Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Kategorie
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec10 - 76
- 2013, Czerwiec1 - 20
- 2013, Maj4 - 47
- 2013, Kwiecień2 - 31
- 2013, Marzec1 - 19
- 2012, Grudzień1 - 26
- 2012, Październik2 - 41
- 2012, Wrzesień4 - 51
- 2012, Sierpień3 - 49
- 2012, Lipiec11 - 139
- 2012, Czerwiec1 - 9
- 2012, Maj7 - 137
- 2012, Kwiecień3 - 58
- 2012, Marzec2 - 66
- 2012, Luty2 - 44
- 2012, Styczeń4 - 126
- 2011, Grudzień1 - 51
- 2011, Listopad2 - 47
- 2011, Październik2 - 40
- 2011, Wrzesień3 - 54
- 2011, Sierpień11 - 208
- 2011, Lipiec12 - 197
- 2011, Czerwiec8 - 192
- 2011, Maj9 - 203
- 2011, Kwiecień9 - 163
- 2011, Marzec7 - 126
- 2011, Luty2 - 37
- 2011, Styczeń4 - 56
- 2010, Grudzień1 - 8
- 2010, Listopad6 - 96
- 2010, Październik4 - 56
- 2010, Wrzesień9 - 117
- 2010, Sierpień16 - 187
- 2010, Lipiec13 - 171
- 2010, Czerwiec9 - 159
- 2010, Maj16 - 286
- 2010, Kwiecień14 - 265
- 2010, Marzec17 - 331
- 2010, Luty15 - 223
- 2010, Styczeń8 - 142
- 2009, Grudzień6 - 69
- 2009, Listopad10 - 98
- 2009, Październik8 - 53
- 2009, Wrzesień20 - 130
- 2009, Sierpień17 - 56
- 2009, Lipiec20 - 28
- 2009, Czerwiec4 - 13
- 2009, Maj15 - 62
- 2009, Kwiecień13 - 13
Spotkani w realu:
- Alistar
- Amiga
- Angelino
- Aniuta
- Anwi
- Art75
- Autochton
- Blase
- Coda
- Czarna
- Czecho
- Dariusz79
- Djk71
- Dynio
- Este
- Ewcia0706
- Franek810
- Funio
- Futrzak1
- Gibson
- Grace
- Grzybek
- Hose
- Igor03
- Janusz507
- Jazzkoszmar
- Jasiep46
- Jerzyp1956
- Jurek57
- Ilona
- Lysy086
- JPbike
- K4r3l
- Kosma100
- Krzara
- Krzychu60
- Krzysio32
- Lunatryk
- Marcingt
- Marusia
- Mavic
- Meak
- Micor
- Niradhara
- Prazek
- Projektkamczatka
- Rafaello
- Robd
- Robin
- Sebekfireman
- Shem
- Stamper
- Tadzio
- Tomalos
- T0mas82
- Tymoteuszka
- WRK97
- Vanhelsing
- Yacek
- Zachiro
Najpopularniejsze zdjęcia:
Wpisy archiwalne w kategorii
Integracyjnie
Dystans całkowity: | 2596.01 km (w terenie 193.00 km; 7.43%) |
Czas w ruchu: | 154:25 |
Średnia prędkość: | 16.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.00 km/h |
Suma podjazdów: | 15107 m |
Liczba aktywności: | 38 |
Średnio na aktywność: | 68.32 km i 4h 03m |
Więcej statystyk |
- DST 80.52km
- Czas 05:03
- VAVG 15.94km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 976m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Sanok i okolica
Wtorek, 23 lipca 2013 • dodano: 03.08.2013 | Komentarze 7
Sanok odwiedziliśmy pierwszy raz zaraz po przyjeździe na camping Diabla Góra. Pojechaliśmy oczywiście do informacji turystycznej po mapy. Przy okazji zwiedziliśmy sanocki zamek od środka czyli jedną z największych w Polsce kolekcji ikon. Na zamku jest również wystawa obrazów Beksińskiego.
Miło posiedzieć ze Szwejkiem© Kajman
Tym razem zwiedzamy Sanok na rowerach. Ponieważ wczoraj dotarł do nas Janusz jedziemy w trójkę. Zaczynamy zwiedzanie od zamku.
Opis historyczny zwiedzanych obiektów na swoim blogu wstawiła Ela więc historycznie nie będę się powtarzał.
Widok na zamek z drugiej strony Sanu© Kajman
Zamek piastowski w Sanoku© Kajman
Widok na San z murów zamku© Kajman
Trzeba przyznać, że zamek, rynek i zabytki w Sanoku są odremontowane aż szokująco. Wszystko na wysoki połysk trąci nowością. Ma to swój urok, ale też trochę razi. Trawniczki wypieszczone, lampy w chodnikach, Tak wyglądały kiedyś zamki?
Jedziemy na rynek. Tam przerwa na lody i kawę. Rynek jest równie wypieszczony, fontanny doją trochę ochłody:)
Sonocki rynek© Kajman
Wnętrze kościoła Franciszkanów stojącego przy sanockim rynku© Kajman
Druga strona sanokiego rynku© Kajman
Sanok miał farta do królowych. Brał w Sanoku ślub Jagiełło więc była od razu królowa czyli świeżo poślubiona Elżbieta Granowska. Na zamku sanockim swoich dni dożyła Zofia Holszańska zwana Sońką, czyli czwarta żona Jagiełły a matka królów. W latach 1555-1556 w zamku w Sanoku mieszkała królowa węgierska Izabela. O zasługach królowej Bony dla miasta świadczy włączenie herbu Sforza (wąż połykający Saracena) do herbu miasta.
Kościół Przemienienia Pańskiego© Kajman
Kościół Przemienienia Pańskiego, wnętrze© Kajman
Wielu rowerzystów robi klasyczną pętlę sanocką jadąc serpentynami z Sanoka do Tyrawy Wołoskiej, dalej przez Tyrawę Solną jadą z powrotem do Sanoka. Trasa ma około 40 km. Ele jednak zaplanowała inną trasę, dłuższą i z atrakcjami. Jedziemy do kolejnego zamku wybudowanego przez Kazimierza Wielkiego. Tym zamkiem jest Sobień czyli rodowe gniazdo Kmitów.
Tablica© Kajman
Zamek Kmitów na górze Sobień© Kajman
Urocze ruinki© Kajman
I przepiękny widok na San© Kajman
Planując trasy, Ela zawsze wyszukuje na mapie wszystkie ciekawe obiekty. Tym razem odwiedzamy cztery drewniane kościoły, które kiedyś były cerkwiami. Nie są one na Szlaku Architektury Drewnianej więc nie mamy szans zerknąć do środka. Swoją drogą zastanawiałem się dlaczego nie włączono ich do żadnego szlaku?
Pierwszym odwiedzonym obiektem jest kościół w Olchowicach© Kajman
Drugim jest kościół w Monastercu© Kajman
Trzecim jest kościół w Bezmiechowej© Kajman
A czwartym jest kościół w Wańkowej© Kajman
W Bezmiechowej zatrzymujemy się na chwilkę by popatrzeć na starty i lądowania szybowców na miejscowym lotnisku. Ciekawie to wygląda, szybowce startują jak z procy bez samolotu holującego i idą natychmiast w górę:)
Bezmiechowa, lotnisko szybowców© Kajman
Ląduje szybowiec© Kajman
Trasa prowadzi nas po górach Słonnych, te dwa "n" to nie pomyłka, tak się nazywają. Są niewielkie, ale to dobrze, bo upał daje się we znaki. Podjazdy są długie, ale łagodne za to zjazd jest fantastyczny:)
Ela na podjeździe© Kajman
Góry Słonne© Kajman
Docieramy do Tyrawy Wołoskiej. Tutaj zakupy i na camping. To był udany dzień a wieczór jeszcze lepszy:)
Zakupy zrobione, można wracać na camping© Kajman
Kategoria Integracyjnie, Szlak Architektury Drewnianej, Szlak ikon i Bieszczady, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory
- DST 77.76km
- Czas 04:32
- VAVG 17.15km/h
- VMAX 30.00km/h
- Podjazdy 481m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Goła baba w kościele
Sobota, 4 maja 2013 • dodano: 14.05.2013 | Komentarze 8
Ostatnia nasza wycieczka podczas XIII zlotu carawaningowego zapowiadała się bardzo ciekawie. Ela jak zwykle zaplanowała trasę. Celem jest perełka Piastowskiego Szlaku czyli Strzelno. Pojechał z nami jak zawsze Janusz oraz po raz pierwszy Grażyna z mężem Adamem:)
Szlak Piastowski© Kajman
Wcześniej pogoda nas nie rozpieszczała. W obawie, że umkną nam najważniejsze atrakcje Wielkopolski czyli Biskupin i Ostrów Lednicki, miejsca te byliśmy zmuszeni zwiedzić autem:(
Biskupin w całej okazałości© Kajman
Tak kiedyś mieszkano© Kajman
Archeologia eksperymentalna jest świetnie zorganizowana© Kajman
Gdy zwiedzaliśmy najwcześniejsze miejsca polskości, nasunął mi się jeden wniosek. Historia naszego kraju miała trzy punkty przełomowe. Najazd Brzetysława w 1038 roku, Objęcie przez Wazów tronu polskiego co w końcu doprowadziło do rozbiorów i odzyskanie niepodległości.
