Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kajman z wioski Kobiernice. Mam przejechane 15762.40 kilometrów w tym 1149.69 w terenie. Wlokę się z prędkością średnią 17.10 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kajman.bikestats.pl


free counters

Najpopularniejsze zdjęcia:



  • DST 65.15km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:56
  • VAVG 16.56km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 353m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Inspekcja popowodziowa

Niedziela, 13 czerwca 2010 • dodano: 13.06.2010 | Komentarze 8


magneticlife.eu because life is magnetic

Od paru dni chciałem sprawdzić co dzieje się w Kaniowie i okolicy, czyli w miejscu, które było bardzo poszkodowane podczas ostatniej powidzi.
Postanowiliśmy z Elą pojechać tam po obiedzie.

Naprawiona droga w Bielanach © Kajman
.

Przed południem wpadł do nas w odwiedziny Krzychu 60. Jechał z kumplami do Porąbki. Bardzo mi się podoba jego nowy rower, dosłownie piórko:)
Lubię z Krzyśkiem rozmawiać. To co mi opowiada to dla mnie jest jakiś kosmos. Super facet i nauczyć się od niego można wiele:)

Ela waży rower Krzyśka © Kajman


Po 15 wyjeżdżamy. Pierwsze stawy w Kaniowie wyglądają uroczo, jakby nic się nie stało. Przy brzegu siedzi wielu wędkarzy a to znaczy, że nawet ryby nie zwiały:)

Pierwsze stawy w Kaniowie © Kajman


Dalej już nie było tak fajnie. Roje komarów atakowały nieustannie. Pojechaliśmy zobaczyć jak to teraz wygląda. Trzeba porównać ten wpis z poprzednim żeby mieć porównanie.

Dom jest nadal zalany © Kajman


W sadzie jest mniej wody © Kajman


Minęło już ponad trzy tygodnie a nie udało się jeszcze odprowadzić wody. Faktem jest, że jej poziom obniżył się o ponad metr.
Sytuacja odpowiada komarom i ptakom. Te ostatnie drą się niemiłosiernie. Boćkowi też coś się popieprzyło bo na dachu domu zebrało mu się na tańce godowe:)

Szalony bociek © Kajman


Przejeżdża koło nas wielu rowerzystów. To niechybny znak, że ta droga gdzieś dalej prowadzi. Namawiam Elę żebyśmy to sprawdzili. Nigdy tą drogą nie jechaliśmy a ostatnio dalej była zalana.
Najpierw jedziemy drogą jak kiedyś wyglądała autostrada do Berlina.

Prawie autostrada © Kajman


Droga kończy się niespodziewanie i dalej jest trawsko po pas. Tam przejechać się nie da. Zawracany i skręcamy w bitą drogę prowadzącą wałem. Tam właśnie pracują pompy ściągające wodę z Kaniowa. Smród jest niemiłosierny:(

Pompy pompują © Kajman


Droga okazuje się Wiślańską Trasą rowerową. Ciekawe jak z tych chaszczy wcześniej wyjeżdża?
Tutaj wygląda zachęcająco ale Ela ze względu na komary i smród zarządza kategoryczny odwrót do cywilizacji.

Tu wygląda fajnie © Kajman


Myślę, że niedługo tam wrócę, przecież trzeba sprawdzić gdzie ta droga prowadzi:)

Kolejny znaczek trasy pojawia się w Jawiszowicach © Kajman


Kategoria Integracyjnie


  • DST 87.54km
  • Czas 04:57
  • VAVG 17.68km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Podjazdy 339m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak nie urok to ....

Sobota, 12 czerwca 2010 • dodano: 12.06.2010 | Komentarze 10


magneticlife.eu because life is magnetic

Przez ostatnie 5 tygodni lało dzień w dzień. Składałem wtedy reklamację. Przez ostatnie 7 dni temperatura w dzień nie spada poniżej 33 stopni. Komary chcą człowieka zażreć żywcem.
Reklamacji nie składam bo ostatnio jak złożyłem, była powódź:(
Teraz gdybym złożył mogłoby nas upiec albo co jeszcze gorsze, ci mali krwiopijcy zamęczyliby nas na amen:(

Vanhelsing i my © Kajman


Na dodatek teraz nad Bielskiem szaleje okropna burza, a nad Bujakowem widać ognie sztuczne strzelane na jakimś weselu. Za oknem co chwilę robi się jasno jak w dzień i słychać huk. Czuję się jak na wojnie!!!

Soła zmieniła koryto © Kajman


Ponieważ nie cierpię upałów wyruszamy z Elą skoro świt czyli przed ósmą. Wybieramy trasę standardową żeby szybko wrócić do domu zanim się zacznie upał. Przy okazji chcemy zobaczyć jak ostatnio narozrabiała Soła.

W starym korycie zostały tylko wykarczowane drzewa © Kajman


Podczas ostatniej powodzi, wielki nurt Soły pustoszył brzegi i rzeka zmieniła koryto. W starym korycie pozostały wyrwane drzewa, które ludzie tną i wywożą na opał. Zostały też zwały piachu, mułu i kamoli.

