykarczowała kawał lasu i zabrała go ze sobą. Drzewa oparły się o most kolejowy w Kętach, to jest 7 kilometrów dalej.
Tego najstarsi górale nie pamiętają© Kajman
PKP się może zdziwić jak most wpadnie do Soły© Kajman
Po zlustrowaniu zniszczeń postanowiłem się jakoś pocieszyć. Przez Kęty jadę do Czańca. Tam jest dwór obrony, który przez lata niszczał. Kiedyś w salonie tego dworu, spółdzielnia rolnicza składowała gnój!!! Teraz przeszedł w prywatne ręce i znów jest piękny:)
Dwór obronny w Czańcu© Kajman
Dwór obronny w Czańcu został zbudowany na początku XVII wieku przez rodzinę Stokłowskich herbu Drzewica. Jest to budynek założony na planie prostokąta wymurowany z cegły, jednopiętrowy, podpiwniczony. Całość jest otoczona kamiennym murkiem z małymi basztami w narożach, które zachowały się w szczątkowym stanie. W 1822 roku dwór staje się własnością Habsburgów.
W 1918 roku Karol Stefan Habsburg przekazał cały majątek w Czańcu wraz z dworem Polskiej Akademii Umiejętności.
Cieszy, gdy takie obiekty odzyskują blask:)© Kajman
Dalej jadę przez Bulowice, chcę dotrzeć do centrum Czańca i dalej na zapory tworzące kaskadę Soły. Mam zamiar zobaczyć jaki jest poziom wody w zbiornikach.
W Bulowicach zatrzymuję się przy krzyżu. Nie ma na nim czaszki, ale stoi na rozstaju dróg:)
No rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał© Kajman
Zapora w Czańcu, kupa śmieci, ale stan wody pod kontrolą© Kajman
Zapora w Porąbce, woda idzie górą, lekko otwarty przepust boczny© Kajman
Zapora w Tresnej, wodę opuszczono o około dwa metry© Kajman
Z Tresnej jadę do Żywca. Tam przekąska na rynku i podziwianie przejazdu około 100 motocyklistów. Pilotowała ich policja i straż miejska. Przypomniały mi się masy krytyczne. To było podobne, tylko odrobinę huczące:)
W Żywcu jadę jeszcze zobaczyć pałac Habsburgów i ogród. Znów miła niespodzianka. Pałac jest remontowany i wygląda pięknie, nie to co na wiosnę kiedy tam byłem:)
Stragany na żywieckim rynku© Kajman
Wieża na żywieckim rynku© Kajman
Wjeżdżają motocykliści© Kajman
Kto żyw foci, chyba wszyscy mają aparaty© Kajman
Nowy wygląd pałacu Habsburgów w Żywcu© Kajman
Teraz czas na Szlak Architektury Drewnianej. Jadę do Jeleśni.Jest tam Karczma z 1774 roku. Chba najsłynniejsza na Podbeskidziu i Żywecczyźnie. Słynie z wyśmienitej kuchni i tradycji zbójnickich obecnie objawiających się w cenach.
Karczma w Jeleśni© Kajman
Wnętrze© Kajman
Oficjalna tablica© Kajman
Karczemna tablica© Kajman
Jadąc do Jeleśni chciałem trafić na ścieżkę rowerową. Czytałem o niej na którymś z blogów. Niestety nikt o niej nie słyszał a Garmin, którego w Żywcu nastawiłem na nawigację do Jeleśni najpierw chciał mi dołożyć ekstra 15 kilometrów a później wprowadził nie na kompletnie zabłocony brzeg rzeki Koszarawy:(
Rzeka Koszarawa wygląda niezbyt groźnie© Kajman
W Jeleśni zaczyna padać. Do domu mam spory kawałek. Trzeba się zbierać. Dobrze, że do Żywca jest z górki. Jadę z prędkością 35-40 km/godz. Wyprzedzające mnie auta fundują mi darmowy prysznic.
Gdy dotarłem do miasta widzę nową drewnianą karczmę. Pięknie się prezentuje. Obok ze zdziwieniem odkrywam pomnik wybudowany w 500setną rocznicę bitwy pod Grunwaldem.