Mieszko Bolesław i Otton na Ostrowie Lednickim© Kajman
Pierwszy Polski murowany zamek© Kajman
Być może tu Mieszko się ochrzcił© Kajman
Nas zainteresował ten pierwszy moment. W 1038 roku książę czeski Brzetysław napadł na Wielkopolskę i zrównał ją z ziemią. Ludność uprowadził do Czech gdzie ją osiedlił. Skarby załadował na wozy i wywiózł a grody spalił. Jak piszą ówcześni kronikarze w katedrze gnieźnieńskiej dziki zwierz sobie legowiska zrobił.
Wszędzie powstają rekonstrukcje chat, na Ostrowie też© Kajman
Czekamy na prom© Kajman
Po tym wydarzeniu nic już nie było takie same. Gród w Grzybowie który był większy od Gniezna zatracił się w pomroce dziejów jak wiele innych grodzisk. Stolicę przeniesiono do Krakowa a Wielkopolska długo podnosiła się z ruiny. Gdy się patrzy na te miejsca nasuwają się pytania co by było gdyby...?
Dojechaliśmy do celu wycieczki© Kajman
Klasztor, kościół św Trójcy i rotunda św Prokopa w Strzelnie© Kajman
Efektem tego całego zamieszania są daty lokowania miast. W Małopolsce większość miast była lokowana w XIII wieku, w Wielkopolsce w XIV. Miasta wielkopolskie były lokowane jakby dwa razy, np Strzelno zapewne w 1234 r, ale z pewnością w 1356. Piękny opis zabytków miasta na swoim blogu wstawiła Ela:)
Wnętrze kościoła św Trójcy w Strzelnie© Kajman
Kościół w Strzelnie słynie na całym świecie z kolumn. Łącznie jest ich 7, ale najistotniejsze są dwie, rzeźbione. W całej Europie, oprócz kolumn strzelińskich, rzeźbione kolumny zachowały się tylko w Hiszpanii w Santiago de Compostela (w katedrze św. Jakuba) oraz we Włoszech, w Wenecji (w katedrze św. Marka). Ludzie z całego świata specjalnie przyjeżdżają by je zobaczyć.
Kolumna pokazująca dobro© Kajman
Kolumna pokazująca zło© Kajman
Goła baba w Kościele© Kajman
Na kolumnach łącznie umieszczono 36 postaci ludzkich, po 18 na każdej. Z prawej strony jest kolumna dobra zawierająca sprawiedliwość, wiarę, mądrość, cierpliwość, pokorę, posłuszeństwo, wstrzemięźliwość, czystość i pokój chrystusowy.
W kościele wypatrzyłem też czachę© Kajman
Czacha w całej okazałości© Kajman
Po lewej stronie jest kolumna zła. Pokazuje gniew,zabójstwo, pychę, krzywoprzysięstwo, obżarstwo, rozpustę, swawolę, bluźnierstwo i zawiść.
Tu mamy coś niesamowitego. Jako zło pokazana jest postać gołej kobiety. Nic to, że goła kobieta pokazuje zło. Szokiem jest, że taka rzeźba pojawiła się w średniowiecznym kościele. Ciekawe na co wierni podczas mszy się gapili?
Parking rowerowy pod rotundą© Kajman
Klasztor z tyłu© Kajman
Rotunda św Prokopa© Kajman
Obok Klasztoru znajduje się Rotunda św Prokopa. To największa w Polsce rotunda romańska. Robi wrażenie gdy oglądamy ją z zewnątrz, jeszcze większe gdy wejdziemy do środka. To miejsce, które trzeba zobaczyć:)
Wnętrze rotundy© Kajman
Jakieś duchy?© Kajman
Tutaj też jest krzyż z czachą, kto go wypatrzy?© Kajman
Wybierany się na rynek w Strzelnie. Jesteśmy głodni a tu wszystkie knajpy zamknięte! Trzeba zjeść bułę ze sklepu i wracać na camping.
To był bardzo udany długi weekend. Praktycznie widzieliśmy wszystkie nasze kategorie zwiedzeniowe od kościołów drewnianych, były zamki, były pałace, nawet czacha się trafiła:)
Zostało jednak sporo do zobaczenie, pewnie jeszcze kiedyś wrócimy do Wielkopolski:)
Restauracja na wolnym powietrzu© Kajman
Kategoria Integracyjnie, Krzyże z czaszką, Wielkopolska, Wycieczki z campingów
- DST 88.56km
- Teren 1.00km
- Czas 05:37
- VAVG 15.77km/h
- VMAX 35.00km/h
- Podjazdy 364m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje spojrzenie na Wielkopolskę
Środa, 1 maja 2013 • dodano: 12.05.2013 | Komentarze 24
To była świetna wycieczka. Jej walory turystyczno historyczne łącznie ze szczegółowym opisem zwiedzanych miejsc na swoim blogu wstawiła Ela, nie ma więc sensu bym się powtarzał.
Postaram się przekazać moje wrażenia z Wielkopolski po 10 dniach pobytu i zwiedzania tego regionu:)
W Witkowie zaczyna się bikestatsowy zlot© Kajman
Dla ścisłości samej wycieczki rowerowej należy powiedzieć, że momentami jechało nas sporo. Z campingu wyruszyliśmy w trójkę, Ela, Janusz i ja. W Witkowie byliśmy umówieni z Jurkiem57. Wkrótce okazało się, że dołączy do nas Sebekfireman z gnieźnieńską ekipą w skład której wchodził Jerzyp1956, Micor, Marcingt oraz najmłodszy z nas, ale mocny Mateuszp1999.
Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę:)
Ekipa na szlaku© Kajman
Wracając do tematu. Pierwsze moje spostrzeżenia były z jazdy autem po Wielkopolsce. Nie ważne czy jechałem ciągnąc przyczepę czy też samym autem wiele razy wielkopolscy kierowcy mnie zadziwiali. Mówi się, że Wielkopolanie to naród oszczędny. Pewnie coś w tym jest, ale na pewno nie za kierownicą samochodu. Pedał gazu i hamulca wielu używa na maksa często zapominając o własnym bezpieczeństwie o kulturze jazdy nie wspomnę:(
Czasami się zastanawiałem jakim cudem tam jeszcze ktoś żyje.
Ciekawostka, jak w Krakowie był plakat "Zimny Lech" to kazali go usunąć!© Kajman
Wielkopolska nigdy nie kojarzyła mi się z miejscem gdzie chciałbym spędzić wakacje. Przejeżdżałem głównymi drogami jadąc z nad morza czasami zatrzymując się by zobaczyć np. Gniezno.
Fakt, że są to ciekawe tereny można było stwierdzić podczas jazdy rowerem. Ciekawe pod względem historyczno achitektonicznym. Pod względem krajobrazowym też jeżeli się to lubi. Góry krajobrazu nie przysłaniają a zobaczyć można morze pól.
Z ekipą zwiedzamy pałac Rzewuskich w Arcugowie© Kajman
Trzeba przyznać jednak, że Wielkopolska pięknie się przygotowała na przyjęcie turystów. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie trasy, pięknie oznaczone i opisane. Tablice informacyjne są najlepsze z tych, które w Polsce widziałem. Trasy podzielono pod względem tematycznym. Największy jest Szlak Piastowski. Pięknie wytyczony i oznaczony wiedzie przez najciekawsze miejsca Wielkopolski od Poznania po Inowrocław. Na szlaku są zamki, pałace, grodziska i inne atrakcje. Można go zwiedzać na rowerze.