Wymyty nowy brzeg © Kajman


We wszystkich rozlewiskach woda opada, czasami wydaje się nawet czysta. Zostało też wiele podmokłych łąk. Korzystają z tego komary, mnożą się na potęgę i atakują.

Na wodaspadach też są drzewa © Kajman


Na moim ulubionym parkingu przy Sole w Bielanach doznajemy kolejnego cudu. Z bezchmurnego nieba pada deszcz. Jest jakiś dziwny, taki lepki:(
Trzeba spadać!!!

A taka miła rzeczka się wydaje © Kajman


Dzisiaj mieli do nas przyjechać bardzo mili bikestatowicze. Bardzo się na to spotkanie cieszyłem. Niestety z przyczyn wyższych w ostatnim momencie odwołali przyjazd.Co się odwlecze to nie uciecze:)
Gdy dojeżdżaliśmy do stawów w Malcu, Ela Dostała smsa od Vanhelsinga.

Stawy w Malcu © Kajman



Pisał, że jedzie na Hrobaczą łąkę i ma dla mnie klucze do roweru, które miał mi dowieźć od zimy ale kolano go bolało.
Kurcze, co ma wisieć nie utonie:)
W końcu poznamy Vanhelsinga.

Vanhelsing w Kobiernicach © Kajman


Klucze rewelacja. W końcu Ela nie będzie mówić, że w sakwach wozi narzędzia. Ja też będę woził:)
Piotrek opowiada nam o planach swojej wyprawy w Alpy. Zapowiada się bardzo ciekawie. Podpowiadamy mu kilka dodatkowych wariantów:)
Ciekawe czy skorzysta z sugestii?

Van testuje Accenta © Kajman


Można by gadać do rana ale Piotrek ma sesję i musi wracać do Jaworzna. Jedziemy z nim żeby pokazać najdogodniejszą drogę ze Śląska w góry. Droga omija ruchliwe trasy i jest malownicza:)
Przy okazji zatrzymujemy się przy kładce na Sole i Piotrek może zobaczyć o ile przesunął się brzeg.

Inspekcja kładki © Kajman


Jedziemy wspólnie do Bielan. Dalszą drogę już Piotrek zna. Tutaj się żegnamy i żeby nie jechać tą samą trasą do domu wracamy przez Jawiszowice.
W ten sposób zrobiliśmy dzisiaj dwa kółka:)
Zastanawialiśmy się nad trzecim żeby dobić do stówki ale już nam się nie chciało.

Koryto Sołw widziane z kładki w Kobiernicach © Kajman


Ponieważ były dwie wycieczki, są też dwie mapki. Przy okazji, całkiem przypadkowo dzisiaj przekroczyłem 3 000 km w tym roku:)



Kategoria Integracyjnie


  • DST 55.43km
  • Czas 04:01
  • VAVG 13.80km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 867m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popradzkie Pleso

Niedziela, 6 czerwca 2010 • dodano: 08.06.2010 | Komentarze 26


magneticlife.eu because life is magnetic

Pogoda przepiękna, po deszczach powietrze zrobiło się krystaliczne a co za tym idzie widoczność jest obłędna:)
Wyruszamy z Elą zdobyć Popradzkie Pleso.

Kellyski dały radę © Kajman


Popradzki Staw (słow. Popradské pleso, dawniej Rybi Staw, Mały Rybi Staw) – staw tatrzański znajdujący się w dolnej części Doliny Złomisk, odnogi Doliny Mięguszowieckiej w słowackich Tatrach Wysokich.
Trasa dla mnie nie będzie najłatwiejsza. Po wczorajszej wycieczce czuję nogi i tyłek. Cały czas boli mnie stłuczony bok po ostatniej glebie.

Ela foci Gerlach © Kajman


Staw leży w kotlinie powstałej na bazie misy glacjalno-erozyjnej na wysokości 1494,3 m n.p.m., ma 6,26 ha powierzchni i 16,6 m głębokości (wg pomiaru z 1927) lub odpowiednio 6,88 ha i 17,6 m (wg pomiarów z lat 1961–1966). Woda ma żółtozielony kolor i jest jak na tatrzańskie stawy mało przezroczysta.
Trasa wiedzie nieustannie pod górę. Ponad 27 kilometrów podjazdów przed nami:)

Woda spływająca z gór ma łodny kolor mimo powodzi © Kajman


Gdy jechaliśmy na camping okazało się, że droga Swobody jest zamknięta od Szczyrbskiego Plesa. Trzeba było robić spory objazd aż do Wyżnych Hagów. Przyczyną było oczywiście osuwisko. Teraz udostępniono przynajmniej jeden pas dla samochodów osobowych.

Drogę szlak trafił © Kajman


Samo jezioro jest przepięknie położone. Dzięki południowej wystawie staw ma bowiem bogatszy plankton niż leżące o 100 m niżej Morskie Oko, również żyjące w stawie ryby (pstrąg potokowy) są dzięki temu okazalsze. Popradzki Staw jest jednym z nielicznych tatrzańskich stawów, w którym naturalnie występują ryby.