Pomnik grunwaldzki w Żywcu© Kajman
Nowa karczma w Zywcu© Kajman
Postanowiłem przeczekać deszcz pod dachem karczmy. Niestety nic nie zapowiadało, że może przestać padać. Kurtka Nakamury, którą kupiłem ostatnio spisuje się na medal. Mimo temperatury 10 stopni jest mi ciepło i sucho:)
Ruszam do domu jadąc drugą stroną jeziora. Kurtka wytrzymała do samego domu, chociaż w zasadzie nie jest przeciwdeszczowa:)
Otoczenie Karczmy też jest bardzo ciekawe© Kajman
Deszcz cały czas pada. Gdy jestem pięćset metrów od domu, do setki brakuje mi cztery kilometry:( Cóż było robić. Pojechałem zobaczyć czy most w Kobiernicach został otwarty. Został, oczywiście dla ruchu aut poniżej 3,5 tony:)
Jezioro Żywieckie w deszczu© Kajman
- DST 38.28km
- Teren 1.00km
- Czas 01:52
- VAVG 20.51km/h
- VMAX 37.00km/h
- Podjazdy 156m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Kataklizm reaktywacja!!!
Piątek, 3 września 2010 • dodano: 03.09.2010 | Komentarze 9
Przez cały tydzień padał deszcz, momentami intensywnie. Już w środę śmierdziało to powtórką z maja tego roku. To co się wtedy wydarzyło opisałem we wpisach z 17 do 22 maja. Cóż trzeba było sobie to przypomnieć i przeżyć jeszcze raz.
Straż ognista wczoraj od południa szalała. Wały na Sole zostały mocno uszkodzone w dwóch miejscach:(
Znów rozwaliło most w Kobiernicach© Kajman
Wczoraj rano zamknięto most w Kobiernicach dla ruchu samochodowego, wkrótce zamknięto most w Porąbce. Cały ruch puszczono przez zaporę. Ona obawiam się czegoś takiego długo nie wytrzyma.
Dlaczego tak się stało? Bo otwarto zaporę w Porąbce i zaporę w Czańcu na maksa.
Obrona mostu w Kobiernicach© Kajman
Efektem takiej decyzji była potężna fala, która uderzyła w osłabiony kobiernicki most. Na skutki nie trzeba było długo czekać:(
Inną sprawą było to, że Soła zaczęła wracać do swojego historycznego koryta. Poprzednio próbowała, ale jej się to nie udało. Tym razem zwyciężyła.
Ratowanie wałów© Kajman
Powrót do starego koryta spowodował przesunięcie się nurtu bezpośrednio na wały, które mocno osłabione po maju, tym razem też zaczęły się poddawać. Ludzie wynieśli co się dało w domach na piętra i ruszyli do obrony. Walka trwała do późna w nocy.
Oto co wyłoniło się rano:(
Nowe, stare koryto Soły© Kajman
W nurcie Soły powstały wyspy© Kajman
Soła płynie dwoma korytami© Kajman
Oba nurty się łącząc tworzą kplejne wyspy© Kajman
W pobliżu rzeki były w Kobiernicach piękne stawy. Wielokrotnie je fociłem i pokazywałem na blogu. Teraz w miejscu stawów płynie rzeka. Nie ma po nich ani śladu i obawiam się, że odbudowa ich może być niemożliwa. Szkoda, było to piękne miejsce odpoczynku dla wielu ludzi.
Tam były stawy kobiernickie© Kajman
Wydawało mi się, że przyroda ewoluuje wolno, a tu proszę:(© Kajman
Tu wczoraj płynęła rzeka© Kajman
Bardzo przygnębiony pojechałem do Bielan. Tam wczoraj był zlot kilku kanałów telewizyjnych pokazujących moc rzeki. Miejsce to również opisywałem w maju. Droga została naprawiona, ale nie nacieszono się nią długo. Ponieważ telewizja kłamie pojechałem zobaczyć jak wygląda to naprawdę.
Droga zrobiona dwa miesiące temu© Kajman
Zrobiono skutek nie przyczynę więc trzeba zacząć od nowa© Kajman
Wracając do domu mocno przygnębiony, zauważyłem staw z rzęsą wodną. Motyw ostatnio modny na BS. Zatrzymałem się i zrobiłem fotkę. Pomyślałem wtedy, że znów wszystko musi wrócić do normy. Może nie będzie stawów, ale przecież nadal będzie Soła.