Tablica© Kajman
Pałac w Niechanowie© Kajman
Tablica© Kajman
Pałac w Czerniejewie© Kajman
Pałac w Czerniejewie od zadniej strony© Kajman
Pałaców jest więcej. Nie koniecznie znajdują się na Szlaku Piastowskim, ale można znaleźć je na mapach. Warto zjechać z drogi by je zobaczyć:)
Pałac w Grzybowie© Kajman
Pałac w Żydowie© Kajman
Ciekawostką dla mnie były szlaki tematyczne. Bardzo zainteresował mnie Szlak Mitów i Legend. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem. Bardzo żałuję, że odwiedziliśmy tylko jedno miejsce na szlaku, ale co się odwlecze to nie uciecze.
Tablica© Kajman
Izyda z Małachowa Złych Miejsc© Kajman
Kolejny bardzo ciekawy szlak to Szlak Romański. Trzemeszno i opactwo benedyktynów pokazałem ostatnio. Jest tu jeszcze Ostrów Lednicki, Poznań, Giecz, Gniezno czy Mogilno. Po za szlakiem jest też sporo bardzo ciekawych obiektów, które niewątpliwie warto zobaczyć:)
Kościół w Czerniejewie© Kajman
Wnętrze© Kajman
Czytelnicy mojego blogu wiedzą, że jestem fanem kościołów drewnianych. W Wielkopolsce są wytyczone dwa szlaki. Pierwszy Szlak Kościołów Drewnianych jest wokół Puszczy Zielonka, drugim jest Szlak Pałuckich Kościołów Drewnianych. Oczywiście są również niemniej ciekawe kościoły nie znajdujące się na żadnym szlaku.
Tablica© Kajman
Kościół w Niechanowie© Kajman
Kościół w Grzybowie nie będący na żadnym szlaku© Kajman
Można w Wielkopolsce natrafić również na inne ciekawe obiekty. Niejednokrotnie oglądaliśmy perełki architektury w postaci mauzoleów rodzinnych. Jeden z nich w ostatnio w Osówcu. Tym razem w Grzybowie trafiliśmy na kolejną perełkę:)
Kaplica grobowa w Grzybowie© Kajman
Wielkopolska bije resztę kraju na głowę pod względem ilości i zagospodarowania grodzisk wczesnośredniowiecznych. Najsłynniejszy jest oczywiście Biskupin. Do niego wrócimy w najbliższym wpisie. Mnie zachwyciło grodziski w Grzybowie. Polecam wszystkim gorąco zwiedzenie tego miejsca. Przepięknie pokazane samo grodzisko, ale na szczególną uwagę zasługuje muzeum. Można pobawić się w archeologa:)
Brama grodziska w Grzybowie© Kajman
Tu możemy pobawic się w archeologa© Kajman
Słuchamy ciekawych opowieści przewodnika© Kajman
Rekonstrukcja średniowiecznych zabudowań© Kajman
Szyją średniowieczne buty© Kajman
Trochę nowsza wersja chaty też jest© Kajman
Ostatnio zapanowała moda na turnieje rycerskie i szeroko pojętą archeologię eksperymentalną. Biskupin jest tu świetny. Gród w Byczynie też ciekawy, ale grodzisko w Grzybowie niczym nie ustępuje. Bractwo Rycerskie z Grzybowa zaryzykowało udostępnienie Eli swego ekwipunku. Jak się to skończyło sami zobaczcie.
Dali kobiecie skurzaną tunikę i kolczugę© Kajman
Dali skurzaną pilotkę i metalowy berecik© Kajman
I się kobieta cieszy© Kajman
Nieopatrznie dali szabel albo innego miecza© Kajman
Tarczę wzięła sobie sama© Kajman
No i w ramach wdzięczności dostali łomot© Kajman
Warto zwiedzać Wielkopolskę
Kategoria Integracyjnie, Szlak Architektury Drewnianej, Wielkopolska, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory
- DST 21.08km
- Czas 01:28
- VAVG 14.37km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 188m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Przyszła pora na potwora
Niedziela, 17 marca 2013 • dodano: 17.03.2013 | Komentarze 19
Kajman to w zasadzie potwór ciepłolubny i zimą mało aktywny. Gdzieś zza gór i rzek zaczęły do kajmanowych uszu docierać wołania "Kajmanie obudź się" i podziałało:)
Co prawda białe paskudztwo znów atakuje, ale z czystym sumieniem będę mógł powiedzieć, że tej zimy po śniegu jeździłem:)
Rower w śniegu jest© Kajman
W zasadzie to miałem ochotę już jakiś czas temu trochę pojeździć, ale moja zimówka, czyli Cayman, jakoś od zeszłego sezonu nie doczekał się przeglądu, wymiany łańcucha i innych rzeczy, powiedział mi wprost "odwal się", jeździł nie będę. Kellyska i Acenta trochę mi było szkoda.
W końcu jedziemy razem© Kajman
Gdy już byłem gotowy wyruszyć na podbój świata, pani zima przypomniała o sobie. Rano była wiosna, w południe lekko zaczęło prószyć, wieczorem przyjechałem do domu sedanem i nie mogłem już wjechać do garażu a rano zobaczyłem przed domem combi:(
Był sedan, jest combi© Kajman
Nie ma bata, trzeba odśnieżyć© Kajman
Funio zawsze chętnie pomaga© Kajman
Na długi weekend majowy wybieramy się na zlot carawaningowy do Wielkopolski. Mam świadomość, że na ten kilkudniowy wyjazd zabierzemy ze sobą rowery. Ela zaplanowała trasy i miejsca do zwiedzenia, muszę przyznać, że zrobiła to z rozmachem i solidnie:)
Na camping jedziemy trochę później© Kajman
Jezioro Międzybrodzkie z resztkami lodu© Kajman
Sławna góra Żar© Kajman
Dlaczego o tym piszę? No cóż, w planach jest sporo wycieczek powyżej setki, czasami nawet trąci stopięćdziesiątką. Sam ma świadomość, że na zlotach carawaningowych w grę wchodzą również inne setki, o stupięćdziesiątkach nie wspomnę. Czas brać się do roboty i zacząć trenować, przynajmniej rowerowo:)
Ela jeździ© Kajman
Nie straszna jej zima© Kajman
Wybudzony z zimowego letargu stwierdziłem dzisiaj, że kondycja to pojęcie zupełnie mi obce. Ela całą zimę z rowerem się na dłużej nie rozstawała. Mam sporo do nadrobienia. Jest jeszcze trochę ponad miesiąc by nie dać plamy. Sporo mam do zrobienia:)
Soła odżyła© Kajman
Jezioro Czanieckie© Kajman
Kaczki jak pingwiny, grzeją się na lodzie© Kajman
Wycieczka się udała. Do pełni szczęścia brakowało jedynie spotkanie kogoś z BS, no tak by było trochę integracyjnie. Podziwiając jezioro czanieckie nagle widzimy oczojebną kurteczkę na rowerze. Kurcze, macha:)
Ciekawe kto to, Funio czy Kuba? Za oboma się już stęskniliśmy. Okazało się, że Kuba. Oczywiście nagadaliśmy się co nieco:)
Spotkanie z Kubą© Kajman
Kategoria Integracyjnie
- DST 35.88km
- Czas 02:08
- VAVG 16.82km/h
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Melsztyn i historia wielkiego rodu
Sobota, 6 października 2012 • dodano: 20.10.2012 | Komentarze 19
Gdy jechaliśmy na zlot do Jurkowa wiedziałem, że w okolicy jest sporo do zwiedzenia. Szczególnie interesował mnie zamek w Melsztynie bo to miejsce związane bardzo mocno z historią średniowiecznej Polski.
Interesowała mnie też gmina Czchów. Byłem tam na wakacjach za młodych lat i chciałem zobaczyć co się zmieniło:)
Stała ekipa na promie© Kajman
Na gminie Czchów się nie zawiodłem. Jest świetnie przygotowana dla turystów. Wszystkie miejsca warte zobaczenia mają swoje ponumerowane tablice mówiące o tym co widzimy. Można to potraktować jak rajd na orientację. Miejsc do odnalezienia jest kilkanaście, nam udało się odnaleźć raptem cztery więc trzeba będzie tam kiedyś wrócić:)
Nad kampingiem wstaje świt© Kajman
Ela jak zwykle przygotowała trasę, my z Januszem grzecznie jedziemy za nią, ciesząc się na atrakcje, które zobaczymy. Zwiedzanie zaczynamy od kościoła w Jurkowie znajdującego się na Szlaku Architektury Drewnianej.