Tablica © Kajman


Temperatura wód powierzchniowych nie przekracza 16 °C. Przeciętny termin pokrywania się stawu lodem to 11 listopada, a przeciętny termin topnienia lodu to 21 maja.
Dzisiaj jest upał. Jedziemy powolutku i cieszymy się widokami:)

Widoczek © Kajman


Widoczek © Kajman


W słowackich Tatrach w ostatnim czasie wytyczono kilka nowych tras rowerowych i wprowadzono nowe oznakowanie. Trasy podzielono w/g stopnia trudności. Są trasy rekreacyjne, sportowe i expert. Dzisiejsza wycieczka jest oznaczona jako expert:)

Ela jak zwykle zwiewa mi na podjazdach © Kajman


Najtrudniejszy podjazd zaczyna się na 5 kilometrów przed celem. Co prawda cały czas jest piękny asfalt ale nachylenie jest miejscami bardzo duże. Po za nami nikt na trekingu się tam nie pchał.

Widoczek © Kajman


Na Słowacji jeździ bardzo dużo osób na rowerach. W przeciwieństwie do Polski, wszyscy są odpowiednio ubrani i mają kaski mimo tego, że nie ma obowiązku jazdy w kasku. Inny strój jest chyba odbierany jako obciach.
Pomimo tego, że notorycznie nas ktoś wyprzedza, cieszy mnie to, że nie mają nad nami wielkiej przewagi w prędkości:)
Podziwiałem gościa, który wjechał nad jeziorko z dodatkowym bagażem!!!

Rodzinka nad Popradzkim Plesem © Kajman


Patrząc na sprzęt, którym ludzie jeżdżą po Tatrach, Ela zaczęła coś mówić o potrzebie zakupu roweru górskiego dla niej. Cóż, Accent kurzy się w garażu a Kellysek jest rewelacyjny, ale nie do jazdy po górach.

Ela w peletonie © Kajman


Na Słowacji obowiązuje absolutne zero alkoholu ale jak zauważyłem rowerzyści nie przejmują się tym zbytnio. W schronisku każdy walnął sobie piwko za jedyne 1,5 euro.
Ostatnio Toomp w komentarzu pytał czemu na Słowacji piję Żwyca. Odpowiedź jest prosta. Wyjeżdżając z domu zawsze zabieram zapas aby w drodze się nie przejmować gdzie kupię piwo. Na Słowacji można się zdziwić szukając otwartych sklepów w dni świąteczne. Miejscowe degustuję w knajpkach:)
Skończyły się też czasy, gdy zapas piwa woziło się ze Słowacji do domu:(

Ciekawe korzenie © Kajman


Zdjęcia zamieszczone w tym wpisie są robione popierdółką, lepsze będą na blogu Eli bo ona robi fotki lustrzanką. Może da mi kilka to później jeszcze coś dołożę:)

Słowacy mają wiele pomników powstania w czasie II wojny światowej © Kajman


No to coś dołożę:)

Pierwsze podjazdy są lajcikowe © Kajman


Trzeba coś przekąsić © Kajman


Gdy był las, w tym miejscu nie było widać gór © Kajman


Jedyny pożytek z halnego to widoki na góry © Kajman


Jadę sobie:) © Kajman


Czasami mam dosyć podjazdów © Kajman


Schronisko a w nim jest piwo:) © Kajman


Za pilnowanie rowerów dostałem kufelek © Kajman


Ela pilnuje za friko © Kajman


Na campingu w lodówce czekał Żywiec © Kajman




  • DST 132.05km
  • Czas 08:27
  • VAVG 15.63km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Podjazdy 1780m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Spisz

Sobota, 5 czerwca 2010 • dodano: 07.06.2010 | Komentarze 18


magneticlife.eu because life is magnetic

Rano obudziłem się obolały. Zastanawiałem się czy po wczorajszej glebie będę w stanie jechać na rowerze. Ela zaplanowała piękną wycieczkę, pogoda jest wspaniała, myślę sobie trudno, jadę, jeżeli nie dam rady to zawrócę.

Jedziemy na Spisz © Kajman


Prawdopodobnie w 1001 r. król Polski Bolesław Chrobry przyłączył do swego królestwa większość ziem spiskich, aktualnie należących do Słowacji. Część z nich stracił już w roku 1018. W wyniku naporu Węgier południowa granica Polski przesuwała się stopniowo ku północy. Na tereny Spisza Węgry wkroczyły w II połowie XI w. i od tego czasu przez następne trzy stulecia stopniowo przejmowały dalsze tereny, działając metodą faktów dokonanych: intensywnie je kolonizując i wykonując na nich coraz więcej uprawnień administracyjnych.

Kościół w Spiskim Czwartku © Kajman


Pierwszy etap to Spiski Czwartek. Jedyna miejscowość, której wcześniej nie odwiedziliśmy. Jakże inaczej wyglądają te tereny z siodełka roweru. Jadąc samochodem tak jak kiedyś, traci się wiele uroków ziemi spiskiej.

Witraż w kościele © Kajman


W XV wieku Spiski Czwartek był na krótko siedzibą prowincji 11 miast spiskich, które pozostały przy Węgrzech (pozostałe weszły w skład zastawu spiskiego).Już w XV wieku istniała tutaj szkoła. W dokumentach zachowały się informację, że w 1565 r. miejscowość liczyła 61 domów, ale w 1605 już tylko 30. Poniosła spore straty podczas najazdów tureckich (w 1570 r. zagony tureckie dotarły aż na południowy Spisz), a w XVIII wieku – podczas powstań antyhabsburskich.