Na zielono© Kajman
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
10 000 kilometrów na bikestats
Wtorek, 31 sierpnia 2010 • dodano: 31.08.2010 | Komentarze 38
Zapisałem się na bikestats 21 kwietnia 2009 roku pod wpływem żony. Tak naprawdę pozazdrościłem jej, że swoimi pasjami może podzielić się z innymi osobami.
Do tego czasu rower istniał w moim życiu, ale na pierwszym miejscu była siatkówka, kanadyjka i carawaning. Przebiegi roczne nie były imponujące, od 1200 do 2200 kilometrów rocznie, czyli w półtora roku na BS przejechałem tyle, ile przedtem w sześć lat.
Wjeżdżamy na Tresną© Kajman
Okrągłe liczby to pewna magia, myślę, że warto pokusić się o pewne podsumowanie.
Co się zmieniło w moim życiu przez te półtora roku? Praktycznie bardzo dużo. Kiedyś były dwa rowery, Cajman, marketowy góral, za mały i na kiepskim osprzęcie i Favorit, przerobiona kolarka na trekkinga. Ludzie w kaskach, SPD, a nawet ciuchach rowerowych wydawali mi się jakimś kosmosem. Wycieczki były w okolicach 30 kilometrów i to głównie na wakacjach. Setkę wtedy pokonałem tylko raz.
Soła po roztopach© Kajman
Ponieważ Ela wtedy jeździła o wiele więcej ode mnie, na wszystkich, nawet najmniejszych podjazdach mi uciekała. Doszedłem do wniosku, że to nie ja jestem taki cienki tylko mam rower do kitu. 23 kwietnia 2009 kupiłem Kellysa, który swój chrzest przeszedł w Pieninach podczas pierwszomajowego weekendu. Ela dalej uciekała mi na podjazdach, ale przynajmniej odległości stawały się mniejsze.
Trzy Korony© Kajman
Ponieważ jazda cały czas tymi samymi trasami staje się nudna, już w czerwcu 2009 roku pojawił się bagażnik rowerowy. Do tego czasu jeździliśmy z rowerami dalej, ale tylko na campingi. Teraz można było wybrać się na jednodniowe wycieczki gdzieś, gdzie jest ładnie. Rozszerzyły się horyzonty i możliwości.
Testowanie bagażnika rowerowego© Kajman
Jazda rowerem pozwala na inne spojrzenie na otaczający nas świat. Widzi się zdecydowanie więcej, niż podczas jazdy samochodem. Postanowiłem robić zdjęcia ciekawych obiektów. Zacząłem rozglądać się uważnie podczas jazdy. W ten sposób trafiłem na Szlak Architektury Drewnianej. Często znalezienie jakiegoś obiektu było celem wycieczki. Kiedyś Hose mnie zapytał ile ich znalazłem. Tak naprawdę nie wiem, ale dużo. Na szlaku byłem 26 razy przejeżdżając 2400 kilometrów. Na wielu wycieczkach było więcej obiektów do znalezienia. Szukałem ich w Polsce, na Litwie i na Słowacji. Teraz przyjdzie jeszcze czas na Czechy.
Kościół w Kończycach Wielkich w pełnej krasie© Kajman
Kiedyś podczas jazdy zauważyłem krzyż z czaszką. Bardzo mnie to zaskoczyło. Zacząłem się uważnie rozglądać. Szukam takich krzyży wszędzie, ale znajduję głównie w naszej okolicy. Do tej pory znalazłem ich jedenaście. Teraz tak mam, że nawet podczas jazdy autem patrzę na krzyże. Może gdzieś jeszcze je znajdę.
Kolejny krzyż z czaszką© Kajman
Przychodzi czas na nowy rower dla Eli. Trzeba się pozbyć starych rowerów zalegających w garażu od niepamiętnych czasów.
Zwiększają się dystanse pokonywane na wycieczkach. Kiedyś moją życiówką było 102 kilometry pokonane jeden raz. Od czasy BS, dystans ten pokonałem dwadzieścia razy. Pojawiły się też dwie wycieczki powyżej dwustu kilometrów. Teraz moją życiówką jest 230 kilometrów co kiedyś było nie do pomyślenia.