Kościół w Jurkowie© Kajman
Wnętrze© Kajman
Tablica© Kajman
Dalej przez Złotów i Biskupice Melsztyńskie jedziemy do Melsztyna zobaczyć zamek. Melsztyn związany jest z historią wielkiego rodu Melsztyńskich mocno związanego z historią Polski. Budowę zamku w Melsztynie rozpoczął kasztelan krakowski Spycimir herbu Leliwa, znany także jako Spytek I z Melsztyna, w 1347 roku. Był on protoplastą sławnego rodu Melsztyńskich i Tarnowskich oraz pierwszym znanym członkiem tej gałęzi Leliwitów.
Tablica informacyjna gminy Czchów© Kajman
Kościół w Złotowie© Kajman
Od frontu© Kajman
Detal© Kajman
Do 1314 roku był zwyczajnym szlachcicem mieszkającym w miejscowości Dębno. Powolną pracą wzniósł się na najwyższe w kraju dostojeństwa. W 1317 roku Spycimir został kasztelanem sandeckim, a w 1319 wiślickim. Koronacja Władysława Łokietka 13 stycznia 1320 roku przyniosła Spycimirowi pozycję wojewody krakowskiego, a w końcu w 1331 dosłużył się najwyższej w kraju godności świeckiej i został kasztelanem krakowskim.
Dworek w Biskupicach Melsztyńskich© Kajman
Kościół w Domosławicach© Kajman
Wnętrze© Kajman
Spytek założył miasto Tarnów, gdzie wybudował zamek. Rozpoczął również budowę zamku w Melsztynie, który miał być siedzibą rodową. Zamek przechodził z pokolenia na pokolenie w ręce potomstwa Spycimira, zawsze według pierworodztwa.
Zamek w Melsztynie© Kajman
Widok na Dunajec© Kajman
Następnie zamek w Melsztynie przejął Spytek II z Melsztyna, który stał się największym z rodu Melsztyńskich. W 1381 roku, mając 18 lat, objął urząd wojewody krakowskiego. Po śmierci Ludwika Węgierskiego niejednokrotnie przebywał na Węgrzech na dworze królowej Elżbiety. To on lansował w Polsce powołanie na tron Jadwigi.
Zamek w Melsztynie© Kajman
Zamek w Melsztynie© Kajman
Spytek II odegrał także kluczową rolę w realizacji przedsięwzięcia związanego z połączeniem Polski z Litwą. Był wielkim rycerzem, u boku króla uczestniczył w wielu wyprawach zbrojnych. Poniósł śmierć w 1399 roku, kiedy to brał udział w wyprawie wojennej księcia Witolda przeciwko złotej Ordzie. Przed decydującą bitwą stoczoną 12 sierpnia nad rzeką Worsklą tatarski dowódca miał ofiarować mu czepiec gwarantujący nietykalność ze strony jego żołnierzy, Spytek jednak odmówił i w ten sposób zakończył żywot największy polski możnowładca XIV wieku.
Widok z murów zamkowych© Kajman
Dochodzimy do Spytka IV. To bardzo ciekawa postać, a historia jego życia daje wiele do myślenia. Spytek IV nie mógł już samodzielnie pełnić władzy nad Podolem i Samborszczyzną, która przecież została mu nadana dziedziczenie. Ziemie te odebrał mu sam Jagiełło, ponieważ nie wyrażał poparcia dla obozu rządzącego.
Jedziemy do Zakliczyna© Kajman
Miasto też położone jest na Szlaku Architektury Drewnianej© Kajman
Po śmierci Jagiełły władza skupiła się wokół biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, którego Spytek IV nie lubił (zresztą wzajemnie), ponieważ mieli oni ze sobą wcześniejsze nierozliczone porachunki. Biskup mieszał, jak to było w jego zwyczaju i niechęć Spytka do rządzących wzrosła jeszcze bardziej. W 1438 roku najechał na włości biskupie, a w rok później zawiązał konfederację w Nowym Mieście Korczynie, przeciwko Oleśnickiemu.
Ratusz w Zakliczynie© Kajman
Drewniane domy na rynku w Zakliczynie© Kajman
Później najechał na Korczyn w celu wymordowania ludzi biskupa, ale wtedy nawet konfederaci odstąpili od niego. Spytek IV został zabity w 1439 roku we wsi Grotniki. Jego zwłoki leżały nagie przez trzy dni na polu bitwy, dopiero usilne prośby żony Beatryki z Szamotuł doprowadziły do pogrzebania go w pobliskim Piasku Wielkim. Po jego śmierci ród Melsztyńskich zaczął podupadać.
Klasztor Franciszkanów w Zalkiczynie© Kajman
Z innej strony© Kajman
Wnętrze© Kajman
Detal© Kajman
Zwiedzamy Zakliczyn, miasto położone na Szlaku Architektury Drewnianej. W Klasztorze Franciszkanów trafiamy na ślub, więc nie możemy bliżej zapoznać się z przepięknym wnętrzem. Ruszamy bocznymi drogami w kierunku Czchowa.
Przeprawa promowa na Dunajcu© Kajman
Wielka rzeka Dunajec© Kajman
Czas na imprezę na kampingu. To niezapomniane chwile. Wiemy, że wrócimy tam jeszcze, by dokładniej zwiedzić gminę Czchów, dlatego tylko zerkamy na wieżę obronną w Czchowie, by w naszej pamięci pozostała i zachęcała nas do odwiedzenia tego miejsca jeszcze raz:)
Wieża obronna w Czchowie© Kajman
Nad kampingiem zapada zmrok, czas na imprezę© Kajman
Za zakończenie napiszę jedynie, że właśnie przekroczyłem 15 000 km na Bikestats. Moje foty z wycieczek przekroczyły 4 miliony otwarć. Dziękuję wszystkim zaglądającym, to dla mnie bardzo miłe:)
- DST 53.60km
- Czas 03:12
- VAVG 16.75km/h
- VMAX 51.00km/h
- Podjazdy 439m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Księstwo siewierskie
Czwartek, 20 września 2012 • dodano: 20.09.2012 | Komentarze 16
Wczorajszy dzień obfitował w mnóstwo atrakcji. BSorient ma to do siebie, że jest sporo zwiedzania z dodatkiem adrenaliny, trzeba znaleźć punkty kontrolne. Zabawa jest przednia. Dzisiaj będzie równie ciekawie. Integracyjnie jedziemy zwiedzić Księstwo Siewierskie a w zasadzie jego stolicę:)
To my© Kajman
Wyruszamy z kampingu w Błędowie mocną grupą, przewodniczką jest Kosma w związku z czym "całkiem przypadkowo" towarzyszy nam Tomek. Całą trasę przejechała z nami Tymoteuszka a Amiga i Kiri urwali się za trzecim zakrętem.
Awaria?© Kajman
Od dawna chcieliśmy z Elą odwiedzić Księstwo siewierskie. To historycznie bardzo ciekawe miejsce. Ciekawa jest też postać z nim związana czyli Zbigniew Oleśnicki.
Przeciętnemu człowiekowi Siewierz kojarzy się z korkami na A1 i pragnie jedynie pognać dalej. Może ktoś po przeczytaniu naszych relacji zwiedzi Siewierz? Zobaczymy, naprawdę warto:)
Tymoteuszka rozpoczyna paradę strażaków© Kajman
Fotoreporterzy w akcji© Kajman
Ziemia siewierska historycznie leżała na pograniczu Śląska i Małopolski, ale była w granicach Śląska. Po podziale dzielnicowym śląscy książęta piastowscy po kolei stawali się lennikami czeskimi i jakoś do rozdrobnionej a w zasadzie nie istniejącej Polski specjalnie się nie śpieszyli.
Zamek w Siewierzu© Kajman
Samo użycie określenia księstwo przypada na czas władania Piastów cieszyńskich bedących lennikami czeskimi . Wcześniej bowiem jeszcze, książę dzielnicy krakowskiej, Kazimierz II Sprawiedliwy, po zdobyciu władzy w 1177, podarował Mieszkowi Plątonogiemu, księciu raciborskiemu, Siewierz wchodzący w skład kasztelanii bytomskiej i wraz z kasztelanią oświęcimską – w odpłacie za wsparcie go w wewnątrzdynastycznych walkach o władzę w Krakowie.