Inny witraż © Kajman


Kościół wybudował ród Zapolskich, w świecie bardziej znany jako Zapolya, to z węgierskiego. Był kilka razy powiększany. Część z 1475 roku robi największe wrażenie.

Ołtarz © Kajman


Ziemia spiska obecnie leżąca w granicach Polski i Słowacji, wygląda tak jak okolice naszych Pienin. Jedzie się cały czas góra, dół. Widoki są piękne. Niestety często musimy poruszać się głównymi drogami. Na szczęście mają szerokie pobocza i jazda jest bezpieczna.

Widoczek © Kajman


Jedziemy do Lewoczy. Jest tam kilka atrakcji. Największą w sensie dosłownym jest ołtarz w miejscowym kościele. Wykonał go mistrz Paweł z Lewoczy, uczeń Wita Stwosza. Jest to najwyższy drewniany ołtarz w Europie. Kiedyś go oglądaliśmy, jest piękny, dzisiaj nie bo kościół jest w remoncie:(

Zamknięty kościół © Kajman


Inną atrakcją jest klatka złoczyńców. Niewiele takich zachowało się w Europie.

Klatka złoczyńców © Kajman


Gdy byliśmy w Lewoczy w roku 1996 pod tą klatką podeszła do nas starsza pani. Wyglądała jak wyjęta z dziewiętnastowiecznego obrazu przedstawiającego portrety arystokratów. Zapytała czy mówimy po niemiecku. Powiedziała "Jakie to były piękne czasy za Franca Jozefa, można było jechać od Krakowa do Wiednia bez paszportu".
Minęło kilka lat i marzenie starszej pani się spełniło:)

Kanieniczka w rynku © Kajman


Rynek w Lewoczy jest piękny. Bardzo ciekawe są również mury obronne miasta zachowane do dzisiaj:)

W tle brama wjazdowa do miasta © Kajman


Mury obronne © Kajman


Jedziemy dalej. Celem jest Spiski Hrad. Największe ruiny Środkowej Europy.

Pokazał się zamek © Kajman


W 1412 r. król Władysław Jagiełło pożyczył Zygmuntowi Luksemburskiemu 37 000 kop szerokich groszy praskich (ówcześnie ok. 7 ton czystego srebra). Pożyczkę zabezpieczono zastawem, w którego skład weszły miasta i miasteczka należące wcześniej do ziemi sądeckiej (i później wydzielone jako odrębna jednostka): Lubowla, Podoliniec i Gniazda (w miastach tych utworzono starostwo grodowe z siedzibą w Zamku Lubowelskim) oraz 13 miast spiskich.

Inne ujęcie © Kajman


Zamek Spiski, zabytkowy kompleks zamkowy na Słowacji z przełomu XI i XII wieku, cały kompleks zamkowy zajmuje powierzchnię ok. 4 ha. Obecnie większość zamku jest zrujnowana, część murów obronnych została odbudowana współcześnie.

Tych kamoli pod zamkiem kiedyś nie było © Kajman


Zamek już kiedyś kilka razy zwiedzaliśmy. Obecnie wstęp kosztuje 5 euro. Robimy przerwę na papu, Ela robi wiele zdjęć. Ruszamy dalej. Kolejne miasto na trasie to Spiskie Włochy.

Mały rynek i trzy kościoły przy nim © Kajman


Rejon miasta od X wieku do I połowy XI w. znajdował się w granicach Polski, zapewne na terenie kasztelanii spiskiej wzmiankowanej w dokumentach polskich i węgierskich. Później, w II połowie XI wieku obszar ten zajęli Węgrzy. Miejscowość ta wzmiankowana jest po raz pierwszy w 1243 w dokumencie króla węgierskiego Beli IV. Nazwa miejscowości związana jest z działalnością Walonów z pogranicza Belgii i Francji, a nie jak często mylnie się sądzi Wołochów.

Tablice nagrobne przy kościele © Kajman


W jednym z kościołów znajduje się rzeźba mistrza Pawła z Lewoczy. Niestety kościół też jest zamknięty. Coś dzisiaj nie mamy szczęścia do mistrza Pawła:(
Jedziemy do Markuszowców.

Zamek w Markuszowcach © Kajman


W Markuszowcach jest zamek, pałac, kolejna klatka złoczyńców i piękny park. Stajemy na małe co nieco. Pałac można zwiedzać.

Pałac od strony zadu © Kajman


W dawnej stajni jest bar © Kajman


Na Słowacji też jest powódź. Policja zamknęła wjazd do Kieżmarku. Koszyce znajdują się pod wodą. Park w Markuszowcach też jest zalany:(

Park w Markuszowcach © Kajman


Na obrzeżach wielu słowackich miasteczek powstają slamsy Romów. Widok jest przerażający. Jakby nie z tego świata. Walące się domy, chaty sklecone z byle czego. Smród. Mnóstwo Romskich dzieci wszędzie. Bieda nie do opisania. Ludzie są izolowani od społeczeństwa. Istnieje wiele konfliktów.
Strach koło nich się poruszać, zdjęcie robimy ukradkiem, na więcej nie mamy odwagi bo mogłoby się to skończyć tragicznie:(

Slamsy © Kajman


Dojeżdżamy do Spiskiej Nowej Wsi. Tam późny obiad i jedziemy na camping.
Świetna wycieczka, mnóstwo zwiedzania, fajny dystans i całkiem spore podjazdy.