Coś się zaczyna, coś się kończy:) Rowery przygotowane do wywiezienia na złom:)© Kajman
Gdy zacząłem więcej jeździć, szybko przekonałem się jak ważna jest odpowiednia odzież. Zacząłem powoli kompletować ubranka rowerowe. Komfort jazdy zwiększył się nieprawdopodobnie. We wrześniu 2009 roku przyszedł czas na SPD. Wszyscy straszyli mnie glebami. Do tej pory zaliczyłem jedną, na Litwie gdy koło przednie zaklinowało się w nierównym bruku i nie zdążyłem ruszyć. Było to wyłącznie moje rozkojarzenie a może rutyna.
Testowanie SPD© Kajman
Kiedyś, czytając blog Polleny2000 zobaczyłem kompletnie rozbity kask. Pomyślałem wtedy, że przecież ja nie szaleję po górach i mnie się coś takiego przytrafić nie może. Jeździłem w bardzo fajnej czapeczce Scotta a Ela od wielu lat w kasku, który był trochę na nią za duży. W październiku 2009 roku Ela kupiła sobie nowy, piękny i dopasowany kask a ja odziedziczyłem jej stary. Początkowo myślałem po co mi to. Przekonałem się w czerwcu tego roku na Słowacji gdy na przejeździe kolejowym poleciałem przez kierownicę. Gdybym nie miał wtedy kasku, mózg mógł zostać na tym przejeździe a tak skończyło się tylko pękniętym żebrem.
Napad na bank© Kajman
W listopadzie na urodziny dostałem rowerowego GPSa Garmina. Od tego czasu zacząłem wpisywać ilość podjazdów na wycieczkach. Stało się to dla mnie ważne. W tym roku pokonałem ponad 36 000 metrów w pionie i to mnie cieszy. Nie ma dla mnie znaczenia prędkość z jaką jeżdżę a jedynie radość z samej jazdy. Garmin pozwolił też na wstawianie mapek i kapitalne planowanie wycieczek.
W zimie powstaje Accent. Teraz mam możliwość jazdy wszędzie i to cieszy mnie jeszcze bardziej.
Dla pewności jeszcze raz:)© Kajman
Przez te półtora roku pod względem sprzętu zmieniło się wszystko. Biedny Cajman zyskał rolę roweru zimowego. Kiedyś w zimie nawet na myśl mi nie przyszło, że można jeździć rowerem a teraz jest rower zimowy. Wielu powie kompletny fioł!!! Cóż jazda zimą też jest fajna, taka inna. Wycieczki są krótkie, ale bardzo ciekawe i dają wiele radości.
Cayman, reaktywacja© Kajman
Inną stroną Bikestats są ludzie tu poznani. Osobiście spotkałem się z dwudziestoma dwoma osobami. Wszyscy okazali się fantastyczni. Z wieloma z nich jeździłem, z niektórymi piłem tylko piwo dyskutując o rowerach. Ci ostatni jak np. Krzychu60 są dla mnie nadal niedoścignieni i boję się z nimi jeździć ze względu na moje ślimacze tempo, ale uwielbiam z nimi gadać.
Za zdrowie bikestatowiczów© Kajman
A wszystko zaczęło się od Kosmy100. Monika potrafi zintegrować towarzystwo czego najlepszym przykładem był zeszłoroczny kosmiczny rajd na orientację. Z niecierpliwością czekam na ukończenie przez nią remontu domu i powrót na bikestetowe szlaki. Brakuje mi jej wpisów.
Wspólnie z Jackiem© Kajman
Ciekawostką bikestats jest to, że ludzi łączy wspólna pasja do roweru. Nie ma znaczenia wiek i inne sprawy. Ważny jest rower. W ten sposób poznałem Vanhelsinga, Hose czy Kubę. Wszyscy są w wieku moich dzieci lub młodsi. Z wszystkimi jeździłem i mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Może dlatego się nami zainteresowali, że mieszkamy w ciekawym miejscu a może z powodu wspólnej pasji? Tego nie wiem. Wiem, że takie spotkania i wspólna jazda są bardzo fajne.
Vanhelsing w Kobiernicach© Kajman
Wpada Hose© Kajman
Kuba postanowił zmoczyć buty© Kajman
Czasami nasze trasy wycieczek zazębiały się z trasami takich wspaniałych bikestatowiczów jak Shem, Stamper czy Gibson. Na masie krytycznej też udało się poznać kilka fajnych osób jak np. Dynio. Gościliśmy u nas dłużej JPbika, z którym zrobiliśmy parę fajnych wycieczek.