Tablica© Kajman
Po przejściu we władanie przez dynastię Piastów, początkowo jako kasztelania, ziemia ta była własnością najpierw linii opolsko-raciborskiej. Następnie, od 1281, władanie przejęli Piastowie bytomsko-kozielscy, a od 1337 cieszyńscy. Po raz pierwszy użycie określenia 'księstwo' w odniesieniu do tych terenów datowane jest na rok 1341.
Z innej strony© Kajman
Historia księstwa, jako księstwa biskupiego – rozpoczyna się w pewnym sensie 30 grudnia 1443. Ówczesny kronikarz zanotował „Oto Wacław, książę cieszyński ... znajdował się w kłopotach pieniężnych. A ponieważ w imieniu małoletnich braci zarządzał samoistnem księstewkiem położonym u granic polskich, przeto, nie robiąc sobie żadnych skrupułów, zaproponował sprzedaż biskupowi krakowskiemu”.
Brama wjazdowa© Kajman
Były to czasy, w których wszyscy lali się ze wszystkimi a na drogach panowali rycerze rabusie. To, że księstwo zostało sprzedane Zbigniewowi Oleśnickiemu nie spodobało się wielu piastowskim książątkom. Zaczęła się wojenka. W latach 40-tych XV wieku książę rybnicko – karniowski Mikołaj miewał zatargi z biskupem krakowskim Zbigniewem Oleśnickim. Z tymi zatargami często były związane łupieskie wyprawy na dobra biskupów krakowskich: Siewierz, Chełm, Imielin. Zakończyły się one zajęciem przez księcia Mikołaja Siewierza.
Dziedziniec zamkowy© Kajman
W związku z tym nie obyło się bez zbrojnej interwencji Polaków, którym przewodził starosta sieradzki, Piotr Szafraniec. Cóż, dóbr kościelnych trzeba było bronić. Po zakończeniu sporu w 1453 miasto Siewierz i zamek stały się siedzibą biskupów krakowskich pełniących tutaj rolę książąt siewierskich.
Dziedziniec zamkowy© Kajman
Jako pierwszy formalnego tytułu księcia siewierskiego zaczął używać w 1484 biskup Jan Rzeszowski. Jako ostatni używał go książę kardynał Adam Sapieha (zm. w 1951).
Ziemie księstwa były suwerenne terytorialnie i jurysdykcyjnie.
Lochy zamkowe© Kajman
Biskupi krakowscy w Siewierzu występowali nie jako najwyżsi przedstawiciele hierarchii kościelnej, tylko jako książęta siewierscy - prawni następcy i kontynuatorzy władzy księcia cieszyńsko - siewierskiego Wacława I i jego poprzedników. Księstwo miało własną gospodarkę, skarb, wojsko oraz surowe prawa z przywilejem katowskim włącznie, co odzwierciedla powiedzenie Kradnij, zabijaj, ale Siewierz omijaj.
Widok z wierzy zamkowej© Kajman
Obszar księstwa wynosił 607 km2, a w jego skład wchodziły trzy miasta: Siewierz, Czeladź i Koziegłowy oraz wioski: Gołuchowice, Łagisza, Wojkowice Komorne, Rzeniszów, Nowa Wieś, Strzyżowice, Sączów, Myszkowice, Tąpkowice, Wojkowice Kościelne, Dąbie, Rogoźnik, Twardowice, Sadowie, Winowno, Będusz, Żelisławice, Bobrowniki, Cynków, Chruszczobród, Grodziec i Ożarowice.
Rowery na zamkowym parkingu© Kajman
Całkiem przypadkowo sfociłem Monikę i Tomka, podobno pilnują rowerów© Kajman
Jeszcze w 1518 r. swe pretensje do Siewierza zgłosił książę cieszyński Kazimierz i spór musiał oprzeć się o oblicze i autorytet króla Zygmunta I. Ostatni traktat jaki został zawarty między zaborcami – datowany na 31 stycznia 1797 roku – dotyczył rozgraniczenia terytorium pomiędzy Austrią i Prusami, a przedmiotem sporu były miejscowości księstwa siewierskiego.
Widok z wierzy zamkowej© Kajman
Mieliśmy farta, że mogliśmy zwiedzić zamek. Normalnie trzeba się umawiać by wejść do środka, dzisiaj był otwarty:)
Można go zwiedzać za darmochę, jest pięknie zrobiony jako trwała ruina. Poczuliśmy się w obowiązku i zakupiliśmy kilka świetnych opracowań łączne z dukatem siewierskim:)
Kościół św Michała© Kajman
Po zwiedzeniu zamku jedziemy zobaczyć kościół św Michała Apostoła. Został wzniesiony w XVI wieku nieopodal zamku biskupiego, następnie przebudowany w XVII i XVIII wieku. Świątynię otacza mur z XVIII w. z piękną bramą biskupią. Przyglądam ja się owej bramie i ciśnienie mi skoczyło!!!
Brama biskupia© Kajman
Patrzę na krzyż nad bramą i co widzę?© Kajman
Czacha!!!© Kajman
Kościół jest pięknie zachowany, jako całość robi duże wrażenie. Nad głównym wejściem umieszczony jest namalowany na drewnie okazały herb bp. Kajetana Sołtyka wraz z datą 1783 roku, kiedy to kościół, z jego inicjatywy, został przebudowany w stylu barokowym, aby był ozdobą Księstwa Siewierskiego.
Herb© Kajman
Wnętrze© Kajman
Wpadamy jeszcze na rynek. Kiedyś na środku stał ratusz, dzisiaj jest po nim tylko pamiątkowa tablica. Sam rynek przypomina do złudzenia rynek sandomierski tylko owego ratusza brak.
Szykuje się sesja zdjęciowa na siewierskim rynku© Kajman
Od Siewierza jechał wóz, malowane panny wiózł© Kajman
Pora wracać. W Trzebiesławicach zatrzymujemy się przy pomniku. Mieszkańcy wsi wystawili go w podzięce wyzwolicielom. Chyba niewiele takich się uchowało, zwłaszcza z taką tablicą.
Wpadamy jeszcze do Łośnia. Trzeba zobaczyć pracę Moniki. Pięknie domek wyremontowała. Ela usiłuje zaprzyjaźnić się z Mustą, ale coś czarne koty nie mają do niej zaufania.
Że to się jeszcze uchowało. Napis na tablicy brzmi "Bohaterom Armii Czerwonej Wyzwolicielom Narodu Polskiego"© Kajman
A Musta myk:))))© Kajman
- DST 45.45km
- Teren 15.00km
- Czas 03:16
- VAVG 13.91km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 552m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Kosmiczna orientacja 2012
Sobota, 15 września 2012 • dodano: 18.09.2012 | Komentarze 12
To była impreza!!! W 2009 roku byliśmy na pierwszym Kosmicznym Rajdzie Na Orientację. Tak nam się podobało, że Ela opis tamtego wydarzenia popełniła wierszem a ja wtedy dodałem taki komentarz:
Grzybka nam porwało UFO
gdy dyskusja brała żniwo.
Rano w sklepie było sucho,
pewnie Grzybek strąbił piwo:(
Też mamy mendola© Kajman
Gdy zobaczyłem, że Monika organizuje kolejny rajd na orientację, niewiele się zastanawiając chyba jako jeden z pierwszych zgłosiłem nasz udział w imprezie. Myślałem, że będzie tak jak ostatnio. Wtedy jechaliśmy razem dobrze się bawiąc. Pamiętam jak sporą grupą wjechaliśmy pod bramę Huty Katowice wywołując panikę w ochronie:)
Oni na prawdę chcą się ścigać:)© Kajman
Po pewnym czasie od zapisania się na imprezę z przerażeniem przeczytałem regulamin, który Monika umieściła na stronie BSorientu. Kurcze, oni naprawdę chcą się ścigać! Cóż, słowo się rzekło, kobyłka u płotu!