Główna ulica w Spiskiej Nowej Wsi © Kajman


Niestety GPS 15 kilometrów przed campingiem nam się zawiesił. Powrót tą samą trasą z małym naddatkiem.



  • DST 10.60km
  • Czas 00:29
  • VAVG 21.93km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza poważna gleba od 40 lat

Piątek, 4 czerwca 2010 • dodano: 04.06.2010 | Komentarze 23


magneticlife.eu because life is magnetic

Tak w ogóle to pierwsza gleba od 40 lat:(
Ale od początku. Do południa lało jak z cebra. Ela wykorzystała ten czas na zaplanowanie pięknych wycieczek na pozostałe dni.
Dzisiaj ma być urocza wycieczka do Kieżmarku. Ruszamy o 15. Jest jeszcze bardzo mokro. Droga jest z góry. Jedziemy bardzo szybko. W pewnym momencie wjeżdżamy na przejazd kolejowy wyłożony drewnem.

Widzę, że Ela wpada w poślizg i rower zaczyna jej tańczyć. Chcę ją ominąć ale koła wpadają mi w torowisko. Wykonuję piękny lot przez kierownicę, walę łbem w szyny, dobrze, że mam kask. Podwinięta ręka wbija się w klatę, czuję spory ból.

Sam sobie z tym nie poradzę:( © Kajman


Zbieram się powoli, sprawdzam czy sobie czegoś nie połamałem. Ze mną jest OK poza bólem w klatce. Niestety Kellysek nie nadaje się do jazdy. Oba koła scentrowane. Dzisiaj już nigdzie dalej nie pojedziemy:(

Jutro ma być piękna pogoda. Trzeba coś zrobić. Wsiadam na rower Eli i jadę na camping po samochód. Wracam i pakujemy Kellyska do auta. Trzeba znaleźć serwis.

Najbliższy w Smokowcu ale tam jak usłyszeli, że trzeba centrować koła to nie umieli tego zrobić. Odwiedzamy jeszcze trzy serwisy i zawsze to samo:(
W trzecim serwisie gdzie mają też wypożyczalnię rowerów pytam się gościa co robią gdy im się koło scentruje?
Jacyś wszyscy ci ludzie są rozgarnięci inaczej. W końcu krok po kroku, pytanie po pytaniu i dochodzimy do sedna. Wiem gdzie mieszka facet, który potrafi naprawić koła.
Jedziemy do niego. 10 euro i Kellysek jest gotowy do jutrzejszej wycieczki:)
Na pocieszenie pan serwisant mówi mi, że dobrze się stało, że nie pojechaliśmy do Kieżmarku bo miasto właśnie dzisiaj zalała powódź. Marne to pocieszenie:(



  • DST 75.94km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 15.04km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry Wysokie

Czwartek, 3 czerwca 2010 • dodano: 03.06.2010 | Komentarze 8


magneticlife.eu because life is magnetic

Na długi weekend postanowiliśmy z Elą wybrać się w Tatry Wysokie. Już wczoraj dojechaliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy i rozstawiliśmy przyczepę. Dzisiaj o 8 rano ruszamy:)

Z Łomnicą w tle © Kajman


Na dzisiejszą wycieczkę wybraliśmy się do Kieżmarskiej Doliny Białej Wody. W opisie cyklotras wycieczka ta ma kategorię expert.
Trasa wiedzie terenem wzdłuż potoku. Droga jest zachęcająca. Mamy przed sobą 7,5 km podjazdu na wysokość 1560m n.p.m.

Tu startujemy © Kajman


Ładny opis trasy © Kajman


Zaczyna się błoto © Kajman


Trasa jest sławna również z innego względu. Jest słynna dlatego, że została udokumentowana jako pierwsza wycieczka w Tatry. W 1565 roku właścicielka Kieżmarskiego zamku Beata Łaska, Polka z resztą, wybrała się tą trasą. Stało się to znane, ponieważ gdy wróciła na zamek, wkurzony mąż zamknął ją na 6 lat do wieży:(

Dalej wydawało się łatwiej © Kajman


Nie tylko my wybraliśmy tę trasę © Kajman


Gdy byliśmy w jednej trzeciej trasy zaczęło się bardzo chmurzyć. Z dużą przykrością zarządziliśmy odwrót. Zjazd po kamieniach byłby samobójstwem. W Tatrach pogoda zmienia się bardzo szybko:(

A taki ładny potoczek był:( © Kajman


Burza wisi w powietrzu. Słowacy opowiadają, że takiej powodzi nie było u nich od 170 lat!!! Przebijam ich mówiąc, że u nas od 300. Mówią O!!!!
Jedziemy do Smokowców. W razie deszczu można szybko uciec na camping.