Chłopaki jadą© Kajman
Hose, ja , Dynio i Rowerek© Kajman
Toast© Kajman
Z bikiestatowiczami można spotkać się w różnych dziwnych miejscach. Na Litwie jeździliśmy z Meakiem i była to fantastyczna wycieczka. Poznałem też kilka osób, z którymi wycieczki są wielką przyjemnością. Do nich niewątpliwie należą Robd z Iloną czy Ewcia0706. Z Ewcią jeździliśmy wiele razy i już tęsknię do następnych wspólnych wycieczek. Teraz pewnie zwiedzimy tyski browar, na który szykujemy się od ponad roku.
Wyciągneliśmy Meaka z lasu© Kajman
Ustalanie dalszej trasy© Kajman
Przy piwku© Kajman
Bikestats też niewątpliwie pomógł mi w przełamaniu strachu przed podjazdami. Człowiek boi się znanego. Tak w moim przypadku było z Przełęczą Kocierską, Żarem, Beskidkiem, Hrobaczą Łąką czy Kozią Górką. Wszystkie te podjazdy pokonałem, wiele z nich kilkukrotnie. Nie miałem problemów ze zdobyciem przełęczy alpejskich czy tatrzańskich bo nie wiedziałem jakie są duże.
Za pilnowanie rowerów dostałem kufelek© Kajman
Na szczycie, podobno ta miejscowość to środek Karynti© Kajman
Jak można łatwo zauważyć, do 10 000 brakuje mi 45 kilometrów. Niestety z powodu ulewnych dreszczów w ciągu ostatnich kilku dni, wycieczki były krótsze lub nie mogły się odbyć. Dzisiaj też leje niemiłosiernie. Zapory zostały otwarte i woda co prawda pod kontrolą rusza na Kraków. Mam nadzieję, że nie będzie powtórki z rozrywki.
Jest czas natomiast na zrobienie wpisu z podsumowaniem. Brakujące 45 kilometrów i następne tysiące będą wkrótce. Mam też nadzieję na ciekawe wycieczki ze znajomymi bikestatowiczami i wspólne kręcenie z osobami, z którymi jeszcze nie było mi dane pojeździć.
Reasumując. Bikestats jest potężnym motywatorem i może zmienić wiele w życiu każdego z nas.
KAŻDY MA WOLNY WYBÓR. MOŻNA OGLĄDAĆ M JAK MIŁOŚĆ LUB IŚĆ NA ROWER!!!!
Kataklizm!!!© Kajman
- DST 9.04km
- Czas 00:36
- VAVG 15.07km/h
- VMAX 27.00km/h
- Podjazdy 137m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Czeski prysznic
Niedziela, 29 sierpnia 2010 • dodano: 29.08.2010 | Komentarze 11
Ranek był pochmurny, ale wydawało się, że może się rozpogodzić. Wybieramy się z Elą do Czech. Mamy tam bliżej niż na Słowację a jakoś tak traktujemy ten kraj po macoszemu.
Rowery zapakowane na bagażnik i ruszamy do Cieszyna.
Zlało nas potężnie© Kajman
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce wyszło słońce. Zaczynamy zwiedzanie od cieszyńskiego rynku. Jest tam informacja turystyczna. Mam nadzieję, że kupię tam jakieś mapy czeskiej części. Niestety niczego interesującego tam nie ma.
Cieszyński rynek© Kajman
Cieszyński rynek© Kajman
Jedziemy na drugą czyli czeską stronę miasta, może tam kupimy mapy. Chcemy zrobić koło przez Karvinę i Orlową. Zaczyna się robić ciepło. Słoneczko dalej pięknie świeci:)
Tu kiedyś była granica© Kajman
Rynek po czeskiej stronie Cieszyna© Kajman
Gdy wyjeżdżamy z miasta w stronę Karviny zaczyna się mocno chmurzyć. Po chwili zaczyna lać i temperatura spada do 9 stopni. Próbujemy przeczekać ulewę na przystanku autobusowym. Niestety, wygląda na to, że będzie lało długo. Zapada ciężka decyzja. Wracamy do auta:(
Na stacji benzynowej kupiliśmy mapy. Następnym razem lepiej się przygotujemy i pojedziemy jak będzie lepsza pogoda.
Strunienie wody na cieszyńskim bruku© Kajman
Kategoria Czechy