My jeździmy wolno i z godnością, unikając krzaczorów i szukając przygody. Tym razem chyba tak nie będzie, przynajmniej pod względem krzaczorów:)
Jest pierwszy punkt© Kajman
Przed startem widzę, że ekipa mocno się napina:) Biorą mapy, opracowują strategię. Wszyscy podzielili się na grupy i wydarli, aż piach spod kół leciał:)
Hm, myślę sobie, będzie wesoło! My też stworzyliśmy mocną grupę i ruszamy, ale dostojnie i z godnością:) Pomykamy asfalcikiem:)
Co tu taki tłok?© Kajman
Wybieramy najciekawszą trasę jak to ktoś pięknie nazwał dziecięcą:)
Ja bym to ujął inaczej, była to trasa pediatryczno - geriatryczna, nieważne, grunt, że miła i przyjemna:)
Mamy do przejechania około 50 km i czasu do zabicia:)
Musi być super bo i ekipa jest świetna jedzie Igorek, Wiku, Ela, Tymoteuszka, Franek810, DJK71 i na końcu oczywiście ja:)
Bez ścieżek terenowych się nie obyło:)© Kajman
Gdy jechaliśmy sobie spokojnie asfalcikiem, widzę że przed nami zasuwają na całego ściganty. Długo tym miłym asfalcikiem nie pociągnęli, myknęli w pierwszą nadarzającą się piaszczystą drogę z taką prędkością, że tylko kurz po nich pozostał:)
Fajne miejsce, kapliczka Blase'a© Kajman
Dojeżdżamy sobie owym pięknym asfalcikiem do pierwszego punktu, luz blues, jest pięknie. I co moje oczy widzą? My zdążyliśmy punkt obfocić i pogadać sobie co nieco gdy wpadają ściganty jadące terenem:) Po co się tak męczyli? Pewnie na rajdach orientacyjnych trzeba pomykać po piachu bez względu na czas:)
Kto kazał tej kobiecie włazić do wody? Dobrze, że przynajmniej ręcznik wozi:)© Kajman
Ścigantów na trasie spotykamy jeszcze kilka razy:) My jedziemy dalej miło i przyjemnie:) Jest czas na foty okolicy, a jest co oglądać i pogoda też dopisuje. Sami wyznaczamy sobie kilka dodatkowych punktów. Pierwszym z nich jest zabytkowy dworek w Krzykawce.
Dworek w Krzykawce© Kajman
Pięknie jest:)© Kajman
Monika z Tomkiem trasę ustawili przemyślanie, można sporo zobaczyć, oczywiście jak się ma czas:) Należy im się wielki szacun za pracę włożoną w organizację:)
Punkty powstawiali w różnych dziwnych miejscach, na nodze wielbłąda, w krzaczorach a nawet pod mostem by uczestnicy rajdu stópki sobie obmyli:)
Kto wielbłądowi urwał uszy?© Kajman
No to teraz pobiegamy po chaszczach:)© Kajman
W końcu docieramy do punktu widokowego na Pustynię Błędowską. Mamy sporo czasu, więc możemy skorzystać z lokalnych atrakcji i nacieszyć oczy widokami. Przypomina mi się jak poprzednim razem Tomalos ciekawie nam opowiadał jak powstała pustynia:)
Jest czas na zabawę:)© Kajman
Jest czas na podziwianie widoków:)© Kajman
Tu był poligon Afrikakorps przed inwazją na Afrykę, ale te ślady chyba nie po nich© Kajman
Jedziemy dalej. Przed nami jeszcze jeden punkt przy pomniku poległych partyzantów i ludności cywilnej. Kurcze, partyzanci stanęli na noc w wiosce, przyjechali Niemcy, otoczyli wioskę. Wielu partyzantów zginęło podczas przebijania się z kotła. Zginęło też wielu pomagających im ludzi, wioskę puszczono z dymem:(
Jakoś ten punkt smutno mnie nastroił:(
Smutne miejsce© Kajman
Na szczęście smutki szybko przemijają. Wyznaczamy sobie dwa dodatkowe punkty na trasie. Pierwszy to dworek modrzewiowy. Jak przystało na rajd na orientację szukamy go długo i zawzięcie. W końcu jest, ale schowany za drzewami i nic nie widać:(
Z drugim punktem poszło nam łatwo. Sklep z piwem znaleźliśmy bez trudu:)
Organizatorka w pracy© Kajman
Wszystkie punkty na trasie Monika z Tomkiem ponazywali. Dostąpiliśmy zaszczytu, naszym imieniem również został nazwany jeden z punktów. W sumie nie wiem dlaczego dostąpiliśmy takiego zaszczytu, ale bardzo nas to wzruszyło. Początkowo chcieliśmy jeszcze pojechać odnaleźć ten punkt, ale w końcu odpuściliśmy i wróciliśmy do bazy. Jak się później okazało z relacji Blase'a dobrze zrobiliśmy:)
Duchy się cieszą z II miejsca© Kajman
Ciężko dziewczyny pracowały:)© Kajman
Aniabania zwycięstwo przyjęła dostojnie:)© Kajman
Mavic wygrał w kategorii męskiej© Kajman
Też się cieszy:)© Kajman
Wiku wygrał naszą kategorię, słusznie mu się medal należał:)© Kajman
Były nagrody dla najmłodszych uczestników:)© Kajman
Było też losowanie rowerowych kubków:)© Kajman
Czas na podsumowanie. Monika z Tomkiem zrobili świetną imprezę. Niech żałuje kto nie był bo ma czego! BSorient okazał się fantastyczny dla każdego i dla tych, którzy lubią się ścigać i dal takich ślimaków jak my:)
Dzięki Monika, dzięki Tomek, zrobiliście wspaniałą sprawę:)
Niewątpliwie na następny BSorient też pojedziemy, ale zastanawiam się czy ktoś jeszcze będzie chciał z nami jechać na trasę? Przecież dzieci rosną:)
Przyszedł czas na ognisko© Kajman
i nocne Polaków rozmowy:)© Kajman
Kategoria Integracyjnie
- DST 88.75km
- Teren 18.00km
- Czas 05:34
- VAVG 15.94km/h
- VMAX 48.00km/h
- Podjazdy 881m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Pojeździć po parkach krajobrazowych, trochę karate i zobaczyć zamek
Sobota, 5 maja 2012 • dodano: 09.05.2012 | Komentarze 17
Po wczorajszej ulewie wszystkie ubranka i buty były jeszcze mokre. Dobrze, że w przyczepce jest szafa a w niej można wygrzebać coś suchego. Dzisiaj przewodnikiem wycieczki jest Jacek więc oboje z Elą wiemy co nas czeka. Będzie teren, będzie piach:)
Jedziemy szuterkiem© Kajman
Faktycznie tereny parków krajobrazowych w okolicy Przedborza są urokliwe. Już dawno marzyła mi się jazda po płaskim, ale tu też jest sporo podjazdów. Niektóre z nich są takie, jak można spotkać u nas w górach:(
Pierwsza część trasy to Przedborski Park Krajobrazowy.
Jeszcze asfalt© Kajman
Hm, gdzie ten park© Kajman
Tu jest ładnie© Kajman
Kurcze, rąbneli most© Kajman
Dla Eli błotko, Jacek mówi, że dobrze robi na cerę© Kajman
Ostatnio Angelino miał ciekawe przemyślenia na temat zrujnowanej zabudowy tzw ziem odzyskanych. Coś mi się wydaje, że takie ruiny można spotkać wszędzie. Wczoraj zawalony pałac, dzisiaj chata chłopska. Dotyka to wszystkich. Ciekawostką miejscową są murowane piwnice stawiane na zewnątrz. Całkiem jak na Węgrzech:)
Była chata© Kajman
Ciekawe czy w tei piwniczce też przechowują wino?© Kajman
Widoczek z drogi© Kajman
Docieramy do Żeleźnicy. Miejsce ważne w naszej historii, bo tu podczas polowania spadł z konia Kazio zwany Wielkim. Połamał sobie gnaty i zmarło mu się. W ten sposób wygasła królewska linia Piastów. Jagiełło namachał potomków gdy był pod siedemdziesiątkę. Biorąc pod uwagę, że Kazio był jurny mógł się jeszcze wykazać, kto wie, przecież namachał chłopaków, ale na boku:(
Koniec z Piastami królewskimi© Kajman
Jeszcze jeden pomnik, tym razem żołnierzy WIN© Kajman
Jeszcze jeden widoczek© Kajman
Dużą atrakcją okolicy jest DOJO znajdujące się w Starej Wsi. Jest to Japońskie Centrum Sztuk Walki czyli miejsce gdzie można solidnie w dziób przyrobić. Ryzyko ryzykiem, zobaczyć trzeba. W okolicy miejsce słynie z wysokich cen. Podobno herbata kosztuje tam 60 zł a wynajecie domku od 2 do 6 tysięcy zł za dobę. W domkach może się zmieścić do 15 osób, ale cena robi wrażenie.