Smokowe Wyżne © Kajman


Szukamy mapy z cyklotrasami Tatr. W jednym ze sklepików pani oferuje nam mapę którą mamy. Kiedyś zapłaciliśmy za nią 120 koron czyli 12 złotych. Teraz ta sama mapa była za jedyne 12 ale euro!!!
Szukamy mapy za przystępną cenę. W końcu udaje się ją kupić:)

Na targu w Łomincy © Kajman


Gdy dojechaliśmy do Smokowców zaczęło kropić. Uciekamy na camping. Kiedy dojechaliśmy lunęło na całego. Rowery do namiotu. Czas na piwo i trochę odpoczynku.

Czas na piwo © Kajman


Po obiedzie drzemka. O 16 Ela obudziła mnie i zaproponowała wycieczkę do Popradu.
Po drodze mijamy camping zrzeszony w międzynarodowej federacji carawaningu. Kiedyś spędziliśmy na nim bardzo miły weekend. Dzisiaj niestety jak wiele innych obiektów turystycznych na Słowacji, popadł w ruinę i zarasta trawą:(
Szkoda:(

Był fajny camping © Kajman


Witają ale po co? © Kajman


Wszystko zarosło trawą:( © Kajman



Przez deszcze na Słowacji bardzo opóźnił się okres wegetacji. U nas rzepak już dawno przekwitł. Tu kwitnie na całego nie tylko rzepak ale też bez. Zapachy są niesamowite.

Jedziemy do Popradu © Kajman


Wszystko żółte © Kajman


Docieramy do Popradu. Na Słowacji tak jak i u nas trwa kampania wyborcza. Jedna z partii zorganizowała koncert. Tylu totalnie naćpanych małolatów już dawno nie widziałem.


Znów zaczyna kropić. Wracamy. Jedziemy do Smokowców i dalej na camping.
Docieramy całkowicie zlani. Idziemy do restauracji na pierogi. Robimy wpisy i testujemy całkiem niezłą gruszkówkę, którą uraczył nas szef campingu:)

Koncert? © Kajman




  • DST 129.71km
  • Teren 2.00km
  • Czas 07:25
  • VAVG 17.49km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 945m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mnóstwo atrakcji

Sobota, 29 maja 2010 • dodano: 29.05.2010 | Komentarze 24


magneticlife.eu because life is magnetic

Tak naprawdę do końca nie wiedzieliśmy gdzie pojedziemy. Wszystko zależy od pogody. Jest co prawda nieco niebo zachmurzone ale ma nie padać.
Wybór trasy pada na Woźniki. Wyruszamy z Elą na szlak architektury drewnianej.

Szlak architektury drewnianej © Kajman


1 atrakcja

Kościół w Woźnikach. Kościół na szlaku architektury drewnianej do tej pory przez nas nie odwiedzony. W okolicy zostało takich nieodwiedzonych kościołów już niewiele.

Kościół w Woźnikach © Kajman


Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny pochodzi z I. poł. XVI w. W 1959 r. na skutek podpalenia spłonęły dachy, uszkodzeniu uległy stropy i ściany, spaliła się wieża i część wyposażenia kościoła. Świątynia została odbudowana w latach 1962–1964.

Wnętrze kościoła © Kajman


Do najcenniejszych zabytków należy gotycki krucyfiks z XIV w. umieszczony na belce tęczowej. W ołtarzu głównym, obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XIX w. oraz organy w obudowie z XVIII w.

Ciekawy malowany sufit © Kajman


W pobliżu kościoła usytuowana jest drewniana dzwonnica.
Świątynia jest przykładem udanej rekonstrukcji konserwatorskiej po zniszczeniach.
Zaskoczyło mnie to, ze przed kościołem są dwie tablice informacyjne. Do tej pory zawsze była jedna.

tablice © Kajman


Po zwiedzeniu kościoła zaczynamy się zastanawiać gdzie pojechać dalej. Postanowiliśmy zwiedzać po kolei wszystkie atrakcje zaznaczone na mapie.

2 atrakcja

Kiedyś Pete wspominał na blogu o pomniku żołnierzy amerykańskich. Prosiłem o zdjęcie ale się nie doczekałem. Trzeba to zobaczyć na własne oczy:)

Pomnik żołnierzy amerykańskich © Kajman


Pomnik znajduje się tuż za miejscowością Wyźrał.
W czasie II wojny światowej ( 1944r.) na granicy Wyźrału i Zygodowic został zestrzelony samolot USA. Pomnik poległych sześciu amerykańskich lotników znajduje się na skraju Zygodowic.

Polegli © Kajman


3 atrakcja

Jedziemy do miejscowości Tłuczań. Tam jest tajny kościół na szlaku architektury. Gdy dojechałem do Tłuczania bardzo się zdziwiłem.

To jest to? © Kajman


Okazało się, ze kościół który nas interesuje znajduje się nieopodal. Nie jest w żaden sposób oznaczony do niego dojazd a co więcej, w zasadzie nie ma do niego drogi. Dojazd można zaliczyć do terenu.

Kościół znaleziony © Kajman


Drewniany kościół Nawiedzenia NMP (1664, 1846) został zbudowany w 1664 r. na miejscu wcześniejszej świątyni, istniejącej już w 1513 r. Świątynia była odnawiana w 1846 i 1966 r. Niestety, wyposażenie drewnianego kościółka zostało w większości ukradzione bądź zniszczone przez nieznanych bandytów w 1999 r.