Tablica© Kajman
DOJO© Kajman
Wejście na teren obiektu kosztuje 5 zł. Jacek pojechał pooglądać domki i sale treningowe a ja do szynku polazłem. Tam machnąłem jakąś fotę gdy zaskoczyła mnie piękna pani recepcjonistka standardowym pytaniem w czym może pomóc i informacją o owej piątce od łba:(
Tablica© Kajman
Nie chcąc dopuścić do sytuacji jak Seksmisji by płakać, że kobieta minie bije, a diabli wiedzą co taka recepcjonistka w takim miejscu potrafi, grzecznie powiedziałem, ze zapytam się żony czy chcemy zwiedzać ośrodek. Pani zaskoczona odrobinkę pozwoliła mi wyjść bez guza a my z Elą postanowiliśmy zaczekać na Jacka za bramą:)
Gablota z Kimonem© Kajman
Od jakiegoś czasu rower Jacka wydawał dziwne odgłosy. Pewnie piasek się gdzieś dostał. Chcąc nie chcąc Jacek musiał obrać kierunek na dom. Żebyśmy dobrze zapamiętali uroki tras terenowo piaszczystych pojechaliśmy skrótem. Było wesoło:)
Fajna droga terenowa© Kajman
Gdy dotarliśmy do cywilizacji musieliśmy się żegnać z Jackiem. On pojechał piachami do domu a my asfaltem do Bąkowej Góry zobaczyć zamek. Dzięki Jacku za wspólne kręcenie. Mnie się podobało:)
Zamek w Bąkowej Górze© Kajman
Uważa się, że dwór wzniósł Zbigniew Bąk herbu Zadora, syn Zbigniew Bąka seniora, który był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Władysława Jagiełły. Zameczek powstał w połowie XV wieku w miejscu starego, drewnianego dworu.
Strażnik© Kajman
Gdy w roku 1489 Zbigniew zmarł, obiekt przeszedł w ręce jego zięciów: Jarosława Łaskiego i Andrzeja, oraz szwagra - Piotra z Bnina, biskupa włocławskiego. W XVI wieku dwór przejęłą rodzina Małachowskich, która nieznacznie odnowiła i przebudowała obiekt.
Z drugiej strony© Kajman
Do XVIII wieku dwór przechodził z rąk do rąk wielokrotnie, kiedy w tym właśnie czasie jego ówcześni właściciele podjęli decyzję o przeprowadzce, być może przez grube mury budynku i małe otwory okienne, przez które wpadało mało światła. W latach 20-tych ubiegłego wieku rodzina Potockich, do których należał wówczas dwór, zaczęła poszukiwania domniemanego skarbu ukrytego w lochach. Nic jednak nie udało się znaleźć, a tylko pogorszył się stan budowli.
Dworek też tam jest© Kajman
Mapka nie kompletna bo mi w gipsie bateryjka padła:(
Kategoria Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory, Integracyjnie
- DST 109.58km
- Teren 24.00km
- Czas 06:25
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 38.00km/h
- Podjazdy 736m
- Sprzęt Kellys Aeron
- Aktywność Jazda na rowerze
Poszukiwanie atrakcji
Piątek, 4 maja 2012 • dodano: 08.05.2012 | Komentarze 18
Na zlot do Białego Brzegu pojechaliśmy zupełnie nie przygotowani pod względem opracowania tras rowerowych. Gdy w styczniu zgłosiłem swój akces Ela opracowała trasę z atrakcjami. Czas mijał i tak naprawdę zapomnieliśmy co mamy zwiedzać.
Po wczorajszej wycieczce wiedzieliśmy, że atrakcji historyczno architektonicznych w okolicy jest niewiele. Ela dostała jakieś folderki od harcerzy, szybkie opracowanie nowej trasy i w drogę:)
Może nie krzyż, ale czacha jest© Kajman
Wyruszamy w trójkę, Ela, nasz zlotowy przyjaciel Janusz i ja. Pogoda piękna, Ela narzuca spore tempo. Nagle widzę św Franciszka i co? Ma czachę u stóp. Robię fotę a ekipa znika. Zaczynam ich gonić lekko wkurzony bo przecież nie wiem gdzie mamy jechać:(
Chyba największa czacha jaką widziałem© Kajman
W końcu doganiam ekipę a tu telefon. Dzwoni Jacek i mówi, że jest pod naszą przyczepką. Umawiamy się na trasie:)
Tereny po których jedziemy mają sporo szlaków rowerowych, ale prowadzących głównie w terenie po pięknych rezerwatach przyrody, których w okolicy jest sporo. My na naszych trekkingach wybieramy asfalt.
Szlaki rowerowe© Kajman
Docieramy do Kurzelowa. Tam atrakcji jest sporo w jednym miejscu. Pierwsze wzmianki o Kurzelowie pochodzą z XII wieku. Miasto lokowane przez na prawie średzkim w 1285 roku przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę. Miasto było własnością arcybiskupów gnieźnieńskich. Od XIII wieku siedziba archidiakonatu. Miasto położone było na średniowiecznym trakcie z Torunia przez Przedbórz i Żarnowiec do Krakowa.
Szlak architektury drewnianej© Kajman
Kaplica na szlaku architektury drewnianej© Kajman
W 1360 roku biskup Jarosław Bogoria Skotnicki ufundował tu kolegiatę, przy której powstała szkoła. Kurzelów stał się ośrodkiem nauki i kultury. W 1439 roku odnowiono przywilej lokacyjny. Zniszczone w czasie potopu szwedzkiego miasto podupadło. W 1869 roku, na skutek przeprowadzonej w zaborze rosyjskim reformy administracyjnej, Kurzelów utracił prawa miejskie. Obecnie układ miejski uległ zatarciu.
Kolegiata w Kurzelowie© Kajman
Jest też drewniana dzwonnica© Kajman
W Kurzelowie największą atrakcją jest gotycka kolegiata pw. Wniebowzięcia NMP z 1360 roku. Zastosowano ciekawe rozwiązanie architektoniczne (sklepienie opiera się na jednym filarze). Jest też gotycka chrzcielnica z 1414; obok kościoła drewniana dzwonnica z przełomu XVII i XVIII wieku. Niestety wszystko zamknięte na głucho:(
Grób babki Żeromskiego© Kajman
Aby zwiększyć atrakcyjność turystyczną Kurzelowa, pięknie wyremontowano grób babki ze strony matki Stefana Żeromskiego. Ciekawa inicjatywa, hm, zastanawiam się czy dziadkowi też grób odnowili?
Ruszamy dalej do Maluszyna.
Trwa walka o szkołę© Kajman
Jedziemy częścią "Peta Orbity", którą wyznacza właśnie Krzara. Mają chłopaki zdrowie i samozaparcie. 500 km wokół Częstochowy w jeden dzień!!! Cóż, będę mógł powiedzieć, że też tam jechałem:)
Wielgomłyny, klasztor Paulinów© Kajman
Docieramy do Wielgomłynów. Tam jest klasztor Paulinów. Niestety ze zwiedzania nici bo właśnie trwa msza żałobna. Tu mieliśmy spotkać się z Jackiem. Okazuje się, że dogoni nas w następnej miejscowości. Oglądam więc pomnik poświęcony bohaterom. Takich pomników i tablic w okolicy jest sporo, począwszy od upamiętnienia powstańców styczniowych po II wojnę światową.
Pomnik w Wielgomłynach© Kajman
W Niedośpielinie trafiamy na drewniany kościół. Oczywiście też zamknięty. Nie wiedzieć dlaczego nie jest oznaczony na szlaku architektury drewnianej.
Kościół w Niedośpielinie© Kajman
W Kobielach Wielkich dogania nas Jacek. Ponieważ zna dobrze te tereny podejmuje się roli przewodnika. W Kobielach Wielkich urodził się Reymont. W miejscu gdzie stał jego rodzinny dom teraz jest tablica pamiątkowa.
Tablica upamiętniająca Reymonta© Kajman
Walący się pałac w Kobielach Wielkich© Kajman
Jak jest Jacek to kończy się asfalt i zaczyna teren. Początkowo drogami szutrowymi, ale i piachu nie zabraknie. Jedziemy w miejsca rodzinne Jacka. Widoki są piękne. Niestety zaczyna się chmurzyć i gdzieś w oddali słychać pierwszy grzmot:(
Rzepak musi być a chmury deszczowe się zbierają© Kajman
Krajobraz z krową© Kajman
Zabytki się skończyły, no może poza piecem wapiennym i kolejnymi pomnikami ku czci. Chmur jest coraz więcej a na camping jeszcze mamy 50 kilometrów. Patrzymy na zbierającą się burzę z nadzieją, że może przejdzie bokiem.