Jakoś dziwnie krzyż zamocowany © Kajman


Koniecznie chcę zajrzeć do środka. Wszystko jest pozamykane na głucho. Przez okna nic nie widać. Obchodzę kościół dookoła i w końcu jest możliwość zrobienia fotki wnętrza:)

Dziura w drzwiach © Kajman


Cykam fotkę © Kajman


Wnętrze © Kajman


4 atrakcja

Jedziemy przez most w Łączanach na drugą stronę Wisły. Celem jest miejscowość Kamień.
W Kamieniu znajduje się bardzo ciekawy kompleks zabytkowy, który tworzą, zespół kościelno-parafialny z plebanią (druga polowa XIX w.) założenie folwarczno-ogrodowe (XVIII-XIX w.) w którym na szczególną uwagę zasługują kilkusetletnie lipy, lamus i wspaniała drewniana studnia. Kościół pw. Opieki Matki Bożej został wybudowany w 1928 roku

Kościół w Kamieniu © Kajman


Na placu plebani pan kościelny bardzo ciekawie opowiada nam o drzewach tam rosnących i ich mieszkańcach czyli sowach. Tych ostatnich nie udało nam się zobaczyć.

Drzewko i zabytkowa studnia © Kajman


Tablica © Kajman


5 atrakcja

Na naszą stronę Wisły postanowiliśmy przepłynąć promem.

Jest prom © Kajman


Chyba zapomnieliśmy o powodzi. Tam już chyba nikt nigdy nie przepłynie:(

Był prom © Kajman


6 atrakcja

Nie ma promu, trudno. Następny most jest koło Zatora. Jedziemy wzdłuż Wisły i kolejnym celem jest miejscowość Poręba Żegoty. Jest tam pałac Szemberków a raczej to co z niego pozostało.

Przed wejściem © Kajman


Pierwszy dwór powstał w tym miejscu w XVII stuleciu. Obecny pałac powstał w kilku etapach pomiędzy końcem XVII wieku, a początkiem XX wieku, kiedy przebudował go architekt Tadeusz Stryjeński. W pałacu spalonym w 1945 roku i częściowo rozebranym, znajdowała się cenna biblioteka oraz bogate zbiory sztuki.

Prosimy na pokoje © Kajman


Były herby © Kajman


Tablica © Kajman


7 atrakcja

Dalej jedziemy do Babic. Tam jest kilka atrakcji ale o nich już kiedyś pisałem. Tym razem atrakcją jest ciekawa pasieka.

Jedna strona pasieki © Kajman


Pan bartnik czy pszczelarz wyciąga miodek © Kajman


Druga strona pasieki © Kajman


8 atrakcja

To były widoki. Góry pokazuję często. Dziś widoki gór były lekko zamglone więc będzie sielski krajobraz:)

Wsi urocza..... © Kajman


9 atrakcja

Przekroczone w tym roku 20 kilometrów w pionie:)



  • DST 51.80km
  • Czas 02:25
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 235m
  • Sprzęt Accent El Ninio
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawdzić Kaniów

Czwartek, 27 maja 2010 • dodano: 27.05.2010 | Komentarze 15


magneticlife.eu because life is magnetic

Ponieważ premier Tusk ostatnimi czasy notorycznie nawiedza naszą wioskę, postanowiłem rano skosić trawę. Tyle ile się da. Nadal ziemia jest nasiąknięta do granic możliwości. Cóż, nie wiadomo gdzie jeszcze premiera zagna. Trawę trzeba zwalczyć.
Późnej pojechałem zobaczyć jak wygląda dzisiaj Kaniów.

Trzeba gdzieś pojechać © Kajman


Po raz pierwszy w maju pojechałem Accentem. Po raz pierwszy w tym roku w całkiem letnich ciuszkach. Zrobiłem to specjalnie. Nie byłem pewien, czy droga w Kaniowie nie jest nadal zamknięta i czy czasami nie natknę się na ten sam patrol policji co ostatnio.

Nowy staw w Kaniowie, pozostałość powodzi © Kajman


Droga na szczęście już jest otwarta. Tylko w jednym miejscu widać worki z piaskiem i ślady przepływającej wody. Jest dobrze, będzie można znów tamtędy jeździć:)

Kościól w Wilamowicach © Kajman


Ostatnio przekręciłem pedały SPD do Accenta. Te pedały używała kiedyś Ela w Kellysie. Teraz już wim dlaczego wtedy zaliczyła kilka gleb. Wydawało mi się, że taka trochę klipowata była a okazało się, że nie było w tym żadnej jej winy:)

Wilamowice rynek © Kajman


Pedały użyłem dzisiaj pierwszy raz. Okazało się, że bardzo trudno się wpinają, jeszcze trudniej się wypinają (nogę trzeba przekrzywić prawie o 90 stopni) a żeby było śmieszniej, to kiedy się teoretycznie wypną, jeszcze jakimś cudem potrafią złapać but.
Tylko dlatego, że miałem farta nie zaliczyłem dzisiaj gleby ze trzy razy. Pedały są do regulacji lub wywalenia!!!

Dziwna pasieka w Dankowicach © Kajman


W Dankowicach natknąłem się na bardzo fajną nietypową pasiekę. Zrobiłem kilka zdjęć ciekawych uli:)

Ul buzia © Kajman


Ul biskup © Kajman


Ule domki © Kajman


Ul baca? © Kajman




  • DST 51.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 346m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Woda zeszła smród pozostał

Wtorek, 25 maja 2010 • dodano: 25.05.2010 | Komentarze 12


magneticlife.eu because life is magnetic

Rano piękne słońce. Jadę zobaczyć co się zmieniło na trasie standardowej po powodzi. Pierwsze zaskoczenie, nienaruszony pozostał mostek pieszo rowerowy w Wilamowicach:)
Niestety dalej już tak różowo nie było.

Zniszczony kolejny odcinek drogi w Bielanach © Kajman


Przy moim ulubionym miejscu postojowym tez dużo zniszczeń. Pocieszające jest to, że rozpoczęto prace naprawcze. Otwarto również most w Kękach Podlesiu. Odciąży to z pewnością nieszczęsną Porąbkę:)

Śluza miała bronic Bielany, nie obroniła © Kajman


W miejscach gdzie była woda, pomimo tego, ze jej już tam nie ma, pozostał taki dziwny zapach stęchlizny. To pewnie on powoduje obawy ludzi przed epidemią.

A tak było ładnie w tym miejscu © Kajman


Soła nadal po za korytem © Kajman


W Osieku zauważyłem, że kładziony jest asfalt na ścieżce rowerowej. Kładą go z obu stron, środkowy odcinek to nadal tłuczeń. Będzie się tędy fajnie jeździło:)

Nowy asfalt na ścieżce rowerowej do Osieka © Kajman


W Witkowiecach złapała mnie ulewa. Świetnie zdaje egzamin mój nowy wynalazek. Torbę kupioną w Austrii, która ma być na kierownicy, przykręciłem do bagażnika. Mieści się tam jedzenie i ciuchy na zmianę. Ochraniacze i kurtka przydały się dzisiaj. Torba trzyma się świetnie i nie przeszkadza:)

Leje © Kajman


Z pocieszających informacji jest jeszcze jedna. Remontowany jest rynek w Kętach. Będzie pięknie:)

Kęty rynek © Kajman




  • DST 57.03km
  • Czas 03:16
  • VAVG 17.46km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Kellys Aeron
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kataklizm nie ustąpił!!!

Niedziela, 23 maja 2010 • dodano: 23.05.2010 | Komentarze 11


magneticlife.eu because life is magnetic

Na naszej poszerzonej trasie standardowej leży Kaniów. Miejscowość, którą ostatnio nawiedził marszałek Komorowski. Pojechaliśmy z Elą zobaczyć czy można przez Kaniów przejechać.

Jedziemy do Kaniowa © Kajman


Pierwsza zamknięta droga pojawia się w Dankowicach. Zmieniamy trasę i kierujemy się objazdem do Kaniowa. Wieś wygląda normalnie. Jedziemy dalej w kierunku Jawiszowic i napotykamy kolejne zakazy wjazdu.

Znów zakaz © Kajman


Kiedy robiłem powyższe zdjęcie, przejeżdżał koło mnie radiowóz. Policjanci bardzo uważnie mnie zlustrowali. Zwolnili, pooglądali i pojechali dalej. Byłem lekko zdziwiony.
Postanowiliśmy zignorować zakaz i pojechaliśmy w miejsce, z którego dobiegał huk pomp strażackich.

Strażacy cały czas pracują © Kajman


Obok Kaniowa przepływa Wisła i Biała ale to nie one narozrabiały. Kaniów zalały występujące z brzegów stawy. W przypadku rzek, gdy woda opada, spływa też z zalanych terenów. Z rozlanych stawów nie ma gdzie spłynąć. Niestety telewizja odjechała i na miejscu boju pozostała tylko jedna pompa:(

Ulica Rybacka w Kaniowie © Kajman


Do tej pory większość mieszkańców jest ewakuowana. Poziom wody przy niektórych budynkach ma nadal około trzech metrów. Ta jedyna pompa może da radę ściągnąć wodę przed zimą.

Zalany sad © Kajman


Gdy przejeżdżamy drogą pojawia się znów radiowóz. Tym razem panowie policjanci się zatrzymują i robią mi egzamin z prawa o ruchu drogowym. Z drugiej strony są bardzo mili. Następuje wymiana argumentów.

Jedyny środek transportu po lewej © Kajman


Policjanci tłumaczą, że ludzie się boją o swój dobytek i na każdego intruza patrzą nieufnie. Mają rację. Umawiamy się z nimi, że przejedziemy jeszcze kawałek aby pokazać światu, że na południu koszmar się nie skończył i zawrócimy. Tak też zrobiliśmy.

Droga się skończyła © Kajman


Później przepisów już nie łamaliśmy, skończyłoby się to pewnie mandatem. Pojechaliśmy do domu.
Zastanawiałem się po drodze, ilu ludzi po ostatnich wydarzeniach zaopatrzy się w pływające środki transportu. Licho nie śpi. Kiedyś myślałem, że kanadyjka służy do rekreacji. Mam nadzieję, że tak pozostanie!!!

Mają służyć rekreacji © Kajman