Pomnik© Kajman
Wapiennik© Kajman
No i stało się. W miejscowości Kodrąb zaczyna padać. Zwiewamy pod wiatę. Patrząc na chmury możemy sobie tam siedzieć do rana. Zapada decyzja, jedziemy. Nie wiem dlaczego, ale postanowiono ominąć asfalty i na camping jechać bocznymi drogami czyli po piachu.
Narada wojenna© Kajman
Dołożyliśmy sporo kilometrów, kółka w trekingach zapadały się i czasem trzeba było przez piach ciąć z buta. Fajne zdjęcia z tego odcinka są na blogu Jacka:)
Jak przygoda to przygoda, ale gdy byliśmy już przemoczeni do suchej nitki postanowiliśmy przygodę z piachem zakończyć i asfaltem dotarliśmy na camping:)
W przyczepie przyjęliśmy coś na rozgrzewkę, przecież jutro też jest dzień i pewnie gdzieś pojedziemy:)
Piach jest wszędzie© Kajman
- DST 70.33km
- Teren 8.00km
- Czas 04:28
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 54.00km/h
- Podjazdy 555m
- Sprzęt Accent El Ninio
- Aktywność Jazda na rowerze
Jesienna Jura
Sobota, 1 października 2011 • dodano: 01.10.2011 | Komentarze 24
Weekend zapowiadał się pięknie. Być może to ostatni letni weekend tej jesieni więc postanowiliśmy z Elą to wykorzystać i wyruszyliśmy na Jurę, ale tym razem nie w część krakowską tylko w część częstochowską. Wybraliśmy się na camping w Podlesicach.
Tutaj jest sporo do zwiedzenia. Ostatnio byliśmy tu chyba pięć lat temu i od tego czasu wiele się zmieniło:)
Niezła laska© Kajman
Wycieczkę zaczynamy od odwiedzenia zamków w Bobolicach i Mirowie. W ten sposób zrealizujemy założenie zwiedzania zamków piastowskich. Oba bliźniacze zamki wybudował Kazimierz Wielki w celu obrony granic od strony Śląska i ochrony szlaków handlowych.
Odbudowany zamek w Bobolicach© Kajman
Po śmierci Kazimierza i objęciu tronu polskiego przez Ludwika Andegaweńskiego oba zamki wraz z dobrami trafiły w ręce Władysława Opolczyka. To był niezły agent. Mimo, że Piast to jeszcze za życia Kazimierza wysługiwał się Andegawenom. Na imprezę u Wierzynka załapał się, ale w orszaku Ludwika. Robił zawrotną karierę, ale Polski to on zbytnio nie lubił.
Zamek w Bobolicach z drugiej strony.© Kajman
Opolczyk w nowo pozyskanych zamkach obsadził załogą niemiecko-czeską, która uprawiała liczne rozboje (okradając przejeżdżających kupców).
W 1379 przekazał zamek bobolicki wraz z Ogorzelnikiem i Tomiszowicami w ręce swego węgierskiego dworzanina Andrzeja Schoeny z Barlabas. Ten to dopiero wziął się za gangsterkę. Łupił co się dało!!!
Skalna brama odkopana spod zwałów śmieci© Kajman
Opolczyk robił wszystko by nie dopuścić Jagiełły na tron polski. Wykombinował nawet to, by Czechy, Węgry i Krzyżacy dokonali rozbioru Polski. Nic dziwnego, że Jagiełło po objęciu władzy z dużą satysfakcją spuścił Opolczykowi łomot. By dalej sobie nie fikał kazał pilnować go młodszym braciom, którzy odsunęli go od władzy.
Zamek w Mirowie© Kajman
Jagiełło miał to do siebie, że nigdy nie rozprawiał się z wrogami do końca co w przypadku Krzyżaków odbijało się czkawką do XX wieku, w przypadku Opolczyka spowodowało podporządkowanie się Śląska Czechom. Nasz zbój i drogowy grasant Andrzej od razu poddał zamek Jagielle i w ten sposób uniknął kary.
Zamek w Mirowie© Kajman
W 1394 Władysław Jagiełło wystawił Andrzejowi dokument przenoszący jego dobra bobolickie na prawo niemieckie, tym samym uznając jego własność i traktując ją jako gwarancja lojalności wobec króla.
Andrzej umarł śmiercią naturalną w 1413 roku a po nim zamkiem władała jego córka Anna.
Zamek w Mirowie z jeszcze innej strony© Kajman
Po śmierc Anny majątkiem podzielili się jej syn z pierwszego małżeństwa Stanisław Szafraniec z Młodziejowic h. Starykoń oraz jej drugi małżonek Mściwój h. Lis z Wierzchowiska wraz z dziećmi, co stało się zarzewiem sporu.
Chłopaki leli się o zamek prawie 20 lat. Andrzej syn Mściwoja z Wierzchowiska wraz z trzydziestką szlachty i setką pomocników wyłamał pewne zapory budowane w zamku i zrabował przyrodniemu bratu zboże i bydło. W końcu Szafrańce wykupili drugą połowę zamku i wojna się skończyła.
Ładny mieli widok z okna© Kajman
Później zamki przechodziły z rąk do rąk. Potop szwedzki sprawił, że oba popadły w ruinę. Obecnie zamek w Bobolicach został odbudowany przez prywatnego inwestora, który jest również właścicielem zamku w Mirowie. Ten ostatni jest zabezpieczany przed dalszym niszczeniem.
Wejście do zamku jest zabronione, ale nie utrudnione© Kajman
Tyle historii. Dalej jedziemy do Złotego Potoku. Jesień na Jurze jest o wiele bardziej widoczna niż w naszych Beskidach. U nas jest jeszcze zielono, tutaj widać sporo kolorów. Jest to chyba spowodowane suszą, która mocno daje się we znaki.
Białe, żółte i czerwone© Kajman
Białe skałki są piękne© Kajman
Kolorowe drzewa też© Kajman
W Złotym Potoku zwiedzamy pałac Raczyńskich i dworek Krasińskich. Oba obiekty powstały długo po czasach piastowskich, więc ich historię w tym wpisie pominę by nie zanudzać czytelników.
Pałac Raczyńskich od frontu© Kajman
Trochę zniszczony© Kajman
Pałac Raczyńskich od strony zadniej© Kajman
Tu uczył się Jan Kiepura© Kajman
Dworek Krasińskich© Kajman
Po zwiedzaniu jedziemy na doskonały obiad. Jesteśmy umówieni z Anwi i Krzarą w alei klonowej. Bardzo się cieszymy na to spotkanie, dawno się nie widzieliśmy a to przecież świetni przewodnicy po okolicznych atrakcjach:)
Ja w Alei Klonowej© Kajman
Ela z Krzyśkiem też są© Kajman
Jest też Iwonka© Kajman
Po przesympatycznym powitaniu ruszamy na zwiedzanie. Byłem pewien, że Iwonka z Krzyśkiem przygotują nam tyle atrakcji, że trudno będzie zapamiętać nazwy odwiedzonych miejsc. Były oczywiście jurajskie jaskinie, były źródełka tryskające prosto z ziemi, były piękne skałki, były legendy o panu Twardowskim, diable i skarbach:)
Pierwsza jaskinia© Kajman
Druga jaskinia© Kajman
Trzecia jaskinia, która ma pięć wejść© Kajman
To jedno z nich nazywane płuca a wygląda jak gardło:)© Kajman
Przypadkowo spotkany pan opowiadał nam legendy jurajskie nad tryskającym źródełkiem:)© Kajman
Jeździliśmy sobie w różne piękne miejsca. Nazwy pewnie poda Iwonka lub Krzysiek. Nie chcę ich wpisywać by czegoś nie poplątać. Atrakcji było mnóstwo a widoki jesiennej Jury piękne:)
Staw© Kajman
Młyn© Kajman
Brama, chyba Twardowskiego© Kajman
Diabelskie Mosty© Kajman
Nasz przewodnik, dziewczyny z tyłu plotkują:)© Kajman
Robi się późno, trzeba się pożegnać:(
Krzysiek jutro startuje w zawodach i powinien wypoczywać. Życzę mu wysokiej pozycji chociaż pewnie nie potrzebnie, on wszystko wygrywa, niezależnie od dyscypliny:)
Wracamy na camping przez Żarki. Tam jeszcze odwiedzamy wielki Kirkut.
Kirkut w Żarkach© Kajman
Robi niesamowite wrażenie, dobrze, że się zachował do naszych czasów:)© Kajman
Kategoria Integracyjnie, Wycieczki z campingów, Zamki pałace dwory